Na Kleparzu wiosna,
klienci kupują francuską sałatę, hiszpańskie ogórki i rzodkiewkę nie pytając
nawet o kraj pochodzenia.
Nie trzeba być nacjonalistą – tłumaczy starsza pani dziewczynie, która chce się dowiedzieć, czy czosnek
jest polski czy chiński. Sprzedawca kawy rozdziawia gębę ze zdumienia gdy pani kontynuuje
- nie wiem, czy z Chin, ja go kupiłam na Rybitwach – przyznaje się z rozbrajającą szczerością, bo przeważnie mówi, że warzywo pochodzi z jej ogródka.
- nie wiem, czy z Chin, ja go kupiłam na Rybitwach – przyznaje się z rozbrajającą szczerością, bo przeważnie mówi, że warzywo pochodzi z jej ogródka.
Inna pani zadaje
sprzedawcy kawy nieśmiertelne pytanie – która kawa będzie najlepsza na prezent
dla starszej osoby?
Sprzedawca wskazuje
dość drogą kawę w eleganckiej puszce.
-Ale czy ona jest
dobra, czy pan ją pił?
Jest znakomita –
odpowiada sprzedawca i już obsługuje inną klientkę.
- Bo wie pan, nie wiem,
jaką kawę pije ta osoba i co ona zrobi, jak jej nie będzie smakować?
- Gości poczęstuje,
goście na pewno docenią taki luksus.
- Ja to najbardziej
lubię, jak sobie sama zmielę w młynku, dawniej tu u pana kupowałam ziarnistą
ale teraz nie biorę bo mam młynek zepsuty, mąż obiecał naprawić i do dziś nie
naprawił.
- Jak obiecał, że
naprawi, to naprawi, nie ma sensu mu co pół roku o tym przypominać – wtrącił pan
Staszek, wkurzony dziś od samego rana.
Niech się pan tak nie
złości, poniedziałek jaki cały tydzień taki, nie biorę tej kawy, kwiatka jej
kupię – stwierdziła klientka i poszła sobie.
Miłego dnia!
Po latach pracy w handlu dziwię się, że pan Staszek nie przegryza nikomu krtani :D.Czasem jedno takie idiotyczne pytanie psuje humor na cały dzień, bo skąd niby ma być wiadome, co lubi nieznajoma starsza pani? Ech... Wyrazy zrozumienia dla pana Staszka :D
OdpowiedzUsuńee przeważnie więcej jest miłych klientów, którzy już latami przychodzą. najgorsze w tym handlu jest przeszkadzanie różnych instytucji, a to skarbówka, a to sanepid, a to zus, i jeszcze placowy, straż miejsca, oszaleć można, kazdy wyciąga łapę jak po haracz.
UsuńKlientka nie była wcale niemiła. Chciała się poradzić, upewnić. Od tego (również) są sprzedawcy. Sami przecież lubią pogadać.
Usuńnie była, sprzedawca też odpowiedział rzeczowo, przecież na prezent kupuje się porządne rzeczy, a Staszek się zawsze wcina bo taka jego natura, na placach wszędzie jest podobnie
UsuńA ja lubię to życie placowe.Swoich ulubionych sprzedawców,nawet gdy nic nie kupuję.I tych co omijam,ale patrzę czy są.
UsuńI ja to kocham. Mój placyk niestety zabija własnie Biedra... :(
UsuńPan Staszek zycie zna::)) Jasne z enie ma sensu przypominac co pol roku malzonkowi ze obiecal naprawic to czy owo. Facet sam wie kiedy przychodzi ten odpowiedni moment. Kiedy wreszcie naprawi ten mlynek ,suszarke, pralke to zona jest tak wdzieczna ze juz nic nie mowi tylko zachwyconymi oczyma wodzi za tym swoim bohaterem. Warto bylo czekac::::)))
OdpowiedzUsuńdobrego wiosennego dnia przy kawie niewiadomego pochodzenia!
A panu Staszkowi i wszystkim na Kleparzu - cierpliwosci::)
Malgosia
haha na pewno, najwyżej powie - no, nareszcie!
Usuńpolecę sloganem reklamowym "... ale co to za sprzedawca, który nie wie jak smakuje, to co sprzedaje...?" :) Zdrowy na umyśle sprzedawca nie musi od razu znać całego składu chemicznego kawy! Baby są na na zakupach się znają i byle kitu im nie wciśniesz Stachu podziwiam za stalowe nerwy!
OdpowiedzUsuńRafał
a śniłeś mi się, byliśmy w górach i czekaliśmy na jakiegoś ważnego gościa, który zadzwonił i powiedział, że się spóźni trzy godziny, wobec tego stwierdziliśmy, że nie ma co czekać tylko trzeba iść na kawę. I wstałeś z krzesła a ja do Ciebie - Rafał, ty wiesz, że ty chodzisz? A Ty się popatrzyłes na mnie jak na głupka i powiedziałeś, idąc do drzwi - no, raczej!
UsuńJednak jest odpowiedź, najczęściej starsi ludzie kupują kawę tę najzwklejszą z złotej folii chyba, woseba gold .Koleżanka sprzedawała na targowisku ,teraz w sklepie i ma takie spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńAlbo nie pijają kawy, bo serducho już nie pozwala, i kupują herbatę czarną lipton.
Ja też lubię wiedzieć jaki czosnek kupuję, o ile chiński rzuca się w oczy, bo jest biały, to już hiszpański jest podobny do polskiego i właśnie na przednówku często jest sprzedawany hiszpański.
jak pan sprzedawca nie lubi odpowiadać na pytania, niech opisuje towar wraz z ceną:)
ja tam nie zadaje zbędnych pytań jak mam informacje na metce.
często kupują dla siebie herbatkę minutkę i pytają, ile szklanek się zaparzy z jednej torebki, oraz kawę fort bo jest najtańsza
Usuńwoseba to wersal
O widzisz,to może co co region to inne upodobania.Z liptona to cały dzban herbaty da się zaparzyć, jest bardzo mocna, dlatego i bardziej się opłaca:)
UsuńA ta w .gold to chyba w biedronce tez jest, ale na targowisku schodziła najlepiej .
Pozdrawiam serdecznie i cierpliwości sprzedawcom życzę.:)
mam jeszcze pytanie: Co to jest francuska salata?Co to za odmiana?
OdpowiedzUsuńzwykła, zapakowana w folię, na skrzynce musi być zaznaczony kraj pochodzenia i teraz akurat jest sprowadzona z Francji
UsuńPan Staszek ma wielkie szczęście, że nigdy nie była jego klientką moja śp.teściowa-co wrażliwsi sprzedawcy zmieniali czym prędzej zawód. Co ciekawsze zawsze taka była, jak wieść gminno-rodzinno głosiła.Prawdę mówiąc nie wiem zupełnie jaka jest różnica między czosnkiem chińskim a polskim - skośne ząbki ma czy tylko żółty jest? Mam za to dość sceptyczne podejście do nowalijek - wcale to zdrowe nie jest.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
wiele klientek przychodzi na plac nie po zakupy, ale żeby sobie pogadać, nie wszystkie mają życzliwe usposobienie.
Usuńdla mojej teściowej takim miejscem towarzyskim jest przychodnia albo szpital
niektóre zawody wymagają świętej cierpliwości
"Na straganie w dzień targowy takie słyszy sie rozmowy..."Ach, ilez ja sie tego w sobotę nasłuchałam! To inny, kolorowy swiat. Enklawa naturalności, zazyłych kontaktów miedzyludzkich, bezposrednich rozmów producenta z nabywca. Trzeba to wspierać, bo coraz mniej juz we wspólczesnym wiecie tego, co dobre i polskie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Cie Klarko i dziękuję za zainteresowanie moją działalnoscią!:-)))***
nie ma za co, jakiś czas temu rozważałam prosty plan - sprzedaż produktów rolnych drzwi w drzwi, ale nie mam zmysłu przedsiębiorcy, szkoda. Natomiast jest w Krakowie targ pietruszkowy, gdzie wszystkie produkty od rolnika schodzą na pniu, to nie jest raczej targowisko tylko cykliczna impreza, kupujący są świadomymi konsumentami i wiedzą, że np zdrowa żywność nie może kosztować parę groszy bo rolnik musi z czegoś żyć. Chętnie wrzucę Ci tu link tak, jak pisałam u Ciebie. Niech się nam te blogi na coś przydadzą.
UsuńSzkoda, ze w Rzeszowie nie ma takiego pietruszkowego targu. Mysle, ze wynika to po częsci z tego, że tu region bardzo rolniczy. I prawie każdy ma kogoś na wsi.Czyli jest problem ze znalezieniem nabywców. Ale jednoczesnie widze, że Rzeszów szybko sie teraz rozwija, industrializuje. A więc za kilka lat, kto wie...?
UsuńJak będę wiedzieć kiedy następnym razem wybiorę sie na nasz miejski targ, to dam Ci Klarko znać. Rzeczywiscie, to świetna idea by te blogi jeszcze na cos sie nam przydały, poza przyjemnoscia pisania i poznawania ciekawych ludzi!:-))
Klarka! Znów mi się śniłaś!
OdpowiedzUsuńByłam u Ciebie i pływałyśmy w jakimś jeziorku, ale musiałam pójść na chwilę do domu, a w domu Twój mąż pokazywał mi dwa piękne naszyjniki korali, które Ci kupił, a których Ty nie chcesz nosić i poprosił, abym podpytała Cię, dlaczego Ci się nie podobają :D
a ja straszyłam Tobą szwagra:D (on tam mieszka niedaleko)
Usuń:D :D
Usuńno to słuchaj tego... dziś w nocy J.H mi się śniła :D :D :D
Niektórzy kupują "przy okazji" -a tak naprawdę chcą pogadać(jak u lekarza) Tylko nie potrafią zrozumieć, że sprzedawca nie zawsze ma czas (albo raczej rzadko ) bo ma inne zajęcia!
OdpowiedzUsuńA czosnek chiński ponoć bezwartościowy;/
Zawsze kupuję ten..brzydszy;)
niech gadają, ale niech nie miętolą przy okazji towaru, mówiąc, że ta kawa niedobra, te czekolady to wstrętne, a herbata ma wióry jak patyki i odstrasza (skutecznie) klientów
Usuńa zresztą, sama wiesz, jak w handlu jest, co ja Ci piszę:D
UsuńKlarko, wcale się starszym ludziom nie dziwię że wychodzą z domu by do żywej istoty gębę otworzyć, bo albo domownicy maja ich gadki juz serdecznie dosyć albo tak jak ja maja jedynie koty z którymi rozmawiać nie tak łatwo..a szpital rzeczywiście jest dobrym miejscem z chorobą dla starszej osoby
OdpowiedzUsuńja się dziwię tym, którzy nie wychodzą nawet na spacer bo im wszystko przeszkadza - za zimno, za ciepło, dzieci wrzeszczą, psy szczekają i brudzą, dziewczyny chodzą z brzuchami na wierzchu, chłopaki palą papierosy itd itd, wszystko źle!
UsuńJak to w handlu :-)))
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć do ludzi cieprliwość, albo zmienić zawód :-)
Bo są ludzie i ludzie. Będą oglądać, obmacywać, dopytywać ; na szczęście takich jest duuużo mniej. Ja decyduję się bez zbędnego przebierania, ale dopiero w domu klnę przy rozpakowaniu zakupów, jak odkryję, że znów mi jakieś gówno wciśnięto zamiast pierwszego gatunku :D
OdpowiedzUsuńmam to samo, nie umiem kupować i czasem nawet się nie przyznaję, jakie badziewie kupiłam, np pozaciąganą bluzkę albo produkt, którego ważność kończy się za dwa dni
Usuń:))), najbardziej wkurzyłam się, gdy / przemilczę bliskie pokrewieństwo/ na dwa kilogramy mandarynek, połowa była niejadalna ! ; to nie była promocja , płaciłam jak należało za super pyszne w pierwszym gatunku .
UsuńInnych wpadek z ciuchami, to już wolę nie wymieniać ;)
Ale czy wiadomo jakie starsze osoby wolą kwiatki???
OdpowiedzUsuńJa staram się kupować polskie warzywa i owoce, najlepiej u okolicznych rolników. Bardziej mi smakują i poza tym wolę jak zarobi Pani Ania u której kupuję buraczki i ziemniaki niż jakiś Johan w Holandii. No i z Panią Anią zawsze fajnie można pogadać:)))
" i po co to kupować kwiatki jak zaraz zwiędną":D oj tak
UsuńJa myślę że wraz ze stażem pracy rośnie tolerancja dla zachowań klientów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
pewnie że tak, a poza tym - z tego się żyje, trzeba dbać o klienta
UsuńW kwiaciarni zada inne pytanie z wtrąceniem - ie wiem, jakie kawiaty ta osoba lubi.... Hi, hi, hi... Serdeczności.
OdpowiedzUsuńWolę kupować w delikatesach ;),nie lubie targów.
OdpowiedzUsuńEla
A ja lubię pogadać ze sprzedawcą, bo lubię ludzi i lubię gadać:)))
OdpowiedzUsuńMam jedynie nadzieję, że nie jestem taka upierdliwa jak pani na Kleparzu.
Albo taki tekst - a w Tesco było tańsze.
OdpowiedzUsuńWanda z W.
Moj malzonek jak obieca cos naprawic to tez KIEDYS w koncu naprawi. A jak zajmie mu to rok albo dluzej to oburza sie, ze mu nie przypominalam! ;)
OdpowiedzUsuńnie trzeba byc nacjonalista - cudne :-)
OdpowiedzUsuńnie lubie chinskiego czosnku, tak na marginesie.
w pracy, w biurze, tez mam ludzi, ktorzy chca sie wygadac, niektorych wysłucham, niektorym mam ochote strzelić
... A na świecie jakoś niespokojnie...
OdpowiedzUsuńlubię takie miejsca, można pożartować, pogadać, wysłuchać komplementów;)
OdpowiedzUsuńRozumiem tego sprzedawcę, ale dziwią mnie takie sytuacje, gdy np. sprzedawca nie wie czy mandarynki słodkie czy nie i gdy pytam to słyszę- " nie wiem" , a to chyba problem nie jest, by sprawdzić. Co ciekawe, gdy są słodkie to dobry sprzedawca chętnie częstuje obranymi cząstkami. Zresztą takie pytania z góry są skazane na odpowiedzi nie zawsze zgodne z prawdą. Wiadomo oni chcą sprzedać, a to potem rzutuje na innych uczciwych sprzedawców. Ale tak było, jest i będzie, nie ma co się zżymać, bo na straganie w dzień handlowy fajne są rozmowy ;)
jak dajesz tytul "Na kleparzu" to zawsze mi sie przypomina za Panem Brzechwa...ok, co prawda tam bylo na straganie, ale...
OdpowiedzUsuń"W dzien targowy,
takie slyszy sie rozmowy..."
I wlasnie, mnie niepokoi sytuacja na Ukrainie, sledze ja tutaj, podczytuje WP i "Polityke", a moze cos sie mowi na Kleparzu?
wśród naszych znajomych jest kilkoro pochodzących z Ukrainy, martwimy się razem z nimi ale nie o politykę, o zwyczajnych ludzi, wiesz, tam jest bieda
UsuńO, i to jest to, czego mi brakuje, Kleparz;
OdpowiedzUsuńna szczęście bywam w Krakowie i mam tam blisko do Kleparza, Nowego i brak sobie wetuję:)
Pozdrawiam z Wrocławia:)