Pracujemy normalnie. Są zawody, gdzie praca zdalna jest niemożliwa i dlatego co rano zakładamy maseczki i maszerujemy na przystanek. Tak samo jak wielu innych ludzi. Pamiętam jak to było w marcu - puste ulice, niepewność, kolejki przed sklepami. Teraz jest inaczej bo już jesteśmy bardziej świadomi i boimy się czegoś innego. Smutno mi gdy słyszę narzekania osób, które muszą zakładać maseczkę na pół godziny i z tego powodu jęczą. Może się zamień jeden z drugim z człowiekiem, który musi pracować w maseczce cały dzień.
Coraz częściej myślę o ludziach którzy w tym czasie muszą chorować w szpitalu. W ostatnich latach odwiedzałam chorujące bliskie mi osoby i widziałam, jakie to jest ważne również dla innych pacjentów.
Chorzy z tej samej sali prosili mnie o drobne przysługi o które nie chcieli prosić pielęgniarek. Ubrać skarpetki, posmarować kremem spierzchnięte ręce, odłożyć kubek, zapiąć biustonosz, ustawić coś w telefonie, kupić jakiś drobiazg. Nosiłam moim bliskim domowe jedzenie, pomagałam w pielęgnacji. Towarzyszyłam. To takie ważne, żeby wiedzieli, że ktoś jest zawsze gotów przyjechać, wystarczy zadzwonić. A teraz nie ma odwiedzin. To musi być straszna samotność dla ludzi, którzy cierpią, nie są samodzielni albo po prostu potrzebują w swej chorobie uwagi drugiego człowieka.
Zawsze powtarzałam, że łatwiej odwiedzać zmarłych niż żywych i co? Myliłam się. Nie odwiedzimy w tym roku nikogo, żywych nie chcemy narażać a zmarli nie pogniewają się, gdy nas nie będzie przy grobach. Przyjedziemy ze zniczem kiedy indziej. Mam ich w sercu. Jeszcze czasem zapłaczę ale jestem już gotowa by stanąć przy grobie i powiedzieć, że dalej jestem zła (bo jak można tak odejść) ale dziękuję za wszystko a najbardziej za te ostatnie lata, za słowa pewne spokoju, za słowa, które towarzyszą mi i teraz w trudnych chwilach. Wszystko będzie dobrze.
Dziś też Cię kocham.
Mimo upływu lat w moim sercu jest jeszcze żal i złość. Że nie tak się umawialiśmy. Czas nie leczy ran, takich ran. One tylko przysychają... Teraz mam w sobie strach, jestem na pierwszej linii i wiem jak to jest mieć objawy Covid. Że to nie zwykła grypa. Dziś kazałam zrobić zapasy mężowi.. Tu jesteśmy sami więc nikt mu nie będzie tachał zgrzewek ulubionej coli w razie choroby. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńDbajcie o siebie, trzymaj się, przesyłam serdeczności. dawaj znać co u Was.
UsuńRenato napisz coś więcej, na pierwszej linii to rozumiem, że masz kontakt z chorymi? Jak się leczyć jeśli jesteśmy chorzy i zostajemy w domu?
UsuńObjawowo. Polecam zrobić zapas leków p.bólowych, w zależności co pomaga, syropy na kaszel wykrztuśne i p. Kaszlowe na noc i dużo picia, soki, woda, tak żeby były w zapasie. Niektórzy nie mają siły wstać z łóżka, potrafią wstać tylko do wc i spać nawet 5 dni. Polecam też dobry termometr i zapisać sobie nr telefonu o różnych pomocowych instytucji typu Sanepid. Bo w stresie się zapomina. Choroba jest poważna ale do ogarnięcia w domu jeśli nie ma powikłań.
UsuńMelbourne dalo rade!Wyszlismy z drugiej fali wirusa,ale ciezko bylo.Restrykcje takie , ktorych nikt sobie przedtem nie wyobrazal.Ale w ciagu okolo 2 miesiecy z 750 dziennych zachorowan, zeszlismy do 1 na 5 mln ludzi.I juz jest lzej, mozna wreszcie wychodzic z domu do woli i jezdzic do 25 km ,a bylo tylko do 5km.W niedziele premier Victorii oglosi nastepne "odpuszczane" restrykcje, wreszcie otworza sklepy i wiecej ludzi wroci do pracy.Maseczki na pewno zostana na dluzej .Najwazniejsze, ze moja rodzina nie ucierpiala w tym zamknieciu, ze wszyscy zdrowi.Trzymajcie sie !
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że jesteście w zdrowiu, i dziękuję za to, że o nas pamiętasz
Usuńdziś pełne obaw, taka codziennośc przed nami. Teraz fala zachorowań dotarła i do nas. trzeba przestrzegać zaleceń
OdpowiedzUsuńmoże to właśnie nas trzyma, bo niepewność nigdy nie jest dobra
UsuńJest film z Więckiewiczem o tym tytule. Bez happy endu ale mimo to dający nadzieję
OdpowiedzUsuńczy gdyby rok temu ktoś nam powiedział, że dziec nie będą chodzić do szkoły, że dorośli zamkną się w domach przy komputerach to czy ktoś by w to uwierzyl
UsuńJa na pewno nie
UsuńMój ojciec czeka dziś na test, bo ma wszystkie objawy. Babcia z którą mieszka od kilku miesięcy także będzie w kwarantannie jeśli on się okaże zarażony.
OdpowiedzUsuńMama pracuje w sanatorium, dzisiaj wszyscy Niemcy opuszczają placówkę, zostają tylko kuracjusze z NFZ, względnie bezpieczni, bo przed turnusem są badani.
Ja od wczoraj ponownie na bezrobociu.
Małgo nieprzerwanie na pierwszej linii.
Brat stracił jedną pracę, a kredyt hipoteczny sam się nie spłaci.
Nie myślę, działam na autopilocie. Nie czuję strachu, to chyba bardziej rezygnacja i zobojętnienie - robię co trzeba, co mogę i co muszę. O resztę będziemy się martwić, jak pandemia minie.
Bo minie, prawda???
Tak ,minie trzeba miec nadzieje,ze rozwiazemy nasze problemy, z kredytem,z praca itp sprawy,najwazniejsze aby byc zdrowym, i potem miec sile na rozwiazanie problemow,pozdrawiam i trzymaj sie
Usuńminie, minie pandemia, będzie można podróżować i wtedy wykorzystam wszystkie zaproszenia!
UsuńKochana Klarko, trzymajcie się zdrowo, Ty,mąż, syn,synowa i Hania,może to śmieszne, ale mnie ratuje przed depresja praca na komputerze,a po pracy modlitwa i muzyka relaksacyjna,oczywiście gdzieś pomiędzy obowiązkami domowymi i robieniem przetworów,my też wcześniej odwiedzimy naszych kochanych zmarłych,bo dla nich to nieważny jest przecież dzień, tylko pamiec i swiatło znicza,Brygida
OdpowiedzUsuńdziękuję,
Usuńi życzę dużo zdrowia, wytrwałości i nadziei
Po marcowej panice spokojniej weszłam w obecną sytuację. Kilkoro znajomych i ktoś bliski już po Covidzie, przeszli łagodnie. Jedno tylko mnie zastanawia: dwie kobiety - teściowa i synowa, mieszkające pod jednym dachem, obie z identycznymi objawami, obie testy - jedna dodatni, druga ujemny... Coś mi tu nie gra... Nie, nie twierdzę, że pandemii nie ma. Tylko te testy chyba jakieś lipne.
OdpowiedzUsuńA tak niewiele potrzeba...wystarczy być odpowiedzialny...za siebie i za otoczenie...jak słyszę ludzi, że maseczka to kaganiec....nie pasuje kaganiec to siedź w domu i nie narażaj innych!!! Pozdrawiamy...i pamiętajcie...dbajmy o siebie i innych, rodzinę, bliskich,współpracowników...i współpasażerów w autobusie...to nas nic nie kosztuje!!!
OdpowiedzUsuńDzisiaj jedna z moich znajomych chwaliła się na fb, że szła sobie bez maseczki, bo tak jej się podobało, i wcale nie rozumie ludzi, którzy tak dziwnie się na nią patrzyli... Gdyby głupota miała skrzydła, to poleciałaby pod niebo, pomimo swojej tuszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
My narazie (tfu, tfu) zdrowi, ale w szkole dzieci co jakis czas kolejny przypadek, tesc siostry chory, wiec coraz blizej sie to wszystko dzieje...
OdpowiedzUsuńWiem, że są ludzie, którym w szpitalach brakuje osobistego kontaktu z rodziną, przyjaciółmi. Ale jest też druga strona medalu. Tułam się po różnych oddziałach od 2 miesięcy i wreszcie wszędzie są warunki do chorowania: cisza i spokój, bez przewalających tłumów odwiedzających. Mogę zostawić telefon na wierzchu i wyjść do toalety bez strachu, że zajrzy "wnuczek" i ukradnie... Mogę pospać w ciągu dnia. A jeśli czegoś zabraknie, to ktokolwiek zrobi zakupy i przekaże na oddział. Tylko zdrowia brak.
OdpowiedzUsuń