Mam na tym blogu dzienniczek pogodowy. Styczeń się powoli kończy i oto proszę bardzo, jest zima, jest śnieg, na szczęście nie ma mrozu.
W ramach tworzenia drzewa genealogicznego wydzwaniam do rodziny dopytując się o koligacje. Najmniej wiem o rodzinie ze strony mamy.
Powoli wszystko się składa w całość, zaczynam rozumieć, dlaczego do niektórych osób mówiliśmy ciociu, do innych "chrzesnomatko", dowiaduję się o niezwykłych postaciach i ich losach.
O dziecku ukradzionym przez ruskich żołnierzy, o radosnej poetce uważanej za nieszkodliwą wariatkę, o Zuzce z Olszyn, mojej zmorze z dzieciństwa. Nikt mi nie mówił, kim ta Zuzka była ani jak wyglądała, ale wiele osób mówiło, że jestem jak pieczątka, cała Zuzka.
Byłam dzieckiem, które słuchało więcej niż mówiło ale i tak nie wszystkie opowieści babci potrafię podzielić. Wspomnienia plączą mi się z bajkami i z legendami.
Byłam dzieckiem, które słuchało więcej niż mówiło ale i tak nie wszystkie opowieści babci potrafię podzielić. Wspomnienia plączą mi się z bajkami i z legendami.
Moje wnuki będą mieć łatwiej. Kiedy trafią za 50 lat na ten blog, zobaczą kopę śniegu na karmniku i powiedzą - wtedy to były zimy!
Oj, jak ty sie zabralas za genealogie, to wiem co cie czeka! A ile niespodzianek rodzinnych odkryjesz! Fajna zabawa, tylko czasem trafia sie na osobe , ktora ma sporo informacji, ale nie powie, bo..."a po co to komu wiedziec". A czasem ogarnia cie zdumienie, ze potomkowie twojego pradziadka wyladowali w ...Irkucku! Takie grzebanie w przeszlosci rodzinnej uswiadamia czlowiekowi, jak niewiele od niego zalezy. Bo glupie zbiegi okolicznosc, takie jak wojny, przewroty, rewolucje, epidemie, bezrobocie, itd, itd, rzucaja ludzmi po calym globie. Ale warto zbierac te okruchy. Wlasnie dla wnukow. Moze nie tylko zime na karmniku beda podziwiac?
OdpowiedzUsuńno właśnie, po kim masz taki piękny głos i duszę artysty?
Usuń))))
OdpowiedzUsuńNo własnie! trzeba wypytywać o sprawy rodzinne, póki ma sie jeszcze kogo pytać. Potem to przepadnie, jakby tego nigdy nie było, jakby nas wcale nie było.Tyle zawarte jest tylko w przekazach ustnych i w pamiątkach, o które nie zawsze miał kto zadbać, od zniszczenia i zapomnienia ocalić... A tymczasem nasze internetowe dzienniki krązyć będą w Internecie, nawet jak nas już nie będzie! Ot, ironia losu!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńale ja głupi jestem naoisałem komentarz nie związany z tekstem :) to teraz się wypowiem nie co składniej że za 50 tat wnuki z teego co tu babcciu Klaro nabezgrałaś zrobią całkiem solidnego e-booka czy co tam będzie się czytało o ile będzie się jeszcze cztało i nie zostanie to podane w formie płaskiej jak naleśnik :) oraz cgciałem jeszcze tu dodać że słuchanie wychodzi Ci całkiem nieźle Szefowo, co już tu udowadniasz od początku tu bycia :) no to chyba tyle chciałe na temat i już nie skasuje :)
OdpowiedzUsuńPS może i mrozu nie ma ale Mrozek jest i niech tak zostanie Amen
aha no i jakżeby inaczej "DTCK" :*** a co niech się ludzie dowiedzą :)
UsuńAle zanęciłaś Klarko. teraz będzie mnie ściskać z ciekawości, co to Zuzka pieczątka :)
OdpowiedzUsuńA u nas już śnieg rynną płynie :(
Ściskam, Psiara zw.
no blog to jest forma pamiętnika, no jest
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy bym chciała, żeby moje wnuki go czytały
chyba tak
ale może zmienię zdanie i skasuje kiedyś bloga?
Piękne takie wspomnienia, kurcze musze też coś pozapisywać, poszukać, popytac, dopóki jest kogo
OdpowiedzUsuńi kolejne tematy na bloga gotowe, jak ja lubię "Cię czytać"
OdpowiedzUsuń:)
nie da się tak wrzucać wszystkiego na blog, musiałabym wyemigrować gdzieś za Ural i nie wracać
Usuńale trochę geni odsłoń,
Usuńja nie mogę się zagłębiać w swoje drzewo, bo wtedy po nocach nie śpię (a jest całkiem spore i tak mnie wciąga, że.......)
To ważne, by znać swoje korzenie.
OdpowiedzUsuńNiestety, jest pewna przeszkoda. Ludzie często w trosce o tzw. "poprawność polityczną" zafałszowują fakty. Bo nie wypada ujawnić, że ciocia X miała nieślubne dziecko, albo wujek Y lubił zaglądać do kieliszka itp. Jakże to tak, własnym dzieciom opowiadać o tym, jak ich cudowny tatuś poszturchiwał mamusię i takie tam.
Niechby raczej było autentyczne, choćby trzeba to utajnić i nie publikować szerszemu gronu. Ważne, żebyż sama to pozbierała.
Ja też ostatnio czynię podobnie.
i tu jest problem bo nie ma w ustawieniach opcji "opublikuj po śmierci autora" ;)
Usuńale zawsze można mieć blog utajniony czyli trupa w szafie
Z tym to masz rację, wiele opwieści rodzinnych zaginęło,
OdpowiedzUsuńa co spisane to spisane :-)
Ja mam bardzo nikłe wiadomości na temat swoich przodków , moje córki będą więc tylko znać naszą najbliższą historię.
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj coś białego, ogromnie drobnego padało, ale cały czas było i jest powyżej "0", w efekcie na trawnikach leży coś białego cienką warstewką, a tak ogólnie jest błoto i mało miło. U mnie za nic w świecie nie mogę dojść do rodzinnych powiązań, głównie w rodzinie mojej matki. Wiem,że są w W-wie jakieś ciotki i kuzynki, ale nigdy z nimi nie utrzymywałam kontaktu, z moją matką też raczej był kontakt iluzoryczny, czyli tzw. "metrykalny". Ponieważ należę do poukładanych wariatek to spisałam to co wiem i pamiętam i będzie to dla mojej córki, a co ona z tym zrobi to mnie mało boli. Nie mniej, gdy szukałam historii rodziny dotarłam aż do XVI wieku. Najłatwiej jest szukać przez ...Mormonów. Oni mają spisane metryki parafialne niemal z całej Europy. Oczywiście trzeba za to niestety płacić. Rolka mikrofilmu z 10 lat temu kosztowała 5 euro. Bo Mormoni na całym świecie poszukują swoich wyznawców, w związku z tym mają ogromną bibliotekę ze spisanymi danymi z różnych parafii , niemal z całego świata. No ale te mikrofilmy ściągane były z Monachium.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
cudnie....ja mam drzewo genealogiczne ze strony mamy sięgające 16 wieku a ze strony taty aż do 13....
OdpowiedzUsuńJak dotarliście do takich czasów?!
Usuńtak jak anabell, i jeszcze jest baza danych PRADZIAD i ELA
UsuńCały szkopuł w tym, że dzieciaki nie bardzo chcą słuchać starych babek i dziadków, nastolatki mają totalnie gdzieś takie ,,sensacje'', potem nie ma czasu, gdy się ma swoją rodzinę, a w końcu najstarsze pokolenie odchodzi w zaświaty i już nie ma od kogo się dowiedzieć...
OdpowiedzUsuńNie chcę zapeszać, ale u nas, w Białymstoku, nie ma ani płatka śniegu, co mnie niezmiernie raduje, ponieważ wolę stąpać pewnym krokiem po suchych chodnikach, niż chodzić chwiejnie, jak kaczka, machając kuprem na boki i czekając na swój spektakularny upadek w stylu breakdance na śliskim chodniku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewa
Za 50 lat? Optymistką jesteś, ale może to dobrze? Jest cel, jest robota. Drzewo genealogiczne ze strony mojego ojca zrobiła kuzynka. Dosyć okazałe jest. O rodzinie ze strony matki też mało wiem. najgorsze, że już nie bardzo jest od kogo się dowiedzieć. Mojej matce pamięć "uciekła".
OdpowiedzUsuńDuuuuuuuuuuuuuuuuuzo śniegu i prawie wcale mrozu. To sytuacja na Cieszyńskiej. brrrrrr...ja mam dosyć:(