piątek, 23 października 2020

Jeszcze będzie normalnie

 Pracujemy normalnie. Są zawody, gdzie praca zdalna jest niemożliwa i dlatego co rano zakładamy maseczki i maszerujemy na przystanek. Tak samo jak wielu innych ludzi. Pamiętam jak to było w marcu - puste ulice, niepewność, kolejki przed sklepami. Teraz jest inaczej bo już jesteśmy bardziej świadomi i boimy się czegoś innego. Smutno mi gdy słyszę narzekania osób, które muszą zakładać  maseczkę na pół godziny i z tego powodu jęczą. Może się zamień jeden z drugim z człowiekiem, który musi pracować w maseczce cały dzień. 

Coraz częściej myślę o ludziach którzy w tym czasie muszą chorować w szpitalu. W ostatnich latach odwiedzałam chorujące bliskie mi osoby i widziałam, jakie to jest ważne również dla innych pacjentów. 

Chorzy z tej samej sali prosili mnie o drobne przysługi o które nie chcieli prosić pielęgniarek. Ubrać skarpetki, posmarować kremem spierzchnięte ręce, odłożyć kubek, zapiąć biustonosz, ustawić coś w telefonie, kupić jakiś drobiazg. Nosiłam moim bliskim domowe jedzenie, pomagałam w pielęgnacji. Towarzyszyłam. To takie ważne, żeby wiedzieli, że ktoś jest zawsze gotów przyjechać, wystarczy zadzwonić. A teraz nie ma odwiedzin. To musi być straszna samotność dla ludzi, którzy cierpią, nie są samodzielni albo po prostu potrzebują w swej chorobie uwagi drugiego człowieka. 

 Zawsze powtarzałam, że łatwiej odwiedzać zmarłych niż żywych i co? Myliłam się.  Nie odwiedzimy w tym roku nikogo, żywych nie chcemy narażać a zmarli nie pogniewają się, gdy nas nie będzie przy grobach. Przyjedziemy ze zniczem kiedy indziej. Mam ich w sercu. Jeszcze czasem zapłaczę ale jestem już gotowa by stanąć przy grobie i powiedzieć, że dalej jestem zła (bo jak można tak odejść) ale dziękuję za wszystko a najbardziej za te ostatnie lata, za słowa pewne spokoju, za słowa, które towarzyszą mi i teraz w trudnych chwilach. Wszystko będzie dobrze. 

Dziś też Cię kocham. 



21 komentarzy:

  1. Mimo upływu lat w moim sercu jest jeszcze żal i złość. Że nie tak się umawialiśmy. Czas nie leczy ran, takich ran. One tylko przysychają... Teraz mam w sobie strach, jestem na pierwszej linii i wiem jak to jest mieć objawy Covid. Że to nie zwykła grypa. Dziś kazałam zrobić zapasy mężowi.. Tu jesteśmy sami więc nikt mu nie będzie tachał zgrzewek ulubionej coli w razie choroby. Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dbajcie o siebie, trzymaj się, przesyłam serdeczności. dawaj znać co u Was.

      Usuń
    2. Renato napisz coś więcej, na pierwszej linii to rozumiem, że masz kontakt z chorymi? Jak się leczyć jeśli jesteśmy chorzy i zostajemy w domu?

      Usuń
    3. Objawowo. Polecam zrobić zapas leków p.bólowych, w zależności co pomaga, syropy na kaszel wykrztuśne i p. Kaszlowe na noc i dużo picia, soki, woda, tak żeby były w zapasie. Niektórzy nie mają siły wstać z łóżka, potrafią wstać tylko do wc i spać nawet 5 dni. Polecam też dobry termometr i zapisać sobie nr telefonu o różnych pomocowych instytucji typu Sanepid. Bo w stresie się zapomina. Choroba jest poważna ale do ogarnięcia w domu jeśli nie ma powikłań.

      Usuń
  2. Melbourne dalo rade!Wyszlismy z drugiej fali wirusa,ale ciezko bylo.Restrykcje takie , ktorych nikt sobie przedtem nie wyobrazal.Ale w ciagu okolo 2 miesiecy z 750 dziennych zachorowan, zeszlismy do 1 na 5 mln ludzi.I juz jest lzej, mozna wreszcie wychodzic z domu do woli i jezdzic do 25 km ,a bylo tylko do 5km.W niedziele premier Victorii oglosi nastepne "odpuszczane" restrykcje, wreszcie otworza sklepy i wiecej ludzi wroci do pracy.Maseczki na pewno zostana na dluzej .Najwazniejsze, ze moja rodzina nie ucierpiala w tym zamknieciu, ze wszyscy zdrowi.Trzymajcie sie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że jesteście w zdrowiu, i dziękuję za to, że o nas pamiętasz

      Usuń
  3. dziś pełne obaw, taka codziennośc przed nami. Teraz fala zachorowań dotarła i do nas. trzeba przestrzegać zaleceń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to właśnie nas trzyma, bo niepewność nigdy nie jest dobra

      Usuń
  4. Jest film z Więckiewiczem o tym tytule. Bez happy endu ale mimo to dający nadzieję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy gdyby rok temu ktoś nam powiedział, że dziec nie będą chodzić do szkoły, że dorośli zamkną się w domach przy komputerach to czy ktoś by w to uwierzyl

      Usuń
  5. Mój ojciec czeka dziś na test, bo ma wszystkie objawy. Babcia z którą mieszka od kilku miesięcy także będzie w kwarantannie jeśli on się okaże zarażony.
    Mama pracuje w sanatorium, dzisiaj wszyscy Niemcy opuszczają placówkę, zostają tylko kuracjusze z NFZ, względnie bezpieczni, bo przed turnusem są badani.
    Ja od wczoraj ponownie na bezrobociu.
    Małgo nieprzerwanie na pierwszej linii.
    Brat stracił jedną pracę, a kredyt hipoteczny sam się nie spłaci.

    Nie myślę, działam na autopilocie. Nie czuję strachu, to chyba bardziej rezygnacja i zobojętnienie - robię co trzeba, co mogę i co muszę. O resztę będziemy się martwić, jak pandemia minie.
    Bo minie, prawda???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ,minie trzeba miec nadzieje,ze rozwiazemy nasze problemy, z kredytem,z praca itp sprawy,najwazniejsze aby byc zdrowym, i potem miec sile na rozwiazanie problemow,pozdrawiam i trzymaj sie

      Usuń
    2. minie, minie pandemia, będzie można podróżować i wtedy wykorzystam wszystkie zaproszenia!

      Usuń
  6. Kochana Klarko, trzymajcie się zdrowo, Ty,mąż, syn,synowa i Hania,może to śmieszne, ale mnie ratuje przed depresja praca na komputerze,a po pracy modlitwa i muzyka relaksacyjna,oczywiście gdzieś pomiędzy obowiązkami domowymi i robieniem przetworów,my też wcześniej odwiedzimy naszych kochanych zmarłych,bo dla nich to nieważny jest przecież dzień, tylko pamiec i swiatło znicza,Brygida

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję,
      i życzę dużo zdrowia, wytrwałości i nadziei

      Usuń
  7. Po marcowej panice spokojniej weszłam w obecną sytuację. Kilkoro znajomych i ktoś bliski już po Covidzie, przeszli łagodnie. Jedno tylko mnie zastanawia: dwie kobiety - teściowa i synowa, mieszkające pod jednym dachem, obie z identycznymi objawami, obie testy - jedna dodatni, druga ujemny... Coś mi tu nie gra... Nie, nie twierdzę, że pandemii nie ma. Tylko te testy chyba jakieś lipne.

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak niewiele potrzeba...wystarczy być odpowiedzialny...za siebie i za otoczenie...jak słyszę ludzi, że maseczka to kaganiec....nie pasuje kaganiec to siedź w domu i nie narażaj innych!!! Pozdrawiamy...i pamiętajcie...dbajmy o siebie i innych, rodzinę, bliskich,współpracowników...i współpasażerów w autobusie...to nas nic nie kosztuje!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj jedna z moich znajomych chwaliła się na fb, że szła sobie bez maseczki, bo tak jej się podobało, i wcale nie rozumie ludzi, którzy tak dziwnie się na nią patrzyli... Gdyby głupota miała skrzydła, to poleciałaby pod niebo, pomimo swojej tuszy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. My narazie (tfu, tfu) zdrowi, ale w szkole dzieci co jakis czas kolejny przypadek, tesc siostry chory, wiec coraz blizej sie to wszystko dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, że są ludzie, którym w szpitalach brakuje osobistego kontaktu z rodziną, przyjaciółmi. Ale jest też druga strona medalu. Tułam się po różnych oddziałach od 2 miesięcy i wreszcie wszędzie są warunki do chorowania: cisza i spokój, bez przewalających tłumów odwiedzających. Mogę zostawić telefon na wierzchu i wyjść do toalety bez strachu, że zajrzy "wnuczek" i ukradnie... Mogę pospać w ciągu dnia. A jeśli czegoś zabraknie, to ktokolwiek zrobi zakupy i przekaże na oddział. Tylko zdrowia brak.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz