Okrągły księżyc wisiał nad przystankiem kiedy wychodziłam rano
do pracy. Zamykając bramkę poczułam, jak coś miękkiego dotyka moich kostek.
Mały burasek, pewnie z czerwca, pewnie go ktoś podrzucił. Kocie, za trzy minuty
mam autobus, zaczekaj do popołudnia albo idź do swojego domu – powiedziałam.
Koło przystanku zatrzymał się samochód, to kolega jechał do
pracy na siódmą. Ja mam na wpół do ósmej. Pracujemy w jednej firmie ale on ma inne zmiany. Jeszcze po
drodze wstąpił po bułki a i tak byliśmy dużo wcześniej niż autobus.
Zobaczyłam grafik i jęknęłam. Trzynaście pokojów. To jest
dla mnie bardzo dużo, jeszcze tak dużo nie miałam.
Koło drugiej zajrzała koleżanka. Dajesz radę?- spytała. Do
trzeciej ogarnę – odparłam. Wpadły wszystkie o wpół do trzeciej. Złapały za
odkurzacz, pozbierały pościel, dokończyły. Zespół. Jak dawno nie poczułam tej
wspólnoty, tego radosnego – raz dwa zrobimy i pójdziemy do domu wszystkie.
Po południu miałam niecałą godzinę dla siebie, szybki łyk
pozostawionej rano kawy, szybki prysznic, do torby parę rzeczy i biegiem znów
na przystanek. Mama w szpitalu, trzeba z nią posiedzieć. Czeka ją przeszczep
zastawki serca. Ma 81 lat.
Zmierzch. Błądzę po tym dużym kompleksie szpitalnym. Tu jest
kilkadziesiąt niewielkich pawilonów, miałam nadzieję, że mama poda mi numer
budynku ale ona nie wie gdzie jest. Trochę splątana, wystraszona. Proszę –
mamuś, podaj telefon pielęgniarce. Coś ty, one mają tyle roboty – protestuje.
Jedź do domu jak nie możesz trafić – mówi wreszcie. Uspokajam ją ale wiem, że
nie będzie spokojna. Idę na izbę przyjęć i dopiero tam dowiaduję się, dokąd mam
iść.
Mama jest smutna, jakaś taka krucha, wystraszona. Ja też bym
się bała – mówię. I to jak! – myślę. Pytam o wnuki i prawnuki, z którymi
mieszka. Rozpogodziła się, opowiada z uśmiechem.
Wychodzę ze szpitala po siódmej, jest ciemno. Tym razem to
ja jestem skołowana i nie bardzo wiem jak wyjść z tego labiryntu.
Ostatnio
jadłam jogurt, chyba koło dwunastej. Nie jestem głodna. Nie mam czasu jeść.
Wracam do domu, jest po ósmej. Odgrzewam obiad z niedzieli,
kąpię się. Piszę do rodziny prosząc, aby odwiedzili mamę jeszcze przed
operacją, żeby nie była sama. Ja nie mam urlopu, nie dostanę wolnego, pracuję
zaledwie od dwóch tygodni. U syna jelitówka, nie ma mowy o odwiedzinach w
szpitalu. Jest na miejscu siostrzeniec, pojedzie.
Nie mogę spać, bolą mnie ręce. O piątej wstaję. Księżyc znów
wisi nad przystankiem, burego kota nie ma. Nasz kot wybiega za mną. Wracaj,
spać!
W pracy sprawdza mnie koordynatorka. Robię mnóstwo błędów.
Kurz – kiedy sprzątam pokój o ósmej rano to do czternastej na ciemnych meblach
widać wyraźnie kurz, słońce teraz pokazuje dokładnie każdy pyłek. Mogę
dopieszczać lustra i szafy ale wówczas nie będę miała czasu na łazienki. Nie
mówię tego, po prostu poprawiam i tyle.
Konserwator zmienia żarówki na energooszczędne. Kurde, jaki
ten facet ma uśmiech, gdybym tak była młodsza to natychmiast bym się zakochała
i go poderwała.
Kołdro kołdro ubierz
się bo jak nie to będzie źle –mówię do opornej poszwy, która plącze mi się i
nijak nie chce leżeć jak nagrobek. Tak nazywam te równo zaścielone łóżka.
Trzecia. Jeszcze korytarz, jeszcze ogarnąć pokój socjalny.
Jadę do domu i postanawiam, że dziś sobie daruję, zadzwonię do mamy i zapytam,
jeśli jej niczego nie trzeba to nie pojadę, jestem ledwo żywa.
Karmię kota, ściągam buty, wygrzebuję z torby telefon.
Dobrze że dzwonisz,
przyjedź bo muszę się wykąpać przed operacją a samej mi źle. Tak, na pewno to
będzie jutro.
Ściągam ze strony szpitala plan obiektu i drukuję, aby się
znów nie gubić. O szóstej jestem na miejscu.
Ogolili mnie, dali mi takie zielone rzeczy i specjalny płyn,
ale ja chyba nie dam rady z tymi kablami wejść pod prysznic – tłumaczy mama.
Przeprasza mnie a mnie się natychmiast chce płakać.
Kąpię ją. Boję się, że zmarznie, nie mogę uregulować wody.
Daję radę. Idziemy z powrotem do pokoju, proszę, aby położyła się do łóżka i
odpoczęła. Jeszcze trzeba zapakować walizkę bo jutro już będzie w innym
miejscu. Pomagam, nie wierzę własnym oczom, mamo co to jest? – pytam. Lakier do włosów - no co, mam wyglądać
jakbym miała na głowie gniazdo? No tak.
Jadę do domu. Po drodze trzeba wstąpić po jakieś pieczywo.
Jest prawie ósma. Ciemno. Burego kota nie ma, może poszedł do swojego domu.
Będzie dobrze, gdyby było zbyt duże ryzyko nie operowaliby. Trzymaj się. Gdy mój mąż miał 10 lat temu implantowana zastawkę serca to było tam kilku pacjentów dobrze po 80 roku życia.Fajnie, ze masz tym razem dobre koleżanki a nie pseudo kolezanki w pracy.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą❤️
OdpowiedzUsuńPrzetrwasz ten pełen niepokoju czas, a Mama na pewno jest w dobrych rękach.
Przytulam i ciepło myślę.
OdpowiedzUsuńKlarko, kochana.
OdpowiedzUsuńKlarko, duzo siły ...i dobre myśli i moce posyłam!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by bylo dobrze. DTCK💓
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńKlarko*
OdpowiedzUsuńPrzytulam Klarko, będzie dobrze, musi być.
OdpowiedzUsuńUściskaj Mamę.
Wysyłam moc dobrych myśli Tobie i Twojej Mamie. Wszystko będzie dobrze, wiesz?
OdpowiedzUsuńSercem z Tobą Klarko! Niech wszystko będzie dobrze! Bo będzie!
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńA kot dobry, posłuchał i wrócił do domu.
Nie napiszę, wszystko będzie dobrze- bo tego nie wiem.
OdpowiedzUsuńDużo siły ci życzę . Oj dużo
Mój Tata też dziś ma operacje, 86 lat. Dadzą radę bo to pokolenie nie do zdarcia. Myślami z Tobą.
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńSercem jestem z Tobą, będzie dobrze❤️🤗
Przytulam, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńCzasem na człowieka spadną wszystkie zmory...cóż mogę napisać, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńW szpitalu kobiety nawet makijaż sobie robią, nie mówiąc o fryzurze, zwłaszcza przed rannym obchodem:-)
❤❤❤
OdpowiedzUsuńW ciągu ostatniego tygodnia spałam w 4 różnych hotelach
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się
♥️♥️♥️♥️
Jestem z Tobą myślami, trzymam kciuki za dobre wyniki operacji.
OdpowiedzUsuńDołączam się do tego potoku dobrych myśli. To już nie potok dobrych myśli, to cała rzeka. Niech wspiera Was, Ciebie i Twoją mamę. Niech będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńKlarko, przytulam. Cieszę się, że w pracy masz nieco lepiej niż dotychczas. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń