Święta
Wielkanocne są pełne symboli. W mojej rodzinnym domu święta te miały wymiar
religijny i związane były z uroczystościami kościelnymi. Nie do pomyślenia
było, aby ktoś nie szedł do spowiedzi. A ta spowiedź nie była byle jaka. Zanim
się wyszło z domu, należało się ze wszystkimi przeprosić. Potem oczywiście uważać, aby nie zgrzeszyć, ach, jakie byłyśmy dla siebie miłe,
grzeczne i uczynne. Szorowanie i sprzątanie przedświąteczne szło w mig!
Nikt
nie miał wolnego od szkoły z powodu
rekolekcji, nikt nie sprawdzał obecności na nabożeństwach, po prostu było
oczywiste, że się idzie, ewentualnie pilnowali tego rodzice lub dziadkowie. Ja
tam wolałam iść na Drogę Krzyżową niż grabić ogród czy sprzątać w sieni.
W
Wielki Czwartek ogród był już zazwyczaj wygrabiony i wymieciony, dom
wysprzątany, słoma w siennikach wymieniona.
Po nabożeństwie, wieczorem, w całej
wsi płonęły stosy.
Pal się Judosie
bezbożniku, co sprzedałeś Chrystusa za trzydzieści srebrników!
Judasz,
uosobienie zła, fałszu i grzechu, płonął, a oczyszczający ogień miał zapewnić domostwu
na kolejny rok ochronę przed fałszem, oszustwem, oszczerstwem i obłudą.
Tak
to się obrzędy mieszały i nikomu to nie przeszkadzało.
Zwyczaje rzecz święta...a Judasza spalić trzeba...zwłaszcza,że w dzisiejszych czasach "judaszy" na świecie tylu co u ...Żyda czapek na strychu...:) Pozdrawiam świątecznie Pani Klarko:) Kama
OdpowiedzUsuńPięknie wspominasz prawdziwe święta,wśród prawdziwych ludzi.
OdpowiedzUsuńTo był na pewno piękny czas,ale to se newrati..:)), zazdroszcze ci takich wspomnień.
pozdrawiam
Eliza
Teraz to straż miejska tylko na to czeka by mandat za palenie wlepiać. A przecież w ten sposób wszystkie stare się paliło i tą słomę z tych sienników pewnie także i czysto się zrobiło w obejściu.U nas także dziś kończą się wszystkie porządki w domu i obejściu. Dziś także ostatnie zakupy przedświąteczne. Pozdrawiam Klarko jeszcze przed świątecznie-;)
OdpowiedzUsuńsłoma szła do obornika, kto by marnował owsianą słomę;)
Usuńno to palimy jutro wieczorem...
OdpowiedzUsuńNiesamowite zwyczaje. Jakże miło było o tym przeczytać. Dawno nie pisałaś w taki "swój" sposób o przeszłym życiu.
OdpowiedzUsuńW jednym tylko miałyśmy podobnie, ja też pamiętam ten zwyczaj przepraszania wszystkich domowników przed spowiedzią. Okropny zwyczaj! Choć oczywiście w założeniu szlachetny, ja wspominam go jako koszmar.
Środkowa Polska nie znała tego zwyczaju. I na szczęście nie trzeba było przepraszać. Chociaż ja się w dzieciństwie sporo na przepraszałam, mama się wiecznie obrażała i przepraszać ją trzeba było. A słomę w siennikach pamiętam u dziadków, gdy została wymieniona na świeżą, pięknie pachniało. :) Święta wspaniale wiosenne święta zmartwychwstania. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego obyczju, pierwszy raz słyszę...
OdpowiedzUsuńNo proszę jaka ta Polska ciekawa :-)
Wtedy z pewnością do stosu nikt nie dorzucał starych opon i plastikowych butelek po napojach.
OdpowiedzUsuńA swoją droga jakże ten Judasz był potrzebny, bo przecież żeby było i rozkwitło dobro musi być zło. I On wziął to na siebie. Odnoszę wrażenie, że Judasz dostał od Boga najtrudniejsza rolę do zagrania.
Pozdrawiam
Z tradycji,które były kiedyś o, których pamiętam to-symboliczne bicie gałązkami w Wielki Piątek.Z opowiadania mamy wiem,że za jej czasów były to gałązki cierniowe /torki/,które potem były palone w wielki Piątek w kościele.Kiedyś dzieci robiły gniazdka ,i rano w piżamach chodziły na ogród sprawdzać co przyniósł im zajączek.
OdpowiedzUsuńMoje córki,choć dorosłe bardzo cieszyły by się z gniazdka z prezentem.
Bardzo podoba ją mi się Pucheroki.A może dla od miany my zrobimy gniazdka,i jakiś zbłąkany zajączek zostawi dla nas jakiś prezent.
Wanda z W.
Nie słyszałam o tym zwyczaju. Oj, bogata ta nasza obyczajowość i obrzędowość. Szkoda,żeby wyginęła.
OdpowiedzUsuńI dzięki Tobie, wiem, co to palenie Judasza. U nas się nie paliło. Owszem do kościoła się biegało, ale tyle tego biegania było,( a mama nie odpuszczała), że z chęcią bym sprzątała cokolwiek byle już godzinami nie sterczeć w kościele.
OdpowiedzUsuńAle już teraz się JUdasza nie pali?
OdpowiedzUsuńa nie wiem, zadzwonię do mamy i zapytam
UsuńPrzedwczoraj czytałam o topieniu Judasza :)
OdpowiedzUsuńNa Kaszubach istniał kiedyś zwyczaj "palenia kani" zwyczaj koszmarny i (na szczęście) znam go tylko z opowiadań.
OdpowiedzUsuńNatomiast ze zwyczajów ciągle jeszcze praktykowanych pochodził zwyczaj biegania w wielki piątek z kołatkami i kołatanie nimi po całej wsi.
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Judasza raczej bym nie palil, ale bylbym mu wdzieczny, ze sie poswiecil. Moze nalezaloby mu nawet swiece zapalic.
OdpowiedzUsuńBez Judasza Jezus nie spelnilby woli Bozej.
W powyzszym zdaniu stoja dwa wazne imona obok siebie. Nie jest to tylko moj punkt widzenia, istnieje wiele podobnych kometarzy.
Zastanowmy sie:
Gdybym mial wazna misje do spelnienia i byl zmuszony do korzystania z pomocy, do kogo bym sie udal? Oczywiscie do najbadziej oddanego mi przyjaciela ze wszystkich 12-tu.