Zastanawiam się, od kiedy nie zależy mi na tym, co sobie ktoś o mnie pomyśli. To nie jest tak, że nie liczę się z ludzkim zdaniem. To nie jest to samo. Staram się żyć tak, aby nikomu nie szkodzić. Bo komu przeszkadza, że wychodzę z domu bez tuszu na rzęsach? Prawdopodobnie nikogo to nawet nie obchodzi, tak samo to, w jakich chodzę butach - na obcasach czy też na zupełnie płaskiej podeszwie. Jakie to ma znaczenie?
Ma. Nic na to nie poradzę, że ludzie oceniają się po wyglądzie i po zajęciu. To dość idiotyczne bo zdarzyło mi się robić wiele rzeczy i nigdy nie czułam się lepsza lub gorsza przez to co robię. Mówiłam sobie - ktoś to musi robić, taka praca i tyle. Ale kiedy byłam sprzątaczką, każdy, po prostu każdy uważał, że koniecznie musi mnie pouczać i pokazywać, że jest wyżej w hierarchii zawodowej. Mnie to nadal nie przeszkadzało bo czasem mogłam się pośmiać w środku, na przykład gdy przyglądałam się (świetnie zrobionej) prezentacji a nauczyciel spytał z powątpieniem - czy pani coś z tego rozumie? Miałam odpowiedzieć - ależ skąd, przyglądam się tylko czy to się da umyć mopem. Ale tylko lekko się uśmiechnęłam i odpowiedziałam - troszeczkę. Bo po co miałam się popisywać, nie od tego tam byłam.
Tak samo z artystyczną instalacją przestrzenną zrobioną z miedzianych drutów - stwierdziłam, że jest bardzo wartościowa bo miedź jest droga.
Nie wstydzę się pytać jeśli czegoś nie wiem. Albo szybko szukać w internecie i przyznać - nie wiedziałam ale sprawdziłam.
Niedawno wyśmiała się ze mnie pielęgniarka bo chciałam zjechać na dół windą nie tą co trzeba. Ale cuda, no, naprawdę, jest o co napadać na człowieka. Nie wiedziałam, dla mnie winda jest windą i jej szerokość nie ma dla mnie znaczenia.
Ta szeroka jest dla personelu do zjeżdżania z łóżkami a tam jest zwykła, czy tego nie widać, to takie trudne? Ona była zdziwiona a ja zaskoczona, że też można się złościć o takie nic. Dodam, że nie zauważyłam żadnej informacji na ten temat, może była a może nie. Tak, wyglądam na zahukaną, zagubioną kobiecinę w starszym wieku i to pozwala ludziom na mnie krzyczeć.
Tylko ja się tym nie przejmuję. Nie obchodzi mnie to, nie odpyskuję. Uśmiecham się lub tylko patrzę a co sobie myśli pani pielęgniarka, nie ma znaczenia.
Kiedy nauczyłam się nie przejmować tym, co ludzie sobie o mnie pomyślą? Zabrzmi paradoksalnie - hejt blogerski mnie zahartował. Pewnego dnia zrozumiałam, że wszystkim nie dogodzę a martwiąc się i przejmując szkodzę wyłącznie sobie. Przekonałam się, że jeśli ktoś jest po mojej stronie to nie będzie mu przeszkadzał brak tuszu na moich rzęsach, nie będzie widział zmarszczek wokół oczu tylko powie, że lubi moje uśmiechnięte spojrzenie. I nie ma sensu starać się, aby wszyscy mnie lubili bo prawdę mówiąc i ja nie wszystkich lubię.
Dziś też Cię kocham.
Ps. nie maluję rzęs bo mi prawie wszystkie wypadły. To tak dla wyjaśnienia.
Dlatego właśnie tak regularnie tu zaglądam. Samo sedno.
OdpowiedzUsuńKlarka jest absolutnie niezwykła i niepowtarzalna, zgadzam się!!
UsuńTo nieprzejmowanie się w moim przypadku pojawiło się koło pięćdziesiątki.Chociaż moja nieżyjąca już sąsiadka mówiła,że im kobieta starsza,tym bardziej powinna dbać o swój wygląd.
OdpowiedzUsuńOd dawna nie przejmuję się co inni myślą o moich niepomalowanych rzęsach, paznokciach, ustach. Szkoda mi na to czasu. Ubieram się nie - modnie, ale wygodnie i chodzę w płaskich butach (mam tylko 2 pary szpilek na wyjątkowe okazje). Nie kłócę się nawet jak mam rację, szkoda mi nerwów. Przejmuję się tylko opiniami ludzi, których dobrze znam i szanuję. Reszta możne zmykać bujać się na drzewo. Śmieszy mnie, gdy niektórzy uważają się za mądrzejszych, ale nie wyprowadzam ich z błędu. Lubie siebie i dobrze mi z sobą i najbliższymi. Tak ładnie śpiewa Dorota Osińska - "pogodę trzeba mieć w sobie prywatną pogodę wewnętrzną". I tego się trzymam. Miłego wieczorku.:)
OdpowiedzUsuńDługo, za długo trwało, zanim przestałam liczyć się z opinią innych, zazwyczaj obcych, ludzi, którym niczego nie zawdzięczam, którzy nic o mnie nie wiedzą. Uświadomiłam sobie, że wiem, kim jestem i jaka jestem, niezależnie od poglądów otoczenia. Ale najpierw potrzebowałam się odpępnić, czyli przestać myśleć - co mama i tata sobie o mnie pomyślą, czy będą ze mnie zadowoleni.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy moje dorosłe dzieci też mają z tym problem.
No wiesz, gdybym była na Twoim miejscu, to cieszyłabym się, że mnie pielęgniarka skierowała do windy osobowej. Pewnie jednak tak by się nie stało i patrząc na moje gabaryty, pochwaliłaby mnie za wybór windy towarowej:-(
OdpowiedzUsuńDawno już nie tuszuję rzęs, bo łzawią mi oczy.
I wiesz co, myślę, że najlepszym, upiększającym makijażem jest uśmiech i patrzenie ludziom prosto w oczy. Wypróbowałam to dawno i działa, no chyba, że trafi się jakiś wyjątkowy frustrat albo frustratka, ale to się zdarza i jest do przeżycia:-)
Marytka
Heheh akurat ci wypadły, przyznaj się ,że nie chce ci się i tyle ...A mnie się wydaje ,że kobieta nie czuje potrzeby malowania się, kiedy jest pewna swojej połówki, chociaż nie wiem czy to jest dobrze , takie postępowanie.
OdpowiedzUsuńKrysiu ale ja jestem pewniejsza swojej połówki bardziej niż siebie :)
UsuńAle co to moze miec wspolnego z polowka? A kobieta, ktora nie ma polowki to sie ma malowac az do smierci?
UsuńA jak polowka jest typowym kobieciarzem to i pomalowane rzesy nie pomoga.
Mysle, ze takie rzeczy jak makijaz, usuwanie owlosienia nog czy mycie uszu robi sie glownie dla siebie i nikomu nic do tego czy mi sie chce czy nie:))
też się nie przejmuję od dawna i dobrze mi z tym:)
OdpowiedzUsuńZnam Klarkę osobiście. Jest bardzo ładną Dziewczyną, a nie żadnym tam Kopciuszkiem. I w ogóle nie musi się malować.
OdpowiedzUsuńDziś też Cię Kochamy!
Chorzowscy
bardzo Ci dziękuję :*
UsuńNo właśnie, sądząc po zdjęciu profilowym można dojść do powyższego wniosku. To kokietka, jakich mało:)) A rzęsy? Co tam rzęsy, ja od zawsze mam je w tak szczątkowym stanie, że nie było sensu ich malować. In szczerze mówiąc mam to w 3 D.
UsuńTak własnie,Klarka to kokietka;)
UsuńA propo rzęs..to moje chłopaki mają takie geste a szczegolnie ten najmlodszy,geste i lekko podkrecone.Ja mam swoje w miare ale tyłka nie urywaja.Natomiast przerazaja mnie te doklejane w nadmiarze..masakra jakas😉
Małe dzieci mają zadziwiająco piękne rzęsy - moja wnuczka(blondynka)ma ciemną oprawę oczu - rzęsy jak firanki:))
UsuńJa się uczę nieprzejmowania,ale wydaje mi się,ze jeszcze długa droga przede mną...Nie jestem w stanie zachować spokoju w sytuacji kiedy ktoś mi po chamsku zwroci uwagę,odreagowuję w tę samą nutę
OdpowiedzUsuńDo niemalowania rzęs dołączyłam niefarbowanie włosów ;) I to jest chyba większe wyzwanie dla innych, niż łysa głowa;p
OdpowiedzUsuńNigdy nie umiałam się nie przejmować. Nie o wygląd chodzi, ale ogólnie o akceptację. Odrzucenie i w ogóle brak akceptacji czy na przykład to, że ktoś myśli o mnie coś złego, jest dla mnie bardzo trudne do zniesienia. Rozbija mnie.
OdpowiedzUsuńWiem, że to niedobrze, ale nic nie poradzę.
Oj Aniu Aniu!!
UsuńMusimy porozmawiać!
A któż mógłby o Tobie pomyśleć choćby cokolwiek niedobrego?
Usuńosobiście znam co najmniej jedna osoba
Usuńalbo dwie
ale trzy, ale nie osobiście
ale nie sa warte uwagi i zrozumienia
Czasem wynika to z jakiegoś nieporozumienia, a czasem pewnie z cech mojego charakteru...
UsuńRybeńko - porozmawiać z wielką chęcią :)
Usuńwynika to najczęsciej z przeonania drugiej osoby że jest tak mądra i wspaniała, że wszystko wie najlepiej
Usuńz komletnego braku empatii i otwarcia na drugiego człowieka
albo z kosmicznych kommpleksów, które każą poniżać innych żeby budowac swoją pozycję
Ania, do lata niedaleko:))
Wiem o czym mówisz, Aniu, też tak miałam. Bolało bardzo.A potem przez całe życie to stopniowo odchodziło jak zajęłam się ważnymi dla mnie sprawami i nie starczyło sił i czasu na walkę o "wizerunek" i martwienie się co sobie ktoś pomyśli.Teraz mam 66 lat i jest mi samej ze sobą dobrze, paradoksalnie jestem też chyba lepsza dla ludzi niż kiedyś.Życzę cierpliwości i będzie dobrze. Dziś też Was kocham! A Klarkę najbardziej! Marynia
UsuńMamy cosik wspól/notow/ego.
OdpowiedzUsuńMnie się nie farbuje włosków bo mnie wszystkie wypadli !!.
Buziory !
No i to jest powód-rzemień ;-))))))))))))))))))))))))))
UsuńNo więc ja właśnie lubię twoje uśmiechnięte spojrzenie...
OdpowiedzUsuńlubie wyglądać lepiej niz straszydło, bo ja z tych, o których Pan Bóg powiedział - a ty to się bedziesz musiala malować:p
OdpowiedzUsuńCoraz mniej przejmuję się opinią innych ludzi
Choć ciągle mnie szouje że widza mnie inna niz jestem
Że ktoś mnie zna od lat a nagle się dowiaduję, że uznał jestem wielbłądem... Nie mam na to wpływu i tyle.
Bo gdyby się człowiek na okrągło przejmował tym co nim inni pomyślą lub powiedzą to by całkowicie ogłupiał. Przez wiele lat malowałam się codziennie, ale w chwili gdy urodziłam dziecko przestałam- przecież nie mogłam dzieciny przytulać do pudru, szminki i innej chemii. I nic mnie nie obchodziło co sobie ktoś myślał. Z natury jestem bardzo odporna na ludzkie gadanie i niewiele mnie obchodzi co sobie ktoś o mnie myśli- to jego problem, nie mój. A na pociechę-bez przerwy gubię brwi, rzęsy i włosy z głowy- to zasługa Hashimoto, na które choruję.
OdpowiedzUsuńA teraz to już nawet przestałam farbować włosy, bo doszłam do wniosku, że lepsze siwe niż żadne.
A że mi to wszystko (brak makijażu i siwizna) dodały lat- to nie moje zmartwienie, tylko tych, których to drażni lub interesuje.
Jesteś Klarko mądrą i wartościową kobietą i zawsze powinnaś być ponad takie głupie ludzkie gadanie.
P.S.
Jak sie czuje siostra? Zapomniałam Ci napisac, że często wyglad chorych po operacji kardiologicznej jest gorszy niż ich rzeczywisty stan zdrowia. Gdy zobaczyłam swego po raz pierwszy w 2 doby po operacji, po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej, poczułam się niemal wdową.I tak było wiele dni. Podtrzymuj siostrę na duchu, wlewaj w Nią kropelki optymizmu i życz Jej ode mnie zdrowia.
a dziękuję, z dnia na dzień coraz lepiej, u nas rodzina liczna to i z tych kropelek zrobił się strumyczek, dzielna dziewczyna rehabilituje się, daje radę
UsuńAnabell,potwierdzam dwoma rękami,że czlowiek po operacji serca w początkowym okresie wygląda niemal jak umierający...
UsuńGratuluję postawy. To się chyba nazywa mieć poczucie własnej wartości. Ja niestety z wiekiem nie do końca stwardniałam i uodporniłam się na ludzkie chamstwo. Boli mnie niesprawiedliwy osąd i bezpodstawne impertynencje pod moim adresem.
OdpowiedzUsuńNo ja ostatnio odkryłam, że też:)))
UsuńA ja jeszcze się uczę nie przejmować tym, co ludzie sobie o mnie pomyślą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana Pani Klarko,
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pani blog i Pania... jest Pani niezwykle dobrym czlowiekiem... ciesze sie, ze przestala sie Pani przejmowac... ja wciaz nad tym pracuje :(
Świetny wpis.
OdpowiedzUsuńUśmiechnięte spojrzenie - jak to fajnie brzmi (i wygląda) :)
A ja się maluję każdego dnia, także wówczas, gdy wiem, że nie wyjdę z domu. Bo ja bardzo lubię się malować. To mnie relaksuje. A opinie innych przestały mnie interesować. U mnie ten tumiwisizm przyszedł z wiekiem. Od jakiegoś czasu mam całkowity na opinie innych, co może sugerować, że czas umierać.
OdpowiedzUsuńBernadeta vel Zante vel Greenlobster ;)))
Może troszkę inaczej (choć w tym samym kontekście), jest na t.z.w. obczyżnie. Jestem sobie n.p. w krenglopie, czyli takim sklepie ze wszystkim z drugiej ręki. Idę prosto do półek z książkami, bo można tam tanio kupić i tego dnia jest promocja 50%. Przechodzi sąsiadka. Widząc, że grzebię w książkach, pyta: ty umiesz to czytać? Odpowiadam: tak, nie jestem analfabetą, (ja, ik ben geen analfabeet). I zrobiłam sobie pewno wroga z sąsiadki... A wystarczyło przytaknąć, że tak, że czytam po niderlandzku.. Tyle, że to nie było po raz pierwszy... I byłam dzisiaj najeżona. Z reguły nie obchodzi mnie co sobie myślą o mnie inni, ale czasem denerwuje mnie brak akceptacji inności. Chociaż w Holandii jest tyle "inności" zewnętrznej... nie wiem, może jestem przewrażliwiona... ;-)
OdpowiedzUsuńJakie pytanie, taka odpowiedź. Myślę, że nie jesteś przewrażliwona. Sadzę, że gdyby padło pytanie czy umiesz czytać po niderlandzku, odpowiedziałabyś, że tak.
UsuńCzasami sami jesteśmy winni nieuprzejmości innych, zadając nieprzemyślane pytania:-)
Marytka
I tak trzymaj,Klarko!Ja sie wcale nie maluje i mam to gleboko w nosie , co sobie inni o
OdpowiedzUsuńtym mysla.Robie to,co lubie, nikomu krzywdy nie zrobilam i nie zwracam uwagi na to, jak kto na mnie patrzy.Zreszta mieszkam w kraju, gdzie nikogo nie interesuje to, co ktos inny robi.
A ja myślę,że człowiek przez całe życie nie jest zwolniony z obowiązku dbania o siebie,doskonalenia się,rozwoju..trochę na zasadzie "dopóki walczysz,jesteś zwycięzcą":))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za ten post. Podnosi na duchu innych, którzy przestali przejmować się ty, co inni pomyślą(powiedzą). Moja śp. matka bardzo była wyczulona na tym punkcie, dla niej pozory miały ogromne znaczenia. Ja jestem prosta jak budowa cepa- co myślę, to mówię, narażając się często na ostracyzm. Jeżeli czegoś nie wiem, to potrafię się przyznać ale jednocześnie wstydząc się ,że jestem niedouczona sprawdzam w książkach lub internecie. A na rzęsy(po to by oko ładnie wyglądało, a nie dla tuszu) podobno Biotebal czyni cuda już w 3 tygodnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj! A czy Ty wiesz, że połączenie dwóch części cepa to dość skomplikowana i dobrze przemyślana konstrukcja...
UsuńKlarko, bardzo bliska mi jest Twoja postawa i wzruszył mnie Twój post. Uwolnić sie od tuszu, uwolnić sie od fałszu, udawania, bycia na pokaz kimś innym, niż sie jest w istocie, być sobą i nie wstydzic sie tego, wiedząc, że ważni są tak naprawdę tylko ci, którzy nas rozumieją i doceniają za to, jakie jesteśmy naprawdę, a nie za pozory czy wciskanie sie w sztuczne ramki cudzych oczekiwań, mód, obowiązujacej poprawnosci politycznej itp.
OdpowiedzUsuńKlarko, ściskam Cie mocno, mocno i dziękuję za Twój poruszający, emanujący cudowną szczeroscia tekst!:-)***
Jak zobaczyłam tytuł, to przeczytałam uwolnić się od tłuszczy. I choć to nie to słowo, znaczenie jakby pasuje. :-)
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś, wybitnie pasuje na krótkie opowiadanie, esej.
Dziś też Cię kocham.
Tak zupełnie się uwolnić,to się chyba nie da;-)
OdpowiedzUsuńSkłamałabym mówiąc,ze mi nie zależy na opinii innych- bliskich mi osób,moich współ/pracowników.
Ale też z drugiej strony - jestem już na tyle stara,żeby mieć świadomość siebie,sama wiem co mogę,co umiem,jak wiele mogę z siebie dać..Nie mam potrzeby stałego dowartościowywania się.Nigdy natomiast nie mam oporu przed powiedzeniem:nie wiem,nie rozumiem..,zdarza się,że jestem jedyną osobą,ktora w bardzo szacownym gronie mówi głośno,że nie rozumie,o co chodzi.
Od tuszu jako takiego nie mam zamiaru się uwalniać,przeciwnie - cieszę się,że są dostępne dobre jakościowo kosmetyki,pamiętam czasy jedynego na rynku tuszu Celii "w kamieniu"-:)))
Pamietam ten tusz w kamieniu u mojej Mam kiedy bylam dziecięciem,a takze krem Pani Walewska.😁
UsuńOwocku,kremu jakoś nie przypominam sobie,ale kosmetyki Pani Walewska znowu wróciły,może nie tyle do łask,co.. na półki w drogerii,nie przepadam za taką charakterystyczną, słodką nutą,ale czasem kupuję mydłatej marki.Moje ulubione to klasyczne, w granatowym kartoniku:)
UsuńOd dawna zrezygnowałam z tuszowania rzęs właśnie z powodu potoków łez wylewanych w momencie zetknięcia się ze świeżym powietrzen...Z farbowania też i nic mnie nie obchodzi ,że niektórym się wydaje, że dodaję sobie lat. Lata są w duszy a nie we włosach.
OdpowiedzUsuńOd dawna też raczej nie zwracam uwagi co kto sobie o mnie myśli. Tyle, że ograniczyłam niektóre znajomości , bo mi znosiły tylko "dobre " wiadomości - kto co zle o mnie powiedzial. Nigdy ,że ktoś coś dobrego o mnie powiedział. To po co ja mam się denewować w towarzystwie osoby mało życzliwej.
Zakładam bowiem ,że opróćz tego ,że ktoś o mnie żłe mówi ,może być również ,że ktos coś dobrego powiedzial - nieprawdaż???
A tak naprawdę jestem wyjątkowo odporna na temat - co ludzie powiedzą...
Klarko, brawo. Chyba stworzono Cię na pociechę duszom ludzkim, sama widzisz, jaka reakcja, jakie potrzebne to co piszesz.Jesteś ludzka i pomagasz tym co czujesz i robisz. Kocham Cię za to, że istniejesz mądralo.
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Chyba nigdy mnie nie obchodziło "co ludzie powiedzą". Nie maluję się, ciuchy w większości mam od dwudziestu lat te same, na lato kupuję gustowne tenisówki za dwie dychy, na zimę mam od piętnastu lat te same martensy. Jak czegoś nie wiem albo nie rozumiem, to po prostu o tym mówię, bo może ktoś mi wytłumaczy. Nie mam zbyt wielkiego poczucia własnej wartości, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Po prostu żyję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem, czy to pocieszy, ale ja też rzęs nie maluję...:) I odkryłem, że dzięki temu mam o jakiś kwadrans dłuższy dzień od moich pań i panien...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Piszesz o wszystkim, co ja także obserwuję i co zawsze mnie dziwi, a przecież to nie wstyd przyznać, że czegoś sie nie wie, nie rozumie. Większym wstydem jest udawać, że wszystko sie ogrania lub wywyższać sie nad innych z jakiegoś powodu. Ten powód może w każdej chwili się zmienić i co wtedy?
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z osób, które bardzo, bardzo lubię, ale nie potrafiłabym za nie powiedzieć czy kiedy się widujemy masz tusz na rzęsach, a ni jakie masz buty czy bluzkę, za to wspomnienie Twojego uśmiechu i roześmianych oczu powoduje takie cieplutkie uczucia:)
OdpowiedzUsuńJa się maluję ze trzy razy do roku, bo zamiast starannej tapety wolę dłużej pospać :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię ,Klarko!! Jesteś absolutnie cudna i niezwykła w swoim przeżywaniu świata!
OdpowiedzUsuńTak chyba wyglada szczesliwe zycie w zgodzie z sama soba. I bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńJa maluje rzesy bo chce, ale jak mi sie nie chce to nie maluje i nawet brudne wlosy w kucyk zbieram i nikomu nic do tego.
Też chciałbym się uwolnić od tusz. W moim przypadku to tusz do drukarki, którego zawsze brakuje w najważniejszych drukowaniach.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie umiem się nie przejmować, chociaż cwiczę uparcie.
Pozdrawiam
Nadal ucze sie tego nieprzejmowania. Tutaj jest latwiej, bo ludzie generalnie niezbyt przejmuja sie swoim wygladem, a juz ubiorem to w ogole. Nieczesto nosze spodnice, bo nie lubie jak mi sie cos majta wokol nog. Buty tylko na plaskim, bo tak najwygodniej. Wiecznie mi zimno, wiec zawsze mam na zobie bluze, albo gruby, bezksztaltny sweter. ;) Rzesy akurat maluje, ale nic poza tym. Ani fluidu, ani pudru, ani szminki. Paznokci tez nie maluje. Kiedy czasem dziewczyny na blogach pokazuja swoj "podstawowy" zestaw kosmetykow, lapie sie za glowe, bo polowy z tych rzeczy nie potrafilabym nazwac. ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak przerazaja mnie blogerki modowe. Niektore maja jeszcze ciekawy styl i fajnie jest popatrzec. Ale wiekszosc proponuje takie fasony, ze mam wrazenie, ze caly czas gdzies cos by mi opadalo, zaginalo sie, podwiewalo... ;) A juz "moda" dziecieca to katastrofa! Albo ubranka szaro - bure i bezksztaltne niczym wor pokutny, bo przeciez odrobina wzoru i koloru to juz kicz i zaburzy dziecku rozwoj gustu... Albo widze dziewczynke w bluzeczce, kubraczku, na to pelerynce, z szyja omotana gigantycznym szalem, a na glowie z fikusna czapeczka. I jak to biedne dziecko ma pojsc pobiegac, pobawic sie, powspinac na drabinki, kiedy mnie jest niewygodnie od samego patrzenia na nia? :D