Budynek wygląda od frontu jak dworek i dopiero tabliczka informuje, że jest to szkoła. Obok budynku jest ładnie urządzony plac zabaw - huśtawki, zjeżdżalnie, drabinki. Ławeczki zachęcające do odpoczynku. Trochę dalej jest boisko z bramkami do piłki nożnej i z tablicą do koszykówki. Czegoś tam jednak brakuje.
Jest pusto - nie ma dzieci, nie słychać radosnych pisków, nie widać rozhuśtanych warkoczy i małych postaci dzielnie wspinających się po belkowanym torze przeszkód.
Na czas wakacji teren szkoły jest zamknięty na kłódkę, tak samo jak zamykany jest na weekendy i dni wolne od zajęć.
To dość krzywdzące dla mieszkańców, którzy chcieliby tu przyjść ze swoimi pociechami. To niezrozumiałe dla dzieci, które tu chodzą do szkoły. Bo przecież w czasie roku szkolnego nie mają zbyt wielu okazji, by się bujać, wspinać, zjeżdżać, grać w piłkę. Jest im przykro, gdy dozorca wygania ich spod bramy. Odważniejsi przeskakują ogrodzenie aby pograć w piłkę na jedynym w okolicy boisku.
Dyrektorzy szkół boją się wandali. Są odpowiedzialni za obiekt, boją się dewastacji urządzeń i zanieczyszczenia terenu. Boją się odpowiedzialności za nieszczęśliwe wypadki. Dlatego na ogrodzeniu wiszą kłódki, choć te obiekty są miejscem publicznym.
Szkoda.
W Lux place zabaw dla dzieci przy szkole (często gęsto fantastyczne) są po szkole otwarte dla każdego
OdpowiedzUsuńInna sprawa że wandalizm to mało spotykane zjawisko tutaj
U mnie przy szkole są dwa place zabaw. Jeden ogólnodostępny i regularnie niszczony( za naprawy często musi płacić dyrektor) i drugi zamknięty w czasie wolnym ( w roku szkolnym dla klas 0-3), zadbany. Taka prawda. A codziennie rano woźny najpierw robi obchód terenu i zbiera pozostałości po nocnych gościach ( czytaj pety i butelki). Mimo kamer D.... Smutna prawda. Niestety miejsce publiczne to dla niektórych- niczyje , więc po co dbać?.
OdpowiedzUsuńMoże te place powinny być własnością gminy?
UsuńHmm. Znam szkołę, w której dyrektor wezwał straż miejską na uczniów, którzy zostali po lekcjach poganiać po boisku za piłką. fakt, dawno to było, ale popularności mu nie przysporzyło.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy gdyby monitoring był skuteczny i sprawcy dewastacji zostali zmuszeni do naprawy/odpracowania w inny sposób -wyrządzonej szkody, place zabaw służyłyby tylko zabawie? W mojej szkole jest monitoring, kiedyś kilku młodzieńców odkręciło koledze - fizykowi tablicę rejestracyjną i niestety nagranie nie pozwoliło zidentyfikować sprawców.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skuteczny monitoring ! Za daleko od kamer, za ciemno i poza tym często mała szkodliwość czynu !
UsuńU nas szkoly sa tez pozamykane. Ale place zabaw sa na kazdym osiedlu, mini boiska tez.
OdpowiedzUsuńU nas oba place (w różnych częściach wsi)- ten przy przedszkolu i drugi przy szkole i przedszkolu- są dostępne dla dzieci cały rok. Inaczej ma się siłownia na powietrzu dla dorosłych- zamknięta za ogrodzeniem na cztery spusty i można ją tylko podziwiać ;p
OdpowiedzUsuńNie dziw im się.
OdpowiedzUsuńPrzyszkolny plac nie musi być otwarty całą dobę, ale tylko w określonych godzinach. Przecież w czasie wakacji też ktoś czuwa nad tym terenem, to nie spadłaby mu korona z głowy gdyby w określonych godzinach otwierał i zamykał teren. Kwestia opieki - to leży w gestii rodziców -zasadniczo dzieci do ukończenia 10 roku życia nie powinny same poruszać się po mieście, ale z tym bywa różnie. Jeżeli ktoś młodsze dziecko puszcza samo z domu a zdarzy się jakiś wypadek- może odpowiadać przed sądem za brak opieki. Nasze Krasnale maja do placu zabaw zaledwie 200 m, ale nigdy tam nie chodzą same- zawsze z kimś z dorosłych. Co nie oznacza, że mama, tata lub babcia sterczy cały czas przy dziecku gdy ono szaleje na drabinkach, zjeżdżalniach czy innych przyrządach.Ławki są dookoła placu. Park jest otwarty całą noc, place zabaw tak samo ale jakimś cudem nikt nic nie niszczy.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem...ale jakoś tak nie uważam, że dzieciom tak wszystko się należy...Plac zabaw też trza odnowić, posprzątać. Już bez przesady, dzieciaki znajdą sobie jakieś zabawy. Czas dzieciństwa, to czas bardzo kreatywny. A przynajmniej taki powinien być, a nie wszystko pod nos i jeszcze pod kontrolą ciągle. Poza tym , jak moim chłopakom znudziły się zabawki, to po cichutku je zbierałam do pudła, zanosiłam na strych. Po pół roku znosiłam i zabawa była przednia :-) Więc nie jest tak źle, myślę :-)
OdpowiedzUsuńZarówno jedna strona jak i druga mają rację.
OdpowiedzUsuńWandalizm to poważna sprawa.
Nie chodzi tylko o wandalizm. W razie jakiegoś nieszczęścia odpowiedzialność będzie ponosić dyrektor
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pomyśleli o tym, że nie wszystkie dzieci wyjeżdżają na całe wakacje, a przecież mogliby nawet wynająć plac zabaw dla jakiejś półkolonii lub dla rady osiedla, by dzieci mogły się tam bawić.
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym mieście plac zabaw jest otwarty od pierwszego kwietnia do końca października. Potem kłódki i koniec.
OdpowiedzUsuńTutaj tereny szkoly sa (zazwyczaj) popoludniami otwarte. Wielokrotnie przyjezdzalam z Potworkami na przyszkolny plac zabaw po poludniu, lub zima na sanki, bo najblizsza gorka znajdowala sie wlasnie przy szkole...
OdpowiedzUsuńPamietam za to z dziecinstwa, ze za naszym blokiem wybudowano piekny, nowy plac zabaw. Pamietam jak bardzo sie cieszylam.
Po roku z placu zabaw zostala piaskownica. Reszte kompletnie zdewastowano... :( Dlatego poniekad rozumiem dyrektorow, ktorzy za z trudem wyrwane gminie lub sponsorom pieniadze postawili place zabaw i teraz zamykaja je na klodki...