środa, 9 grudnia 2015

co rzekł kołcz

Moja racja jest mojsza - rzekł dziś kołcz (mniej więcej, nie żeby dosłownie chciał nam dokopać) ale każdy ma prawo robić co chce! 
Z tym się zgadzam, nikt mnie na tych szkoleniach z pistoletem przyłożonym do łba nie trzyma. Generalnie był miły i grzeczny. 
Trochę racji ma w sprawie wizerunku kobiet 50+. Bo jak się szuka roboty to jednak najlepiej byłoby wbić do firmy i  pokazać się,  że jestem energiczną, zdrową, elegancką kobietą, pewną siebie i ogarniętą. Jednak pięćdziesiąt plus na papierze wygląda gorzej. Bo takie są paskudne stereotypy a przecież  współczesne kobiety jeśli nie są patologicznie zapuszczone to wyglądają bardzo dobrze. Wystarczy popatrzeć choćby i na moje rówieśniczki czytelniczki tego bloga, podziwiam ich zdjęcia na fb.  

Nie ma racji mówiąc, że trzeba się godzić na każde warunki byleby dostać się na listę płac. Z tym się nie zgodzę, są rzeczy, których robić nie będę i niekoniecznie chodzi tu o rzeczy nielegalne. To nie jest wiek, gdy mogę beztrosko szargać swoimi siłami, zdrowiem i wytrzymałością fizyczną i psychiczną. Inaczej regeneruje się organizm trzydziestoletni a inaczej mój, nie czarujmy się. 
Musimy dbać o siebie bo jak same o siebie nie dbamy to nie oczekujmy tego od innych. Opowiem Wam coś. Pewnego dnia na stażu nie było dla mnie miejsca przy żadnym biurku bo wszyscy przyszli do pracy, co zdarzało się dość rzadko. Kierowniczka zaproponowała mi składane siedzenie za szafą. Powiedziałam, że na to się nie zgadzam, ponieważ nic tam nie mogę robić a jedynie przeszkadzam osobom, które przychodzą do szaf po dokumenty. Nie mówiłam, że czuję się tam okropnie choć tak było. I okazało się, że byłam pierwszą stażystką, która zaprotestowała. Wszystkie zgadzały się na przerzucanie ich od biurka do biurka z pokoju do pokoju. 
Niewiele mi ten protest dał ale za szafą więcej nie siedziałam.  
Jedno jest pewne - zgodnie stwierdziliśmy (bez kołcza) że  te szkolenia są nam potrzebne jak rower rybie. 

O dwudziestej losowanie książki. 


16 komentarzy:

  1. Dokładnie tak. Rocznik, np '62 na papierze to wyobrażenie pani w spódnicy na gumie, za kolana, do tego sweter do pół uda, samodzielnie udziergany i fest sprany + półbuty wiązane typu juniorki (kto w wieku 50+ to wie jakie to są;-)))). Niestety "wbić się do firmy" w większości przypadków niewykonalne, bo przez ochronę tudzież kontuar sekretarski i tak się nie przebijemy do osób decyzyjnych. A osoby decyzyjne to dziś ludzie w wieku ok.30-tki i jak mają przed sobą c.v. kobiety rocznik '62 to wyobraźnia stawia im przed oczami własną ciocię, z wizerunkiem jak wyżej. Ciekawe jest to, ze ich matki to często businesswoman, czasem nawet starsze niż autorka c.v., ale wyobraźnia nie leci w tę stronę. Albo właśnie leci i na myśl, że jeden z drugą mieliby pracować z własną matką to włos dęba im staje.
    Niedawno metodą na "wbijanie się" do firm rozwoziłam swoje c.v. po pobliskich miasteczkach. Wieszałam także swoje ogłoszenie w urzędach gmin. I tam, dwukrotnie zdarzyło mi się, że osoby, które pozwalały mi to ogłoszenie powiesić na tablicach w BOM patrzyły na mnie z niedowierzaniem "pani ma 50 lat???". Ale nic mi po tym zdziwieniu, ani prostowaniu z uśmiechem, że nawet jeszcze 3 do tych 50-ciu, bo w urzędzie z ulicy nikt pracy nie dostanie (musi być ogłoszony nabór, który i tak w chwili ogłoszenia już ma kandydata "z rodziny").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak nie masz znajomości to nie ma czego szukać
      do tego to zdziwienie, że my nie chcemy desperacko brać pracy na śmieciową umowę tylko domagamy się płacenia składek na zus

      Usuń
    2. Oooo, to, to! Łaskawcy dają pracę i nie pojmują niewdzięczności.
      Jeszcze wiele wody w polskich rzekach upłynie zanim pracodawcy przestaną pracownika traktować jak poddanego i pojmą, że bez pracownika żaden z nich nie jest w stanie funkcjonować.

      Usuń
    3. No nie, absolutnie się nie zgadzam, ze 62 to taka starość. Jak byłam w wieku, kiedy nastolatki podkochują się w gwiazdach rockowych, to właśnie taki z 62 roku był moim ukochanym. To młody facet przecież jest.

      Usuń
    4. ;-)))) Nie dla pracodawców. Chociaż facet rocznik '62 i tak ma lepiej niż kobieta z tego samego roku (cały czas mówię o rynku pracy;-))

      Usuń
  2. Ponieważ nie dałem się przerobić na blogerkę modową, pomimo usilnych zabiegów jednej Jędzy, to pozostaje mi tylko czyhać na książkę - w totolotka nie wygrałem, to przynajmniej tu coś mi się uda, chociaż szanse prawie takie same! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe wstawimy Ci Kneziowisko na konkurs blog roku w kategorii moda i uroda

      Usuń
    2. Dreptaku - masz wielkie szanse w kategorii blogera kulinarnego.

      Usuń
    3. Na szczęście nie spełniamy warunków tego konkursu, wiec nie ma nawet o czym mówić!
      W kategorii blogów kulinarnych również nie spełniamy warunków - i to by było na tyle. Poza tym u ns w zasadzie nie ma żadnego prawdziwego przepisu - to są raczej opisy! :P
      Tak więc, ponieważ już wiem że ani w totka, ani w tym losowaniu nic nie wygrałem, to chyba szkoda czasu na inne konkursy?! :D :D :D

      Usuń
    4. To chociaż w totka jutro zagraj. Przed chwilą mówili w TV, że 12 banieczek jest do wzięcia;-))))

      Usuń
    5. Mamy tzw. "abonament" czyli po jednym zakładzie na dziesięć losowań - 10 się kończy. To na zasadzie żeby jednak kupić los! :"D :D :D Raz na dwa miesiące sprawdzam co wygraliśmy - powiedzmy że to jest umiarkowany dosyć hazard. :D :D :D

      Usuń
    6. najlepiej wysłać 6 losów i raczej 6 pewna :D

      Usuń
  3. Tak trudno być asertywnym w wieku +50.
    Trzeba jednak próbować , co mi się parę razy udało
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz