Najbardziej tradycyjne wiejskie wesele - chyba powinnam opisać ze szczegółami bo już nikt nie pamięta co to są odgrywki ani jaką rolę pełni starosta. Najpierw - jednak najlepszym miejscem na ślub są małe, drewniane wiejskie kościółki w górach. Nic, absolutnie nic nie zapowiadało efektów specjalnych a tu nagle rozpętała się burza, coś huknęło, coś trzasnęło, pogasły światła i zostały tylko naturalne świece i niczym nie wzmacniany głos. A po zakończeniu uroczystości oczywiście tęcza, zapach powietrza i orzeźwiający chłód.
Wesele - dla mnie najważniejszym wydarzeniem było spotkanie z kochanymi rodzicami i siostrami i ich dziećmi. Ale i miejsce - tyle razy tamtędy chodziłam do szkoły, do kościoła, tu, gdzie stoją te ławeczki była ścieżka, a w tej knajpie przez rok miałam praktyki..i płyną myśli i słowa do czasów młodości a zespół weselny gra "o wróżko czarodziejko wróć lata młode mi, nie chcę złota pieniędzy chcę tylko młodym być".
Odgrywki polegają na tym, że do każdego z gości podchodzi starosta i śpiewa specjalnie dla niego przygotowaną piosenkę, na przykład Krzyśkowi zaśpiewał mniej więcej tak
Jest z nami mąż chrzestnej
pan Krzysztof z Krakowa
a taki przystojny że nie było tu takiego od ostatniej wojny!
A zespół gra albo sto lat albo inną radosną piosenkę. Trwa to dość długo ale porządne góralskie wesele trwa dwa - trzy dni więc nie ma się co śpieszyć.
Dość to użyteczny zwyczaj bo można zorientować się, kto jest kim.
Jedzenie - pyszne, tradycyjne, bez szpanu i udziwnień, dużo, wielkie uginające się od różnych mięs półmiski, młode ziemniaki z koprem, młoda kapusta, kalafior na bogato z masłem i bułką, brokuły pachnące czosnkiem, faszerowane pieczarki, mizeria, mnóstwo zakąsek, galareta, sałatki, wreszcie patery z domowymi ciastami! A to tylko na powitanie, na początek.
Wódka, wiadomo, do kieliszków i na zdrowie, i do dna, i jeszcze jeden i jeszcze raz. Tańce a między tańcami fantastyczna niespodzianka - tata pana młodego pożyczał od zespołu akordeon i inicjował chóralne śpiewy a gra facet znakomicie, i co kto sobie zażyczył. Ja na przykład zażyczyłam sobie wszystkie rybki.
Wujkowie polewali wódkę dbając, by w kieliszkach nikt nie miał pusto, ciotki tańczyły i śpiewały, buty na obcasach smętnie leżały w kącie a panie tańczyły na bosaka albo w wygodnych sandałkach i nikomu nie przeszkadzało, że panowie pozdejmowali marynarki, krawaty i pozawijali rękawy koszul.
I tak wśród śpiewu, tańca i radości minął nam błyskawicznie czas, dobry czas.
:-)
OdpowiedzUsuńna takie wesele chętnie bym poszła;D
OdpowiedzUsuńKlarko tak pieknie i obrazowo piszesz, że ... słyszę tę muzykę, nogi podskakują, ślinka leci , kręci się od tańca w głowie...Oj uspokój się Marzycielko w koszuli nocnej i rozczochrana na wesele?😁😁😁
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do tego co napisałaś. Radości, śmiechu i tańca nigdy nie za wiele. To było piękne wesele:-)
OdpowiedzUsuńMarytka
Zazdroszczę! dawno nie byłam na takim weselu.
OdpowiedzUsuńMoje mi się przypomniało...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MBI
Klarko! Wszystkiego, wszystkiego najlepszego - dla Młodych, Małej, Krzyśka, Rodziców, Sióstr i dla Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńTo kompletnie nie moje klimaty,(drewniane kosciólki w górach-kocham)Klarko ale tak to fantastycznie opisalas,że pewnie skusilabym sie na uczestnictwo w takiej imprezie:))
OdpowiedzUsuńSuper,że tak się wybawilas i miło spędziłas czas!!
Czekam na wpis Rybki 🤣🤣🤣...
UsuńByła burza i tęcza i ochlodzilo się
OdpowiedzUsuńTakie wesele w zacisznym kościółku to sama magia.
OdpowiedzUsuńA prawdziwe życie dopiero zacznie się po ślubie.
Oj, chetnie bym wziela udzial w takim weselu! Bez cudow, szpanu, wydziwiania a takze tradycyjne potrawy, tance na bosaka.... Dla mnie wlasnie dlatego wyglada na cieple, radosne, serdeczne wesele.
OdpowiedzUsuńNie wypada na czyims blogu opisywac swe doswiadczenia ale jednym zdaniem napomkne ze w swym dlugim zyciu bylam raptem na dwoch weselach (i pogrzebach). Moj brat zenil sie 4 razy ale okolicznosci mego zycia byly takie ze nie uczestniczylam w ani jednym - wyobrazasz sobie takie cos?
Pozdrawiam
https://dusty36.blogspot.com/
NAPRAWDĘ??
OdpowiedzUsuńNAPRAWDĘ WSZYSTKIE RYBKI???
Klarko!
OdpowiedzUsuńTakie wesela, to zawsze miłe przeżycia:)
Pozdrowionka ślę:)
Ogrywanie jest fajne jak goście są swoi, albo się artysta się postara. Ostatnio, widzący mnie ogrywający nawiązał do zestawu Hilary i okulary. Płytkie wyszło, aż żal było tych dwóch dych do kapelusza.
OdpowiedzUsuńWeselisko marzenie :-) skoro opis jego znalazł się na Twoim blogu...to warte opisania z jakiegoś powodu było ;-) pozdrawiam serdecznie! Nie komentuje ostatnio... Ale zaglądam tutaj regularnie niemal :-D
OdpowiedzUsuńTo musiało być wspaniałe wesele. Cieszę się, że na takim byłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudownie to opisalas. Czuje sie jakbym byla tam razem z Wami😀
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńPrawie jak Wyspianski
OdpowiedzUsuńtezMonika
opowieść prawdą, sercem i historią płynąca.
OdpowiedzUsuńz pozdrowieniami niezalogowana Alis
O Boooooże!!!!!!!!!!! Jak ja bym chciała jeszcze raz w życiu być na takim normalnym weselu jak to, które opisujesz.
OdpowiedzUsuń