sobota, 4 stycznia 2020

sobota

Dostałam list, taki zwykły, pisany ręcznie na kartce wyrwanej z zeszytu. To takie wzruszające w czasach, gdy wszyscy piszemy maile albo sms.
Zatrzymałam się nad nim dłużej niż chwilę.
"tak Cię mało ostatnio wszędzie"

To prawda. Dużo pracuję, również w soboty. Wstaję i wychodzę z domu najwcześniej z domowników.  Jest jeszcze ciemno. Wracam za to już o czwartej, gotuję szybki obiad, wracają z pracy domownicy, jemy i nie wiadomo kiedy robi się siódma.

Czas dla rodziny i dla domu. Bawię się z Hanią. Nasza ostatnia zabawa w samolot wygląda tak - Hania wchodzi na moje łóżko po schodkach (mam taką drabinkę - stołek). W ręku trzyma torebkę.
Czy ma pani kartę pokładową? - pytam.
Proszę bardzo - odpowiada pani Hania podając mi czerwony papierek.
Proszę zająć miejsce i zapiąć pasy, zaraz startujemy!
Samolot wyje (tzn my wyjemy), po chwili trzęsę materacem i wołam - uwaga,mamy turbulencje!  Kot, śpiący do tej pory w rogu łóżka,  nie wytrzymuje tego i budzi się. Wstaje wyginając grzbiet i patrzy na nas. Koniec lotu, lądujemy na lotnisku! - komunikuję.
W Ameryce! - dodaje Hania.
Kot zeskakuje z łóżka, Hania schodzi po schodkach a po chwili mówi - jeszcze raz!

To się nigdy nie powtórzy, dlatego staram się wykorzystać dany nam czas. Przy komputerze będę godzinami siedzieć tak jak dawniej pewnie już za kilka miesięcy. Teraz mam więcej obowiązków,   żyję bardziej "realnie" niż dawniej, kiedy całymi dniami tkwiłam zawodowo i towarzysko  w internecie.

Nie uważam oczywiście świata wirtualnego za fikcyjny bo tak nie jest, przecież załatwiam mnóstwo spraw przez internet i nie ma dnia, żebym nie pisała maili nie zajrzała na fb. Ale odkrywam na nowo, że można pogadać z koleżanką z pracy, pośmiać się przy kuchennym stole z byle czego, uczyć się angielskiego rozmawiając z żywym człowiekiem. Choć mój angielski jest bardzo kulawy ale jestem dumna, gdy czasem w pracy koleżanki wołają mnie "chodź bo gość coś chce po angielsku". Czasem oczywiście wynikają z tego nieporozumienia ale to nic nie szkodzi.
Kiedyś na przykład pan powiedział, że na pewno jeszcze wróci a ja zrozumiałam, że zamierza przedłużyć pobyt i tylko idzie na spacer.  Ale mówił bardzo szybko i z rosyjskim akcentem ;).

Kurtkę sobie kupiłam na wyprzedaży bo te stare wszystkie wielkie jak namioty!

Czarującego weekendu!

















19 komentarzy:

  1. I wzajemnie! A co do kurtek, to ja sobie kupiłam aż dwie, bo te stare to jak ze stracha na wróble zdjęte....:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykła z Ciebie osoba Klarko

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Twoje refleksje, Twoje spojrzenie na świat.

    Kurtkę kupiłam sobie na wyprzedazy wiosną. Jest czerwona i bardzo ciepła. Tylko gdzie ta zima?

    Pozdrawiam Cię serdecznie!💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy wychodzimy i wracamy po ciemku o tej porze roku.To nic dziwnego,takiki mamy klimat;);)

    OdpowiedzUsuń
  5. Są dwa dni w kalendarzu, o których nie warto myśleć: wczoraj i jutro. Wczoraj- bo nie możemy zmienić tego, co przeminęło, jutro- bo nie wiemy, co przyniesie. Ty, Klarko, jesteś mądrą kobietą, już to wiesz, a ja dopiero się uczę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko nie turbulencje, latem lecę, a Ty mnie straszysz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie Ci potem bardzo brakować tych zabaw z Hanią!. Chudnięcie niestety powoduje spore wydatki- zgubiłam nie wiem gdzie i kiedy 15kg i musiałam się na nowo "obkupić"- masakra finansowa.
    Najlepszego i najmilszego dla Ws!.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wirtualny, czyli pozorny. A ten nasz, komputerowy, jest całkowicie realny, tylko niepełny, wycinkowy.
    Zawsze żałowałam, że dzieciństwo naszych dzieci (również wnuków) mija tak niepostrzeżenie. Dlaczego nie zapisywałam sobie tych dziecięcych powiedzonek albo epizodów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko, wykorzystuj ten piekny czas z wnusią jak najpełniej. Zycie mija bezpowrotnie, dzieci rosną i potem juz zabawy z babcia nie sa tak ekscytujace. Ciesz sie Hania, poki mozesz. mowie Ci to ja, babcia z dlugim stazem, ktora ma juzduze wnuki, niestety... Zal tych pieknych czasow, kiedy siadaly na kolanach, kiedy sie tulily, kiedy razem skakalismy po lozku i udawalismy samolot:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcześniej pracowałaś zdalnie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie i Twojej rodziny!
    Czytam i jestem zaskoczona, że taki zwykły list potrafi wzbudzić tyle uczuć. Porównuję to z reakcjami znajomych i rodziny na kartki świąteczne, które w tym roku udało mi się wysłać...
    Kocham Cię Klarko. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze możesz powiedzieć: Kud ju spik slouli end klijerli, pliis? Ajm stil de biginer in inglisz, bat aj łil du maj best tu help ju :-)

    Wszystkiego dobrego!Pozdrawiam!
    MBI

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie działa "Can you repeat? My english isn't perfect...", to jest jak zaklęcie, rozmówca zaczyna zaprzeczać, że ojej, przecież mój angielski jest bardzo dobry i nie ma problemu i bla bla bla. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czyli nie sposób się nudzić przy takim tempie życia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Och jak cudownie to czytać. Ja już za chwilę, za moment lecę do Polski. Na tydzień. Wszystko jest zaplanowane, każda godzina. Najwięcej dla Kubusia. Po drodze jedno spotkanie z koleżanką, odwiedziny mamy i fryzjer. Reszta dla nas. Cudowny to będzie czas. A wiecie co będę jeszcze robić? Próbować smaki tortu na wesele 😱😱😱. Dziś też cię kocham

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, że doceniasz te chwile z Hanią, bo one faktycznie mijają szybciej, niż nam się wydaje.
    I praca wygląda na ciekawszą od poprzednich.
    Zanurzeni w internetach często nie spostrzegamy, jak nam mijają godziny i kolejne dni, tracimy ten czas bezpowrotnie, a potem często nawet nie bardzo wiemy, co robiliśmy. Ano siedzieliśmy na fejsie, albo na blogach.
    Czasem trzeba i warto.
    Ale coraz częściej i ja wolę zwykły żywy kontakt z ludźmi.
    Pozdrowienia Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  17. chciałam tylko przemknąć... ale...
    "To się nigdy nie powtórzy, dlatego staram się wykorzystać dany nam czas. Przy komputerze będę godzinami siedzieć tak jak dawniej pewnie już za kilka miesięcy. Teraz mam więcej obowiązków, żyję bardziej "realnie"

    mój rówieśnik lipcowy Hani (07.2018) nie pozwala im przejedżać główną droga obok mnie. Muszą do pracy jeśdzić na około... ala,ala.... i obok naszego domu mówią: oj już nie ma... już odjechała. Cudny czas. Jeśli się widzimy staram się cały czas młodemu poświęcac...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz