35 tys. odwiedzin na dobę nie było niczym szczególnym, tak samo jak kilka tysięcy on-line. Przejmowałam się każdym komentarzem i ślęczałam nocami przy kompie, czytając i moderując. Wielokrotnie chciałam skasować blogi ale miałam poważne zobowiązania, podpisane umowy na reklamy, współpracowałam z fajną agencją i nie kryłam się z tym, że na blogu zarabiam. Hejt, jaki wtedy przeszłam, nie wart był żadnych pieniędzy. Teraz jestem cwaniarą, teraz bym się nie przejmowała ale wtedy, ech, to było straszne. Byłam chyba bardzo delikatna i wrażliwa bo nawet takiego tekstu nie opublikowałam tylko zostawiłam w roboczych.
Na tym blogu istnieje opcja moderowania komentarzy, co właśnie czynię, dopuszczając na forum wyłącznie kółko wzajemnej adoracji, nie ma się co wysilać z wyzwiskami, możesz pisać tylko i wyłącznie o tym, jak uwielbiasz autorkę.
Całe życie się zmieniamy, priorytety blogowe tez się nam zmieniają!
OdpowiedzUsuńjotka
ja obecnie chyba mam 25 w miesiącu :-))
OdpowiedzUsuń35 000!!!!
OdpowiedzUsuńNo Klarka!
Byłaś influłęserką!!
Jeżeli pamiętam hejterskie komentarze to to były nieanonimowe wpisy. Co ciekawe, te osoby po prostu uważały siebie za szczere...
Zauważyłam, że najwięcej hejtu wychodzi od anonimów...
OdpowiedzUsuńBo i uwielbiam. I to dłużej niż od 2012 roku :D.
OdpowiedzUsuńWrażliwość bywa przekleństwem dla tych, którzy ją mają i skarbem dla pozostałych, którzy jej doświadczają. A powodzenie solą w oku dla zawistnych.
OdpowiedzUsuńBBM: Odkąd polecono mi adres /a było to ładnych parę lat temu!/, czytam regularnie. Świetny jest Twój blog!
OdpowiedzUsuńWiedziałam! A przy okazji czar na mnie rzuciłaś! Czy wiesz, że to mój trzeci laptop, a po zakupie od ręki Twój, ba Twoje oba blogi zajmują dwie pierwsze pozycje? Za wzięcie, za żarcie, było pierwsze. Chłop omal mnie z domu nie pogonił, bo wyspać się mógł, przeszkadzało mu światło, a ja czytałam od pierwszego wpisu hurtowo, żeby być z czasem na bieżąco. Cudowne noce. Nie komentowałam, nie śmiałam. Na trzecim miejscu jest Stara Jędza. Przeszperałam Wasze listy blogów i dzięki Tobie i Jędzy bywam gościnnie na blogach dziewczyn, które u Was komentarze zamieszczają. W roli podglądacza, oczywiście. Nie będę ich wymieniać, bo za długo by się zeszło. Dziękuję, że jesteś, Klarko. A Kółka Wzajemnej Adoracji z serca popieram. I serdecznie pozdrawiam Autorki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam autorkę 🍀
OdpowiedzUsuńTwoj blog byl pierwszy,ktory czytalam.Potem byla Miska i kilka innych.Ale tylko Twoj pozostal do dzis i codziennie.ZCK Klarko!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Klareczko Kochana,czytam Ciebie cały czas! Niekiedy nawet wracam do Pani Emerytki i Waldemara! Umiesz pisać wciągająco!!Nie dało się wtedy i teraz nie czytać codziennie,muszę bo się uduszę!!!!!!Ty ,Dzika Kura ,Miłozwierz ,Pies w Swetrze i trochę innych ,jesteście jak najbliższa ,taka najmilsza rodzina ! Zawsze można do Ciebie wpaść i usłyszy się ciepłe słowo! A kółko adoracji jest potrzebne każdemu! Buziaki!!!!!
OdpowiedzUsuńA czemu z czasem przestałaś traktować bloga w kategoriach zarobku? Z czasem marketing online się przecież naprawdę dobrze rozwinął i wiele osób uczyniło z takiej działalności w sieci pełnoetatowe zajęcia, na którym zarabiają dużo więcej niż na etacie. Co się porobiło, że przestałaś współpracować z agencją, nie rozwijałaś tej działalności dalej tylko poszłaś do pracy, której nie lubiłaś? Pytam, bo sobie od dawna podczytuję Twojego bloga i naprawdę piszesz wciągająco aż chce się sprawdzać, czy coś nowego się akurat nie pojawiło. Masz nie tylko talent do lekkiego i wciągającego czytelnika pisania, ale też książkę na swoim koncie i naprawdę dużą, fajną społeczność wokół bloga, w social mediach itp. Naprawdę ciekawi mnie, czemu porzuciłaś ten kierunek :))
OdpowiedzUsuńjoanna
nie wytrzymałam hejtu i presji, nikt z otoczenia mnie nie wspierał uważając, że taka praca to nie praca a jednocześnie nasza firma miała się coraz gorzej i potrzebowałam etatu
UsuńZ tym, że otoczenie Cię nie wspierało, to doskonale rozumiem. Ja zaczęłam dorabiać zdalnie w 2009 roku, później całkiem przeszłam na pracę zdalną i też nikt tego nie rozumiał. Ile razy słyszałam, że siedzę w domu i nic nie robię, to moje. A ja pracowałam wtedy normalnie na cały etat, może nawet więcej, bo czasami trzeba było jeszcze po nocach siedzieć przy kompie, żeby dostać jakąś logiczną pensję. To postrzeganie chyba zmieniło się dopiero po pandemii, gdy szkoły przeszły na nauczanie zdalne, urzędy na taką pracę itp. I ludzie ogarnęli o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńTakże rozumiem, że okoliczności Ci wyjątkowo nie sprzyjały, żeby rozwinąć bloga tak bardziej pod kątem zawodowym, a nie prywatnym.
W każdym bądź razie, czekam na kolejną książkę, bo bardzo lubię czytać Twoje pisanie. Pierwszej nie udało mi się kupić, a teraz nigdzie nie mogę jej znaleźć :)
joanna