sobota, 16 maja 2015

jak było w szpitalu

Szpital Zakonu Bonifratrów w Krakowie wybrałam sobie sama. Mój pęcherzyk żółciowy dokuczał mi od wielu lat i w końcu stwierdziłam, że kolejnego ataku bólu nie przeżyję, czas zrobić z nim porządek. Już po pierwszej wizycie w tamtejszej poradni chirurgicznej byłam dobrej myśli. Nie było kolejek, pośpiechu, poganiania  ani tego przygnębiającego nastroju panującego w innych poczekalniach. Na korytarzu wisiała tablica z zamieszczonym certyfikatem „szpital bez bólu”. O to właśnie mi chodziło, ja się bólu boję bardzo i nie mam zaufania do ludzi, którzy coś mi robią i mówią przy tym, że musi boleć albo że do wesela się zagoi.
Nie musiałam płacić za żadne badanie, co mnie bardzo zdziwiło, bo na przykład za niektóre badania ze skierowania od lekarza rodzinnego płacę.

Czekałam na zabieg trzy tygodnie. Przyjechałam do szpitala w południe. Moja siostra radziła mi, żebym nie jechała sama ale ja przecież byłam przed zabiegiem to nie było sensu angażować kogoś na cały dzień po to, by mnie odprowadził. Zauważyłam zresztą takie scenki – chorego odprowadza rodzina i zadaje mu mnóstwo pytań – masz kapcie, masz te badania, spakowałaś słuchawki? I robi się zamieszanie, chory nerwowo sprawdza bagaż. A ja zamieszania nie lubię. Choć z drugiej strony osoba towarzysząca może przypilnować, by chory nie uciekł. Mnie się taka ucieczka  zdarzyła nieraz.

Wszystkie dokumenty już były w szpitalu więc potrzebowałam tylko swój dowód osobisty, pielęgniarka zabrała mnie z izby przyjęć i zawiozła na górę. Tam w recepcji dostałam na rękę opaskę identyfikacyjną, pielęgniarka oprowadziła mnie po oddziale, podpisałam coś i zostałam zaprowadzona do sali chorych.
Rozpakowałam się i przebrałam w lekką piżamę. W szpitalach jest ciepło i nie ma sensu wożenie ze sobą grubych piżam i szlafroków. Przyszła pielęgniarka, zapytała, czy czegoś potrzebuję i zmierzyła mi ciśnienie. Od tej pory nie mogłam już nic jeść. Za chwilę przyszła pani salowa i przyniosła mi kubek ciepłej herbaty, w której wyczułam rumianek i chyba melisę, napój był bardzo dobry.

Po południu przyszedł ordynator, zapytał, jak się czuję i powiedział mi, co mnie czeka w najbliższych dniach. Potem jeszcze przyszedł anestezjolog,  wypytywał mnie o różne rzeczy i opowiedział, jak będzie wyglądało znieczulenie. Powiedziałam, że się boję bólu i bardzo denerwuję. Po chwili przyszła pielęgniarka i dała mi tabletkę na uspokojenie. Spałam prawie bez budzenia, pielęgniarki, które opiekowały się nocą innymi chorymi, chodziły cichutko i świeciły tylko boczne światło.

Potem jeszcze kilka razy mierzono mi ciśnienie. Rano zaraz po siódmej przyjechały dwie pielęgniarki, musiałam przesiąść się z łóżka na wózek i ściągnąć gacie, zostałam tylko w górze od piżamy, przykryły mnie kołdrą i jazda na salę operacyjną.

To nie jest przyjemna przejażdżka bo wiadomo, że na końcu nic dobrego człowieka nie czeka. Na sali operacyjnej były już inne pielęgniarki, jedna z nich narysowała na moim prześcieradle buźkę z łezką a kiedy zapytałam co to znaczy, powiedziała, że sobie zaznacza wózki żeby się nie myliła pościel jak będą mnie oddawać.

Te operacyjne prześcieradła są okropne w dotyku. Pielęgniarka cały czas mówiła co mi robi, po co mi przywiązuje ręce i co się dzieje. Dostałam zastrzyk do wenflonu i maseczkę na twarz. Pomyślałam sobie, że oni nie wiedzą, że ja nie śpię a za chwilę poczułam pukanie w policzek i usłyszałam – budzimy się!

Zostałam zawieziona na swoją salę i potem prawie już nic nie pamiętam, tylko tyle, że co chwilę pielęgniarki sprawdzały moje kroplówki i mierzyły mi ciśnienie. Bolała mnie głowa i powiedziałam o tym. To było trochę dziwne, nie bolały mnie rany pooperacyjne tylko głowa. Czułam dyskomfort bo z jednej strony byłam przypięta do kroplówki a z drugiej miałam zamocowaną w brzuchu rurkę którą spływała do worka zawieszonego przy łóżku jakaś czerwonawa ciecz. Nie wolno mi było siadać ale i tak nie chciało mi się ruszać tylko spać.
Dlatego napisałam sms, żeby do mnie nie dzwonić bo nie mam siły mówić, po rurce intubacyjnej miałam chrypkę i nie mogłam odkaszlnąć. Przed kolacją przyszedł rehabilitant i pomógł mi zrobić parę prostych ćwiczeń, pokazał, jak mam siadać i schodzić z łóżka, żeby nie bolało.
Wieczorem wstałam i trochę się przeszłam ale byłam strasznie zmęczona.


Dalej będzie jutro bo teraz muszę się umyć i zrobić sobie zastrzyk w brzuch i prawdę mówiąc dalej jestem trochę słaba, będę przez parę dni prowadzić tryb życia "z łóżka na kanapę z kanapy na łóżko".
zakwitły!

58 komentarzy:

  1. narkoza, nawet niedługa, osłabia człowieka na długo
    odpoczywaj, daj sobie czas na powrót do formy:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że tak sprawnie poszło :)))
    Teraz mała laba koniecznie:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybko wrócisz do pełni sił :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A prosiłaś, tak jak Ci pisałam, o dziecięcy intubator? Jeśli nadal masz dyskomfort w gardle nabądz w aptece Larimax T, to jest mieszanka 3 olejków kojących śluzówkę gardła. Może niezbyt smaczne, ale skuteczne. Zresztą to się tylko rozpyla w gardle, więc dużo tego nie jest. I tak lepsze tewszystkie niedogodności pooperacyjne niż ataki pęcherzyka żółciowego. Dochodz pomalutku do zdrowia, będzie dobrze.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tą rurą czy też efektem ubocznym po tej rurze bywa różnie.
      Lecę po polecany przez Ciebie preparat

      Usuń
    2. u mnie dziś juz w porządku, mam tylko trochę zaczerwienione gardło ale mówię normalnie

      Usuń
  5. Najważniejsze że juz po wszystkim. Teraz masz czas na powrót do normalności. dzielna jesteś moje wielkie gratulacje-;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Niedługo dojdziesz do zdrowia, to najważniejsze :) Z tym rodzinnym odprowadzaniem pacjenta to racja. I później z odwiedzaniem. Mój ojciec np. nie chciał, żeby mu ktoś zawracał głowę zaraz po operacji, a zastrzyki w brzuch szybko nauczył się sam robić.
    Zdrowiej, Klarko i do sił dochodź :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze na sali są inni pacjenci, którzy drzemią bo są na silnych lekach i po co im przeszkadzać

      Usuń
  7. U mnie to jakoś inaczej wyglądało:)
    Zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz bedzie juz tylko lepiej z kazdym dniem.Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zyczę szybkiego powrotu do zdrowia.Przerażają mnie zastrzyki w brzuch.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to są cieniutkie igiełki nic nie boli, łapie się fałdę koło pępka i kuj ;) gorzej ze zmianą opatrunków bo się ciężko odrywa

      Usuń
  10. och tak niby miło ale niekoniecznie.Dobrze że sprawnie poszło.
    Z tą śluzówką po rurze intubacyjnej to bywa różnie,.mama nie może pozbyć się okazjonalnego kaszlu do tej pory;/

    OdpowiedzUsuń
  11. To już jesteś PO? Tak króciutko trwało oczekiwanie na zabieg. U nas kolejki i terminy z księżyca. Czytałam i oswajałam się z tym, co i mnie w najbliższym czasie nieuchronnie czeka. Wracaj do zdrowia i formy, uściski i buziaki *:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma się co męczyć, jak masz często ataki to nie zwlekaj bo będzie tylko gorzej
      i nie daj sobie wmówić, że to lekki zabieg

      Usuń
  12. Jedyne czego ci zazdroszczę, to tego że nie dali ci głupiego jasia ( uważam,że dostałam bez potrzeby) i że po operacji pomógł ci rehabilitant. Czytając, widziałąm Leśną Górę, ładnie napisałaś o szpital. Łóżkowo-kanapowym życiem akurat się cieszyłam, mogłam czytać za wszystkie czasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja jestem taka słaba, że zaraz zasypiam i nie poczytam

      Usuń
    2. a to tak miałam w szpitalu, byłam tam 3czy 4 doby, w domu już było lepiej z siłami
      podziwiam,że dałaś radę kąpać się na drugi dzień, ja nie

      Usuń
  13. Klarko - dodałaś mi odwagi.
    Co prawda niem ataków. W moim pęcherzyku żółciowym wykryto 3 złogi wielkości 3,5 mm.
    Jednak lekarz rodzinny i lekarz z rodziny (synowa) są zdania, że nie warto czekać na bóle, ataki czy stany zapalne. Lepiej przeprowadzić ten zabieg (podkreślały słowo zabieg - nie operacja) przy dobrej kondycji ogólnej organizmu niż w sytuacji przymusowej z jakimiś stanami zapalnymi.
    Nie wiem, czy będzie wglądało jak u Ciebie. Pocieszają, że to technika laparoskopowa, mała dziurka (lub kilka?). Ale skoro "słaba płeć sobie poradziła, to taki man jak ja nie dam rady?
    Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.
    Nie omieszkam powiadomić Cię o moich doswiadczeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zabieg operacyjny ;)
      lekarzy warto słuchać, kiedy miałam ciężkie ataki to myślałam chwilami, że moje serce tego po prostu nie zniesie i zejdę na zawał,
      dziurek jest kilka, jedna w pępku, dwie w prawym boku i jedna na środku powyżej pępka, sama zmieniałam sobie dziś opatrunki bo mi pielęgniarka pokazała, jak to robić, nic trudnego, tam jest tylko po kilka szwów, trochę ciągną przy chodzeniu ale zobacz, w czwartek miałam zabieg a dzis sobota a ja chodziłam po ogrodzie, ucięłam sobie bzu do wazonu, sama się wykapałam, syn przyjechał na wszelki wypadek aby ze mną pobyć ale obsługiwać mnie nie trzeba, jeśli masz wskazania to nie czekaj

      Usuń
  14. Jesteś rozsądną,opanowaną,mądrą babką i pewnie dlatego tak dobrze zniosłaś zabieg.Podobno dość często zdarzaja się pacjenci,ktorzy chcą "oświecać" lekarzy i pielegniarki.Nawet tu na blogach z dużym przymrużeniem oka traktuję takich domorosłych lekarzy z ich dobrymi radami i i "prawie że medyczną" wiedzą.:))
    Dobrze,że jesteś już po,pozdrawiam i zyczę szybkiego powrotu do pelnej kondycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie znam się kompletnie na medycynie, trzymam się zleceń żeby jak najszybciej wrócić do zdrowia, a pielęgniarki mają tyle pracy, że "oświecanie" ich byłoby z mojej strony czarną niewdzięcznością. Ja w tej chwili czuję ogromną wdzięczność za to, że z tak wielką troską o nas dbali.

      Usuń
  15. Szpital jak z filmu...wiesz którego, aż dziw, że to jednak prawda a nie scenariusz kolejnego odcinka.
    Zdrowiej! Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  16. wspaniale że trafiłaś w takie spokojne miejsce... łatwiej wtedy przez wszystko przejść... :)
    Odpoczywaj i zdrowiej!
    Serdeczności :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Odpoczywaj i wracaj ze zdwojoną siłą ;)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że już masz to za sobą! Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Usuwanie pęcherzyka to nic miłego - ja miałam 4 lata temu laparoskopowo usuwany na Kopernika (kamienie pojawiły się po ciąży). I pamiętam, że nie te 3 dziurki mnie bolały tylko prawe ramię :P zdrowia życzę i szybkiej rekonwalescencji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno to efekt pompowania dwutlenku węgla
      mnie najbardziej bolało usuwanie drenu

      Usuń
  20. Ważne że już po i że lepiej!
    Starszą przerżnęli przy okazji "na pół" - przez trzy dni nie wiedziała co się z nią dzieje - a działo się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a była ze mną na sali pacjentka, której zmienili metodę w trakcie zabiegu, zaczęli laparaskopowo a potem cięli przez brzuch, czasem tak trzeba, nawet zgodę na to podpisywałam

      Usuń
  21. Nono... zamiast głupiego jasia herbatka z meliską:) Naturalnie tak... Dobrze jednak,że narkoza nie była naturalna...chociaż..zastanawia mnie od czego Cię tak głowa bolala ? :)))

    Na serio... to ufff:)Najważniejsze, że już po wszystkim:) No to teraz zdrowiej zdrowo w domowych pielaszach:) mła Klarciu:)

    OdpowiedzUsuń
  22. zdrowiej Klarko prędziutko ! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Również jak pozostali przesyłam uściski i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Wracaj do zdrowia kochana***Sciskam! ps. piekne kwiaty

    OdpowiedzUsuń
  26. To coś nas łączy - obie pozbyłyśmy się woreczka u Bonifratrów. Ja kilka lat temu, błyskawicznie, o świcie przyjęli, przed południem laparoskopia, reszty dnia nie pamiętam, następnego dnia po szpitalnej obiadowej zupce ryżowej (pyszna, byłam okropnie głodna) przyjechał mąż i do domu. Chyba z pięć osób wtedy robili i wszystkie w tym tempie. Żadnych komplikacji nie mam, nie bój się! Tylko z jedzeniem ostrożnie. Pozdrawiam serdecznie*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też zjadłam na drugi dzień barszcz ze słowami - pyszna zupka, byłam głodna nie wiem co:)

      Usuń
  27. Moja mama tez miała zabieg u Bonifratrow.Szybko,sprawnie,bez najmniejszych komplikacji.Czekała w kolejce ok.tygodnia.:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Taka opieka to marzenie każdego chorego....Życzę szybkiego powrotu do zdrówka.....:-)))) Serdeczne pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo dobrze Pani zrobiła usuwając kamienie. Moja mama miała kamienie w pż przez ponad 20 lat i zrobił się jej nowotwór, który zjadł wszystko co było możliwe w jamie brzusznej:( Żyła 2 miesiące od diagnozy, umarła 10 miesięcy po tacie, eh ledwo po 60 byli.... Ludzie wycinajcie to dziadostwo wcześniej, żeby się nie okazało, że już za późno.....

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo byłaś dzielna. Zdrowiej dziarsko!

    OdpowiedzUsuń
  31. Odpoczywaj, dbaj o siebie, daj sie rozpieszczac i zdrowiej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Klaruś - dziś też Cie kochamy !!!.
    Szybko zdrowiej.
    Ciekawe jakie dostałaś wytyczne. Na wypis lekarz Ali Babie powiedział, że może jeść wszystko.
    Ali Baba jest po usunięciu zylaków /sporo tego było/. Jestem zdumiony jak szybko przebiega rehabilitacja i bez żadnych powikłań czego i Tobie z całego opolskiego serducha zyczymy !.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. typowa dieta wątrobowa, czyli zero tłuszczu, żadnych surowizn , wszystko rozgotowane i rozciapane
      bardzo współczuję Ali Babie, to jest dopiero dzielna kobieta, uściskaj Ją ostrożnie :)

      Usuń
  33. no to dieta wątrobowa teraz :) jak dla mnie wcale nie była taka zła. Akurat mija rok od mojego zabiegu (bardzo podobnie było) i niektóre smaczne dania jadamy do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Zastrzyki w brzuch? Oesu, nigdy nie slyszalam...
    Z jedzeniem uwazaj jakis czas, ale bez przesady. Zagoi sie szybciutko, zobaczysz :-)

    OdpowiedzUsuń
  35. tez jestem slaba po dializach wiec wiem w czym rzecz a zastrzyki w brzuch to robil mi maz ja nie mialam odwagi.... zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Buźka z łezką ;)

    Dzielna bylaś i jesteś klarko.Wracaj do sił, dobrze że już po wszystkim i jesteś w domu,jakkolwiek nie byłoby przyjemnie w tym szpitalu:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo się cieszę, że już jest po. Wracaj szybko do zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  38. Szybkiego powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  39. Miło się czyta takie wiadomości i...że są jeszcze takie szpitale w kraju. U mnie tak pięknie to nie wyglądało; nacierpiałam się wiele...
    Leżała ze mną na sali młoda dziewczyna, która nieco wcześniej miała cesarkę a potem nieco wyżej znowu cięcie i pęcherzyka żółciowego. Odwiedzający mnie kolega z pracy zażartował, że mogła poprosić o wstawienie błyskawicznego zamka i następnym razem obeszłoby się bez cięcia i szycia. Bo ja do dziś wyglądam jak...baleron. Z serca życzę Ci powrotu do zdrowia i sił; :),

    OdpowiedzUsuń
  40. Fajnie, że masz już to za sobą. Wracaj do sił i do radości życia :)
    Moc serdeczności posyłam, Beata

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz