Jestem taka jak moja mama. Kiedy moja mama miała w domu jakiegoś robotnika, częstowała go kawą, ciastem albo nawet obiadem, i nawet kominiarza albo pana spisującego liczniki pytała, czy ten napije się kwaśnego mleka, wody, kawy czy herbaty. Bo na pewno już długo pracuje i jest zmęczony.
Kiedy o 11 przychodziłam do pracy, nastawiałam czajnik i robiłam panom budowlańcom kawę. Stawiałam ją na krzesełku na schodach i mówiłam - przerwa na kawę - po czym szłam do swoich zajęć. Nasz konserwator zapytał, dlaczego to robię. Bo mogę. Bo byłam kilka razy w życiu głodna i spragniona nie mając możliwości zrobienia zakupów i ktoś zupełnie bezinteresownie poczęstował mnie piciem i kanapką. Jaką ja wtedy czułam wdzięczność! Dla mnie nasypanie kawy do kubka i zalanie jej wrzątkiem to jest nic.
Przy mnie nie kurwowali. Ale nie tym mi zaimponowali. Opalonymi torsami też nie.
Kiedy panowie budowlańcy czegoś potrzebowali (zakręcić węża, włączyć przewód do prądu) ściągali buty i wchodzili do szkoły w skarpetkach. I pouczali się wzajemnie - ty, żebyś tam w butach nie wchodził, tam jest wymyte jak u matki na święta!
Jutro już dzieci przychodzą do szkoły, dlatego ten tytuł.
Ale jutro jest dopiero 1 sierpnia! Czyzby Klarka tak wyczyscila kalendarze, ze nie widac miesiecy???
OdpowiedzUsuńtezMonika
mamy półkolonie i przedszkolaków
UsuńPodejrzewam Klaruś, że po tym świecie jeszcze łażą ludzie którym "przeskoczyły" geny przodków. W tych genach mamy zakodowany szacunek dla każdego i dla każdej pracy i stąd jak do nas miał przyjść hydraulik to miał przygotowana kawę, napoje i jakiś /starszy/ ręcznik. Jak odbieramy paczkę to zawsze jakis dodatkowy grosz się należy. "Panie Kierowniku - daj pan 50 groszy bo brakuje do bułki". Troche wstyd i zawsze dorzucę więcej na to piwo..przepraszam na bułkę.
OdpowiedzUsuńTo jest karma która wróci tylko my nie wiemy kiedy.
Chłodno /u nas +34/ pozdrawiamy
a teraz nazywają nas naiwnymi
Usuńi że się niczego przez to rozdawanie nie dorobimy
Pewnie się nie dorobicie, ale... czy to ważne?
UsuńUśmiech drugiego człowieka, szacunek do jego pracy. To jest ważne. I satysfakcja z dobrze przeżytego dnia.
Nie przejmuję się, że też mnie tak pewnie nazywają...a właśnie dziś przy śniadaniu rozmawialiśmy, jak ciężko mają ci,co na dworze w tym upale pracują. Nie, nie pozwól na budowę!Klarko, ale Ty będziesz też w czasie tych półkolonii w pracy, czy urlopujesz?
UsuńBasiu za kilka dni idę na 2 tyg urlop
UsuńA czy zawsze o to "dorobienie się" chodzi? U nas w domu wpajamy jedynakowi szacunek do każdej pracy i chyba się udaje, bo na koniec gimnazjum pamiętał sam z siebie, by iść do pań sprzątających i pana woźnego z babeczkami i podziękowaniem. Tak samo pamiętamy o majstrach, którzy przychodzą do jakichś napraw. Czy mi ubędzie to trochę wody, kawy czy herbaty? Pozdrawiam, Wiola
UsuńTeż mam takie niekontrolowane odruchy, żeby częstować kawą, herbatą tych co w drodze, czy w pracy. Nie przejmuje się epitetami i drobnymi uszczerbkami w budżecie, bo jest mi z tym bardzo dobrze. Pozdrawiam bratnią duszę.
OdpowiedzUsuńo, i ja mam takie zdanie - nie ubędzie mi wiele
UsuńMasz rację- nie puszczaj męża na budowlankę- to zajęcie dla młodych, silnych i odpornych.Ucieszyłam się, bo masz takie same nawyki jak ja- gdy nam ocieplali budynek to tez zawsze dostawali kawę (mrożoną, czyli z lodami w środku)bo wtedy też były wściekłe upały. I też nie rzucali mięsem a z wdzięczności to mi nawet kraty pomalowali i za nic nie chcieli wziąć za to forsy.Może i racja, poiłam ich całe dwa miesiące i jeszcze chłodziłam ich wodę mineralną.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
to mieli szczęście:)
UsuńLadnie wysprzatalas :-)
OdpowiedzUsuńTutaj jeszcze sie nie zdarzylo, zeby jakikolwiek robotnik skorzystal z zaproponowanego poczestunku. Nigdy. Kawe, herbate proponowalam, ciasteczka, wode chocby, nigdy. Maja swoje. Nie wiem, moze mi krzywo z oczu patrzy i sie boja ze ich otruje czy co? :-))
Może im tam dosypywali tabletki gwałtu
UsuńJezu! Klarka! Ha, ha !
UsuńJa też jestem tego nauczona - zaproponować coś do picia i przegryzienia trzeba i koniec :)
OdpowiedzUsuńMy tez zawsze czestujemy ludzi przychodzacych cos podlaczyc czy naprawic. Zazwyczaj napojem z puszki lub woda z lodem, bo Hamerykanie rzadko pija cieple napoje. Ale dla panow, ktorzy wymieniali nam rok temu dach, tez jechal M. rano po kawe, a w poludnie po pizze. Nie mam serca tak zostawic ludzi bez chociaz zwilzenia gardla, kiedy pracuje w pocie czola. Tutaj dodatkowo, praktycznie za kazda usluge nalezy sie napiwek. ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że moja babcia, a potem mama, też częstowały robotników kawą i ciastem. Ba, nawet księdza potrafiły tak ugościć. Ale zawsze inaczej rozmawiało się z robotnikami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO rany, Klarko, ja myslama ze to normalne. U nas zawsze, odkad pamietam bylo wiele pracy przy remontach i w ogrodzie i czesto bierzemy kogos do pomocy. Kiedys zajmowala sie tym moja mama, teraz my z mezem. Jak za pierwszym razem bylismy za to odpowiedzialni to moja mama przyszla sprawdzic, co zaserwuje panom od remontu i czy w wystarczajacej ilosci. I pouczyla mnie (bo ja to lubie warzywka etc) ze dla panow maja byc kotlety albo grilowana kielbaska, nie tam zadna salata jak to u mnie bywa :-) Nigdy sie tak nie nagotowalam jak w czasie tego3 tygodniowego remontu :-) Ale bylam z siebie zadowolona , panowie tez docenili :-)
OdpowiedzUsuńteż częstuję
OdpowiedzUsuńpozwalam korzystać z toalety
choć potem, jak się okazało, że dziewczę u nas pracujące nas okrada, to trochę czułam żal, że ja tak z tą herbatą, sercem, zabawkami i ubrankami dla brata a ona tren teges...
ludzie którzy nie kradną nie dopuszczają myśli, że ktoś może ich okraść, dlatego czują większe rozczarowanie,
Usuńktoś kto kradnie w każdym widzi złodzieja i wszystko zamyka
Zasłużyłaś na urlop w 150% :)
OdpowiedzUsuńTo takie ludzkie, a tak zanika wśród ludzi - moim panom od przeprowadzki też zaoferowałam kawę w przerwie. Ładnie, że w tych skarpetkach wchodzili.
OdpowiedzUsuńDużo budów przeżyłam, począwszy od domu rodzinnego. Zawsze robotnicy dostawali jeść, wiadro kawy zbożowej najlepszej na upał. Potem budował się nasz dom, chyba za bardzo ich rozpieszczałam, bo na koniec dnia jedli podwieczorek, ocierali gęby i szli do domu:-) teraz syn buduje, i też karmimy budowlańców, to bardzo ciężka praca.
OdpowiedzUsuńKlarko-Mateczko! Jak ładnie ze strony Panów Budowlańców, że docenili. Ale w zasadzie ludzie, którzy z pracy własnych rąk żyją, potrafią docenić życzliwy gest. Coraz mniej, niestety, jest ludzi, takich jak Ty. Coraz częściej słyszy się "płacę, to wymagam, dostali kasę, to nic im się więcej nie należy". Dzięki Ci za to, że podtrzymujesz we mnie wiarę w Człowieka.
OdpowiedzUsuńJa również współczuję wszystkim budowlańcom pracy w takim upale; to straszne.
OdpowiedzUsuń