Nigdzie nie będziemy jeździć bo tu jest wszędzie blisko - oznajmiła nauczycielka opiekująca się grupą nastoletnich wycieczkowiczów. Mają szczęście - pomyślałam. Mają szczęście bo jeśli wychowawczyni ma siłę jechać z grupą młodzieży przez cały kraj i opowiadać z entuzjazmem o tym, jak się jej studiowało w Krakowie to znaczy, że jest fantastyczną osobą.
Wojna wojną ale przecież młodzież prawie dwa lata siedziała w domu więc czas najwyższy na to, co w szkole najlepsze, czyli wycieczki!
Uwielbiałam szkolne wycieczki. Gromadziłam grosiki, błagałam o pieniądze mamę, tatę, babcię i dziadka też bo choć opłaty nie były wysokie to u nas w domu było bardzo biednie i mogło się zdarzyć, że jako jedyna w klasie nie pojadę.
Chłonęłam słowa przewodników a potem jeszcze długo rozpamiętywałam każde zdarzenie i przez kilka dni nie mogłam spać z wrażenia. Teraz wiem, że dla tak wrażliwego dziecka było tych bodźców za wiele i dlatego byłam po powrocie jak nieobecna.
Przyjeżdżajcie do Krakowa, nocujcie w Krakowiaku, dajcie zarobić przewodnikom i zabierzcie wygodne buty, bo nawet jeśli wszędzie jest blisko to warto wykorzystać każdą chwilę.
Kto był na szkolnej wycieczce w Krakowie?
Na szkolnej nie byłam, ale na swojej własnej tak! I z autobusu wysiadałam na przystanku przy dworze ��
OdpowiedzUsuńTen przystanek tak się teraz oficjalnie nazywa, można sprawdzić!
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku, byłam prywatnie, przez 4 dni i na wycieczce z pracy, czy to się liczy jako klasowa 🤔? Było cudnie, i za pierwszym i za drugim razem. Trzeci wyjazd był smutny, ale to już nie wina Krakowa.
OdpowiedzUsuńSporo jeździłam z "moimi" dzieciakami. Czasem były to jednodniowe wycieczki nad morze - bo blisko i w związku z tym tanio, a czasem gdzieś dalej i na kilka dni. Dla nauczyciela metodyczne i dydaktyczne przygotowanie takiej eskapady to kilka miesięcy pracy, ale to się zawsze bardzo opłacało, bo dzieciaki wracały bogatsze o wiedzę i sporo wrażeń.
OdpowiedzUsuńBylam w ósmej klasie 😉
OdpowiedzUsuńByłam w maturalnej. Pamiętam ją bardzo dobrze. Ale Kraków znałam już wcześniej z dłuższych przystanków z rodzicami w drodze na wakacje w Bieszczady.
OdpowiedzUsuńByłam!
OdpowiedzUsuńBylam w liceum, potem na studiach z przyjaciółką, a potem z własną rodziną, by pokazać dzieciom Kraków.
OdpowiedzUsuńNa szkolnej nie, ale w Krakowie byłam już 3 razy z mężem i oczywiście wszędzie na nogach.
OdpowiedzUsuńByłam w Krakowie na wycieczce kiedy był zamach na papieża!
OdpowiedzUsuńByłam - w 7 klasie podstawówki. Ale wcześniej byłam tam z rodziną. I potem wiele razy. Tak naprawdę nie lubię Krakowa - zwłaszcza gdy trzeba po nim jeździć samochodem. Wprawdzie ani razu nie "zabłądziłam", ale co się nazłościłam to przy mnie zostanie. Jedyne co było wtedy dobre to hotel Orbisu, ale teraz to on już chyba nie istnieje. I zawsze czułam się zaskoczona, że ten Kraków taki mały- no właśnie - wszędzie można się przelecieć piechotką.
OdpowiedzUsuńU mnie wręcz przeciwnie - przyjeżdżałam jednodniowo z małego miasta i ZAWSZE wracałam z bólem głowy po tym wielkomiejskim hałasie, no wiecie, tramwaje, autobusy 😁 Tak nie cierpiałam wówczas Krakowa, że chciałam zdawać na studia do Warszawy (widać tam był mniejszy hałas)...
UsuńByłam wiele razy, jako nauczycielka z uczniami, jako drużynowa z harcerzami na Zlocie 100-lecia harcerstwa, jako studentka podyplomówki (wybrałam taką daleką, byle tylko w Krakowie) i na wycieczkach z nauczycielami. Chociaż urodziłam się i mieszkam daleko, nie przepuściłam żadnej okazji żeby tylko odwiedzić moje ukochane, sercem wybrane, miasto.
OdpowiedzUsuńByłam! i życzyłam sobie od Zygmunta dobrego męża ;)) - dostałam, Krakowiaka :D, warto było :)
OdpowiedzUsuńBylam z klasą 2 razy w DP i LO.Potemzeswoja klasą, a chybaz 5 razy z dzieckiem🙂Chcialam w zeszlym, ale zlamalam reke😭Moze w tym sie uda!
OdpowiedzUsuńNa wycieczce klasowej byłam dwa razy Raz prywatnie i niezliczone razy u brata w wojsku na odwiedzinach.
OdpowiedzUsuńDzisiaj wybrać się z klasą na wycieczkę trzeba mieć odwagę. I dużo samozaparcia. Rodzice niezadowoleni: za długo, za krótko, za blisko, za daleko, dlaczego rosół a nie pomidorowa, a dlaczego pani na noc zbierać będzie telefony, co tak drogo?, odpoczywać i jeść pani będzie ZA NASZE PIENIĄDZE. A już hitem jest dzwonienie do rodzica (bo zapomniał, że to dziś) żeby przyjechał odebrać dziecko po wycieczce. Ja dziękuję, wysiadam. Wolę przyjechać do Krakowa lub gdzieś indziej w wakacje.
OdpowiedzUsuńJako wychowawca bylam z moja maturalna klasa ze 30 lat temu. Bylo cudnie, a dzieciaki (dzis 50latki) jeszcze teraz mi o tej wycieczce wspominaja. Teresa
OdpowiedzUsuńJak koleżanki pytają na grupach nauczycielskich o nocleg w Krakowie, to zawsze polecam!- pisząc oczywiście, że mam "informacje z pierwszej ręki" :-) że czysto, niedrogo i wszędzie blisko :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MBI
PS A jeżdżące z młodzieżą nauczycielki podziwiam niezmiennie, doceńcie bo ich coraz mniej i lepiej nie będzie.
Nas wozili do Warszawy. W szkole sredniej bylismy w gorach (Kroscienko, Nowy Targ, Zakopane); ale Krakow z nami omijano. Cztery lata temu Krakow zwiedzilam-udalo mi sie latem przed pandemia.
OdpowiedzUsuńW liceum mieliśmy wycieczkę do Krakowa, której główną atrakcją miał być spektakl w Słowackim "Przed sklepem jubilera".
OdpowiedzUsuńWykręciłam się z wyjazdu 😂
Byłam kilka razy w Krakowie, zawsze przejazdem, po drodze.
OdpowiedzUsuńBagaże zostawały w przechowalni a my ruszaliśmy w miasto :) Nigdy nie nocowałam i nigdy nie zwiedzałam Zamku Wawelskiego. Trzeba nadrobić :)
Teraz to jakby moje miasto, a że bywam w centrum bardzo rzadko, zrobiliśmy sobie z żoną wycieczkę w pierwsze słoneczne dni. Naszedł nas wspomnień czar
OdpowiedzUsuńJa w Krakowie byłam na wycieczce jeszcze w przedszkolu. A potem w gimnazjum, w liceum, aż wreszcie wylądowałam tam na studiach. Chciałabym kiedyś wykorzystać zdobytą na nich wiedzę i oprowadzić po nim jakąś wycieczkę. Za to jedyna wycieczka na jakiej była moja mama to taka do kina na "W pustyni i w puszczy". Pewnie dlatego potem za wszelką cenę wszędzie nas wysyłała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pierwsza zapamiętana wycieczka do Krakowa gry uciekaliśmy z tatą przed atakującymi kasztanami. I smok ziejący ogniem. Po niezliczonych powrotach teraz moje dzieci pytają "Kiedy do Krakowa". Pozdrawiam ciepło Aga
OdpowiedzUsuńMieszkam niedaleko więc czasem coś zwiedzimy ale częściej to poprostu zakupy i coś do załatwienia😁
OdpowiedzUsuńKraków zwiedzałam wielokrotnie, ale zawsze znajdę tam coś nowego, fascynującego. Uwielbiam to miasto!
OdpowiedzUsuńNajchętniej za każdym razem łaziłabym na Wawel, na starówkę, obejrzeć Sukiennice to tak na początek. A potem dalej w miasto. :)
na szkolnej nie, ale 4 lata temu z rodziną i znajomymi... cudnie było
OdpowiedzUsuń