niedziela, 28 lutego 2016

o jedzeniu

Kto się odchudza niech nie patrzy na to zdjęcie!


Prosty placek jeden i drugi. Ten z bezą taki sobie, ten brzoskwiniowy nawet dobry. Niedawno ktoś zapytał mnie, co umiem robić najlepiej. Dość długo się nad tym zastanawiałam bo jednak co innego jest lubić coś robić a co innego umieć. Pisać uwielbiam ale teraz już wiem, że nie bardzo umiem. A gotować i piec umiem bo po prostu to widać - ludzie jedzą i chwalą. 
Oglądam programy kulinarne. W niedzielę jest Masterchef Junior. Ośmiolatki i nieco starsze dzieciaki gotują lepiej niż niejeden dorosły. Podziwiam!
Kiedy ja zaczęłam gotować? Nie pamiętam. Na pewno byłam w czwartej klasie kiedy zrobiłam  swoje pierwsze pierogi. To akurat wiem bo mama pękała z dumy mówiąc do sąsiadki - w czwartej klasie sama zrobiła, samiuteńka! Z borówkami. Czyli borówek też sama nazbierałam ale to nie sztuka bo tam borówki rosły koło domu. 
Wcześniej na pewno kroiłam z babcią kopytka i formowałam placki z ciasta ziemniaczanego. Takie placki się robiło na blasze, ciasto dokładnie takie samo jak na kopytka formowało się w placki i te placki piekło się na blasze. Nie wiem co było smaczniejsze - prołzoki czy te placki. A może po prostu talarki, czyli plasterki surowych ziemniaków posypane solą i upieczone na brzegu blachy. 
Robiłam też z babcią zacierki ale mi nie wychodziły - babcia kręciła zgrabne kuleczki a ja jakieś takie kulfony. 
Skoro umiałam robić pierogi to makaron również, problemem było wałkowanie bo nie miałam po prostu siły. Na 10 osób to tego trzeba było naprawdę dużo. Płaty ciasta rozkładałam na białych prześcieradłach na łóżku a młodsza siostra miała obowiązek pilnować, by żaden kot nie wskoczył na pierzynę. 
Pierwsze pączki zrobiłam gdy byłam w siódmej klasie. Smażyłam je na tłuszczu zwanym ceres, śmierdziało to w całym domu. A pączki były dobre bo nie nadążyłam smażyć, do sióstr się naszło kolegów i wszystko zeżarli. Może byli po prostu głodni. 
Nie umiem gotować wykwintnie i pięknie dekorować. Po prostu uważam, że jedzenie ma się obronić smakiem i zapachem. Chętnie próbuję nowych rzeczy bo każde pokolenie sięga po nowości i ma inne nawyki kulinarne. Zauważyłam, że coraz mniej ludzi gotuje w domu. Nie mają czasu. Dzieci jedzą w szkołach, dorośli kupują coś w pracy. 
Nie maja czasu ani ochoty zrobić zakupów, stać przy garach, potem sprzątać i zmywać. 
Ja gotuję. Czy mam czas, czy nie. Bo lubię. 

44 komentarze:

  1. ja nie patrzę bo się odchudzam.. trzeba z zimy sadło zrzucić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez lubię i gotuje. Ale nie w formie obowiązku ze niby codziennie musi byc obiad z 2 dan. Gotuje malo skomplikowane potrawy, kilku skladnikowe bo nie lubię jak zbyt dużo smaków sie miesza. Gotowanie to troszke jak rytual.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oba wyglądają smacznie. Ja też gotuję. Codziennie. Moi panowie zjadają wszystko, ale musi z mięsem być.

    OdpowiedzUsuń
  4. gotuję bo tak trzeba
    czasem gotuję bo lubie
    w piatki lubie
    dla gości lubie
    na okazję lubię

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają pysznie :)
    A ja tam lubię gotować i umiem, tak jak piszesz: czy mam czas czy nie :) A jeszcze bardziej próbować nowych rzeczy, niezła frajda :)
    Jeszcze większa frajda widzieć, że innym smakuje.
    Choć czasem całe zamieszanie z tym, że ciężko mi dać komuś dokładny przepis, bo wiele rzeczy robię "na oko":ilość przypraw, czy jak coś wygląda, np. dla mnie ciasto jest upieczone kiedy wygląda tak jak powinno, tak samo makaron ugotowany- a nie wtedy, kiedy minie załóżmy kwadrans czy pół godziy. To czasem myli innych, mnie nie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam, ale smacznie napisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  7. też gotuję, bo polubiłam.... a nawet mam mam czas ostatnio na ładne podanie dania :) cieszy mnie to szalenie....

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrzę i ślinę łykam.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie moge spokojnie ogladac programow typu " Master Chef"
    Muzyka w tle jak z " Psychozy" ,blyszczace noze, odglosy siekania , a kazdy z kandydatow ma mine jakby ktos mu pistolet przystawil do plecow.
    Ciagle mam wrazenie, ze ktos kogos dzgnie bo nie wytrzyma napiecia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosia, spod klawiatury mi to wyjęłaś! Lubię programy kulinarne ale nie znoszę tych konkursowych.

      Usuń
  10. Oj, niedobre! NIEDOBRE!!! Zapomniałaś? ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany, jak wam zazdroszczę! Lubić coś, co się na okrągło robi, to jak wygrana w totolotku. Nie lubię gotować. Umiem, jeszcze nikogo nie otrułam, nikt nie narzeka, ale gotuję, bo muszę

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowna Pani! Nic dziwnego, że zadała Pani pytanie o Chodakowską pod moim komentarzem na blogu p. Relskiego. Jeżeli ktoś "popełnia" takie rozpasane teksty o jedzeniu, to na pewno nie jest wyznawcą tej nowej religii. Ja mam pojęcie o wyobrażeniu, ale pod wyznawców nie podpadam.
    Zaliczam się natomiast do czytających różne niemodne ramoty uczące empatii, uczciwości, skłaniające do refleksji.
    Oprócz tego czytam kilka blogów, których Autorzy ze względu na poruszane tematy są mi bliscy. Pani blog do nich należy. A wpis o wolności bardzo mnie poruszył.
    Darek_lask

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja także gotuję regularnie i zawsze tak było. Czego nie może pojąć moja Córcia "bo przecież w sklepach tyle gotowych dań i półproduktów". Lubię gotować, ale jeszcze bardziej lubię domowe jedzenie. Pewnie, że to super czasem iść do restauracji i zjeść coś wyjątkowego, ale nie umiałabym tak się żywić non stop. A młodzi potrafią, choć od czasu do czasu zatęsknią za domowym obiadem u mamusi ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Z wiekiem gotowanie sprawia mi coraz większą przyjemność. I nawet ostatnio wracam do pieczenia, choć ciasta nigdy nie były moją mocną stroną. Kocham też częstować...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnio trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy lubię gotować. Czasem tak i to bardzo ale czasem jestem leniwa i zwyczajnie mi się nie chce. Coraz częściej lubię dania szybkie do przygotowania. Moja kuchnia od tej sprzed dwudziestu lat różni się bardzo.
    I kto ci powiedział,że nie umiesz pisać?!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś pytałaś mnie, Klarko, o te placuszki ziemniaczane, pieczone na blasze ... to moskole, a przywieźli je ze sobą rosyjscy jeńcy podczas I wojny światowej; w niewoli ciężko pracowali, po pracy piekli je na blasze nad ogniskiem, a ludność miejscowa przejęła od nich ten przepis:-)
    Lubię gotować, piec, najbardziej regionalne potrawy; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja lubię gotowac zwłaszcza dla gości, zawsze siedzę w necie i szukam czegoś fajnego, a pozniej to robię :) Dla domowników tez lubię, ale oni są wymagający bardzo - najmniej Kasia bo ona zje właściwie wszystko (to co jadalne i to co niejadalne niestety też :), a najbardziej Martyna - totalny francuski piesek. Mnie wielu rzeczy nauczyla babcia, zawsze powtarzała, że mam z nią gotować jak bylam na feriach czy wakacjach, bo jak będę miała swoją rodzinę to do kogoś na obiady będziemy chodzić? No i takim sposobem umiem właściwie wszystko - nie zawsze mi wychodzi żeby nie było ;) Dziewczyny tez mi pomagają, wiec chyba coś mi z babci zostało we krwi :D No i bardzo lubię robić ciasta, ciastka itp ale tu to często cos mi nie wyjdzie, nie mniej potrafię zrobić mięciutkie pączki i bułki słodkie z kruszonką co uważam za sukces :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To czas bloga i pisanie na kołek odwiesić, jak Ty nie umiesz pisać, to gdzie mnie, szaraczkowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest kokieteria - wysyłam teksty na różne konkursy i jak kamień w wodę, to coś znaczy

      Usuń
    2. To nic nie znaczy. Piszesz lepiej niż zdecydowana większość blogerów (przepraszam tę większość, no co ja na to poradzę, że Klarka lepiej pisze???) i nie wiem czy lepiej gotujesz, bo niestety nie jadam tych (niedobrych, oj niedobrych!!!) rzeczy!!! :)
      Ja gotuję. Różnie, ale na monotonię jakoś mi rodzina nie narzeka. :)

      Usuń
    3. Dokładnie. To znaczy nic :)

      Usuń
    4. Klarko, a skąd pomysł, żeby udział w konkursach brać? Czy jurorzy nie kieruja się subiektywną opinią, taką samą jak Twoi czytelnicy, których jest cała rzesza? Jeżeli czytelnicy wybierają Twoją stronę to uważam, że wygrałaś niejeden konkurs. Pozdrawiam

      Usuń
  19. Piękne ciasta, spojrzałam, mimo tego, ze oficjalnie się odchudzam ;-)
    Ja pamiętam, jak byłam w 3 klasie, to zrobiliśmy z Bratem kolacje dla Rodziców - hitem były ogórki kiszone z dżemem porzeczkowym, ;-)
    I niemądraś pisząc, że pisać nie umiesz :p

    OdpowiedzUsuń
  20. Podziwiam!Ciasta cudne,oj zjadłabym teraz takie pyszności do porannej herbatki:)

    ja jestem samoukiem,babcia goniła mnie od kuchni mówiąc,że jeszcze się w życiu nagotuję. W ogóle miałam dwie lewe ręce do wszystkiego.Gotować uczyłam się po ślubie.

    OdpowiedzUsuń
  21. No tak - ja jeszcze z 10 lat i będę mogła wziąć udział w takim programie - ciasta mi nigdy nie wychodziły

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja zawsze bardziej lubiłam piec niż gotować, ale powoli się przekonuję do "przesiadywania w kuchni". Choć chyba nigdy nie dojdę do takiej perfekcji jak Krzysiek "zrobić coś z niczego" :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Gotowanie... Nie umiem, nie lubię, ale gotuję, a Mąż chwali. I nie wiem, ile w tym chwaleniu jest prawdy. On gotuje świetnie, żartujemy nawet, że na to gotowanie mnie złapał, obłaskawił a potem... postawił do garów! Więc gotuję, bo kocham...

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeżeli chodzi o ciasta, to czasami coś zrobię, chociaż to nie moja specjalizacja.
    Ostatnio znalazłem zastosowanie dla kwasku cytrynowego. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja tam lubie patrzec jak inni gotuja. Na pyszne ciasta potrafie sie gapic godzinami. Ciekawe czy oni tam potem poznaja ze kawalka brakuje bo je oczami pozarlam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja gotuje średnio raz w miesiącu bardzo oryginalne potrawy - przeważnie z kuchni marokańskiej.
    Kiedys gotowałam , bo musiałam . Uczyłam się gotować sama,korzystając z przepisów i jakoś nikogo nie otrułam .
    Był czas ,że gotowałam niejako zawodowo i chwała mojej szefowej ,że zaraziła mnie nerwem gotowania zaczęlam mięc z tego przyjemność (inna sprawa,że w Polsce zdobywanie produktów żywnościowych było tak dołujące ,że zabierało całą przyjemnoość .
    Teraz jestem sama ,więc gotuję sporadycznie jakieś szybkie danie. Wyżywam się raz w miesiącu.
    Tagine już nie ma dla mnie tajemnic....

    OdpowiedzUsuń
  27. P.S. Najbardzziej zadziwiła mnie moja własna córka, która stwierdziła nie dawno ,że ja zawsze bardzo dobrze gotowałam .Zadziwiła mnie

    OdpowiedzUsuń
  28. Klarko,wspaniale wyglądają te Twoje wypieki,ślinka mi cieknie,rozgrzeszam się bo jestem ciężarówką i na takie pyszności pozwolę sobie popatrzeć:-)
    Na podkarpaciu bardzo slynne byly "proziaki"-placki pieczone na blasze w skład których wchodzila maka,soda (czyli proza)kefir i chyba tyle...pyszne to jest.Te "zacierki"robila tez mój babcia i kacapoły.
    Ja wracam do prostego jedzenia jak najmniej przetworzonego.Kefir,ziemniaczki z cebulą-to moje chłopaki bardziej preferują niz schabowego.Zurek z ziemniakami czy barszcz czerwony,też cieszy się dużym braniem :-)rybki pieczone -to samo.
    Niestety pierogi wychodzą mi"takie se"...a i pól dnia schodzi ze zrobieniem a potem mycie garów....
    Jak to ,Ty nie umiesz puść????Mogę porównać Twoje pisanie do konsumpcji pysznego tortu...dla mnie to delicje:-)-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja lubię gotować, eksperymentować (na szczęście rodzina nie jest konserwatywna i nie wymaga ciągle tego samego), lubię piec ciasta i nawet mi się udaje.:) Lubię mieszać, doprawiać, uwielbiam zioła i przyprawy (z wyjątkiem kminku), ale doprawiam delikatnie (ze względu na małe dzieci). Zaczynam się zastanawiać, czy czasem nie mruczę jakiś zaklęć...:)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Klarko, my tu dowodem jesteśmy, że pisać umiesz i żadne tam głupie konkursy nie są w stanie nas przekonać że nie. Tyle w temacie. A jeśli chodzi o jedzenie, głównie ciasta, to z pewnego źródła mam wiadomości żeś mistrzyni. Całkowicie wierzę albowiem nie mam powodu nie wierzyć poważnym ludziom, co z niejednej blachy ciasto jedli :-D

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. Pierwsza potrawe ugotowalam w czwartej klasie szkoly podstawowej. Byby to pyzy z jajkiem ugotowanym na twardo i ziemniaki do tego - ziemniaki nieosolone. Wszystko suche i bez sosu. Mama to potem korygowala, wrocila z pracy i wyjasnila w czym rzecz, bo ja z tym jadlem do pracy do niej poszlam, aby sie mamusia posilila:))
    Potem ugotowalam grochowke -troche za wodnista, ale byla do zjedzenia.
    Tak rozpoczela sie ma kulinarna przygoda. Ciast dobrych nie pieke, ale robie dobre miesiwa:))
    Moj hit kulinarny czasow mlodzienczych to byly nalesniki, ktorych tutaj nikt, niestety , nie docenia- nie maja w zwyczaju i nie jadaja:))

    Natomiast z tym pisaniem i umieniem. Rob to co lubisz, a odbiorcy sie zawsze znajda. Ludzie po prostu trafiaja na siebie. Pisze sie, a Pan Bog to niesie do innych. :)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Swój talent kulinarny objawił mi się, Klarko, gdy moja żona, po wypadku, leżała w śpiączce na OIOMie, a ja zostałem z trzyletnim syneczkiem.
    Do teraz pitraszę z upodobaniem, a oto moje spécialités de la maison:
    - wołowina marynowana "na dziko" duszona w ratatouille (duszone w oliwie i bulionie wołowym jarzyny prowansalskie: papryka, kabaczki, szalotka, oberżyna, czosnek, siekane świeże zioła - bazylia, mięta, szałwia)
    - wieprzowina marynowana w miodzie pitnym i cytrynie, duszona z cebulą, porem, strąkami słodkiej papryki i plastrami świeżego ananasa
    - alzacka zupa cebulowa soubise
    - panierowane kuleczki ziemniaczano - serowe w sosie grzybowym
    - królik duszony w maladze
    oraz przy braku inwencji:
    - kluski śląskie, rolada wołowa, sałatka z czerwonej kapusty + kompot z dyni
    Smacznego!
    pozdrawiam, ściskam i zapraszam na post gościnny Piotra z Łodzi; warto!

    OdpowiedzUsuń
  35. A już to mówiłem na tym blogu? Bo jak mówiłem, to trudno baby nie wolno wpuszczać do kuchni, bo dobre żarcie zepsuje!!! O!!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja gotowac nie lubie, ale umiem. Lubie za to piec i cierpia na tym talie meza oraz moja wlasna. ;)

    My w sumie tez czasu nie mamy, ale nadal uparcie gotujemy. Bi je obiady w przedszkolu, ale po powrocie nie pogardzi jakas zupka. M., ja oraz Nik nadal przynosimy jedzenie z domu. A w weekend domowy obiad musi byc i juz! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. myślisz, że samo patrzenie też szkodzi?
    ja miałam okazje spróbować Twoich smakołyków, potrafisz gotować i piec naprawdę:)
    ja lubię gotować, ale raczej dobre i szybkie dania, lubię spędzać czas w kuchni ale bez przesady, godzinkę, moze dwie ale nie pół dnia;) a teraz gotowanie jest jeszcze fajniejsze, bo obie dziewczynki chcą pomagać:)
    i wbrew pozorom, bo mamy często narzekają, że każdy chce jeść coś innego, to ja uwielbiam te weekendowe poranki, kiedy Połówka chce jajecznicę, Stokrocia owsiankę, Marysia jajko na twardo a ja uwielbiam dla nich to wszystko przygotowywać i sprawia mi to ogromną radość:)
    i uwielbiam Twoje pisanie;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz