Stało się, nic na to nie poradzę - przyszły mrozy bez okrywy śniegowej i co miało kwitnąc, zginie marnie. Cóż, to tylko parę kwiatków.
Sąsiadowi kończy się drewno a mnie cierpliwość. Kto to widział nie naszkować sobie opału na zapas tylko rąbać w nocy. Rąbie tyle ile trzeba na raz do pieca. Potem wstaje i znów rąbie. Pierwsza w nocy, piąta rano, nieważne. Mamy przedziwną akustykę, ściana przy ścianie, nie ma cudów byśmy się nie obudzili. Choć może to nie jest rąbanie tylko uderzanie łóżkiem albo głową o ścianę? Sama nie wiem.
Wnuczka już jest taka ogarnięta dziewczyna, że na widok ojca radośnie piszczy a na widok babci patrzy z uwagą mówiącą - nie bierz mnie bo będę płakać! I płacze. Za to z uwagą słucha jak rozmawiamy z mamą i chyba nawet ją to bawi. Krzysiek twierdzi, że mała wyczuwa zło.
Trzeba przetrwać czas grypowy i zacząć się na poważnie integrować bo ja tę małą dziewczynkę uwielbiam i nie mogę się doczekać, kiedy wyciągnie do mnie rączki z zawołaniem "baba".
Siostra jeszcze w szpitalu, odwiedziny są mocno ograniczone z powodu grypy a i sama mam na tyle rozsądku aby nie jechać i nie zawozić zarazy, wiadomo że tramwaj i autobus to najlepsze inkubatory a w tym szpitalu są ludzie, którzy wyrwali się śmierci. Nawet sobie nie wyobrażam kichania czy kaszlu z rozciętym mostkiem.
Nauczyłam się nosić czapkę, to aż śmieszne że dopiero teraz, nie wiedziałam, że to taki komfort. Po co ja tak marzłam, jakaś głupia byłam. Zamierzam kupić sobie kilka czapek, bo na razie mam jedną bardzo grubą a nie zawsze taka potrzebna.
Wesołego dnia!
Kupiłam po ostatnim zapaleniu zatok, nawet mi się podoba, ale za ciepło mi w niej, a ciepła bardzo nie jest. Nie umiem się przekonać, a od choroby mnie nie uchroniła, zresztą, teraz tylko wirusy w powietrzu.
OdpowiedzUsuńMyślę o Twojej siostrze ciepło, nowe - naprawione serce to nowe urodziny.
A moja córcia mówi babi i dziadzi do swoich dziadków 😃. A siedmiomiesieczny synuś jest na etapie tylko mama, tata i domowi dziadkowie są dobrzy 😃. Reszta świata to złooo 😂.
OdpowiedzUsuńJakoś tak inaczej z tym: "wesołego dnia!". Fajnie, miło, ... ale czy dziś też nas kochasz? ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie słońce "wali po oczach", choć jest chłodno. Za chwilę idę na spacer. Bez czapki, za to w okularach przeciwsłonecznych.
Życzę siostrze szybkiego powrotu do zdrowia.
A co do sąsiada - to spróbuj może raz "porąbać" w pauzie między jego nocnym rąbaniem?... ;-)
Oj, o sąsiadach można pisać długo:-)
OdpowiedzUsuńJa tez w tym roku nie zdejmuje nakrycia głowy, jakoś milej, cieplej i chyba pułap odczuwania zimna mam już inny. Grypa ponoć szaleje , więc trzeba uważać, ale jak sie pracuje w skupiskach ludzi, to nie ma zmiłuj...
ja akurat lubię czapki, więc tego
OdpowiedzUsuńi pzypomniałas mi adr z filmu, jak moja 1,5 roczna córeczka biegła z rozpoztartymi ramionami w ramiona babci, która kilka lat później odeszła:/
Idą mrozy podobno - kwiatki być może zmarzną ale wirusy grypy też ten mróz może wytłuc..
OdpowiedzUsuńA a miałam jedna czapkę i ją wcięło ,no wcięło...Diabeł ogonem przykrył...
Ja też nauczyłam sie nosić czapkę jak już byłam dorosła, jako nastolatka założenie czapki to było ZŁO ;) Dla siostry moc zdrowia i zima to faktycznie bardzo nieciekawy czas odwiedzin, szkoda że wielu tego nie rozumie i dlatego trzeba wieszać karteczki "Zakaz odwiedzin z powodu grypy".
OdpowiedzUsuńCzapke mam jedna taka uszatke i chodze w niej po mrozie jak jakis debil. Bo mroz to oczywiscie zero stopni albo plus jeden.
OdpowiedzUsuńOd niedawna i ja polubiłam, a przynajmniej zaakceptowałam siebie w czapce. Wzrok mi słabnie, czy co...:)
OdpowiedzUsuńZima jest po to zeby bylo zimno. Mroz jest o wiele zdrowszy niz taka rozmemlana pogoda.
OdpowiedzUsuńCzapki mam ale malo kiedy nosze, bo w sumie jak jest bardzo zimno, a mielismy taki tydzien to nie musze wychodzic. Wole posiedziec godzine czy dwie na tarasie i przynajmniej wiem, ze mnie zadna zaraza nie dosiegnie:))
Tak czlowiek, ktory raz mial problemy zdrowotne jest bardziej podatny na wszelkie kichania wiec lepiej unikac.
Doczekasz tego "baba" doczekasz, jeszcze troche cierpliowsci. Moje mowia do mnie "bapcia":))
W tym roku dołączyłam do tych, co czapek nie lubiły, ale musiały w końcu pogodzić się z nimi.
OdpowiedzUsuńMam dwie ładne czapunie, ale miłością wielką do nich nie pałam, bo głowę mam wybitnie nieczapkową, a po zdjęciu czapki to muszę szukać włosów. Zakładam czapkę-mam włosy, zdejmuję czapkę-mam padniętego mopa, a włosy, no, gdzie są moje włosy!?
Marytka
Czyli jest jeszcze dla mnie nadzieja, że kiedyś zacznę czapki nosić. Na razie jeszcze jestem na etapie nie posiadania ani jednej.
OdpowiedzUsuńA ja dalej jestem na bakier z noszeniem czapek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspółczuję sąsiada, my mamy jako rozrywkę szczekającego na okrągło dzień i noc psa dużego...
OdpowiedzUsuńWiem kiedy sąsiedzi wracają z pracy i nocki mam z głowy.
Gratuluję wnusi...mądre dziecko :-)
Zima może być ciepła i taka sobie zamawiam...ale nie dostarczyli...
Mój komentarz zaginął, może w spamach znajdziesz?
OdpowiedzUsuńOj, nauczyłam się nosić czapki! I podobnie nie mogę doczekać chwili, kiedy mój wnuczek widząc mnie i męża w drzwiach zaanonsuje rodzicom: "Mama, tata, dziadostwo przyszło!" Pozdrawiam. I dalej trzymam kciuki za Siostrę.
OdpowiedzUsuńO,też czapkę polubiłam! A ja niedawno usłyszałam:"Najlepiej się śpi z babcią"! dziadek potwierdził:)
OdpowiedzUsuńNo cóż przychodzi taki czas, że zimą bez czapki żyć się nie da. Moje uszy kilka lat temu postawiły warunek - albo czapka, albo ból. Wybrałam to pierwsze. Nie wiem, czy się nie powtarzam, ale moje powiedzenie brzmi: warto było mieć dzieci, żeby mieć wnuki. Ja mam trzy cudowne wnuczki które uwielbiam. Ponoć z wzajemnością.
OdpowiedzUsuńMi w czapkach jest po prostu okropnie, wiec nie wiem czy kiedys sie przekonam. ;) Wole narzucic kaptur.
OdpowiedzUsuńW czapce wyglądam jak własna matka.....
OdpowiedzUsuń:) Ja zamiast czapki noszę przepaski z wełny, a jak jest bardzo zimno, to komin. :) Czapek nie lubiłam i nie lubię. :)
OdpowiedzUsuńNorwegia mnie przekonała do czapek dopiero . A może to już lata ? 44 wybiło....Pozdrawiam z północy.
OdpowiedzUsuńKlarko, niezyjacy juz sasiad moich rodzicow przez cale letnie wakacje (byl nauczycielem i wtedy nie pracowal) mial zwyczaj ciac drewno na ustawionej na podworku tzw. cyrkularce, czyli pile tarczowej. Od wczesnego rana slychac bylo pracujacy silnik i od czasu do czasu jekliwo-zgrzytliwe "bzzzzzziumm!". Kto zna ten dzwiek, ten wie jak irytujacy on jest. Czlowiek ten nie mial zwyczaju zgromadzic calego zapasu drewna do pociecia i zrobic to w dzien czy dwa jak cala normalna reszta spoleczenstwa, ale czynil to w taki wlasnie sposob. Poza tym, sasiad mial koguta, ktory zyl chyba bardzo dlugo, bo przez kilka lat jego upierdliwe poranne pianie nie dawalo spac mojemu bratu, majacemu pokoj wlasnie od strony podworza sasiada. Nie zlicze ilez to razy brat zdradzal mordercze zamiary wobec ptaka. Taaak... Dorka
OdpowiedzUsuńNorwegia mnie przekonała do czapek 😁 wystarczyła już pierwsza wiosna i wiatr który przewiewa człowieka na wylot.... Pozdrawiam z północy.
OdpowiedzUsuńJa tam kocham miłością szczerą moje czapunie, szaliki, kominy :-) Zimą nie ma mowy, żebym wyszła z domu bez czapki!! Pozdrawiam ciepło bo...mrozik trzyma :-)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś termometr wskazuje -7 stopni;-) Zima w pełni;)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj założylam pierwszy raz w tym sezonie czapke -nie cierpie.Robiac zakupy leje sie ze mnie..
OdpowiedzUsuńKlarko moj 1,5 roczny syn pieknie mowi tylko Mama i po swojemu nawija.Wszyscy poza domownikami to zuo...nawet dziadek 🤣.Moja Mam zmarła jak Bubu mial 8 m-cy i to byla JEDYNA osoba z poza grona domownikow ktorej sie nie bał....
Z tym sąsiadem to wspolczuje,normalnir takie odglosy w nocy czy nad ranem mogą do szalu doprowadzic.
Kurcze. Ja już dorosłem do wnuków tylko moje dzieci jakoś tego nie zauważają
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Hania to jeszcze ociupeństwo i musiałabyś się jej codziennie przed oczkami zjawiać, żeby uznała Cię za swoją! Cierpliwości, doczekasz się tej chwili, ale jeszcze trochę czasu minie;)
OdpowiedzUsuńMoi wnukowie mówią na mnie "oma", albo po imieniu.
Polskie "babcia" pada tylko wtedy, gdy starszy dzwoni by go odebrać o nietypowej godzinie ze szkoły.A i to brzmi oryginalnie: "babcia, do szkoły, teraz".
Sasiad sie telepie z zimna!
OdpowiedzUsuńMala wie, ze ja tak lubisz, zebys ja zjadla. Baby i babcie tak maja.
Czapeczka to dobry wymysl. Ja mam w torebce jak sie gdzies wybieram, spiesze sie zwykle to mi cieplo a potem przy powrocie nasuwam ja na oczy i zasuwam zwawo myslac naiwnie, ze mam na glowie czapke niewidke (szczegolnie jak mi sie samo nuci cos na glos albo sobie podskocze czy kopne kamien na drodze; o omijaniu kresek na plytkach chodnika nie wspomne.W czapeczce wygladam oczywiscie jak przyglup, wiec mi goraco jakos na sama mysl o zimnie i rozpoznaniu. Czapka to inna bajka; ni ozdoba ni sciema.) Rozmyslam powaznie o kapeluszu (zastapi parasolke).
Ten sąsiad to chyba ma jakąś nerwicę a rąbanie go uspokaja. W końcu chyba lepiej żeby rąbał drzewo, niż bił zonę?!:-)
OdpowiedzUsuńA ja czapki lubię i nosze od zawsze. A w ciucholandach można czasem dostać fajne po złotówce. Zawiązują sie pod brodą i dobre są na duże mrozy!:-))
My od grypy na razie daleko, bo też i z ludźmi niewiele mamy do czynienia. Przez okres trwajacej teraz zarazy to chyba najlepsze.
Nie mam jeszcze wnuczki a też mi sie marzy słodkie babciowanie...!:-))