Rysiek, a gdzieś ty się
żenił? – zapytał Maryjan (tak tak, nie poprawiać, jak piszę Maryjan to
Maryjan).
U Kryśki, Pod Strzechą – odparł Rysiek, dopijając piwo z sąsiadem.
Dla krakowian jest jasne - żenił się w parafii żony. Dla innych taka
odpowiedź może być powodem plotek bo jak, pod strzechą? Choć z drugiej strony w
tych Bronowicach tradycji trzymają się kurczowo i do dziś krążą legendy o
gospodyniach, które z oszczędności dyrdały na Kleparz, choć bilet tramwajowy kosztował tyle, co jajko albo gazeta. Z jajkami, chodziły, serem,
masłem i śmietaną, no chyba nie po zakupy? To i dom mogli mieć pod strzechą.
Kiedy mała Krysia mieszkała
w Bronowicach, tam, gdzie dziś jest osiedle Widok, bujała dorodna pszenica, w
ogródkach domów przy ul. Na Błonie rosły warzywa i spacerowały kury a do tramwaju
trzeba było iść niezły kawał.
Kościół był na górce, w
niedziele i święta dziewczynki chodziły na sumę ubrane w krakowskie stroje, w
Boże Ciało całą procesją szły w dół pod Zielony Most, skręcały w Bronowicką i
wracały Lindego. Dziewczynki, czyli Krysia i Stasia, zwana potem Oliwką,
chowane były dość surowo przez babkę i matkę, do kościoła prowadzane za rękę, sypały
kwiatki w procesjach a Krysia, będąc panienką, nosiła nawet feretron.
Babka pilnowała spowiedzi do
przesady i nieraz na dziewczynki krzyczała – jak się Boga nie boisz! – a one
wyobrażały sobie, że za pewne przewinienia z miejsca ustrzeli je piorun.
Rysiek, nie ma się co czarować,
do kościoła chodzić nie lubi. Chodzi, jak sam mówi, w celach towarzyskich i z
miłości. Z praktyk żony się nie śmieje, choć trudno mu się wstrzymać, kiedy
słyszy mamrotanie Kryśki szukającej zagubionych rzeczy.
Święty
Antoni Padewski
Obywatelu
niebieski
Niech
się stanie wola twoja
Niech
się znajdzie
Zguba
moja!
Podśpiewuje Rysiek wówczas
piosenkę o zgubionej cnocie pod miedzą twierdząc, że każda forma modlitwy się
liczy, śpiew też.
To co, szukasz cnoty czy
kluczy?- piekli się Kryśka.
Kiedy byłam dzieckiem,
często zdarzało mi się zasłaniać mamą a jeszcze częściej babką, babki to się
bały wszystkie moje koleżanki – zaczęła opowieść Krysia. Kiedy więc nie
chciałam zrobić czegoś, co mi się po prostu nie podobało, mówiłam, że nie mogę,
bo jak się babcia dowie to mnie zbije laską. Potem w liceum miałam koleżanki,
które fascynowały się wróżbami, tarotem i czarami. Miałam proste wytłumaczenie –
nie wierzę w żadne wróżby i przepowiednie bo to grzech i koniec.
Tak mi to zostało do dziś –
tłumaczyła - nie daję się wciągać w dyskusje o reinkarnacji, czarach i końcu
świata. I wiesz, nawet mi się z tym lepiej żyje. Po co mam się wraz z innymi
nakręcać, bo ktoś przepowiedział koniec świata, lepiej wierzyć, że nie znamy
dnia ani godziny.
Rysiu, jak Ty się Boga nie
boisz to zawsze możesz powiedzieć, że boisz się mnie bo cię biję i dlatego nie idziesz na
wódkę! – dokończyła, nawet nie przypuszczając, że on dokładnie tak się
tłumaczy.
No, prawie tak, czyli – nie piję,
bo mi Kryśka nie pozwala, po ostatnim razie przysięgałem, że więcej pił nie
będę. I nie pije więcej, tylko mniej, po prostu czasem piwo z Maryjanem.
Rysiek jest super:))
OdpowiedzUsuńJa też jestem takim wytłumaczeniem mojego męża - żona się wścieknie, więc mowy nie ma!
OdpowiedzUsuńA ja wcale się nie wściekam : ))
Rysiek i jego Krysia są nie tylko piękni ale też uzupełniają się jak klik-klaki :)
OdpowiedzUsuńTo byłem lepszy od gospodyń z Kleparza, bo ja chodziłem do Bronowic aż z dworca głównego. Tam dopiero, pod wiaduktem wsiadało się do busa co jechał do Będkowic. Nie było na bilet tramwajowy a wspinać się chciało.
OdpowiedzUsuńo, tak, jesteś lepszy. Co ja się najeździłam spod wiaduktu:(
UsuńVictory... Statuetki:) za.....co tylko się zamarzy.
OdpowiedzUsuńNieco inna wersja....rodowa. O wiele bardziej prawdziwą patrząc....
PS co u....Kotów: Menel?i Miauuuukot? Na banicji czy....pilnują kogoś? Np. Rysiów.
IzaR
A co to jest feretron?
OdpowiedzUsuńdwustronny obraz na postumencie
UsuńAż musiałam sobie sprawdzić. Jak to człowiek codziennie czegoś nowego się uczy, no! :-)
UsuńRysiek jest super i Krysia jest super, stare dobre malzenstwo .
OdpowiedzUsuńNawet jesli nikt z tego poezji nie pisze, pod balkonem codziennie nie spiewa i koronek do calej hostorii nie doszywa to wiadomo o co chodzi .
Wszysko jasne:)
a ile oni sa juz lat po slubie:)?
nie wiem dokładnie bo nie pamiętam, nie chcę zrobić błędu, musiałabym przeczytać od początku wszystkie rozdziały, myślę, że tak z 20 lat
UsuńFajna z nich para, na pewno nie wieje u nich nudą, a to wielki pozytyw :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam Klarko :)
no i Kryśka chłopa wychowała. Ja się wstydziłam mówić, że mi Mama zabrania i często dawałam się wciągać w głupie zabawy :-/
OdpowiedzUsuńKochana Klarko
OdpowiedzUsuńNapisz coś o kotach!!! :)))))
no Klarko,o Krysi i Rysiu mało było ostatnio a my zawsze czekamy!:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na chwilke w wolnej chwili,w ten długi weekend! kuferekanette.blogspot.co.uk
Te o Krysi i jej Rysiu są faktycznie fajne, ale ja najbardziej lubię o kotach :-) Dzisiaj dotarłam w archiwum do września 2010 i widzę kurcze, ile ja czasu straciłam Cię nie czytając. Szczyt po prostu .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nie chcę Cię martwić ale jednak na pierwszym blogu o kotach jest więcej niż tu;)
UsuńŚwietne! I świetnie napisane. Trafiłam tu przypadkiem i muszę powiedzieć, że to (dopiero) drugi blog, który mi się spodobał. Pierwszy jest "Emki". Trzymaj tak dalej:-).
OdpowiedzUsuńAch, jeszcze blog ani.m. jest całkiem ok:-).
OdpowiedzUsuńZ "tych praktyk" śmiać się nie warto, bo Święty Antoni jest bardzo skuteczny. Nie zdarzyło się jeszcze, by mnie zawiódł. Zwłaszcza, że gdy coś nie ma szansy się znaleźć, nigdy o pomoc nie poproszę:-))))))))).
OdpowiedzUsuń