Panie już stoją na przystanku. Wiek mniej więcej 70 plus. Pięknie wystrojone - elegancko wyprasowane garsonki, biżuteria, rajstopy na nogach, małe torebki przewieszone przez ramię. Witają się, śmieją. Widać, że brakowało im tych spotkań. Podjeżdża autobus. Jedziemy, żadna z pań nie ma maseczki, czuję się głupio z zakrytą twarzą i zastanawiam się, bo może już nie ma obowiązku zakrywania buzi tylko ja jestem zapracowana i nie oglądam wiadomości.
Panie wysiadają a ja jadę dalej. Jedna przesiadka i przed siódmą jestem w orce. Hotel jeszcze śpi, tylko recepcja czuwa. Przebieram się, pakuję wózek i zaczynam pracę. Nie ma dziś dużo ale wystarczy, by się zmęczyć. Nie mamy klimatyzacji a jest upał, dlatego mam na sobie cieniutką, przewiewną sukienkę bez rękawów. Kupiłam ją we Francji, jest doskonale uszyta, materiał wchłania pot i natychmiast wysycha, plam nie widać. Poświęciłam ją do pracy z bólem w sercu ale komfort jest najważniejszy.
Wsiadam do windy w której są już dwie dziewczyny, pewnie jadą na śniadanie albo zapalić i jedna z nich mówi patrząc na mnie - ja bym nigdy takiej pięknej sukienki nie brała do pracy! Śmieję się, że w pracy też chcę ładnie wyglądać.
Zabieram się za sprzątanie pokoi. W wózku obok mnóstwa preparatów do sprzątania mam bidon z wodą z elektrolitami. Popijam po kilka łyków. To dość ważne bo przy tej pracy można się szybko odwodnić.
Zachodzę do recepcji aby wypisać z grafiku posprzątane pokoje. Dwie pięknie ubrane panie pytają o najbliższy kościół. Mamy w Krakowie 136 kościołów ale gdzie jest najbliższy? Recepcjonistka na pewno wie, ja bym je wysłała po prostu do Mariackiego, ale wystarczy iść iść i zawsze się na jakiś kościół trafi.
Niedzielny rozkład jazdy MPK powinien się nazywać rozkładem beznadziejnym a nie niedzielnym. Nie zdążę na autobus, następny za dwie godziny. Dzwonię do Krzyśka, żeby po mnie przyjechał. Myję się, zmieniam crocsy na sandałki, czerwoną śliczną sukienkę na równie ładną sukienkę białą.
Zostało mi całe pół dnia.
Do miłego napisania!
Jak mi przykro, że grad zniszczył Twój piękny ogród. To takie przykre patrzeć bezradnie jak żywioł niszczy posadzone rośliny, wiem bo kilka razy mnie to też spotkało. Mam podobnie jak Ty roboczą niedzielę, choć pracuję w domu i ogrodzie. Muszę przygotować obiady na przyszły tydzień, bo po pracy remontujemy taras i każda chwila się liczy.Osy zrobiły sobie gniazdo w tunelu z pomidorami, nie chciałabym im go niszczyć, ale boję się, że zrobią się agresywne i będą żądlić. Poza tym upał rozleniwia i najchętniej wyciągnęła bym się ba leżaku,może przyszłym tygodniu się uda.
OdpowiedzUsuńI jak sobie radzisz z tymi osami?
UsuńNa razie mają się dobrze, nie atakują.ale jeżeli nie będzie wyjścia to z bólem serca kupię gaśnicę przeciw osom i szerszeniom i użyję. Ostatnio musieliśmy tak zrobić w garażu. Vo jednak samochód jest niezbędny, jeżeli dojeżdża się do pracy 50 km. A nie można było otworzyć drzwi bo żądliły bez opamiętania.
UsuńU nas też osy się zagnieździły w szklarni. Ze 3 lata już tam mieszkają. Wysyłam im dobre myśli i jeszcze mi krzywdy nie zrobiły. Muszę tylko pamiętać by zawsze jakieś okienko było otwarte by miały jak wejść i wyjść. Ale też to nie są zwykłe osy tylko takie długie i cienkie. Śmieszne.
UsuńSukienkowego lata Ci życzę, Klarko!
Sukienki noszę tylko latem, bo nie lubię rajstop.
OdpowiedzUsuńmaseczki? pokaz mi kogoś w maseczce, oprócz zakupów w sklepie...
Korzystam z miejskiej komunikacji (trolejbus, autobus) i ludzie są w maseczkach i to nawet prawidłowo założonych.
UsuńNo ja niestety tylko na piechotę ;-)
UsuńAle wróciłam z Kudowy, wakacje bez maseczek...
Kocham lato za te sukienki i za te sandałki!!
OdpowiedzUsuńA ja kocham za obfitość w smaki, zapachy, kolory, słońce i burze też.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki w pracy,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tak trzymac, Klarko! Ciesz sie latem, sukienkami, sandalkami.Zawsze mozna znalezc powod do radosci, wszedzie .Swiat wyglada inaczej jesli patrzymy na niego z usmiechem!
OdpowiedzUsuńZCK, Klarko!
Ciekawe dlaczego panie w autobusie nie miały maseczek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
myślę sobie, że zapomniały
UsuńHa ha ha !!! Ale niektórych to dziwi, że kobieta chce wyglądać ładnie nawet w pracy ! Pracuję w szpitalu i też dbam o mój wygląd zewnętrzny. Kiedyś wszyscy nosili prostokątne fartuchy. Teraz już nie. Pielęgniarki noszą kolorowe wdzianka i bluzy lub sukienki. Ważne, żeby być czysto i schludnie ubranym. Maseczkę noszę w sklepach i środkach komunikacji miejskiej, ale zauważyłam, że w niektórych miastach ludzie przestrzegają tego bardziej a w innych wcale. Pozdrawiam Klarko :)))
OdpowiedzUsuńBez maseczek? Morderczynie!!!! Na pewno "wyszczepione" i mają w nosie.
OdpowiedzUsuńMaria