obrazek dla zmylenia |
Nikt
się nie dał nabrać na wczorajszy romantyczny wstęp. Czekajcie czekajcie,
jeszcze nie powiedziałam „czas wskoczyć na piec i klepać różance”. Już sobie
wyobrażam, jak bardzo by ten blog ożył, gdybym tak zaczęła opisywać nagłe a
niespodziewane zauroczenia i potajemne
randki.
Na razie jednak jestem bezrobotną bez prawa do
zasiłku to muszę się trzymać Krzyśka niczym żona górnika.
Chcę
w kilku słowach przypomnieć historię
kotła gazowego. Pewnego dnia stary piec dożywszy
późnej starości jęknął przeraźliwie i odmówił służby. Urządzenie to jest
dwufunkcyjne – podgrzewa wodę i obsługuje centralne ogrzewanie. Łez, które
wylewam za każdym razem, gdy płacę za gaz, nie wyciera.
Przestań
Klarka z tymi kwiecistymi opisami bo pójdziesz sprzątać i się skończy atak
grafomański.
Dalej
było tak – kupiliśmy nowy piec, ekipa wycięła stary, zamontowała nowy
zastrzegając, że on powinien zostać wyregulowany przez uprawnionego serwisanta
bo „coś wybucha a nie powinien”. W urządzeniach na gwarancji nie może grzebać
byle kto, musi to być człowiek z licencją od producenta. Przyjechał taki młody
człowiek. Myślałam, że młody to obeznany z tymi nowymi technologiami, do tego
pracujący na swój wizerunek zawodowy a więc będzie kompetentny, sprawny i
skuteczny.
Myliłam
się, pan mnie spławił mówiąc, że ten typ tak ma, musi wybuchać i nie dał sobie
powiedzieć, że boję się każdego odkręcenia wody bo nie wiem, czy to nie będzie ten
ostatni raz. No, od razu mi się
przypomniał ginekolog mówiący lekceważąco o guzie w mojej piersi, że taka ich
uroda.
Ej,
miałaś o piecu pisać.
Dopiero
gdy przyjechał mój syn i zobaczył, jak ten kocioł wybucha dając płomień pod sufit,
zbladł, wyłączył piec z gniazdka i powiedział, że nie chce widzieć nas martwych
pod gruzami domu, woli, byśmy się myli w zimnej wodzie.
Wtedy
napisałam skargę do producenta. Po kilku dniach przyjechał ten sam serwisant
mówiąc, że był już na szkoleniu i wie, że te piece mają wadliwe płyty, dlatego
ją wymieni. Wymienił i piec zaczął pracować normalnie.
Aż
do teraz. Znów na panelu wyświetla się błąd, znów nie chce się zapalić a jak
zapali to jest huk aż rusza drzwiami.
Krzysiek poszedł do serwisu aby to zgłosić
i zastał tego młodego człowieka, który usłyszawszy nazwę miejscowości od razu
stwierdził – to jest tam, gdzie ta pani napisała na mnie skargę.
A
mogłam cierpliwie czekać na wybuch, pożar i śmierć.
Piec wymienić trzeba i basta!
OdpowiedzUsuńteż tak uważam
UsuńNo cóż, przynajmniej tym razem powinien od razu przyłożyć się do roboty bo wie, że jakby co to skargę napisać umiesz ;)
OdpowiedzUsuńo to to !
Usuńuuuu....Moja droga! Jak ty sie narazilas skarga, to ja nie wiem, czy nie powinnas pozostac przy kurnej chacie, czyli z ogniskiem na srodku! Ale jest nadzieja, ze ten spec, przez rok sie czegos wiecej nauczyl, niz tekstu, ze "ten typ tak ma".?
OdpowiedzUsuńprosiłam, żeby umawiali się na 18 lub później, nie chcę, by znów mnie spławił, niech się nim Krzysiek zajmie
Usuńuuuu niemiło.Ja bym chciała wymiany pieca na nowy wolny od wad ~! i do tego inny model skoro ten taki śmiercionośny!
OdpowiedzUsuńtak bym chciała
UsuńZdecydowanie nie powinnaś czekać. Niestety tak to jest, że jak sam człowiek nie zgłosi, to żaden urząd ani producent się nim nie zainteresuje.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
to teraz wymiana na piec z wszelkimi bajerami, z suszarką do włosów, grzejącym stópki w łóżku, suszarką do prania i spaniem dla kota!!!
OdpowiedzUsuńKlarko droga,
OdpowiedzUsuńkiedyś wynajmowaliśmy, nazwijmy to, mieszkanie, w którym był piec gazowy - te parę miesięcy codziennego strachu wystarczyło mi, by stwierdzić, że nigdy więcej nie chcę mieć z tym do czynienia.
Czy nie macie możliwości wymiany piecyka gazowego na jakiś inny? Wiem, że koszty, instalacje, różnica w cenie gazu a innych opałów to znaczący czynnik, ale może jest jakaś opcja korzystna dla Was? A może solary jakoś by Wam pomogły? one też podgrzewają wodę.
Pozdrawiam,
Ewa
wszystkie te opcje wymagają sporych nakładów finansowych, kocioł co i modernizacja to poważne koszty
UsuńPamiętam,że my z siostrą też miałyśmy podobny problem.W końcu zdecydowałyśmy się na reklamację z żądaniem wymiany piecyka na inny model- w końcu prawa klienta po coś są czyż nie? Myjąc się w zimnej wodzie czy używając wadliwego piecyka tak czy inaczej ryzykujesz - myślę ,że najlepiej się tym zająć raz a porządnie - i myślę ,że wystawienie faceta do boju w tej kwestii jest najlepszym posunięciem:)
OdpowiedzUsuńto byłoby najlepsze rozwiązanie ale wiesz, jak przebiega proces reklamacji - najpierw rozpatrzenie, czyli 14 dni i dopiero działanie, a przecież jest styczeń i środek grzewczego sezonu
Usuńboże chroń ns od pieców gazowych !! kiedyś miałam gazowy w starym bloku z lat 60-ych, do podgrzania wody, za każdym razem gdy brałam kąpiel i wiało byłam umarta ze strachu !!!
OdpowiedzUsuńo,jasny szlag ! Współczuję :) Działaj - dzwon,pisz do producenta.
OdpowiedzUsuńewa
Może cała seria tych płyt jest wadliwa? To się zdarza wszak. Ja ostatnio miałam tak z czajnikiem elektrycznym. No ale czajnik to pikuś, co najwyżej się spali i bezpieczniki pójdą do nieba. Ale coś mi podpowiada, że cały piec powinien być wymieniony- to w sumie mało bezpieczne urządzenie, ja bym się upierała przy wymianie na inny egzemplarz. Na wymianę serwisanta również, ten to pamiętliwy co prawda, ale chyba nie w tym temacie co trzeba.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Domagajcie się wymiany tego ustrojstwa wadliwego i to jak najszybciej.Życie się ma tylko jedno.
OdpowiedzUsuńkurza twarz, nie mogą wam wymienić tego wadliwego pieca? teraz są już takie przepisy.
OdpowiedzUsuńPomyślnego zakończenia ,,serialu'' życzę!
OdpowiedzUsuńciary mam na plecach
OdpowiedzUsuńi mordercze odruchy:/
Witam.
OdpowiedzUsuńCiekawy i fajny obrazek.
Pozdrawiam.
Krzysiek.
Obyś miała kłopot z głowy (mam na myśli i piec i pana serwisanta ;)
OdpowiedzUsuńPs. Śnieg spadł!! Jest pięknie :) Biało i czysto - cudo :) :) :)
OdpowiedzUsuńi dzieciarnia na ferie ma uciechę:)
Usuńrodzice mieli podobne problemy tyle, że z piecem olejowym. ciągłe wzywanie serwisu, a oni niby coś robili, niby coś wymieniali ale ciągle problem był. w końcu skończyła się gwarancja, a piec dalej nie działa tak jak powinien, dalsze wzywanie serwisu ale już odpłatne. próby zmiany serwisanta, wielokrotne pisma do producenta - wszystko na nic. Serwisanta nie zmienią bo to jedyny "specjalista po specjalnych szkoleniach" w promieniu 150km, a inny nie przyjedzie bo za daleko - nawet odpłatnie, o wymianie pieca nie chcieli słyszeć. W końcu mój mąż się za ten piec wziął, piec rozkręcił niemalże na części pierwsze, spędził tygodnie na forach specjalistycznych, grzebał, regulował, grzebał, aż w końcu sam zdiagnozował co jest uszkodzone (jakaś część za 50zł), zadzwonił do serwisanta, żeby ją wymienił, po czym jeszcze musiał po nim poprawić i teraz piec działa :-). takich mamy "specjalistów", ot co.
OdpowiedzUsuńw każdym razie życzę cierpliwości i powodzenia w załatwianiu tej sprawy, u rodziców trwało to ładnych parę lat, oby tobie poszło szybciej i skuteczniej.
No, teraz wszystko jasne. A piec do wymiany! w ramach gwarancji, oczywiście.
OdpowiedzUsuńNie wiem, po głowie już mi jakiś szantaż chodzi. Wobec tego gościa lub producenta. Nagłośnienie sprawy. Cokolwiek. Bylebyś jednak w cieple mogła spokojnie pisać :-)
OdpowiedzUsuńPo prostu jesteś "wybuchowa" babka. I taką Cię zapamiętał.
OdpowiedzUsuńBrać olewajtusów i wymagać, wymagać, wymagać. jak rozdarłam pyszczysko na majstra, to od razu zaczął się pilnować.
Łojoj, powodzenia przy serwisowaniu. Nam bucha jak za dużo zrębków nałożę i coś tam się przytyka. Ponoć nie grozi to zawaleniem chałupy, tylko huczy nieprzyjemnie
OdpowiedzUsuń