migawka pierwsza
Jedziemy naszym starym samochodem. Jest upał. W bagażniku gotują się ciasta, które raczej powinny być przechowywane w lodówce. Mnie również jest gorąco ale nie narzekam. Do celu zostało jakieś 10 km gdy Krzysiek nagle mówi - ty, wiesz co, może ja włączę klimatyzację?
I włączył.
migawka druga
Pierwszy wieczór, jeszcze sobie przekazujemy organizacyjne komunikaty. Jedna z uczestniczek wstaje i ucisza zebranych.
Słuchajcie - nie jestem pijana ani też nie skoczyło mi ciśnienie, jestem czerwona na twarzy bo po prostu opaliło mnie słońce!
migawka trzecia
Jeden z uczestników ogniska (zresztą ulubieniec moich czytelniczek) potknął się na drewnie leżącym w pobliżu. Każdy by się potknął bo było bardzo ciemno i żar z ogniska był jedynym źródłem światła. Trochę się wystraszyliśmy bo to nic dobrego tak się wywrócić i jak to troskliwe kobiety natychmiast zarządziłyśmy, aby panowie odprowadzili kolegę na kwaterę, niech sam nie idzie w tych ciemnościach.
Odprowadzili, wrócili, siedzimy i gwarzymy aż tu nagle za moimi plecami rozlega się radosny głos i zjawia się ów pan z wyciągniętymi ramionami mówiąc, że tak mu się odprowadzanie spodobało że chce jeszcze raz!
Na koniec coś Wam powiem - dawno nie czułam się taka szczęśliwa.
Jeszcze byś się miała nie czuć! Pan, którego trza był odprowadzać, nie co dzień się zdarza. Też bym się czuła.:))
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ciekawe, kto to taki.
;)))
OdpowiedzUsuńnie umiem się wpasować teraz w rzeczywistość.
My na szczęście klimy nie mamy bo jakby tak X-men rzekł ...hmmmmm.....i hmmmmm.....;)))))))))))))))))))))
Ha ha, pan bardzo radosny musiał być :-) Takie odskocznie od rzeczywistości są bardzo potrzebne. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńi jeszcze ze smutkiem dodam.
OdpowiedzUsuńPrzybyło mi aż TRZY KILO !!!!!!!!!
wzdech
a nie jadłam dużo i chodziłam na spacer!
:)
OdpowiedzUsuńwarto żyć dla takich pieknych chwil :)))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla Piotrusia :*
To teraz tylko szczęście zawekować i sobie w zimowe smętne wieczory aplikować :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie chciałem podpowiedzieć.
UsuńSzczęścia chwile, jak motyle
Cudne migawki :-)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć
Patrzę czy jest suwaczek odliczający dni do następnego spotkania. Nie ma :p
Szczerze zazdroszczę-;)))
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie i szczerze Ci Klarko zazdroszczę. Takie spotkania są niezapomniane, a co najgorsze, tak naprawdę nie da się tego opowiedzieć słowami, trzeba tam być, czuć i się bawić.
OdpowiedzUsuńja tam się nie znam, ale jak to jest taka super impreza to czemu jest raz w roku a nie na przykład dwa?
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że jesteś szczęśliwa w końcu to o to chyba w życiu chodzi;-)
Uwielbiam czytać takie radosne notki;-)
Bo jest tylko jeden taki długaśny weekend, który jest wtedy gdy już się robi ciepło i on jest corocznie dokładnie od czwartku.
UsuńOczywiście że można organizować podobne spotkania pod różnymi pretekstami i robimy to, jak chociażby Kartoflisko na jesieni.
:)
OdpowiedzUsuńAleż żałuję, że mnie nie było;**
OdpowiedzUsuńMusiałam poinformować zebranych że nie jestem ani zalana, ani bliska zawału, bo co rusz wysyłali mnie do spania, albo (jak np. Wachmistrz) konspiracyjnym szeptem ostrzegali mnie przed dalszym piciem. Myślałam, że to słońce, a to, kurde, uczulenie było :(
OdpowiedzUsuńOj to uczulenie- ono doprowadza mnie do szewskiej pasji; błagam - ratunku :( zlitujcie się - proszę - radźcie - co zrobić aby tak nie piekło i nie swędziało???
UsuńW moim przypadku korzystam z dobrodziejstwa przeciągów i piję po 2 wapna co dwie-trzy godziny
UsuńNa mnie to nie działa: co noc muszę budzić lekarza dyżurującego aby mi robił zastrzyk> co za przyjemność :( a co noc inny lekarz i każdy urodziwy :)
UsuńJuż odliczamy dni do następnego. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się, o co z tymi urnami chodziło, teraz już wiem. Mam jakieś dziury w pamięci, ciekawe czemu? ;)
OdpowiedzUsuńSympatyczni Watrowicze! Wy to macie motywację do bycia szczęśliwymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńMigawki z imprezy wyśmienite. A potykanie takie ludzkie, przy czym nic co ludzkie nie powinno nam być obce. Pozdrawiam tych Szczęśliwców.
Sympatyczni Watrowicze! Wy to macie motywację do bycia szczęśliwymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńMigawki z imprezy wyśmienite. A potykanie takie ludzkie, przy czym nic co ludzkie nie powinno nam być obce. Pozdrawiam tych Szczęśliwców.
I to jest to! Zamiast siedzieć i marudzić na wszystko... Brawo!
OdpowiedzUsuńDoła mam. Nie jestem ci blogerem i już w zeszłym roku tego bardzo żałowałam :-( Wydaje mi się, że czuję jak tam było fajnie a przecież moje odczucia nijak się mają do fantastycznej rzeczywistości. Pozdrawiam uczestników Watrowiska. Matko kochana. Oprócz Klarki, co samo w sobie jest bonusem, można było zobaczyć też Wachmistrza! Mało zobaczyć, napić się z nim herbaty! Nie odżałuję braku bloga....
OdpowiedzUsuńa miał być, i to jaki! ;)
UsuńZbieram się, zbieram :-) zastanawiam się tylko czy z racji wieku nie porzucić myśli o pisaniu o seksie. Może o brukselce? :-D
Usuńże niby o seksie to pisze prawie każdy a o brukselce nikt, czyli jest nisza?
Usuńmaila masz na poczcie chyba że mnie znów wywaliło do spamu
UsuńNa obłapianki wszelkiego autoramentu za późno to jest dopiero w grobie... I generalnie żem zawsze tego był zdania, że lepiej zrobić i żałować, że się zrobiło, niż nie zrobić i żałować, że się nie zrobiło...:)
UsuńKłaniam nisko:)
P.S. I Wachmistrz nie jest do oglądania...:) Może czasem do pogadania, ale patrzeć naprawdę nie ma na co...:) I z herbatą kłopot, bo bywają w roku takie dni, gdy wypiję, ale na ogół preferuję inne trunki:)
UsuńKłaniam nisko:)
Droga Ewo!
UsuńGdybyś zechciała sięgnąć odrobinkę głębiej w teksty na blogach, lub zapytała wcześniej (a trąbimy o tym od dawna), to byś wiedziała, że to jest zlot blogerów, ich komentatorów i czytelników. Wystarczyło jedynie zgłosić chęć uczestnictwa. Oczywiście doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo zdecydować się na imprezę, gdzie nie dość że prawie wszyscy są nieznani, to na dodatek niektórzy wręcz są chodzącymi legendami, z opinią co najmniej wrednych typów. Ale wbrew pozorom idzie się dogadać. :D :D :D
te opinie to są mocno przesadzone, co prawda panowie nie wiedzieć czemu chwalą się nożami ale mają je dla oprawiania wołu jakby się jakiś trafił
UsuńTo miał być mamut, ale na pewno następnym razem przyjadę z porządną siekierą, bo tam pod tą Częstochową to maja takie z marketu, co nimi nawet patyka nie można porąbać.
Usuńheh... jeśli skutkiem ubocznym Watrowiska będzie powstawanie nowych blogów, to tylko się cieszyć ! niech żyje blogosfera!
Usuńchociaż - jak Kneź napisał - to raczej zlocik okołoblogowy, dla każdego - sama Watra - dobry duch całej imprezy blogerką nie jest :)
Tak myślałam że tą herbatą to pojechałam :-) Pewnie że niektórzy z was to dla mnie legendy, nie wiem czy dałabym radę sensownie się odezwać, dlatego mówiłam że tylko popatrzę :-D No i niepijąca jestem. Ale lubię noże. Umiem drwa rąbać. I robię dobry smalec. Takie tam. Do przyszłego roku może jeszcze jakichś umiejętności nabędę :-) Lubię Klarkę i Wachmistrza. A i Kneź chyba da się lubić jak widać;:-) dzięki.
UsuńTo w telefonie pisane i nie widzę co tam wcześniej popełniłam. Ale niczego nie cofam :-)
Po przeczytaniu też mi się buzia uśmiecha :) Klarka złapała oddech po szpitalu :)
OdpowiedzUsuń:))))
OdpowiedzUsuńTak lubię, gdy ktoś dzieli się szczęściem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Jak dobrze, że już czujesz się dobrze... Szczerze zazdroszczę, zwłaszcza, ze wydaje mi się, że to dość daleko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam czereśniowo, M.
dość daleko ale ja czuję się dobrze, wykorzystywałam status ozdrowieńca i nic nie robiłam, byłam pod troskliwą opieką, jak się zmęczyłam to po prostu szłam spać:)
Usuńgorzej w domu bo już się zapominam i na przykład wkładam ciężki żeliwny garnek do piekarnika albo przenoszę duży gar z kompotem albo zgrzewkę z wodą i potem czuję że nie powinnam jeszcze tego robić
oj tak Klarko, uważaj, panuj nad tymi popędami, blizny na brzuchu pięknie gojące się to złuda jednak jest.
UsuńA co z jedzonkiem? Sucharki na podróż, pobyt i z powrotem?
UsuńM.
sucharki to ja jadłam w pierwszym tygodniu ;) potem normalny chleb albo bułki tylko bez ziarna i białe, poza tym Kneź specjalnie dla mnie miał znakomitą chudą polędwicę. Zabrałam ze sobą na przekąskę "styropian" czyli takie ryżowe krążki, miałam serki i jogurty i nawet przywiozłam z powrotem awaryjną puszkę z tuńczykiem. Codziennie wprowadzam cierpliwie coś nowego, wczoraj jadłam farsz z papryki i nic mi nie było. A dziś umyłam wszystkie okna, jeszcze szybko się męczę i bolą mnie blizny ale nie ma porównania z tym, jak się czułam przed.
UsuńSuper!!! No i ukłony dla Knezia, że tak zadbał...
UsuńPozdrawiam radośnie - M.
bądź szczęśliwa.....po takim spotkaniu, jakże inaczej by mogło być:D - marynika:)
OdpowiedzUsuńAle fajnie Wam było! Usmiecham się po przeczytaniu tych kilku migawek z Wiatrowiska. Ja wprawdzie wolę raczej spotkania w kameralnym gronie, a najlepiej w cztery czy góra sześć oczu, ale tam w tej ciemnosci, przy ognisku, to pewnie i tak było swojsko i ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło uczestników szalonego spotkania blogerów a Ciebie Klarko najbardziej!:-))
Radość to dla nie wielka , ze dobrze się czujesz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTwoje pyszności ciastowe zbijam dlugimi marszami i intensywną pracą fizyczną, bo w niedzielę organizuję u siebie spotkanie na okoliczność 50 lat po maturze. Wyobrażacie sobie??????
Radość to dla mnie wielka......
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie wkleić migawkę z Watrowiska. :D
OdpowiedzUsuńPieczonka