Dziś uświadomiłam sobie, że ja tam nigdy nie byłam. Podprowadzam gości i czekam na nich a na dół nie schodzę. Trochę to dziwne bo do Katedry na Wawelu wchodzę a nawet lubię bo przepych lubię. Choć przy okazji zawsze nachodzi mnie refleksja - i tak do doła i tak do doła, a jakie to ma znaczenie czy na Wawel czy w urnie na lokalnym cmentarzyku.
W Łagiewnikach też nie byłam. Krzysiek był bo goście z Podlasia mieli ten punkt odhaczyć w ramach wycieczki.
I tak sobie rozmawiamy wczoraj o tym oprowadzaniu gości i wyszło na to, że Krzysiek bardziej gości oprowadza po kościołach a ja po knajpach.
A Tobie co się najbardziej podoba w Krakowie?
:))))
OdpowiedzUsuńbywałam w Smoczygrodzie parę razy w ostatnich latach
nie przyszło mi do głowy iść do krypty
może dlatego, że jak mówi Livia, i bez nas jest tam ciasno?
I nie wiadomo, czy ucieszyloby kryptę nasze (wiadomo jakie) towarzystwo:)
UsuńKocham Kraków, ale slabo znam. Tylko z kilku wycieczek, w czasie ktorych zwiedzalam to, co warte uwagi. Dla mnie to miasto "z dusza".
OdpowiedzUsuńA co mi sie podoba? Mogłabym siedziec cieplym wieczorem na Rynku w jakimś ogrodku, przy dobrej herbacie, i przyglądac sie ludziom:)
Nie wiem, kogo bym wybrała za przewodnika (chyba jednak Ciebie, nie umniejszając mezowi:)
TY!.
OdpowiedzUsuńTY i KRZYSIEK:)
UsuńLubię Kraków, bo...kocham Piwnicę pod Baranami:) Tam też jest urokliwa knajpka tak na marginesie:)
OdpowiedzUsuńNa innym marginesie pragnę poinformować, że 13 października będzie w Piwnicy fajny koncert. Zapraszam w imieniu koncertującego Marka Majewskiego. Też chyba będę:))
A co do krypty to owszem byłam. Podobały mi się stare grobowce. Gorzej z tym najnowszym. Piękny w formie i materiale ale zadumy u przechodzących tam ludzi nie widziałam. Jednym słowem osobiście wolę jakąś łąkę pamięci.
Aniko, no przeciez zapomnialam o Piwnicy...! Tam chcialabym zajrzec i posluchac wspanialych wykonawcow:) A bylo i jest kogo...
Usuńto sobie przypomniałam że owszem tego lata zaprowadziłam gości do Piwnicy:)
UsuńTo jednak umiesz oprowadzać po Krakowie:)
UsuńMy mieliśmy okazję zwiedzać Kraków z człowiekiem, który zna i kocha to miasto. Krakowianie też go znają:)
Tak czy siak, kiedyś wyląduje się na cmentarzu... ;)
OdpowiedzUsuńA w Krakowie najbardziej lubię obwarzanki.
O to, to! Obwarzanki, koniecznie z gruba sola :)
UsuńKrakowski Kazimierz, a szczególnie lubię wygrzewać się na ławce na Placu Wolnica w upalny dzień.
OdpowiedzUsuńA pamiętasz, jak Krzysiek przyniósł do domu ogromną mapę i pokazał przejście na przełaj między Kopcem Kościuszki a ZOO? :) Potem buty były w stanie złym, ale wycieczka fajna. Tylko samo wejście na Kopiec omal nie skończyło się wzywaniem GOPRu na ratunek :D
Z Kopca Kościuszki, obok ZOO, aż do Kopca Piłsudskiego i dalej do Orlej można przejść całkiem przyzwoitymi dróżkami, a nawet przejechać na rowerze. Cóż zatem uczyniłaś swoim butom?
UsuńOstatecznie nic, jednakże aura była niesprzyjająca, więc po powrocie do domu zostawiłam obuwie na ganku, zapominając uprzedzić gospodarzy. Po jakimś czasie zafrasowana Klarka weszła do kuchni i stwierdziła: jakiś facet chyba do nas przyszedł... I rozglądała się nie spokojnie po izbach, poszukując intruza.
UsuńNa szczęście styki szybko zapracowały i oznajmiłam, że to tylko Marchev ubłocony obuw porzuciła, by się w późniejszym czasie przywracaniem stanu używalności zająć ;)
Nigdy nie bylam w Krakowie, ale tak sobie teraz pomyslalam, ze fajnie by bylo znalezc sie kiedys w Piwnicy pod Baranami.
OdpowiedzUsuńCo lubię ? Kazimierz, Planty , knajpy :) i atmosferę wakacji. Bo dla mnie Kraków to właśnie odpoczynek i wakacje !
OdpowiedzUsuńNajbardziej w Krakowie podoba mi sie Kazimierz a w nim restauracja (jesli dobrze pamietam) Ariel z przepysznym zarelkiem:)))
OdpowiedzUsuńA jesli o przewodnikach mowa to zdecydowanie wolalabym zwiedzac Krakow z Toba;))
I generalnie od profesjonalnych przewodnikow u ktorych czesto (po latach pracy) rutyna bierze przewage nad pasja wole zwyklych mieszkancow, ktorzy kochaja miasto. Fakty historyczne to sobie moge znalezc w google, do zwiedzania potrzebna mi jest pasja, ona mnie bardziej motywuje niz wiedza historyczna. Na szczescie jest jeszcze wielu przewodnikow z pasja, ktorzy potrafia zainteresowac turyste "dosmaczaniem" faktow ziarenkami dowcipu, ale jest to juz zamierajaca sztuka.
Pamietam w Mexico City zawodowy przewodnik o malo co mnie nie uspil w trakcie zwiedzania i wylaczylam sie z wycieczki na 2 godziny przed jej zakonczeniem, bo myslalam, ze nie zdzierze i potrzasne chlopem:))) Tego samego dnia trafilismy na zwyklego taksowkarza z pasja i umowilismy sie z nim na kolejne 4 dni naszego pobytu w Mexico juz prywatnie. Odbieral nas z hotelu o 9tej rano i spedzalismy wspolnie caly dzien czasem do polnocy albo i dluzej. Placilismy mu jakies grosze na godzine (tak to bylo z przeliczenia) i oczywiscie placilismy za jego obiady, lunch ktore spedzalismy razem. Nigdy w zyciu nie mialam lepszego przewodnika niz ten taksowkarz i dzieki niemu mielismy okazje zwiedzic miejsca, ktorych nie zwiedzaja turysci, bo przewodnicy od nich stronia. Chodzi o zwykle dzielnice zamieszkale przez zwyklych ludzi, dzielnice, ktore czesto wygladem nie zachecaja do odwiedzin, ale sa prawdziwym sercem danego miasta.
Ja też: Kazimierz. Jest tam coś... :-)
OdpowiedzUsuńUl. Kopernika (stare budowle szpitalne, czasem zamienione z klasztornych, z naprawdę fajną historią), wąwóz Panieńskich Skałek w Lasku Wolskim, klasztor w Tyńcu. Tyle.
OdpowiedzUsuńJak muszę komuś pokazać Kraków - idę na Kanoniczą, do Wiśniowego Sadu na Grodzką, no i i jadę do Tyńca (teraz jeszcze jest prom z Piekar, więc tym będzie piękniej:), Tyniec ładnie widać z drugiej strony Wisły. Nie znoszę Kazimierza, odrzuca mnie od niego. Oprowadzanie tam gości to koszmar, mam odruch ucieczki. Kawiarnia dla emerytek jest całkiem fajna na spotkania w centrum, dzięki Klarka za polecenie.
Ella-5
Podoba mi się cały stary Kraków. Byłam w listopadzie, było zimno i padał śnieg. Bardzo podobało mi się przedstawienie w teatrze STU,"Rozmowy z diabłem". Nie podobała mi się herbata "po krakowsku", czyli pół kubka wrzątku+ torebka herbaty ( w kilku barach dokładnie w ten sam sposób serwowana).
OdpowiedzUsuńKazimierz... Kiedy moja siostra tam studiowała, często odbywałyśmy trasę kulinarno - alkoholową (z przewagą tej pierwszej) i kończyłyśmy na Kazimierzu w jakichś lochach. Przy jednym stole siadali znajomi znajomych, często znani aktorzy z Krakowa i było magicznie. Rankiem na Kazimierz podjeżdżały taksówki i zabierały gości, gdy tymczasem rozkładały się pierwsze stragany na rynku... Magia, klimat, coś, czego nie ma nigdzie na świecie...
OdpowiedzUsuńW Krakowie już dawno nie byłam ale całe miasto jest klimatyczne o i piękne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kraków! Do Kazimierza i zakola Wisły mam szczególny sentyment bo mieszkałam tam pierwszy rok po przeprowadzce. Wtedy Kazimierz był dzielnicą, do której lepiej się było nie zapuszczać po zmroku. Pamiętam jak kiedyś uciekałam tam przed... własnym cieniem :) Ale lubię i często oprowadzam znajomych. A knajpiano? Lubię Loch Camelot, Piwnicę pod Baranami, Alchemię i Singera. Mam też fajne wspomnienia związane z Króliczymi Oczami ;)
OdpowiedzUsuńW "tej" krypcie byłam raz i wystarczy. Teraz doprowadzam do i czekam. Co zrobić jak on tam nie pasuje no!
W Krakowie byłam sto lat temu, ale fajny macie podział pracy w oprowadzaniu :-)))
OdpowiedzUsuńKlarko! To ja poproszę z Tobą, po kanjapach:) uwielbiam Kazimierz, i mogę snuć się wszystkimi uliczkami Starego Miasta...zaułek św Tomasza! O! Pamiętam Dym:) a w ogóle- to cudnie w tym starym Krakowie, wszędzie!
OdpowiedzUsuńKlarko, musisz koniecznie napisac przewodnik po krakowskich knajpach!
OdpowiedzUsuńWszystko mi sie podoba! W Krakowie oddycham pelna piersia (smog ani smok w tym nie przeszkadza). Moge sie wloczyc godzinami rankiem, poludniem i noca. Mam wielki sentyment do tego miasta! Nie wiem dlaczego. Moze Galczynski, moze Jama Michalika, moze Rondel... i innych setki moze. Snia mi sie ulice; Dluga, Waska i Szeroka... Eh!
OdpowiedzUsuńMiasto kocham.Najbardziej w listopadzie.Bo względny spokój.
OdpowiedzUsuńNie podobają mi się turyści jedzący w Bazylice Mariackiej ,targowisko pełne pisku ,wrzasku ,grajków ,tancerzy ,wróżbitów ,piwa ,smrodu żarcia i gołębi na Rynku.
Nie podobają mi się rozparci na siedzeniach w tramwajach i autobusach studenci ze smartfonami ,nawet nie udający ,ze nie widzą starszych.
Nie podobają mi się ceny w knajpach na Kazimierzu ,ceny biletów do Teatru STU,bezdomni na plantach na odcinku Bagatela =Plac Szczepański ,nachalni i odrażający.
Nie podoba mi się ciąg banków Karmelicka ,Królewska.
Ale miało być co się podoba ;to tak Grodzka ,Jagiellońska ,Gołębia.Klimaty Wszechnicy Jagiellońskej.
I knajpki na Kanoniczej.
Ja kocham Kraków tak po prostu, za wszystko. Nawet za korki, kiedy mogę się zatrzymać i popatrzeć na światła odbijające się na Wiśle, oświetlone budynki i ludzi chodzących tu i tam.
OdpowiedzUsuńKot Hipolit w kawiarni Magia (w Kamienicy Hipolitów), ulica Kanonicza, dziedziniec Collegium Maius, obydwie Kociarnie, opactwo w Tyńcu, ścieżki rowerowe, przepiękne stare kościoły, Pałac biskupa Erazma Ciołka (muzeum) przy Kanoniczej...bo ja wiem, mogłabym jeszcze długo tak wyliczać - uwielbiam to miasto.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jedyne takie w Polsce i najcudowniejsze MUZEUM LOTNICTWA POLSKIEGO W KRAKOWIE :D
OdpowiedzUsuńNo chyba z 15 lat temu bylam z Malzonem w Krakowie. kiedy zglodnielismy - poszlismy na pierogi do jakiejs malej pierogarni na Starowce(a nie bylo ich wtedy AZ tyle). Pamietam, ze w srodku siedziala "babcia" w czepeczku i lepila te pierogi na oczach a talerze byly tez jadalne z jakichs otrab;) Malzon skonczyl porcje pierogow z miesem i idzie z tym talerzem pustym w strone "babci" i mowi, ze ma reklamacje bo no co to zesz. Babcia i kelnerka - autentyczny przestrach w oczach a Malzon dokoczyl: no bo co te porcje takie male???
OdpowiedzUsuńtezMonika
A ja bede tam juz w tym miesiacu :-) Kiedys bywalam corocznie, bo ciotka mieszkala na PLacu Wolnica. Potem sie przeprowadzila na Nowy Biezanow, a ja wyjechalam za granice i tak jakos wyszlo, ze nie widzialam Krakowa ladnych pare dlugich lat. Pewnie wszystko sie tam pozmienialo.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie knajpy niż kościoły, w końcu jak się spaceruje to gdzieś ten smog trzeba spłukać i schłodzić w upalne dni
OdpowiedzUsuńKnajpy :)
OdpowiedzUsuńa potem Kazimierz i też knajpy :)
a na końcu plaża nad Wisłą i knajpką chyba sezonową albo i nie, nie pamiętam ;p
byłam raz. jeden nie cały dzień....
OdpowiedzUsuńmyślę nad tym by jeszcze tam zajrzeć.....
Niby byłam kilka razy, ale nie potrafię wymienić niczego. Chyba odkrycie Krakowa jeszcze przede mną. Małż kocha Kraków za to, że miasto nocą nie śpi!
OdpowiedzUsuńA mnie sie podoba caly Krakow.
OdpowiedzUsuńZnam go dobrze, oj...ponad 30 lat :) patrze, jak sie suoer zmienia.
Lubie Wawel, niemam pretensji do Smoka. Mam sentyment do "Pod Jaszczurami" i mall na Czyzynach i obwazanka :)
super blog,pozdrawiam serdecznie i gratuluję wnuczki
OdpowiedzUsuńAneta
Kiedys tam zamieszkam.....AnnaR
OdpowiedzUsuńNic mi się nie podoba, bo mam pecha. Z pierwszej szkolnej wycieczki w 5 klasie sp przywiozłam gigantyczne wszy (ledwie mi Babcia włosy odratowała), później nabawiłam się kontuzji kolana, za kilkanaście lat w Nowej Hucie umierałam na alergię... Chyba to nie są moje klimaty. Wolę okolice Krakowa, są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńWstyd sie przyznac, ale w Krakowie bylam tylko raz w zyciu. Najbardziej podobala mi sie Starowka, tak ogolnie.
OdpowiedzUsuńKiedy wyszlam poza Stare Miasto, to w sumie Krakow jest miastem jak kazde inne, nic wyjatkowego. ;)
Wycieczka szkolna, krótki przelot po uczelniach z paczką koleżeństwa z LO, jakiś pobyt "po interesie" - zdrowotnym lub innym, niezbyt miłe wspomnienia koleżeństwa, dotyczące traktowania studentów na UJ. I tyle. Marzy mi się takie "smakowanie" Krakowa, powoli, z życzliwą duszą, ale nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi to dane. Ale wiem od czego bym chciała zacząć. Od Wawelu, szczególnie od "miejsca mocy". Ale tam podobno nie wpuszczają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam tajemniczo :-)
MBI
Niestety nigdy nie miałam jeszcze okazji prawdziwie zwiedzić Krakowa. Odhaczałam do tej pory takie punkty jak starówka, Wawel... Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zawsze przelotem, nigdy docelowo.
OdpowiedzUsuńZa przewodnika wybrałabym Ciebie. Kościoły owszem, mogą mnie się ewentualnie spodobać z zewnątrz, ale jakoś nigdy podczas naszych wyjazdów nie poświęcamy im więcej czasu. Za to fajne, klimatyczne kawiarnie, restauracje z dobrym jedzeniem- to lubimy bardzo. Z przewodnikami to mam słabe wspomnienia. Raz w Czechach od jednego odłączyliśmy się zaraz na początku wycieczki. Było w nim coś takiego, co mnie potwornie irytowało, wiedzę też miał bardzo, bardzo przeciętną... Także trafić można niestety różnie.