Kiedy przyjeżdża do mnie
jedna z sióstr, bezceremonialnie zagląda do kosmetyków zalegających szafki i
kosmetyczki i śmiejąc się na cały dom pyta – nie boisz się, że ci to wybuchnie?
Po czym wysypuje wszystko na kupkę, przynosi kosz i robi mi porządek w
kosmetykach. (Tu prywatny apel – tak dawno Cię nie było, że strach dotykać nie
tylko kosmetyczki ale i szafki w łazience, niedługo wylecimy w powietrze).
Cierpliwie temperuje kredki (malujesz tym oczy czy jajka do święcenia?) wącha perfumy (to
przestali produkować w latach dziewięćdziesiątych ale jak lubisz to trzymaj) na
końcu myje pędzelki, gąbki, pierze kosmetyczki, czyści lusterka i puderniczki. Uwielbiam te jej porządki.
Mam bzika na punkcie pościeli, ręczników i
piżam. Najchętniej zmieniałabym codziennie i najlepiej, żeby były wyłącznie białe a bajzel w kosmetyczce mi nie przeszkadza.
Kolega prasuje odzież rano. Uważa, że jeśli koszula
wisi w szafie, to nie jest tak do końca świeża, dlatego woli wstać godzinę
wcześniej i prasować na bieżąco. Prasowanie bardzo lubi, traktuje żelazkiem
prawie wszystko i jest w tym mistrzem. Nie podaję adresu, nic z tego, drogie
dziewczyny, kolega jest zajęty.
Z jedzeniem to już bywa
istny cyrk. Znam człowieka, który mięso zjada zawsze na końcu, albo takiego,
który lubi rosół z makaronem ale rosół zjada a makaron zostawia bo makaronu nie
lubi, samego rosołu też nie lubi, musi mieć na talerzu i jedno i drugie.
Temat zastępczy bo piszę od
paru dni o oszustwach i co napiszę, to kasuję. Może jutro się odważę.
rosół mnie powalił!!! mój syn lubi rosół ale tylko z określonym rodzajem makaronu- muszelki- innego nie zje. Bułka z kabanosem ta, bułka z ketchupem- tak, bułka z kabanosem i ketchupem-NIE!!!! jedzenie to rzeczywiscie temat rzeka. Ale taka siostra to skarb! "trzym" i nie puszczaj!!!
OdpowiedzUsuńPS. pan prasujący tez SKARB!!!
PS2. takie bziki sa w porządku o ile nie uprzykrzają życia całej rodzinie- czyli delikwent sam swojego bzika pielęgnuje i nie zmusza innych do zachowywania sie w ten sam sposób- howgh!
tylko się cieszyć, że nie jesteś "tapeciarą" i kosmetyki tak zalegają długo u Ciebie. Nie ma to jak naturalne piękno/
OdpowiedzUsuńspecjalnie dla Ciebie zapuszczę kłaki na łydkach, to takie naturalne
Usuńpadłam!!
UsuńCzyli Lady Carnaval spóźniona....Bal spod "płaszcza". Ale nie dzis....
OdpowiedzUsuńPS Pawelec się przyodzieje w .....a nie kolega.:)
To co zabieram to co najbliższe skórze-dokumenta>:)-:) i.....kuferek. I tak .przez lata.
A ręce wyciągane od cudzych ciężarów.
Może podwieść ubrania na imprezę? I tak co weekend. Private boy.
Takiej "private dancer"@-}--@-}-
Iza R
Wszyscy mamy takie swoje małe słabości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA tej siostry to nie pożyczasz czasem?
OdpowiedzUsuńRosół świetny, bije wszystko;) Jak bzikujacy nie utrudnia tym życia innym to niech sobie bzikuje;) Szukam jakiegoś swojego dziwactwa ale nic mi do głowy nie przychodzi, ale oczywiscie z pewnością mam kilka;)
Każdy ma takiego bzika jakiego sam w sobie wykształcił...z przyzwoleniem otoczenia oczywiście
OdpowiedzUsuńChyba ludzie mają za dobrze w dzisiejszych czasach i nie wiedzą co to głód :-)
OdpowiedzUsuńA porządki to każdy ma swoje :-)))
też lubię rosół z makaronem, bez makaronu;-);-);-)
OdpowiedzUsuńjest jeszcze sałatka z kurczaka bez kurczaka
Usuńi sernik bez sera ;)
Usuńno ja z wegetarianizmem to jakoś na bakier jestem;-)
UsuńJa też mam bziki jedzeniowe - nie lubię żółtego sera, ale roztoipony na toście albo na pizzy mniam, nie wyobrażam sobie zapiekanki bez ciągnącego się sera, a w plasterkach bleee. Tak samo mam z białym, samego nie cierpię pod żadną postacią (czy to ze sczypiorkiem czy rzoodkiewką) ale pierogi ze serem albo naleśniki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNie jestem szkodliwa dla otoczenia, więc nikt mi wyrzutów nie robi - czasem się tylko ze mnie śmieją, że to takie dziwne ;)
nie jesteś sama z tymi serami, ja do tego nie lubię pomidora na chlebie ale w zapiekankach,sałatkach greckich i pizzy zjem :)
Usuńmój mąż pomidora nie tknie a sos pomidorowy i zupę lubi bardzo, cudak jeden!
Usuńkażdy coś tam myślę ma,znaczy bzika.Ja np.lubię jogurt naturalny ,do którego wrzucam pokrojoną w kostkę kiełbasę.
OdpowiedzUsuńTak zamiast owoców:D:D:D I jeszcze nie zjem 2 dni z rzędu tego samego .Np jak dziś zjem z białym serem kanapkę to jutro już nie:Dnie da rady.Mąż dojada;)
wygrałaś:D:D kiełbasa w jogurcie to musi być mega-przysmak
UsuńChyba nie mam takich :) No, może poza ciuchami Mili - one muszą być wyprasowane i nie ma zmiłuj choćby nie wiem jak mi się nie chciało :)
OdpowiedzUsuńznam gościa, który słodzi kawę 4 łyżeczkami ale nie miesza.Moja najmłodsza siostra jak do mnie przyjeżdża to zagląda do szaf i pyta czego nie noszę i co by mogła sobie zabrać, kropi się moim starym perfumem, z 2000 roku (kenzo "jungle" zna ktoś ten zapach?) bo jej przypomina dobre czasy :)ja mam obsesję mycia rąk, i do tego wszystko biorę na węch :/
OdpowiedzUsuńnoo, ja się nie przyznałam ale też tak robię - wyciągam z szuflady ręcznik czy pościel, czy cos z szafy i to oczywiste, że jest czyściutkie a jednak przykładam do twarzy i wącham
Usuńjungle to mój"zimowy" zapach, nie wiem dlaczego ale jest mi w nim cieplej. A mój mąż je pomidora z cukrem :-D
UsuńEwa z Antygony
Nieszkodliwe bziki,po prostu fajne,kolorowe,można pośmiać się,nikomu krzywdy nie czynią:)Mój największy to chyba kubki;)Inny do herbaty,inny do kawy rozpuszczalnej,inny do sypanej.Sypana herbata to tylko w cienkiej szklance,niektórych kubków wcale nie ruszę,no głupota ogólnie:)A temat zastępczy bardzo fajny,dawaj więcej zanim oswoisz temat oszustów:)))Basia
OdpowiedzUsuńBasiu! siostro kubkowa! nareszcie znalazłam kogoś takiego:)
UsuńJuż szykuje post o moich kubeczkach:))
Bzików Ci u mnie dostatek, ale tak sobie myślę, ze najgłupszy to ten związany z kubkiem do kawy. Mam cztery "identyczne" kubki z IKEI do kawy, no właśnie cudzysłów jest dlatego, że jak one stoją obok siebie, to widać kilkumilimetrowe różnice w wysokości. Zawsze, gdy sięgam do szafki po kubek mierzę je i wybieram najwyższy. Kilka milimetrów a ja mam poczucie, że piję dużo większą kawę. Głupie, nie?
OdpowiedzUsuńWakacje... na wakacjach, w miejscu gdzie spie i wakacyjnie mieszkam mam taki bajzel, o jaki mnie nikt by nie podejrzewal...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Na temat moich bzików książkę można by było napisać! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę!
Jako że uznałam, że nie zmieszczę się w komentarzu, napisałam posta o moich małych bzikach :)
Usuńpozdrowienia!
te nasze małe dziwactwa w dużej mierze czynią życie ciekawszym:))
OdpowiedzUsuńale z tym makaronem to dobre, nie powiem;))
jesoooo, szukam i szukam i nic nie znajduję... czyżbym była przeraźliwie nudna????... jest jeszcze jedno wytłumaczenie, wszystkie moje bziki dla mnie są najzupełniej normalne, hmmm... a rosół z makaronem bez makaronu wymiata :))))))
OdpowiedzUsuńKawę piję tylko i wyłącznie z filiżanki i zawsze gdziekolwiek jestem, nawet pierwszy raz, mówię - kawę, ale w filiżance. Ponadto mam niezłego bzika na punkcie składania w kosteczkę ubrań, muszą być równiutko na półeczkach poukładane.
OdpowiedzUsuń(po 50)
Hm! a moja druga połowa je makaron z serem, ale osobno, czyli na talerzu usypana góreczka kluch, a obok góreczka twarogu, potem miesza przy jedzeniu, nie daj Boże, żebym zapomniała, bo zaraz marudzi; no i widelec tylko ten z rączką, a gdy pytam, co za różnica, to bunia mu tak zawsze podawała i tak jest najlepiej; dobrze, że tylko taki bzik, zupełnie nieszkodliwy; serdeczności.
OdpowiedzUsuńMój ojciec jest uczulony na mleko i produkty nabiałowe, ale uczulony tylko w swojej głowie :) Najbardziej mi się chce śmiaiać jak wcina u mnie sałatkę z selera naciowego z jogurtem naturalnym i zachwala jakie to pyszne, bo myśli, że to białe to majonez :). I jakoś wstrząsu anafilaktycznego nie dostaje :)
OdpowiedzUsuńJa lubię paluszki słone z nutellą, popite colą. Albo małe trójkątne krakersiki z czekoladą ;)
OdpowiedzUsuńjak szykuję warzywa do pracy, albo układam na talerzu, np rzodkiewki czy pomidorki koktajlowe, albo kawałki papryki czy ogórka, itp to musi być parzyście :-) to też swojego rodzaju bzik, prawda?
OdpowiedzUsuńfajne te bziki I nawyki, sprawiają że jesteśmy na swój sposób wyjątkowi :-)
Też uwielbiam białą pościel, najlepiej wykrochmaloną na sztywno, a ręczniki też tylko białe :-)
To znam taką z parówkami. Nałożyła sobie z keczupem i nie zjadła, bo nie lubi z keczupem. Na pytanie to czemuś sobie dała keczup mówi "a co, same miałam jeść??"
OdpowiedzUsuńteż robię porządki w cudzych kosmetyczkach. uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu zbieram nawet podziękowania ;-)
Wczoraj, gdy opróżniałam łazienkowe szufladki, to znalazłam pudełko-paletę z różnymi kolorami cieni do oczu.Wyglądały tak jak w dniu zakupu, nie było tylko folii,która był przykryte. I nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że zakupiłam je niemal 20 lat temu w Singapurze. Ponieważ jestem na etapie redukcji czego tylko się da, oczywiście wyrzuciłam je. Pozostaje pytanie po co je trzymałam - no dobra, przyznam się, miały naprawdę śliczne kolory.Przydałaby mi się osoba porządkująca moje kosmetyki, bo ja mam świra- od dawna nie używam kosmetyków kolorowych, ale je nadal kupuję, z przyzwyczajenia chyba.A drugie świractwo - nie lubię nic pożyczać, staram się mieć wszystko własne, więc stad mam tyle rzeczy w domu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Klarko ja tez znam takiego, który mięso z obiadu zjada na końcu... mojego slubnego :)))) Co by nie było na talerzu, ziemniaki czy ryż, surówka czy ogórek - pochłonie najpierw a mięsa nie tknie... dopiero na końcu.. Twierdzi, że tak czuje przynajmniej smak tego mięsa :))
OdpowiedzUsuńZapomniałam sie podpisać... :))
UsuńAleńka
mój dziadek całe życie tak robił.Zawsze mówił,że jak mu się po obiedzie odbije to przynajmniej mięsem a nie zieleniną:D:D
UsuńWitam, a moje największe dziwactwo to chyba to że zalewam kawę aż po menisk wypukły/ prawie że z nadstawką/, a później powolutku musze ją przetransportować na biurkoczy stolik.Nie lubię jak mam niedolane.Zawsze to więcej takiej świerzutkiej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jagoda
Za skarby to nie ubiorę tego co miałam na sobie wczoraj(-; Dopiero teraz po przeczytaniu tylu różnych dziwactw zrozumiałam że to moje ubieranie także jest dziwactwem Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, ale to nie dziwactwo, tylko higiena. Po całym dniu noszenia ubrania piorę. A ponieważ lubię ciuchy i mam ich sporo, żeby nosić je w miarę równomiernie, w niedzielę wieczorem szykuję sobie zestawy na cały tydzień, prasuję i odwieszam do garderoby.
Usuńpozdr.
Kasica
PS. I trochę się przyczepię: ubrać można siebie, kogoś, albo choinkę, zdanie "nie ubiorę tego co miałam na sobie wczoraj" oznacza, że odziewasz swoje ubrania :)
Wszyscy jesteśmy cudakami! Marek Koterski ma nowy materiał na film;-)))))
OdpowiedzUsuńNienawidzę używanych (przez obcych, nie domowników) książek. Mam uczucie, że są potwornie brudne. Tylko, że o banknotach aż tak nie myślę;-))))))
Oraz .... nie mogę aż tak długiej listy tu robić ;-)))))
Wygląda na to,że każdy ma jakiegoś bzika....
OdpowiedzUsuńJa też - ale się nie przyznam. Buziaki!
Haha ja mam odchylke ze skladaniem wszystkiego, ma byc ROWNO i nie wazne, ze za chwile cos sie skrzywi i juz tego nie poprawie, bo mi nie bedzie przeszkadzalo, ale jak skladam to ROWNO:)))
OdpowiedzUsuńWspanialy sie dopatrzyl i ja sie do tego przyznaje, ze jak uzywam chusteczki higieniczne do nosa to zawsze dwie i zawsze musza byc najpierw ROWNO polozone jedna na druga dopiero sa gotowe przyjac moje smarki:)))
I on peka ze smiechu, bo wiadomo, ze te chusteczki laduja za moment w smieciach, ale i tak maja byc ROWNO ulozone...
Ja mam kilka dziwactw
OdpowiedzUsuń-zawsze wącham jedzenie
-nie zjem nic białego, mam wstręt do koloru białego we wszystkim
-nie napiję się kawy ani herbaty w szklance, musza być kubki
-nikt nie moze iść po mojej prawej stronie
-obsesja na punkcie składania wszystkiego RÓWNO (jak Stardust :)
-ubrania muszą być poukładane kolorami i też prasuję dopiero przed założeniem
mam kilka dziwactw, ale napiszę o jednym, bo najczęściej mam z nim do czynienia. okruchy w kuchni doprowadzają mnie do szału. wiem, można odczekać, ale ja muszę je sprzątnąć natychmiast. i to nie tylko w swojej kuchni...
OdpowiedzUsuńa z praniem pościeli i ręczników to już obsesja jakaś...
Przecież to oczywiste, że kawa nie smakuje tak samo!!! Wszystko zależy od kubka. Tylko dziwne, że to zupełnie inne kubki dla domowników!!!
OdpowiedzUsuńMam tęż obsesję nie skoszonego trawnika i nieumytej podłogi, według mojego męża oczywiście;-D
Właśnie o mało nie pękłam ze śmiechu. Strasznie sympatyczny wpis i komentarze :-)
OdpowiedzUsuńA ja mam przyprawy poukładane w szufladce w kolejności alfabetycznej... Podobno to dziwne :-) Zapewniam jednak, że niezwykle pożyteczne. O układaniu ubrań kolorami i równym składaniu nie wspomnę - to jasne. T-shirty "na dwa", a bez rękawów "na trzy" :-)))
Tez mam kilka :D (a narzeczony by pewnie powiedzial wiecej niz kilka), ale najdziwniejsze jest chyba przywiazanie do rzeczy. Nadaje im cechy ludzkie, a potem nie potrafie sie ich pozbyc, kiedy przestaja dzialac. W ten sposob nadal mam obie stare komorki, bo boje sie ze beda sie czuly nie kochane jak je wyrzuce. Na szczescie nie wszystkim rzecza bo chyba bym w graciarni mieszkala.
OdpowiedzUsuńJak trzeba bylo oddac poprzednie auto na zlom to rozryczalam sie jak glupia, bo tak smutno na mnie swiatlami patrzyl >_<.
rozumiem cie doskonale ja wlasnie przed chwilą sprzedałam rower i mi smutno. pozdrawiam Matylda
Usuńnic dziwnego, ja też płakałam jak zabierali mój ulubiony samochód na lawecie a kolejnego nienawidzę i mu o tym mówię, do tego kopię go w koło i szarpię za klamkę.
UsuńJa nie lubię jak mi się jedzenie "styka" na talerzu, np. ziemniaki z surówką. Znajomi się śmieją, że idealny byłby dla mnie talerz dla niemowlaka - taki z przegródkami :D
OdpowiedzUsuńPoza tym nie lubię iść tą samą ulicą jednego dnia, a jeśli muszę to zawsze idę drugą stroną.
Pozdrawiam,
fidelia
ja kiedyś myłam wszystkie napotkane mydelniczki. Męczyło mnie, ze są takie upaprane mydłem...
OdpowiedzUsuńW większości opisujecie przypadki nerwicy natręctw. Współczuję.
OdpowiedzUsuńPsycholog
Natręctwo jest wtedy, gdy chcemy to leczyć, a jeśli się nie mylę, to opisywane przez nas w większości przypadki nie są przyczyną naszych cierpień, nie chcemy tego leczyć i nie zaburzają naszego rytmu dnia.
Usuń:-)Ale może się mylę?
(po 50)
A trolle wchodzą na blogi i wpisują złośliwe komentarze.
OdpowiedzUsuńCzy to się leczy? Na pewno;))
Od kiedy nazywanie rzeczy po imieniu jest złośliwością. Poza tym jestem z zawodu psychologiem i biorę odpowiedzialność za to co piszę.
Usuńja tam psychologiem nie jestem ale wiem, że pewne elementy porządkują życie i zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa, dlatego lubimy pić kawę ze swojego kubeczka, mieć równo pościelone łóżko i czystą podłogę. Za to stawianie diagnozy na podstawie dwóch zdań uważam za spore nadużycie.
UsuńProszę uważnie czytać komentarz. Nie napisałem, że wszyscy komentujący cierpią na nerwicę natręctw.
UsuńWyłapałem wśród niektórych komentarzy pewne symptomy- ot i wszystko. Takie skrzywienie zawodowe.
Pytanie do Miśki:
Czy jesteś lekarzem, że wysyłasz na leczenie? Nie jestem trollem jak to sugerujesz. Dużo jadu wypływa z twojej wypowiedzi.
Pewnie, wśród komentujących są trolle, są osoby z kółka wzajemnej adoracji i są ludzie niekoniecznie skłaniający się ku jednej lub drugiej opcji.
To, że komentujący nie dołącza się do zachwytów nad tym wszystkim co zostało napisane,nie znaczy, że automatycznie jest wrogiem.
Więcej luzu.
Psycholog
Nerwica natręctw, zespół obsesyjno-kompulsywny, zespół anankastyczny, OCD, Obsesive Compulsive Disorder, choroba psychiczna, w której chory nie potrafi powstrzymać pewnych myśli (obsesje) lub czynności (kompulsje). Natręctwa są myślami, impulsami skłaniającymi do działania, lub wyobrażeniami uporczywie narzucającymi się, albo też czynnościami wielokrotnie wykonywanymi, mimo przeświadczenia o ich niedorzeczności. Osoba doznająca natręctw ocenia je krytycznie. Próbuje odsunąć od siebie uporczywie powracające myśli lub usiłuje zaprzestać wielokrotnego wykonywania tych samych czynności. Próby te są zwykle nieudane i tylko nasilają uczucie niepokoju i wewnętrznego napięcia, które rozładowuje się dopiero po ich wykonaniu i to jedynie na pewien czas. Aby rozpoznana została nerwica natręctw objawy muszą występować przez większość dni w ciągu przynajmniej dwu kolejnych tygodni i być przyczyną cierpienia osoby oraz powodem zakłóceń w funkcjonowaniu społecznym.
UsuńProponuję przypomnieć sobie definicję
Nie wyobrażam sobie, żeby PRAWDZIWY psycholog pisał taki komentarz.
UsuńI nikt nie oczekiwał od Ciebie współczucia, ani stawiania diagnozy!;)
a moj osobisty mężczyzna uklada sznurowadła w butach...Matylda
OdpowiedzUsuńZawsze dokladnie oddzielam na talerzu mieso od ziemniakow, ziemniaki od surowki, itd. Nie znosze surowki umazianej w sosie z miesa, albo ziemniakow w surowce. Zawsze mam na talerzu rowniutkie "kupki", ktore nie wiedziec czemu doprowadzaja meza do szalu. :) Nie zjem jogurtu prosto z lodowki, od razu mam wrazenie, ze boli mnie gardlo. Zawsze wyjmuje wczesniej I zagrzewam do temperatury pokojowej.
OdpowiedzUsuńA wszystkie ubrania (nawet majty) musze miec dokladnie poskladane w kosteczke. I jak cos zaloze nawet na minutke, zeby przymierzyc, to juz jest dla mnie "nieswieze" I nie wsadze tego spowrotem do szafy, wrzucam do prania, albo wieszam na fotel, zeby zalozyc innego dnia.
To oddzielanie mięsa od ziemniaków i od surówki to ja też tak mam:-)
Usuń(po 50)
A adres do siostry można? ;-)
OdpowiedzUsuńee szwagier się wkurzy
UsuńCzyli dla Was idealna byłaby ta książka - Siła nawyku
OdpowiedzUsuńNowość w PWN. Ja tam nie pracuję, nie mam żadnego interesu reklamować. Przglądałam materiały prasowe i wydaje mi się niezwykle ciekawa http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/189028/sila-nawyku-oprawa-twarda.html
I akurat na temat
otóż nie mam żadnych bzików))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńmasz,masz:))))
UsuńRosół mnie rozbroił :D No ale żeby nie było, że święta jestem... Jak mam dwa pstryczki do światła, to zapalam oba, nawet jeśli mi światło całe nie jest potrzebne, ale.... nie lubię, gdy są "nierówno" te pstryczki... tzn każdy inaczej :) A jak używam chusteczek higienicznych, to zawsze je składam w ten sam sposób i w tą samą stronę....i wogóle to lubię jak jest symetrycznie, bo asymetria mnie niepokoi?
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiegoś bzika...
A jak lubię jak rolety podnoszone są równo;)I moje storczyki maja imiona i gadam do nich:)
UsuńI lubię ludzi;)
Ale nerwowo reaguję na złośliwych:))
>>Nie podaję adresu, nic z tego, drogie dziewczyny, kolega jest zajęty.
OdpowiedzUsuńnie szkodzi, poprasować by mógł :D
zastanawiam się nad moimi bzikami , ale , ale mój dziadek zawsze , nie zależnie od wielkości porcji mięsa zjadał polowę
OdpowiedzUsuń