Coraz częściej zapominam o gópigusie. Gópigus oczywiście nie zapomina o mnie i daje o sobie znać byle kiedy, cham jeden. Pół roku po naświetleniu odważyłam się zapytać doktorka, dlaczego się tak paskudnie czuję. Doktorek (to jest wspaniały lekarz, jeśli się komuś przytrafi coś z głową to polecam z całego serca doktora Kentnowskiego z Gliwic, przyjmuje raz w tygodniu w Krakowie w Uniwersyteckim) spojrzał na mnie ze współczuciem i wyjaśnił, że przeszłam bardzo poważny zabieg radiochirurgiczny i to są skutki tego zabiegu. Czyli to głównie, że mnie ten łeb tak bolał nieludzko, a po lekach czułam się jak na kacu.
Pierwsze półrocze było okropne i sama z sobą nie mogłam wytrzymać bo dzień zaczynałam od słów Jezu jak mnie głowa boli. I rzeczywiście wtedy okazało się, że w tym czasie gópigus zamiast się zmniejszyć to się powiększył. Po roku dowiedziałam się, że słuchu już nie odzyskam ale przestałam się tym przejmować bo przeszłam na emeryturę i przynajmniej nie martwiłam się tym, co będzie z pracą. Łatwo nie jest bo na przykład muszę prosić męża, aby utłukł muchę, która wpadła do pokoju bo słyszę, że brzęczy ale nie wiem gdzie. Słyszę dźwięki jedną stroną głowy. To taka anegdotka, są znacznie poważniejsze rzeczy ale da się wytrzymać. Zauważcie, przeważnie to, co przed ale nie ma znaczenia.
Co ja to chciałam. A, wiem. Zaburzenia równowagi przypominają mi czasem o gópigisie. Idę sobie alejką, jest pięknie, na stopach mam sandałki, ścieżka gładka, ja liżę lody i nagle nogi mi się plączą i same skręcają w bok. Panuję nad tym i jeszcze nigdy nie wyrżnęłam na glebę jak biedne pijaki, ale nie wiadomo. To nic takiego. Wszystko można znieść, nic poważnego się nie dzieje.
Tylko to zapominanie! Zapominam i kiedy widzę jakąś fajną ofertę pracy to jaram się przez chwilę i chcę dzwonić, albo do sanatorium chcę jechać, albo porywam się na mycie okien a potem umyję jedno i ledwo żyję.
Znów wyroiły się u sąsiada szerszenie, co roku proszę, żeby zrobił z nimi porządek, to jak grochem o ścianę. U niego w szczycie mają gniazdo a u mnie żerują na bzie. W oknach mam siatki ale boję się siedzieć w ogrodzie bo po prostu muszę na siebie uważać.
Przesyłam serdeczności. Klarka.
Klarko Kochana! Nic w głowie nie mam i chyba dlatego zapominam, a czasem zarzuca mnie na drzwi albo coś, z czym spotkanie boli, więc troszkę Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńPrzytulam❤️
Ból głowy może człowieka sponiewierać.
OdpowiedzUsuńMój mąż ostatnio narzeka na bóle z powodu zmian pogody, a ja mu na to, że mam tak całe życie.
Nawet nie wyobrażam sobie, jak udaje Ci się funkcjonować z Twoim bólem...
Klaruniu- każde leczenie, (nawet głupiego bólu głowy spowodowanego nie guzem ale np. przemęczeniem) działa jednak niezbyt fajnie na nasz organizm, bo nie ma tak naprawdę leków, które nie miałyby działań ubocznych. Oczywiście w ulotce wyczytamy, że dany lek jest bezpieczny, przebadany, nieszkodliwy ( bo wszak trupem na miejscu po jego zażyciu nie padamy), ale prawda jest nieco inna. Wszystkie , nawet najdrobniejsze zabiegi (jak n.p.usuwanie drzazgi wbitej w palec) mają wpływ na nasz organizm. Zawsze mnie zadziwiało gdy przed laty "mój" lekarz pierwszego kontaktu (a był też moim b. dobrym znajomym) przed zapisaniem mi leku szalenie długo szperał w olbrzymiej książce, a ja (chamstwo absolutne) dziwiłam się, że szuka leku, skoro ogólnie wiadomo co się wtedy każe pacjentom łykać i wtedy wysłuchałam wykładu o tym, że każdy lek ma działanie uboczne tak jak i każda czynność związana z leczeniem. No i wtedy przestałam się dziwić, że facet ma wg rozpiski 2 godziny na przyjmowanie pacjentów a tak naprawdę to siedzi w tej przychodni 4 do 5 godzin, a naród w kolejce świruje.
OdpowiedzUsuńKlaruniu- najważniejsze, że JESTEŚ i tego się trzymajmy - będzie dobrze, naprawdę. A tak "we w ogóle" jesteś naprawdę wspaniałą kobietą!!!!
Klarciu trochę rozumiem co czujesz. Nie mam guza w głowie, ale mam padaczkę, też czasem chodzę jak pijana. Sandałki sobie darowałam, najwygodniej śmiga mi się w sznurowanych butach, noga stabilniejsza. Bóle głowy trafiają mi się różne, ale Ty pewnie masz większe, mam nadwrażliwość na światło i co najgorsza kłopoty z pamięcią, karteczki i kalendarz to moi przyjaciele. Dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńJakie śliczne słowo gópigus!
OdpowiedzUsuńGoopigus zdecydowanie przegrywa w tej konkurencji!
KK - Kochana Klarko! Przez ostatnie 2 miesiace byla u mnie Tesciowa wraz ze swa przyjaciolka Demencja. Zapominanie, zaburzenia rownowagi, pusty wzrok, nierozumienie prostych komunikatow - to byla nasza codziennosc. Kosztowalo mnie to duzo nerwow, wysilku i cierpliwosci. Dlatego niniejszym SZACUN ogromny dla ludzi, ktorzy na co dzien opiekuja sie seniorami, chorymi, niepelnosprawnymi itd.
OdpowiedzUsuń