Wyrywam chwasty, odwracam listki w poszukiwaniu szkodników,
przesadzam, przycinam albo po prostu siedzę na huśtawce nie robiąc nic tylko
patrzę, jak się koty gonią po trawniku.
Czasem pisałam, że w
ogrodzie samo rośnie. Wystarczy tylko kilka razy dziennie przejść, tu uszczknąć,
tam coś wyrwać, gdzie indziej usunąć stare rośliny i nasadzić młodych. W razie
potrzeby podlać, dać nawozu, opryskać. Nic szczególnego.
Z roślinami jak z dziećmi –
potrzebują opieki i pielęgnacji ale trzeba im pozwolić ukorzenić się i rosnąć w
swoim tempie. Nie ma potrzeby oburzania się za porównanie – na wszystko, co
młode, mówię, że to dzieci, bo czy jabłko nie jest dzieckiem jabłoni?
Znam moje rośliny i wiem,
gdzie im będzie najlepiej, czego potrzebują i dlaczego zmarniały, bo i tak się
zdarza. Wiem to wszystko, bo jestem w ogrodzie codziennie, przyglądam się z
uwagą każdemu krzakowi i jeśli potrzebuje pomocy to mu pomagam.
Widuję czasem ogłoszenia
rodziców szukających niań i zastanawiam się, kto tak naprawdę wychowuje te
dzieci. Jeżeli niania zaprowadza dziecko do przedszkola, przyprowadza je i
zajmuje się nim jeszcze do 19 to spędza z nim więcej czasu niż rodzice. Jeśli
dzieci wstają tak wcześnie to przecież są zmęczone i idą dość wcześnie spać, a
poza tym kiedy robić zakupy, sprzątnąć, coś wyprać, przygotować odzież na
kolejny dzień? Straszne czasy.
Pewna mama (nie ona jedna)
wymyśliła sobie, że opiekę nad dzieckiem będą sprawować z tatą dziecka na
zmianę, co tydzień. Raz u taty, raz u mamy. Dziecko tak jeździ od mieszkania do
mieszkania, w piątek się pakuje i zmienia tatę na mamę.
Nawet rośliny się tak nie
przesadza, nawet kotu się nie robi takich rzeczy, bo nie zdąży się
przyzwyczaić, poczuć bezpiecznie, zaprzyjaźnić z otoczeniem a już musi się
wynosić. A dziecko nie ma nic do powiedzenia, przyszło na świat, ale matka z
ojcem mają ważniejsze sprawy.
I do brzegu – jak ja jeszcze
raz usłyszę, że kobieta jest leniem, bo siedzi w domu przy dzieciach i nic nie
robi to publicznie tu obiecuję – przygrzmocę przez łeb torebką!
tulipany wreszcie i u nas wylazły i pokazuja kolory))
OdpowiedzUsuńostatnie zdanie na temat kobiet wiążące))
teatralna
babska głupie już nie pamiętają że "za ich czasów" można było wszystko załatwić "wyskakując" z pracy a w domu przeważnie czekała matka albo babka z obiadem. Dziś młodzi mieszkają przeważnie sami, matki i teściowe pracują zawodowo a do tego mają pod opieką owe babska właśnie, które nie pamiętają, jak absorbujące jest małe dziecko. No, chyba, że swoje kładły na miedzy i zostawiały na pastwę losu bo buraki były ważniejsze to też tego nie chcą pamiętać.
Usuńno ja z tych "siedzących" i nie raz to słyszałam jak mi dobrze.Nie mówię,że źle,ja tak zdecydowałam.Kiedys dzieci nie będą mnie już potrzebowały i przyjdzie czas dla mnie.A teraz są dni że "siedząca" mama nie ma czasu na dupie usiąść.
OdpowiedzUsuńDołączam się do grzmocenia przez łeb. Ja wezmę porządny wałek do ciasta albo lepiej- łopatę. Ma być solidnie i łopatologicznie, jeżeli do kogoś nie dociera.
OdpowiedzUsuńPosadziliśmy wczoraj dziecko moreli:) Na razie adaptuje się do nowości ogrodowych:)
I ja z tych "siedzacych" jeszcze do tego Malz w rozjazdach to juz calkowicie 24/7 prawie w ruchu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ogrod przepiekny
Dziękuję Klarko za ten wpis!
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze troszkę pracuję, ale w wolnych chwilach opiekuję się i synkiem i wnusiem, bo Pysia do pracy, a maluchy do przedszkola za mali.
I cokolwiek bym nie robiła teściowa twierdzi,że ona to dopiero robotna była, bo i dzieci i pole i mąż pijak i wszystko na jej głowie, a teraz to te baby "leniwe som"! dorosła jestem, ale po jej wizycie przez dwa dni odbudowuje moje poczucie własnej wartości, mimo, że jesteśmy prawie 26 lat po ślubie!
na szczęście teściowa daleko, a Sołtysa muszę hamować, żeby na matkę nie ryknął.
Ja w domu siedziałam z trójką, siedzenie jest męczące, o 20 padalam razem z dziećmi :-)
OdpowiedzUsuńOgród masz fajny, tego sadu zazdroszczę. Jestem z tych co chcieliby swoje pomidorki wąchać w ogrodzie, te listki mają taki zapach! Ale mój ogródek malutki, nie ma szans. Jezunku, właśnie weszłam do łazienki, chyba pralka mi się psuje, trzymajcie kciuki.
spokojnie, sprawdź, czy jest woda, prąd, czy nie zatkała się pianą, resetnij ją, powiedz 3 razy "zaklinam cię pierz!" a dopiero potem szukaj w internecie nowej:x
UsuńResetnelam, zapomniałam zaklac, włączyłam ponownie i poszła. Jeśli kiedykolwiek pralce coś się dzieje, to zawsze przy praniu pościeli, zauważyliście? Kota chciałam na puszorku wypuścić na dwór, powiedzmy ze prawie 4 raz. Wystraszył się sąsiadki, jak smyrgnal do domu to przez 4 godziny nie mogłam go znaleźć. Kocialam pod łóżkami bo zawsze tam się chował a on był na szafie. Mordę drze żeby go wypuścić a potem taki tygrys z niego wychodzi, ech...
Usuńmoże wyczuwa zło w sąsiadce;)))
UsuńSkąd, w pani Danusi?? Kociara z dziada pradziada, tylko ognisko paliła i szurnęła grabiami. Nie wiem, one zawsze takie lękliwe? Gucio ma rok. Cóż, przywyknie, mam nadzieję :-))
Usuńszczęście mieć sąsiadkę - kociarę:) ja tak mam z panią Megusi ale Kiciul się jej nie boi, przeciwnie, podejrzewam, że obydwa koty żyją "na dwa domy" bo Kiciul znika na długo i je bardzo mało a nie wygląda na zabiedzonego, Megusia też przybiega do nas i zagląda kotom do miski. Co prawda wykrzywia się z niesmakiem ale to jest z tych kocich dam, które uważają, że jedzenie przy ludziach uwłacza kociej godności.
UsuńZawsze mnie zastanawial i wkurzal fakt ze siedzacej w domu mamie nikt nie placi a obcej opiekunce tak.
OdpowiedzUsuńCzy to nie ta sama praca? Ze niby co?Ze wlasne dzieci sie kocha i za okazana milosc sie nie placi?
Nawet punktow do emerytury nie ma;
Bycie domowa mama jest zajeciem niewdziecznym , takie kobiety sa niedoceniane i traktowane przez reszte spoleczenstwa z lekka pogarda.
Sama siedzialam latami z trojka to wiem.
A dzis kiedy w pracy uslysze od dziecka" mama nie pracuje" a ja wiem ze ta mama ma w domu jeszcze trojke drobiazgu to tez sie wsciekam i "lagodnie " nawracam na inny typ myslenia:)
pozdrawiam Klarko
a o tego niania zazwyczaj zajmuje się tylko dzieckiem, a matka musi zrobić wszystko,
Usuńmiałam taką znajomą - troje dzieci, duży dom, ogród, i wszystkim zajmowała się sama a rodzina męża wytykała jej, że w domu jest bałagan bo ona czyta za dużo książek, wreszcie dziewczyna wywlekała na środek odkurzacz, mopa z wiadrem i wtedy, gdy ktoś przychodził, było, że właśnie sprząta, a nie czyta.
A ja się właśnie zastanawiam, czy nie iść gdzieś dorobić w weekendy...z dzieckiem spędzam mnóstwo czasu, ale mąż wtedy będzie krzywdował...i tu jest problem.
OdpowiedzUsuńa ja wam napiszę tak - każdy ma swoje obowiązki, tak jak wybrał tak ma...
OdpowiedzUsuń"siedziałam w domu " 3.5 roku, bo dopiero w takim wieku córka poszła do przedszkola i wiem że ani to męczące ani trudne nie było, wręcz przeciwnie - moje dziecko było zawsze , jest i będzie moim najlepszym przyjacielem, najciekawszym, najmądrzejszym... itd. dlatego dla mnie to była czysta przyjemność...
Bardzo mądry wpis jeden z mądrzejszych jakie w ogóle czytałam Klarko.
OdpowiedzUsuńO nie, norlamnie poczułam się winna, bo pracuję, a moim rocznym dzieckiem opiekuje się i "wychowuje" je obca kobieta. Może najlepiej zamknijmy się z naszymi latoroślami w 4 ścianach, poświęćmy im 24h/dobę, nie puszczajmy do szkoły, na podwórko, nie włączajmy TV, bo te środowiska będą wychowywały nasze dzieci za nas. Wychowajmy niezdone do życia istoty, ktorych świat ogranicza się do maminej kiecki. Będziemy mogły cieszyć się nimi do późnej starości, bo cała reszta oblatanego życiowo społeczeństwa nie będzie chciała mieć do czynienia z naszym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńTrzeba wypośrodkować. Matka nie jest jedyną istotą zdolną do wychowania dziecka. Są wręcz przypadki, gdy oddanie dziecka pod opiekę żłobka/niani wychodzi temu maluchowi na lepsze. Żyjemy w społeczeńtwie i trzeba czasem drugiemu człowiekowi zaufać.
Amen.
niepotrzebnie się tak poczułaś, chodzi przecież o równowagę
UsuńChodzi o to zeby miec wybor:
UsuńChcesz wychowywac dziecko w domu , dobrze.
Chcesz isc do pracy i oddac dziecko do zlobka, tez dobrze;
A jesli nie ma wyboru ? jesli nie mam miejsca w zlobku ani babci pod reka?
Albo jesli chcesz zostac z dzieckiem w domu a musisz wracac do pracy bo w przeciwnym wypadku ja stracisz?
dokładnie - o wybór. A poza tym gdyby wychowanie polegało wyłącznie na fachowej i odpowiedzialnej opiece, to czemuż nie oddać dzieci do specjalistycznych placówek i zabierać na weekendy, wszak tam pracują odpowiednio wykształceni ludzie, są przystosowane pomieszczenia, edukacyjne zabawki a nawet kuchnia nadzorowana przez dietetyka. Jednak zazwyczaj nie oddaje się dzieci.
UsuńTrafiłaś w sedno Klarko, i malgosiaK również - wszak jakiś tam wybór ma każdy, i właściwie każdy sugeruje się przy tym wyborze swoimi potrzebami, oczekiwaniami, jakimiś wzorcami wyniesionymi z życia. Wybór pozostania z dzieckiem w domu jest najbardziej "ludzkim" naturalnym wyborem, okupionym na przykład mniej korzystną sytuacją materialną; trzeba sobie jednakowoż odpowiedzieć na pytanie, co ja MUSZĘ a co CHCĘ w kwestii opieki nad swomi dziećmi. Czasem wybór wymaga karkołomnych rozwiązań i wielu godzin rozmyślań, a czasem jest bardzo prosty.
UsuńDziękuję za ten post :-)
Pen - przecież Klarka wyraźnie napisała "Jeżeli niania zaprowadza dziecko do przedszkola, przyprowadza je i zajmuje się nim jeszcze do 19 to spędza z nim więcej czasu niż rodzice.
UsuńNie chodzi o to,że ktoś krytykuje nianie, czy przedszkola, ale o to,że ktoś inny wychowuje dziecko za rodziców, a to zasadnicza różnica.
Jeśli niania jest z dziećmi do 19, to ile czasu mają rodzice dla tych dzieci (biorąc pod uwagę,że niania zaprowadza je do przedszkola to raczej niewiele zanim zasną)
Odciążacz" za to,ze mam. Inne spr. rozwiąże się. Nie widzę się w roli chłodnej matki lejącej kogokolwiek. Inna sprawy: nadużyć przemocy...zasługują na "stanowczość"....policji. I zaufam.
OdpowiedzUsuńIza R
Tak to niestety bywa, że chcąc zachować pracę, młodzi rodzice muszą korzystać z pomocy niań. I dobrze, że taka instytucja istnieje, bo nie każdy ma babcię na podorędziu, która pomoże za darmo i będzie najlepszą opiekunką.
OdpowiedzUsuńDziecko jeżdżące z jednego domu do drugiego ma moim zdaniem dwa domy. To może nietypowe, ale i tak lesze od sytuacji, kiedy rodziców jest dwoje, ale opiekuje się dzieckiem tylko jedno, bo drugie w pewnym momencie "zapomniało", że ma wobec dziecka obowiązki.
pozdrowienia, ładne te Twoje kwiaty
babcie teraz czynne zawodowo, same nie mają na nic czasu, pomyśl, miałabyś czas opiekować się na cały etat wnuczkiem? A Twoja praca, a pasje, a życie osobiste?
Usuńczasami i starzy rodzice.... ja urodziłam swoje trzecie dziecko mając 43 lata, z powodu choroby dziecko nie chodziło do przedszkola, uczyło sie przez 3 lata w domu.... musiała być opiekunka bo ja dopracowywałam do wieku emerytalnego
OdpowiedzUsuńduzo złych cech dziecko przejęło od tych opiekunek, których nie dało rady juz wytepic....
na babcie niemogłam liczyc bo juz były wiekowe.... ale teraz właśnie to najmłodsze jest moja podpora i pociecha....
starsze z którymi przebywałam na urlopach wychowawczych i poswięcałam im czas stały sie egoistami, którym sie wszystko należy...
ot normalne nienormalne zycie
Ja bym raczej powiedziala : normalne zycie:)
UsuńZ calym bagazem zaskakujacych niespodzianek dobrych i zlych
Pozdrawiam
A kto ma odwagę tak powiedzieć?
OdpowiedzUsuńWskaż a i ja użyję czegoś ciężkiego.
Pozdrawiam
znajomy nazywa próżniakiem kobietę niepracującą zawodowo, leniami osoby czytające książki i ludzi, którzy są opaleni, oczywiście nie mam na myśli opalenizny "farmerskiej"
UsuńA po co ci TAKI znajomy?
Usuńznajomy - czyli znam człowieka bo życie nas zetknęło w paru miejscach, czasem nie ma wyboru - czy praca, czy inne okoliczności, kogoś poznajesz i choć nie jest nawet kolegą, jest znajomym
UsuńW ogrodzie rzeczywiście samo rośnie, a najbardziej chwasty cholerne. Jak mam je wyrywać/likwidować/uśmiercać to mnie aż coś bierze. Również jak mam przycinać moje wrzosy, które są przepiękne i ogromne, ale żeby takie były trzeba je przycinać i to zajmuje mi tydzień najczęściej, Tyle tego jest. Mam dość.
OdpowiedzUsuńu mnie chwasty też rosną najszybciej, teraz nie ma dużo ale dawniej uprawiałam warzywa, wszystko ręcznie, to dopiero było plewienia
UsuńTak się niestety teraz porobiło
OdpowiedzUsuńi masz rację,
to nie niania powinna wychowywać dziecko a rodzice...
Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na komfort zostania w domu i zajmowania się dzieckiem.Przy całym wysiłku, ktory trzeba włozyć "siedząc"w domu,to jednak komfort, na który stać nielicznych.Nikt przy zdrowych zmysłach nie zrezygnuje z pracy,bo przedszkole jest be..
OdpowiedzUsuńMira
nie o to chodziło;)
UsuńMam nadzieję, że w tej torebce będzie cegła. Albo chociaż porządne tomisko.
OdpowiedzUsuńhehe mnie się i tak już boją, co drugi telefon zaczyna się od słów "tylko nie pisz o tym na blogu"
UsuńTeraz takie czasy że wszyscy muszą pracować i dla tego dzieci wychowują nianie i przedszkole .Praca w domu jest zawsze pracą niezapłaconą i najmniej docenianą,bo jej efekty widać dopiero po latach.Osobiście bardzo chętnie bym poszła do pracy ,niestety ze względu na leżące chore dziecko nie mam na to żadnej szansy.Fajnie jak człowiek ma wybór,wtedy co wybierze to ma ,gorzej jak nie ma wyboru. miki
OdpowiedzUsuńa jak tam u Was z pomocą społeczną? bo u nas właśnie matkom mającym niepełnosprawne dzieci organizuje się różne formy zatrudnienia choćby po to, by na kilka godzin mogły wyrwać się z domu
UsuńMieszkam na wybrzeżu i u nas o czymś takim nie słyszałam,na normalną pracę nie mam szans bo bym na opiekunkę nie zarobiła,po za tym kto podejmie się opieki nad 17 sto letnim leżącym dzieckiem przy którym wszystko trzeba zrobić jak przy niemowlaku.Mam czas tylko w godzinach w których syn jest w szkole,a to za mało by porywać się na jakąś pracę.Po za tym gdybym podjęła zatrudnienie tracę świadczenie pielęgnacyjne.miki
UsuńCo wyniknie z takiej polityki prorodzinnej i podejścia do wychowania dzieci? Wkrótce się przekonamy. Już mamy pierwsze efekty. Jestem zaniepokojona....
OdpowiedzUsuńKwiatki cudne!
przeraża mnie przekonanie, że dziecko będzie szczęśliwe tylko wówczas, gdy rodzice osiągną odpowiedni poziom materialny a od wychowywania są placówki oświatowe - bo rodzice pracują a nauczyciel utrzymywany jest z ich podatków.
UsuńCoś wam powiem, jak mawia moja mama, z której strony się obrócisz, dupa z tyłu. Cokolwiek człowiek wybierze, czegoś tam mu zabraknie i będzie myslał, że mógł lepiej. Dlatego szanujmy swoje wybory i nie zastanawiajmy się co by było gdybyśmy zrobili inaczej. Każdy ma swoje zdanie i stara się jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńCo się wszędzie sprawdza, o ile nie chodzi o ślimaki w ogródku, bo staram się ze wszystkich sił i ciągle źle. Z dziećmi poszło mi cokolwiek lepiej :-D
podpisuję się "obiema rencyma". Wracasz do pracy źle, bo wyrodna matka, dzieci obcym podrzuca do wychowania.... siedzisz w domu drugie źle- bo bez ambicji- tylko dzieckiem i domem, kura... i najgorsze, że to sobie kobiety same robią, nie szanując wyborów innych kobiet, nie wspierając, tylko krytykując...
UsuńZgadzam sie w 100%. Tez zauwazylam ze to kobiety lubia wbic szpile. Niby jest prawo wyboru, ale u niektorych ten wybor sie konczy w momencie jak nie postepuje sie zgodnie z ich morlanoscia i sumieniem.
UsuńKlarko, poruszyłaś bardzo dla mnie bolesne struny.
OdpowiedzUsuńW rodzinnym domu męża, zamieszkałam tuż po narodzinach naszej córci. Wcześniej, gdy szykowaliśmy sobie tam gniazdko, byłam zawsze traktowana bardzo ciepło.
A tu raptem ciach i obuch na głowę ! ?
No bo jak to, jestem w domu, a kurczaki wody nie mają ; a ja taka miastowa byłam, i bardzo skupiona na dziecięciu i mężu. Efekt był taki, że pokarm straciłam bardzo szybko z nadmiaru emocji.
Docinki o leniuchowaniu sprawiły, że powróciłam do pracy, gdy dziecię miało 1,5 roku. System żłobków był wówczas dobry, ale czy na dobre wszystkim wyszło ? .
Nie, bo dziecię zrywane z rana , potem w autobus do miasta, i to skutkowało częstymi choróbskami.
Z młodszym dziecięciem byłam już odporniejsza na dogadywania. Wykorzystałam do oporu urlop wychowawczy, choć było to kosztem ubożuchnego materialnie funkcjonowania. Ale dało się przeżyć z pensji mężowskiej.
Dziś jest to bardzo trudne !
Trudna jest też rola babci, która chce, a nie może zająć się wnukami każdego dnia.
A bardzo chciałaby , choćby nieodpłatnie.
teściowa i jej córki? Zgaduję, choć zgadnąć nietrudno. Te babska właśnie przemądrzałe bardzo mam ochotę huknąć;)
UsuńKlarko, bez rebususów dopowiem,że córcia , już trzydziestoletnia, wyrosła na wspaniałą mamę, a mnie tak serducho ściska, że musiała powrócić do pracy, gdy jej dziecię skończyło dziewięć miesięcy. Nie było innego wyjścia, jak zatrudnienie Niani. To jest obca osoba, ale bardzo oddana dla naszej dzidzi.
UsuńTemat o huknięciu na teściową, na siostrę i braci męża , to pominę delikatnym ukhmmmmm ;) :) :)
Z jednej strony - oboje rodzice pracujący, by wiązać koniec z końcem, bo przyszłość niepewna. Opiekunka, czy przedszkole bywają niezbędne, nie każdy ma babcie i dziadków, nie każdy zarabia tyle, by partner, czy partnerka mógł/a poświęcić się jedynie dziecku.
OdpowiedzUsuńAle czasem po prostu idzie to za daleko - przy kolejnych nadgodzinach, służbowych wyjazdach itd... w końcu dziecko nie będzie pamiętało nawet głosu matki, czy ojca, tylko przebiegającą przez mieszkanie postać.
tak jak piszesz - kiedy ma się wytworzyć więź rodzinna, kształtowanie postawy społecznej, cały proces wychowawczy, którego nie da się przecież w całości lekko przerzucić na późniejszy etap, przedszkole czy szkołę skoro malec nie odróżnia matki od niani czy opiekunki.
UsuńKlarko droga... dotknęłaś tematu, który bardzo mnie porusza. Często słyszałam komentarze na swój temat właśnie w kontekście tego, że zrezygnowałam z pracy aby zająć się dziećmi. I powiem szczerze, często mam takie myśli, że najchętniej poszłabym do pracy, odwaliła swoje 8 godzin i zgarnęła za to kasę. A ja jestem w pracy cały czas, włączając weekendy i wakacje. I nikt mi za to nie płaci. I jeszcze ktoś w dodatku mi powie, że "ja to mam dobrze"! Szlag mnie trafia wtedy nagły i pytam...zamienisz się??
OdpowiedzUsuńI ja uważam, że mama jeśli sytuacja jej nie zmusza powinna minimum do 3 roku życia posiedzieć z dzieckiem w domu, wychować. Po co mi zestresowana mamuśka w pracy, która co miesiąc jest na opiece, bo przecież żłobkowe dzieci często chorują.
OdpowiedzUsuńAle też jeśli ktoś się decyduje na 2,3,4, 5 dziatek niech nie narzeka, że to robota 24 h na dobę. No tak to już jest przy sporej gromadce.
Też posadziłam małe jabłoneczki, ciekawe, czy na tym ugorze przeżyją.
Klarko poruszyłaś temat, który mnie właśnie dotyczy - jestem mama na pełny etat. Synek od września co prawda poszedł do przedszkola, ale.... No właśnie, ale non stop coś łapie, bo to jego pierwszy rok w takiej placówce i tak naprawdę gdybym poszła do pracy to przynajmniej tydzień w miesiącu musiałabym brać opieki. Oczywiście, że chciałabym iść do pracy, odpocząć sobie (tak, tak praca byłaby dla mnie odpoczynkiem przy moim mega aktywnym dziecku, które goniło mi po mieszkaniu gdy termometr pokazywał, że ma 39,6 stopnia gorączki!). Ale póki co moje podania o pracę pozostają bez echa (kilka rozmów zaledwie miałam).
OdpowiedzUsuńSzlag mnie trafia, gdy kolejny raz od kogoś słyszę - Tobie to dobrze :/ Posiadanie dziecka to praca 24 na dobę, bez względu na to czy maluch ma miesiąc czy 3 lata, jak mój.
A pamiętaj Klarko włożyć coś stosownego do tej torebki,. aby była cięższa
OdpowiedzUsuńOch pamiętam ten "słodki" okres kiedy biegałam z dzieckiem do przedszkola a potem do pracy żeby się nie spóźnić i potem znów w biegu żeby odebrać i nie było ostatnie! Jak z jednym skończyłam to z drugim miałam przyjemność mimo, że teściowa piętro niżej mieszkała. Dlatego teraz wszyscy szczupli jesteśmy, hi hi. Moje dzieciaki potem startowały w biegach na długie dystanse i najlepsze w szkole były w skokach wzwyż:)))
OdpowiedzUsuńMoją znajomą z trojgiem dzieci zostawił mąż/dla młodszej/ i ona usłyszała od teściowej, że jest leniem, bo ona/teściowa/ pracowała i wychowała kilkoro dzieci. A synowa jej odpowiedziała, że nie ma czym się chwalić, bo dwóch rozwodników, a pozostali też nie lepsi i mamuśka argumentów więcej nie miała...
OdpowiedzUsuńoj ta torebka też by się przydała;-)