czwartek, 1 lipca 2021

znów o tym szczepieniu

 


Bałam się szczepienia. Mam świeżo w pamięci cierpienia, jakie przechodziliśmy chorując. Wiedziałam, że po szczepieniu może być różnie – Krzysiek wziął po pierwszej dawce paracetamol i poszedł do pracy, po drugiej dawce nawet tego nie potrzebował, ale mnie zawsze wszystko boli bardziej i dłużej.

Trochę się nakręciłam reakcją znajomych -  koleżanka zwolniła się na kilka godzin z pracy bo nie czuła się dobrze, drugą bardzo bolało ramię. W historie bardziej makabryczne dotyczące skutków ubocznych nie wierzyłam bo opowiadają je ludzie czerpiący wiadomości z portali społecznościowych.

Przebieg mojej choroby opisałam w skrócie na blogu ale nie była to cała prawda bo nie chciałam nikogo martwić ani dostawać wiadomości „Klarka wezwij karetkę”. Tak, teraz wiem, że miałam powody do wezwania karetki bo byłam odwodniona, miałam nie tylko dotkliwy ból głowy, gardła, stawów i mięśni ale również biegunkę i  przez kilka dni gorączkę 39,5 a w domu nie było zdrowego człowieka, który by nam pomógł w chorobie. Zagrzanie zupy, prysznic, nastawienie zmywarki, wniesienie do domu zakupów – to był dla nas ogromny wysiłek. Mój mąż stwierdził, że jeszcze nigdy w życiu tak ciężko nie chorował. Na pytanie co nas boli odpowiadaliśmy zgodnie – wszystko. Minęło 3 miesiące a mój mąż nadal kaszle, mnie nękają nawracające bóle pleców, pogorszył mi się wzrok, długo bolało mnie serce.

Decyzję o szczepieniu podjęliśmy od razu, kiedy tylko była możliwość rejestracji. Powód – drugi raz bym chyba już nie przeżyła. Wiem, że szczepionka nie chroni od zachorowania ale pozwala na łagodniejszy przebieg. Inny powód – mam dość pandemii. Kwarantanny, braku kontaktu z bliskimi,  chodzenia w maseczkach, wszelkich ograniczeń. Przecież ja cały czas pracuję, jeżdżę do firmy dwoma autobusami, stoję na przystankach, te maseczki zimą nie są tak uciążliwe ale latem to koszmar.

 Odpowiedzialność. Nie martwić się już nigdy, czy kogoś zaraziłam.

Nie liczę na uzyskanie odporności populacyjnej tak jak inni. Odporność zbiorowa ma chronić najsłabszych, tych, którzy z ważnych powodów nie mogą przyjąć szczepionki. Tak do tej pory było. Teraz jest inaczej. Teraz ludzie deklarują „nie chcę być królikiem doświadczalnym”. To znaczy – niech inni wypróbują to na sobie, a ja przyjdę na gotowe, co się będę narażać. Nazywam to po imieniu - pasożytowaniem. 

Nie ma przymusu. Tak właśnie uważam – nie ma przymusu, szczepienie ma być dobrowolne.

Każdy z nas jest inny. Inaczej czujemy, inaczej reagujemy na leki. Chyba tego nie trzeba nikomu tłumaczyć.

Boję się bólu. Spanikowałam po szczepieniu i pobiegłam do apteki prosząc o sprzedanie leku przeciwbólowego na receptę bez recepty.

Dziś mija druga doba. Nic mi nie jest. Wczoraj trochę bolało mnie ramię i głowa ale miewałam często bardziej dotkliwe dolegliwości i wykonywałam swoje obowiązki. W mojej pracy już wiedzą – kiedy jestem opryskliwa i unikam kontaktów to nie dlatego, że jestem wredna tylko po prostu wszystko mnie boli.

Ale teraz odpoczywam, czytam, oglądam seriale, pielęgnuję ogród. Za chwilę koniec urlopu. Szkoda, bardzo.

72 komentarze:

  1. Nam, odpukac, udalo sie nie zachorować. Też od razu sie zaszczepilismy, tylko Syn jeszcze za mały, wiec nadal unikamy skupisk ludzi, choc do przedszkola chodzi.
    A co do karetki to podejrzewam,ze i tak by nie przyjechali, bo kolega męża dzwonil na pogotowie, gdy jego ojciec z covidem mial seturacje jakos 75 czy 80 to powiedzieli, ze musi miec nizsza by przyjechali!!!!
    Jeanette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżył na szczęście, ale dalej dochodzi do siebie. Tak jak Wy. Istne dziadostwo. Trzymajcie się ciepło, przesyłam buziaki i uściski
      Jeanette

      Usuń
  2. Klarko, mama też miała problemy i z saturacją i ciśnieniem, pogotowie przyjechało, ale do szpitala jej nie wzięli, mówiąc po prostu, że w domu ma większe szanse pod opieką bliskich. I tak się rzeczywiście stało, choć było bardzo niewesoło.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas, po rodzinnym pogrzebie, zachorowali prawie wszyscy uczestnicy. Na 50 osób, zachorowało 48. Na szczęście wszyscy przeszli naprawdę lekko, jak przeziębienie, bo nawet nie jak grypę, tylko 2 astmatyków nieco mocniej, z zapaleniem oskrzeli. Jedynie wszystkim dokuczało przez jakiś czas po,osłabienie. No i włosy mi leciały jak szalone...
    Cieszę się, że dobrze się czujecie po szczepionce.
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mieliście szczęście w nieszczęściu, pozdrawiam!

      Usuń
  4. U nas tych zachorowan jest niewiele,a jak tylko kilka jest w ktoryms stanie, od razu reakcja jest ciezki lockdown.W tej chwili Melbourne i reszta Victorii zachorowan nie ma, i tylko Victoria i Tasmania, do reszty kraju juz dotarl indyjski mutant wirusa i juz inne stany sa zamkniete.Jestem juz zaszczepiona obu dawkami, zadnych atrakcji poszczepiennych nie mialam.I mam nadzieje, ze tak pozostanie.Chcialabym bardzo odwiedzic jeszcze rodzine i przyjaciol w Polsce,ale "pocieszaja " nas, ze jesli otworza granice , to na pewno nie przed 2024 rokiem.Czyli nie wiem czy nie zgrzybieje do reszty do tego czasu i czy bede zdolna do tak dlugiego lotu( minimum 20 godzin + przesiadka).
    No, ale ciesze sie, ze jestem gdzie jestem i ze nie dopadl mnie ten wirus jak dotad.
    Pozdrawiam Klarko--dbajcie o siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. często właśnie podaję Australię za przykład, to zamykanie nie całego kraju ale części, za to bezwzględnie, było dobrym rozwiązaniem,
      trzymaj się, Urszulo, Ty ze swoim optymizmem nie zgrzybiejesz nigdy

      Usuń
  5. Ja pracując w szkole nie zachorowałam, ale "wymuszałam" oczywiście w grzeczny sposób, maseczki na dzieciakach póki jeszcze były w szkole ( miałam w nosie, czy im się to podoba czy nie, z tego co wiem, to według Konstytucji mam prawo do bezpiecznych warunków pracy, a z tym argumentem to już nikt jakoś nie dyskutował) . Większość koleżanek, które to gówno dopadło, przyszło to albo ciężko albo bardzo ciężko ( jedna pół roku na zwolnieniu, nie mogła dojść do siebie ).

    Jestem już zaszczepiona, olewam gadanie koronasceptycznych i antyszczepionkowców. Po prostu olewam.

    Zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji - dzięki temu, że kaszlące i zakatarzone dzieciaki nie były wpuszczane do placówek, nasz przedszkolak nie chorował całe półrocze. Da się?

      Usuń
    2. Niestety u nas było tak "Pani syn ma bardzo duży katar i kaszle. Odbierze go pani?" "W domu nie miał kataru i nie kasłał. Nie mogę przyjechać."
      A dziecko pokłada się na podłodze...
      Kurtyna.

      Usuń
  6. Uff to dobrze. Niemniej juz słyszę o kolejnych szczepieniach ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie cieszmy się latem bo za chwilę znów dopadnie nas wrzesień, szlag!

      Usuń
  7. nie chorowaliśmy,tfuuuu przez lewe ramię,jesteśmy szczepieni ale i tak się boję co dalej,bo już się słyszy o 3 szczepieniu!
    No bez przesady...........
    Skutki poszczepienne lekkie były ale oj tam.
    najgorzej w pracy...kirdy klient wrzeszczy- tak,tak było wczoraj na całe piętro!!!!!!!!!!!! że co to mu jakaś pinda będzie zwracała uwagę że nie ma maseczki! On żąda kierownika i żeby pindzie dali naganę bo pan świata maseczki nie założy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przykro mi i mam nadzieję, że kierownik jest po Waszej stronie

      Usuń
  8. To ciężko chorowaliście, podobnie kilka koleżanek u mnie w pracy i one tez jakby najgorzej zniosły szczepienie, ale po drugiej dawce wszyscy byli w pracy.
    Niektórym wypadają włosy, a oczy to w sumie nie wiadomo czy od covida czy od pracy zdalnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. włosy ścięłam bo nie mogłam patrzeć na te kłęby na szczotce

      Usuń
    2. Oj tak, mi też garściami wychodziły włosy po chorobie.

      Usuń
  9. Martwiłam się, że milczysz. Pozdrawiam ciepło, Klarko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko, co piszę, wydaje mi się byle jakie i niepotrzebne, dlatego nawet jeśli piszę to nie publikuję, nie martw się :*

      Usuń
  10. Klarko, nie wiem, czy czytasz mój blog. Tam miałam, niezbyt eleganckie dla innych, trzy posty o tych, co się nie szczepią i jeden o pasożytach społecznych. Zostałam nazwana chamką, a panie, które poczuły się dotknięte kompletnie "zwiozły się " po mnie kłamiąc i konfabulując na mój temat u jednej z nich. Dlaczego o tym piszę? Bo chcę Ci podziękować za ten post. Jesteś dla wielu autorytetem i może Twój głos będzie mocniejszy od mojego w tej sprawie.
    Kiedy czytam, jak osoba chwali się, że nie nosi maseczki, zaprasza innych bez maseczek do ogrodu, nie szczepi się i ("dzięki bogu") nie zachorowała od półtora roku, to mam ochotę potrząsnąć taką osobą i wykrzyczeć jej w twarz- to dzięki nam "królikom doświadczalnym", dzięki nam, noszącym maseczki, dzięki nam, szczepiącym się i ryzykującym powikłania po szczepionce, jeszcze nie zachorowałaś wstrętna egoistko. I jeszcze bezczelnie chodzi i skarży się, że ktoś ja nazywa mordercą, bo bez maseczki chodzi. Ano chodzi i zaraża innych. Może nawet doprowadziła kogoś z tego powodu do śmierci, ale co to obchodzi takie osoby.
    Wiem, ze Ciebie też czytają i mam nadzieję ( chociaż bardzo nikłą),że może coś do niech w końcu dotrze.
    Zdrowia Klarko dla Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, czy Twój blog jest otwarty?

      Usuń
    2. Jaskółko, czytam, przykro mi z powodu tej "wojenki blogowej". Pozwólmy psom szczekać na księżyc. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Blog jest otwarty, ale komentarze wyłączyłam już dawno. Tak jest lepiej. Ja wiem, że ostro napisałam, ale...Zresztą, Ty się zaszczepiłaś, ja się zaszczepiłam, nasi najbliżsi też i większość naszych znajomych. Trudno, są ludzie, którzy...
      Dobrego humoru:) i dużo pogodnych dni:)

      Usuń
    4. Jaskółko, napisałaś niedawno o tym, że pisarzom nie pozwala się pisać. Żeby dotrzeć do czytelnika, nie można pisać na kolanach. Blog wcale nie jest dobrym miejscem do publikacji, musi iskrzyć.

      Usuń
    5. Jaskółko, otwarty? Ja nie mogę wejść.

      Usuń
    6. Otwarty- znajdź u kogoś na pasku mój blog i tak wejdziesz. Musiałam mój profil ukryć, bo jak widzisz, każdy moment jest dobry, by na podstawie informacji, które zamieszczam, rozpowszechniać o mnie kłamliwe insynuacje w blogosferze. Nie mam paranoi i manii prześladowczej:):):):), ale nie wszystko potrafię wytrzymać w spokoju.

      Usuń
    7. Klarko, dwa razy otwierałam komentarze, dwa razy żałowałam. Nie wiem jak dalej, na razie cieszę się, że w ogóle blog jest i jeszcze coś chce mi się napisać. Zgadzam się "iskrzyć", ale jak to iskrzenie przeradza się w w burze, które powodują niedobre emocje, to traci się cały sens dyskutowania. Moderowanie też nie ma sensu.

      Usuń
    8. Teraz- iskrzyć, czyli teksty muszą wywołać reakcje:):) Tak, i tak napisałam, się porobiło potem:)Faktycznie zaiskrzyło:):):)

      Usuń
  11. Tak samo myślę. Ci co się nie szczepią, wg mnie nie powinni narzekać na lockdown i wszelkie obostrzenia. I powinni siedzieć w domu, a nie jojczyć, że mają przechodzić kwarantannę przy wjeździe do Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do strachu, ale nikt nie ma prawa wyśmiewać się z tych, którzy strach pokonali. Zaszczepionym wcale nie było łatwo.

      Usuń
  12. Ja sie szczepiłam, ale mnie bolała tylko ręka, ale to wiadomo, zależy od organizmu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja dziś drugą dawką i mam nadzieję, że nic mi nie będzie, pójdę jutro z radością do pracy 😂 aczkolwiek uprzedziłam, że mogę nie być w stanie 😂

    Bardzo Wam współczuję chorobowych przeżyć, człowiek, dopóki sam na własnej skórze nie wypróbuje, nie ma pojęcia, jak to jest - nie mieć siły iść pod prysznic.

    Ostatnio czytałam, że rozważana jest opcja odpłatności za szczepienie - nie za samą szczepionkę, bo na to nie pozwala Unia - ale za podanie, za wizytę lekarską. Od jesieni niby. Myślę, że taką wiadomość powinno się szeroko kolportować, bo mogłaby zmotywować wielu z tych, którzy dziś, gdy szczepionka za darmo czeka na każdym rogu, mają to w de. Gdyby się dowiedzieli, że za chwilę trzeba będzie płacić, może polecą, póki jest gratis?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To napisz jutro jak się czujesz.
      Pamiętasz jakie wojny i kłótnie były na początku roku, gdy szczepionek było mało? Wtedy każdy by poleciał, teraz nie ma chętnych.

      Usuń
    2. Wstałam z bólem głowy, ale tabletka pomogła i poszłam do pracy. Jest OK 😊
      Wojny pamiętam i mieszanie z błotem Jandy etc. Pewnie ze strony tych samych, których dziś trzeba prosić, żeby się zaszczepili.

      Usuń
  14. Przepraszam, Klarko - ten komentarz powyzej byl dla Jaskolki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i tyle, a Klarka zrobi co zechce z naszymi komentarzami.

      Usuń
    2. emocje są tu naprawdę niepotrzebne, dlatego będę kasować

      Usuń
    3. Szkoda ze tylko niektorych kasuje sie a innych obrazliwe komentarze pozostaja… ale to pani blog wiec pani wybor.

      Usuń
  15. Miałaś przekonanie, żeby się szczepić i się zaszczepiłas, i bardzo dobrze. Chronisz się przed kolejnym ciężkim.zachorowaniem. ale jedno muszę sprostować. Zaszczepieni także zarażają. Możesz być nosicielem bez objawów po kontakcie z chorym i możesz zarażać. Niestety, po przyjęciu szczepionki nie możemy czuć się bezpiecznie
    https://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/covid-19-2/?strona=13#czy-szczepionki-przeciw-covid-19-chronia-przed-zakazeniem-wirusem-sars-cov-2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tylko chcę mieć nadzieję, że pandemia wygaśnie, bardzo tego pragnę

      Usuń
    2. Dlatego mimo zaszczepienia noszę maseczkę w miejscach publicznych i nie narzekam, dezynfekcja i unikanie tłumów. A szczepienie w znacznym stopniu redukuje transmisję wirusa.
      I oczywiście, że nie możemy czuć się bezpiecznie dopóki nie zaszczepi się przynajmniej 80% społeczeństwa, bo wirus chce przeżyć i mutuje. I niestety, przez osoby nie zaszczepione…

      Usuń
  16. Nie znam bloga zupełnie ale pozwolę sobie skomentować nt. jest tak wiele głosów przeciwko szczepieniom tylko w Polsce wciąż jest zakaz mówienia o tym głośno, osoba która nie chce się szczepić jest piętnowana w pewnych środowiskach. Po za nimi ( ostatnio byłam na urlopie) maseczek się nie nosi, nikt nikogo nie zaraża, dwa światy. Ja wybieram wciąż ten na którym nikt mnie nie zmusi do bycia królikiem doświadczalnym, oby jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczepić się czy nie - to indywidualny wybór sumienia. Ja przechorowałam SARS, ale nie ciężko. Jeden raz przed szczepieniem. Potem - po trzech miesiącach dostałam pierwszą szczepionkę i w niedługim czasie zachorowałam na ciężkie ostre zapalenie zatok, a następnie na SARS-Cov-2. Stwierdzam, że szczepienie osłabiło moją odporność. Być może dzięki jednak niemu przebieg choroby był u mnie łagodny. Nie byłam przekonana co do tych szczepień. Trzymaj się !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. współczuję, nie wiem jak bym zniosła zakażenie drugi raz

      Usuń
  18. Klarko, cóż powiedzieć, przytulam Cię mocno. I pisz, tak dobrze się Ciebie czyta. Jesteś mi bratnią duszą. Pozdrawiam, Tymotka. P.S. Przebieram nóżkami w oczekiwaniu na drugą dawkę. A tu jeszcze 8 tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  19. Klarko, cóż powiedzieć, przytulam Cię mocno. I pisz, tak dobrze się Ciebie czyta. Jesteś mi bratnią duszą. Pozdrawiam, Tymotka. P.S. Przebieram nóżkami w oczekiwaniu na drugą dawkę. A tu jeszcze 8 tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  20. Współczuję, że tak ciężko przeszliście covida.
    Mnie póki co ominęło, ale nie mogę się doczekać szczepienia. Z tych powodów, które wymieniłaś.
    Wszystkich.
    Zdrowia i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas w gminie jest prawie 50% zaszczepionych a dodatkowo w weekend otwierają punkt bez zapisów, Kraków też daje radę :)
      pozdrawiam!

      Usuń
  21. Na 4 osoby w domu - 3 po szczepieniu dwoma dawkami.
    (95-letni tata nie chciał się zaszczepić, tyle, że nie wychodzi z domu) obyło się bez komplikacji, wystąpił tylko lekki ból ramienia, którego nie było potrzeby uśmierzać tabletkami. A lekkomyślność ludzi czasami przeraża, pomijając tych co szczepić się nie zamierzają. Tak jak będzie dalej, to epidemia prędko się nie skończy, będą kolejne fale, oby nie!
    Pozdrawiam serdecznie zza miedzy prawie...
    Dorota L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem ktoś mi się przygląda i dyskretnie pyta - czy to Klarka? Czasem odpowiadam - nie wiem o co chodzi, a czasem się przyznaję:)))
      Pozdrawiam.

      Usuń
  22. Właśnie umówiłam 17stolatka

    My po 💉

    Powiem to. Wśród nie chcących się zaszczepić jest b dużo ortodoksyjnych katolików. Wstyd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczepiąc się nie tylko dbamy o swoje zdrowie, o zdrowie swoich bliskich, ale o wszystkich, których spotykamy na swojej drodze do pracy, w pracy, gdziekolwiek. To się nazywa odpowiedzialność. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie pomoże mu ani katolicyzm ani pierdylion fakultetów.
      I śmieszą mnie głosy, że bez szczepień jest trudniej podróżować, że to zamach na wolność i cyrk covidowy. Nie chcesz się szczepić? Siedź w domu, albo rób test za testem z własnej kieszeni. Każdy ma prawo wyboru🙂

      Usuń
    2. Kiedy powiedziałam, że nie jadę na spotkanie rodzinne, bo tam się nie szczepią zostałam oskarżona o banie się. Odpowiedziałam im jak Ty, że fakt, że się zapina pasy w samochodzie nie oznacza, że się boję ale że postępuję rozsądnie i odpowiedzialnie. Niestety, o tym baniu to ta rodzina się zaczadziła od znanego księdza....

      Usuń
    3. a nie wiem, jak odnosi się do szczepienie kościół? Co mówią książa?

      Usuń
    4. Księża są jak reszta populacji: są normalni, słuchający papieża Franciszka i są odleciani, głoszący bzdury. Ci niestety bardziej rzucają się w oczy.
      DTCK Klarko!

      Usuń
    5. Tak jak pisze Marysia, są różni. Niestety, wydali jakieś bełkotliwe oświadczenie, które można było zrozumieć tak, że szczepionki są z abortowanych płodów...
      Za to nie ma wyraźnych , częstych apeli do katolikó, żeby się szczepili, mówię o polskich tzw biskupach.,

      Usuń
  23. Ja sie zaszczepilam 2 dawkami. Po 1 tydzien zwolnienia . Lekka temp. Biegunka i ogolne rozbicie organizmu. Po 2 dawce po tygodniu po podanie zaczal sie sajgon. Co mi sie dzieje? Wszystko. Zaczelo sie biegunka. Potem temp. Do 40°. Nadtepnie reakcja alergiczna ma sorze. Csle cialo przerazlieie swedzialo. Nastepne wysiadlo cisnienie. 220/120 w tym stanie trafilam do likorza. Od tygodnia probujemy to uregulowac. Z roznym skutkiem. Nie poddaje sie . Podejrzewam ze jakby mnie covid bez szczepienia dopadl to by mnie ubil.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też już po szczepieniu, po konsultacjach z lekarzem(teoretycznie mam wstrzymane wszystkie szczepienia obowiązkowe wieku dziecięcego, więc postanowiłam zasięgnąć jego rady). Na drugi dzień po pierwszym szczepieniu już jechałam na zawody sportowe na drugi koniec Polski, drugą dawkę też jakoś przeżyłam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. No cóż, po pierwszej dawce miałam 24 godzinną pełnoobjawową grypę, to jest OK; po drugiej NIC, nawet ręka mnie nie bolała. Chyba dostałam jakieś placebo czy coś :) W każdym razie umówiłam się wstępnie na ewentualną 3 dawkę :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Moj tata zachorowal 5 dni po szczepieniu, miesiac walczyl o życie pod respirstorem. Ale nie przyżył. Choroby przewlekle, wiek...tlumaczeń bylo wiele. Tata jednak choroby przewlekłe mial pod reguralna kontrola, uregulowane lekami.Byl zadbany, dobrze sie odrzywiał. I ja się nie szczepilam,boję się...ale szanuje wybory innych.
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się boję, dlatego się zaszczepiłam i jestem gotowa robić to tak często aż znajdą przyczynę - dlaczego jedni ludzie przechodzą zarażenie wręcz bezobjawowo a innych to uśmierca. Ściskam Cię Nika mocno, obyś była w tej pierwszej grupie, kiedy Cię wirus dopadnie.

      Usuń
  27. "Łatwiej jest oszukać ludzi, niż przekonać ich, że zostali oszukani".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stąd obfity wysyp foliarzy i filmików

      Usuń

Twój komentarz