W
poniedziałkowe południe zadzwonił do mnie syn z pytaniem o zdrowie. Czułam się
znakomicie, natomiast on poinformował mnie, że wrócił właśnie od naszej rodzinnej
lekarki, która zdiagnozowała u niego grypę. Chciałam oczywiście natychmiast się
powymądrzać synusiu kochany bo jak
mieszkałeś z nami to mamusia pilnowała żebyś się szczepił a teraz nie dbasz o
siebie to masz za swoje ale zamiast tego zapytałam, czy da sobie radę i
zapewniłam, że my jesteśmy zdrowi i jakby trzeba było to wpadniemy do nich,
niech dzwonią.
Zaraz
potem rozbolała mnie głowa. Dziwne, mnie głowa boli niezwykle rzadko. Nie biorę
żadnych prochów, wolę się na chwilę położyć i zdrzemnąć. Tak właśnie zrobiłam. To
znaczy położyłam się a za chwilę od tego leżenia zaczęły mnie boleć nogi. Rwanie
w nogach przeszło na plecy i kark i po godzinie bolało mnie wszystko tak, jak w
dwa dni po wypadku. Nie każdy wie, jak to jest po wypadku więc opiszę własne
wrażenia. Boli dotkliwie wszystko, stare blizny, nowe, zęby plombowane i
sztuczne, oczy, włosy, kurzajki, pypeć na plecach i wszystkie wnętrzności. I to
nagle i naraz!
Łóżko
zaczęło wibrować generując fale podobne do tych z masażu - od czubka głowy do
palców stóp i z powrotem, i skurcz jak w zimnej wodzie, i znów trzęsienie, i
lodowate zimno. Podkręciłam ogrzewanie, zrobiłam sobie gorącej herbaty, wzięłam
paracetamol.
Wrócił
Krzysiek z pracy, kazałam mu najeść się czosnku i nie zbliżać się do mnie bo
jeśli on też się rozchoruje to nie będzie miał kto karmić jeża i wpuszczać kotka.
Krzysiek się tylko zapytał, czy trzeba ze mną jechać do lekarza ale nie
chciałam bo przecież nie wiedziałam, jak się będę rano czuć to co tak będziemy
planować, do rana daleko a poza tym nie jestem dzieckiem, żeby mnie wozić do
lekarza.
Dojść
też nie dojdę bo to jest 3 km a ja miałam prawie 40 stopni gorączki i z taką
gorączką się z domu nie wychodzi, a poza tym to jest grypa to co
mi lekarz pomoże, najwyżej mnie osłucha, każe brać coś na gorączkę i leżeć a
tam pewnie w poczekalni czarno od ludzi bardziej chorych. A gdybym się jednak
doczołgała to nie wiem, czy dałabym radę wrócić, na szczęście po drodze jest
cmentarz to mogłabym tam spocząć. Tak sobie myślałam w gorączce i upłynął
wtorek i nadszedł wieczór. Przyjechał Krzysiek i kupił mi tabletki na grypę z
pseudoefedryną, której nienawidzę z całego serca bo nie mogę po niej spać i
majaczę. Nie wiem czy z gorączki czy od leku.
Ale
wzięłam bo chciałam, żeby mi te dreszcze i bóle mięśni zelżały. Koło północy
stanął nade mną dawno nieżyjący kolega i spytał się, ile tak będę leżeć jakby w
domu nie było nic do roboty. Więc ja mu powiedziałam, żeby sobie uświadomił raz
na zawsze, że nie żyje a jak ktoś nie żyje to nie ma nic do gadania i niech się
zajmie sobą. Wtedy on się roześmiał i zapytał, co mu zrobię, bo komu jak komu
ale nieboszczykowi to już wszystko wolno i to nie jest takie pewne, że jak ktoś
umarł to nie żyje.
Ocknęłam
się jak w radiu grali hymn. Byłam cała mokra od potu, wstałam z łóżka,
przebrałam piżamę, zmieniłam prześcieradło i zrobiło mi się oczywiście przeraźliwie
zimno. Leżałam szczękając resztkami zębów i słuchałam rybackiej prognozy pogody.
Kolejne
dni spędzałam łażąc między łóżkiem, kanapą a łazienką. Noce były najgorsze bo
jednak coś mi na tych oskrzelach siedziało i dusiło mnie jak zmora. Poradziłam sobie
flegaminą i leżeniem w gorącej parującej wodzie. To nie jest sposób na grypę,
to jest mój osobisty sposób na wszystkie dolegliwości.
Z
grypy został mi jakiś naciągnięty mięsień pod łopatką, Krzysiek mi go wczoraj
usiłował rozmasować spirytusem z bursztynem ale to pomogło jak kadzidło
umarłemu bo on się mnie boi i nie masuje tylko głaszcze i łaskocze.
Cieszę się, że u Ciebie już lepiej :)
OdpowiedzUsuńNo to sie zarazilas przez telefon.
OdpowiedzUsuńDobrze,że wyzdrowiałaś.Takie dolegliwości + powiększone węzły chłonne miałam,mając trzydzieści parę lat ,gdy zaraziłam się ospą od dzieci.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę.
Wanda
Kadzidełka, napary, zaczynanie, byle nie paracetamol, bo nie dość że nie działa, to jeszcze i truje! :)
OdpowiedzUsuńi jęczmień też umiem (teoretycznie) zżąć z powieki, i różę zażegnać,
Usuńżadnych guseł i amatorskiego zielarstwa nie uznaję i nie uprawiam choćby nie wiem co
Przesądy! :D
UsuńTelefonicznie się od syna zaraziłaś!:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję,dobrze,ze już ozdrowiałaś i byle na męża nie przeszło.
Dziękuję, grypa się mnie nie ima.
Przede wszystkim należy brać "końskie" dawki wit.C- 1000 mg na dobę, w kilku porcjach, aż do chwili trwałego spadku temperatury. Potem bierz 3 x dziennie po 1 tabl. przez 2 tygodnie.A szczepiłaś się p. grypie?
OdpowiedzUsuńZdrówka Ci życzę;)
anabell - końskie dawki witaminy C przyprawić potrafią o potężne obrzęki; my po prostu wyciskamy sok z cytryny i pijemy, kilka razy dziennie. A szczepień przeciwko grypie nie polecę nawet wrogowi, serio.
UsuńZ witaminą C nie wolno przesadzać,nie każde nerki sobie poradzą z "końską dawką",nie mówiąc o często wystepujacych po jej zażywaniu sensacjach żołądkowo-jelitowych.
UsuńDobrze,że już dobrze:)Zdrówka.
Takie coś mię dopadło na przełomie roku. Znaczy nas, rzędem, rodzinnie, kobiety i dzieci. A teraz choruje mój-ci-on, ja trochę też, ale trochę, widać sprawiedliwość musi być.
OdpowiedzUsuńGeneralnie gdzie się nie obrócę tam wirusy i inne ameby. Strach się bać!
u nas ten sam wirus, i drugi jeszcze: kaszel jakby nie wiadomo skąd ale już be gorączkowania...
OdpowiedzUsuńpuzzle podejrzałam :)
A ja zdrowa, chociaż nie brałam w tym roku grip pik.Tzn jeszcze zdrowa ...
OdpowiedzUsuńA mnie chce szlag trafić, bo jedno "zimno" mi zeszło, to wyskoczyło nowe po drugiej stronie buuuu
OdpowiedzUsuńRozmawiam z ludźmi patrząc się w buty, taka czuję się brzydka.
Oj, biedulko! Grypa to straszna potworzyca. Od kilku lat mam z nią spokój (to chyba dzięki odludziu), ale lepiej sie nie chwalić, bo usłyszy, przyleci nie wiadomo skąd i na złośc zrobi! A kysz!
OdpowiedzUsuńA Tobie Klarko zdrowia zyczę!:-))
Klarko zdrowia życzę-;))
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wpływa Ci ta grypa na wenę twórczą. Mimo to, życzę zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńPatrz jak te wirusy ewoluują! Żeby tak przez telefon sie zarazić?! Tylko patrzec jak i w ciążę przez telefon będzie można zajść.
OdpowiedzUsuńTrza się pilnować!
Grypę jaką opisujesz mialam raz w życiu, tego sie nie zapomina, nawet rzęsy bolą. Zdrowka Klarko. Dobrze że już jesteś:-)
Dobrze, że juz lepiej :-) Nie zazdroszczę, nie pamiętam kiedy chorowałam, a teraz dziedzicowe wirusy mnie dopadły i cherlam od kilku dni.
OdpowiedzUsuńzdrowia :) u nas Młodsza gorączkuje od środy (miała szczepienie), dopadł ją bardzo zły nastrój i nie chce jeść, Starsza chrypi i zaczyna pokasływać. Ja z powodu Młodszej nie śpię, bo a to daję coś na gorączkę, a to przebieram, przykrywam, odkrywam, poję i tak w kółko. I dzisiaj też dopadł mnie kaszel. Cały czas coś mi w gardle "siedzi". Ale żeby nie było tak czarno, to mam piękne słońce za oknem i prawie 10 st. na plusie.
OdpowiedzUsuńCo Ty masz za telefon, Kobieto??? Jakiś 5D??? Zresztą, narobili tych stacji przekaźnikowych tyle, że wirusy przenoszą ;)
OdpowiedzUsuńchwalić łąki umajone, jeszczze NIC mi nie jesy jestemy cały i zdrowy :) a myślałem że polegn po chrzcinach w niedzielę bo miałem w sali e której było pieruńdko zimno ale się trzymam polecam uwadze sok z malin jak kto potrzebóje
OdpowiedzUsuńRafał
chwalić łąki umajone, jeszczze NIC mi nie jesy jestemy cały i zdrowy :) a myślałem że polegn po chrzcinach w niedzielę bo miałem w sali e której było pieruńdko zimno ale się trzymam polecam uwadze sok z malin jak kto potrzebóje
OdpowiedzUsuńKlarko, jesteś nie do zdarcia i bardzo się cieszę, ze kryzys minął :))) Dobrze, że jest lepiej i że wiosna w końcu przyjdzie, to i humory się poprawią.
OdpowiedzUsuńTrochę Ci zazdroszczę. 40 stopni, kilka dni pomajaczysz i wstajesz zdrowa - zupełnie jak mój szwagier. Ja mam inaczej - jestem niskotemperaturowcem. U mnie gorączka nigdy nie przekracza 37,5 - a czuję się wtedy jak zdechły. I muszę się męczyć nieraz przez miesiąc.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zimny chów, oszczędzamy opał i jakoś tak nie przeziębiamy się:))) Polecam też nalewkę z propolisu, jest paskudna, ale za to skuteczna!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę:)))
Ciesze sie, ze juz lepiej!
OdpowiedzUsuńOstatnio taka grype mialam prawie 3 lata temu. Pamietam, ze nie mialam sily nawet usiasc, a jak lezalam to prawie jeczalam, bo bolalo mnie po prostu wszystko!
U nas było urazowo ;)
OdpowiedzUsuńFakt, im człowiek straszy tym gorzej znosi choróbska. W tym sezonie słyszę z różnych stron, że wyjatkowo ciężko ludzie chorują. Teściowie już trzeci tydzień nie mogą dojść do siebie... :(
Zdrowiej szybko - i wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy bloga pierwszego!
OdpowiedzUsuńU mnie małe chorowały na jakieś kaszelko-katarki, ale już jest lepiej. Ja próbuję nie chorować, wystarczy mi to, co mam "na stałe", plus dentysta.
Pozdrawiam, M.
Następnym razem polecam przy grypie Groprinosin. Ostatnio zaczęli go reklamować w tv, bo od tego roku jest dostępny bez recepty. Ja go ćwierć wieku skutecznie stosuję na rodzinie. To taki niby-antybiotyk na wirusy. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie miałam grypy, nawet jak w latach 70-tych
OdpowiedzUsuńpanowała grypa Hong kong, czy jakoś, a była bardzo zaraźliwa
i były po niej powikłania. Nie cieszę się bo jeszcze może być
różnie organizm im starszy, tym słabszy.
Dużo, dużo zdrówka Ania.
Grypy nie mam,ale cuś mi wlazło.I na oskrzela i na duszę.Uświadomiłaś mi,że jak nie do sklepu,to do miasta czy koscioła,to zawsze jadę koło cmentarzy.Musiałabym nadłożyć drogi,żeby nie;Z nieboszczyków to tylko śniła mi się ciocia,że przyszła stamtąd w gości,bardzo zadowolona i w tej sukience ulubionej której rodzina nie znalazła,żeby ją pochować.Znalazła się potem,jakimś trafem jest u mnie i nie mam sumienia jej spalić.Później śniła się jeszcze raz,chciała mnie zabrać ze sobą.Powiedziałam,że na mnie jeszcze nie czas:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Choć dawno temu chorowałam to znam te wszystkie objawy. Paskudne, te majaki w gorączce, najgorsze. I palące ciało.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia! Dzisiaj 21 lutego więc mam nadzieję, że już Ci trochę lepiej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdo nas grypa na razie nie zagląda acz inne atrakcje i owszem.
OdpowiedzUsuńKlarko zdrowiej ))) z grypą nie ma żartów
OdpowiedzUsuńKlarko! Tyś się przez telefon grypą zaraziła! Ja kiedyś półpaścem przez facebooka:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już jesteś na chodzie i podziwiasz przebiśniegi, ponoć są, ja jeszcze nie widziałam;)
Witaj, jak mi się lekko zrobiło po przeczytaniu tego posta. ja NIGDY NIECHORUJĄCA i bezczelnie dumna z tego zostałam powalona i powaliłam Męża ślubnego, który wychodził z wyra na 4 łapach, by nakarmić sierściuchy. Leżeliśmy tydzień - plackiem -koty i psy nie łapnęły. Jemu weszło w biodro a mnie w tchawicę i zatoki- naprawdę horror ...czterdziestolatków:) pzdr Gosia:)
OdpowiedzUsuń