Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
sobota, 18 sierpnia 2018
Chciałaś w góry - masz góry!
Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę opublikowaniem tego zdjęcia. W naszych wędrówkach trafiliśmy na krainę kapliczek, figurek świętych, cudownych miejsc i źródełek i przyglądałam się temu wszystkiemu z ogromną ciekawością choć to nie one były celem mojej wycieczki.
Wujek był człowiekiem niezwykle pogodnym i sympatycznym. Pedantycznie dbał o siebie, nawet na wakacjach nosił garnitury i krawaty, lubił dobre jedzenie a rozmowa z nim była przyjemnością - dowcipnie opowiadał, z zainteresowaniem słuchał i śmiał się całą sylwetką.
Lubił mnie i zawsze przy okazji odwiedzin obsypywał komplementami choć nie byłam wyjątkiem bo wujek dla każdego miał miłe słowo.
Pewnego dnia ciężko zachorował i zmarł. Na pogrzebie nie byłam, tak wyszło.
Co jakiś czas wujek mi się śnił. Prawie zawsze tak samo - że przychodził do mojego domu a ja nie miałam go czym poczęstować. Niby na stole był biały obrus ale krzywo rozłożony, w kuchni coś się szykowało ale nie było jeszcze gotowe i było mi przykro i wstyd bo jak to tak nie mieć czym podjąć gościa, który zawsze chwalił moje jedzenie i czuł się u nas dobrze. W tym śnie przepraszałam i prosiłam, by trochę poczekał bo przyjechał za wcześnie.
A kiedy się budziłam, wiedziałam, że coś niedobrego się stanie.
Tym razem również tak było. Wstałam rano i powiedziałam do Krzyśka - zadzwoń do mamy i spytaj, czy u nich wszystko w porządku a ja zadzwonię do swojej.
Po chwili wiedzieliśmy już, że jego tata jest w ciężkim stanie w szpitalu a moja mama w drugim szpitalu.
Nie ma w tym nic dziwnego bo nasi rodzice są w takim wieku, że dość często lądują na sorze.
I nie ma co dorabiać do tego historii o przestrogach zmarłych.
Kiedy mamie się trochę polepszyło a tata wyszedł ze szpitala, postanowiliśmy wyjechać na parę dni. Urlop się kończył a ja go spędzałam w domu przy garach (tata musi mieć specjalną dietę), sprzątaniu i robieniu soków. Nic nie odpoczęłam.
W planach miałam krótki wyjazd w okolice Warszawy, gdy padł pomysł, aby przy okazji odwiedzić kuzynów na Podlasiu. Przy okazji kupimy znicz i zapalimy wujowi, poproszę go, by mnie już więcej nie odwiedzał - powiedziałam pół żartem pół serio. Tylko nie mów nic kuzynom, schowamy ten znicz do torby i jak pójdziemy na spacer to skręcimy na cmentarz.
Znicz wylądował w niepozornej, ekologicznej torbie i wyglądał jakbyśmy nieśli butelkę wody mineralnej. Nie zrozumcie mnie źle, nie chciałam opowiadać o takich niewiarygodnych historiach jak ta bo kto wierzy w sny?
Zajechaliśmy do kuzynów a oni przy kolacji zapytali nas o plany na kolejne dni.
Jutro jest kolejna (to już kilkanaście lat) rocznica śmierci wuja i gdybyście chcieli to możemy jechać do kościoła bo jest zamówiona msza w jego intencji, ale bardzo wcześnie, o siódmej - powiedział kuzyn.
Poczułam ciarki na rękach.
Uwierzcie, nie miałam o tym pojęcia.
Oczywiście że pojedziemy.
Mszę odprawiało trzech księży. Potem poszliśmy na pobliski cmentarz. Poprosiłam wuja, aby już mnie nie odwiedzał.
Cała ta podróż była pełna symboli i niesamowitych zdarzeń, będę miała o czym pisać.
Dziś też Cię kocham.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i tak to jest, niby nic... a dzieje się.
OdpowiedzUsuńNie wierzyć w sny, to jakby trochę nie wierzyć w swoje istnienie:) Przecież to podświadomość puka, ona przecież wszystko rejestruje, pamięta, kojarzy. Kiedyś znałaś date odejścia wujka, z czymś się ta data kojarzy, impuls nie był przypadkowy. Ja mam sny pełne dziwnych wydarzeń, mocno przygodowe. Czasami budzę się z koszmaru wywołanego mocnym kryminałem, a czasami coś się telepie ważnego.Twoje wspomnienie o eleganckim wujku jest urocze, sumienie uspokojone, już sie nie przyśni w niezręcznej sytuacji:).
OdpowiedzUsuńPodobno nic nie dzieje się przypadkiem...
OdpowiedzUsuńJuż czekam na opowieści podlaskie :)
Mnie się czasem śni mój Ojciec,tęsknię za nim i cieszę się jak mi się przyśni.Ale nie wiąże się to z żadnymi ostrzeżeniami, na szczęście!
OdpowiedzUsuńTeż Cię kocham.
Dalej Cie kochamy !.
OdpowiedzUsuńKlarka....
OdpowiedzUsuńno co?
UsuńNo ciary
UsuńW górach jest wszystko co kocham...
OdpowiedzUsuńPrawdziwie to opisałaś, myślę że wielu ludzi ma takie historie.
OdpowiedzUsuńJa w takie rzeczy wierze jak najbardziej, zawsze wierzylam, a poza tym sama przezylam cos podobnego kilka lat temu, kiedy to obydwoje z mezem widzielismy cien przemykajacy bokiem, a zaraz potem odglos wchodzenia po schodach na gore, A PRZECIEZ NIKT NIE WCHODZIL DO DOMU. Potem od czasu do czasu slyszalam jakby kroki na schodach, a zaraz potem w naszej sypialni, I tylko tam. Z poczatku powtarzalo sie to raz na kilka miesiecy, potem czesciej, po jakichs dwoch latach mniej wiecej raz na dwa tygodnie. Przez caly ten czas zartowalismy, ze mamy lokatora, nic sobie z tego nie robiac, tylko ja pod koniec zaczelam sie juz czuc nieswojo, zwlaszcza jak bylam w domu sama I coraz czesciej balam sie wychodzic wieczore na gore jako ostatnia, a sama atmosfera w domu stala sie dziwna (nie mam na mysli stosunkow miedzy czlonkami rodziny). Miarka sie przebrala, kiedy nasza corka podczas ferii byla w domu sama, spala do poludnia I pewnego dnia spytala mnie, czy wpadlam na chwile z pracy do domu, bo w szafce ktos przesuwal szklanki I slyszala dzwonienie. Wtedy sie przerazilam, nikomu nic nie mowiac zapalilam swiece, odmowilam litanie za zmarlych I goraco sie modlilam swoimi slowami, aby ta zblakana dusza odeszla do siebie I wiecej nas nie niepokoila. W ostatecznosci bylam gotowa poprosic o pomoc ksiedza. Na szczescie obeszlo sie bez tego, pomogla tylko moja modlitwa. Wierzcie lub nie, ale po tym nasz dom tak jakby sie oczyscil I jest spokoj, a ja przestalam sie bac. dorka
OdpowiedzUsuńO kurcze, troche strasznie...
UsuńI ja wierze w takie sny. Moja mama cale zycie miala i ma sny ktore cos jej mowia czy przestrzegaja. A ja zawsze sobie myslalam, jak to dobrze ze ja nie mam takich snow. I nadzszedl ten dzien kiedy taki sen wlasnie mialam. Snil mi sie moj tata jak stoi nad trumna i bardzo mu zal i przykro. Wyraznie czulam jego zal, taki chwytajacy za serce. Obudzialam sie zlana potem, a nastepne dwa tygodnie to byl po prostu koszmar. Zastanawialam sie co ten sen oznaczal i po prostu, kto nam w rodzinie umrze. Po dwoch tygodniach rodzice nas zawiadomili, ze 4-letni wnuczek ich znajomych, utopil sie w sadzawce. A moj tato mi opowiedzial jak byli na pogrzebie i jak stal nad trumna tego dziecka, patrzyl sie na niego i bylo mu tak bardzo zal. Wlasnie ta scena mi sie przysnila i to doglebne, przejmujace uczucie zalu, ktore moj tato czul w tej chwili. I jak tu nie wierzyc w takie sny? Dodam ze cos mi sie odhaczylo i teraz ja tez, jak moja mama, mam tego rodzaju sny. Nic przyjemnego, wolalabym nie miec.
OdpowiedzUsuńA gdzie znajduje się taka piękna przydrożna kapliczka? I dlaczego miałabyś kogoś urazić takim zdjęciem?
OdpowiedzUsuńkapliczka znajduje się w Budzieszynie, a przepraszałam bo nie wszystkim może podobać się, że żartujemy sobie z obiektu kultu, tam takich kapliczek jest więcej i są..kiczowate, ale mieszkańcy są z nich bardzo dumni dlatego mogliby się poczuć urażeni żartem
UsuńCo jest kiczem a co nie okreslasz ty, przepisu na kicz nie ma, ja raczej podziwiam pracowitosc tych ludzi, ktorzy to ustawili i pielegnuja :)
UsuńJa tez miewam sny i przeczucia, wiec swietnie cie rozumiem!
OdpowiedzUsuńTe sztuczne owieczki przeurocze:)Choć kicz jakby prosto z Hameryki:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaraz cie Star opierniczy za te Ameryke!!! :)))))
UsuńOj coś dawno jej to nie było😉
UsuńWierzę w sny, duchy, przeczucia, bo doświadczyłam sytuacji, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńZdarza się, że jakieś wydarzenie albo słowa, zupełnie w danej chwili nieistotne, zapada mi w pamięć, a po jakimś czasie okazuje się, że było prorocze.
Kapliczkowy kicz zawsze mnie wzrusza.
Pozdrawiam!
Mnie to wcale nie dziwi, bo wiele dziwnych rzeczy mnie w życiu spotkało, których nijak nie dawało się wytłumaczyć w racjonalny sposób.
OdpowiedzUsuńNo cóż - sztuka ludowa nie podlega żadnym regułom, to raczej spontaniczna działalność.Kwestia gustu a o gustach się nie dyskutuje.
Poza tym wiesz jak to jest- nie to ładne co piękne, ale co się komu podoba.;)
Moim zdaniem to przejaw pracowitości i religijności mieszkańców. Koło figurek jest czysto a trawa przycięta. Podziwiam tego kto zrobił te owieczki. Taki lokalny folklor jest piękny a nie kiczowaty.
OdpowiedzUsuńto zapraszam na fp, będzie tych zdjęć więcej bo i figur jest więcej z tego miejsca
UsuńCoś bym napisała, ale lepiej ugryzę się w palec, bo więcej u mnie nie zanocujesz:)
OdpowiedzUsuńJa już polubiłam tego Wujka Romana, to musiał być bardzo fajny człowiek, a przychodził do ciebie bo cię lubił.
Czy odpuści nie wiadomo, ale ja bym raczej obstawiała, że dalej będzie Ci się śnił z tym, że obrus będziesz miała jak trzeba i lodówkę pełną pyszności:)
po stawie pływa postać nieżywa aligatorek się dziś pożywia
Usuńi refren
Orki, orki z Majorki..
I pierwszy hicior już jest;-)
Usuń... pożarły wszystko, nawet aligatorki ;)
UsuńMojej mamie gdy śnie jej się jej tata, to znak, że ktoś w rodzinie zachoruje lub umrze... Tak jakby ostrzegał.
OdpowiedzUsuńSama nie mam "proroczych snów", ale raz śniło mi się, że przestrzegam dzieci przed podróżą autem (mieli na drugi dzień gdzieś jechać),a sama miałam wypadek.
Ale mam ciarki. Wierzę w prorocze sny jak najbardziej. Na szczęście sama nie mam. Czekam na posty z Podlasia :-)
OdpowiedzUsuńDziś też Cię kocham :-*
Mam takie sny, o zgrozo!
OdpowiedzUsuńWiem, ze sie cos stanie, nie wiem tylko u kogo, gdzie i kiedy. No coz...taka uroda :)
Ja wierzę w sny, zapewne dlatego, że kilka razy miałam bardzo nieprzyjemne właśnie przed jakimś (niespodzianym) złym wydarzeniem. Są na tym świecie rzeczy niezbadane, więc czemu mam negować coś tylko dlatego, że tego nie rozumiem?
OdpowiedzUsuńPodlasie... Jest takie piękne, że w końcu muszę tam pojechać. W tym roku chyba mi się już nie uda, ale za rok na pewno.
A czego tak przepraszać? Każdy inaczej patrzy na świat.Już dawno ogarnęłam, że w naszym kraju jakoś idiotycznie nie można urażać uczuć religijnych, ale inne to i owszem, hulaj dusza. Pomylenie z poplątaniem. I czemu przegnałaś wujka, czasem dobrze jak ktoś z tamtej strony coś doradzi. Przecież w kościele mówią o życiu wiecznym, znaczy wszystko ok i nie ma się czego bać ;-) A my tylko strach i ciary :-) Takie historie są na porządku dziennym. Tylko naprawdę zablokowane osoby nic nie czują. Reszta z nas, w każdej religii, odbiera przekazy od tych, którzy nas kochają, ale już poszli dalej. I dobrze. Warto mieć wsparcie na tej ziemi.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane, w punkt. Pozdrawiam! MBI
UsuńSnów nie pamiętam, ale mam przebłyski, wiem, że coś się stanie, więc wierzę...
OdpowiedzUsuńA ta kapliczka, szczyt kiczu, w sensie te owieczki, wystarczyłaby jedna, albo wcale i byłoby urokliwie.
Nie wiem Klarko jak Ty to robisz, ale napiszesz kilka zdań i jest już cała historia. A ja nie mogę przestać pisać i czuję się potem sama przytłoczona ilością szczegółów...
OdpowiedzUsuńPodziwiam