Ta mała kotka, która
nie jest nasza, na pewno zna się na zegarku. Kiedy tylko Krzysiek wjeżdża do
bramy, ona nie wiadomo skąd przybiega i czeka koło garażu. Potem asystuje,
biegając za nim przy pakowaniu samochodu na jutro, co nie zawsze dobrze się
kończy.
Kociarze wiedzą o czym piszę – kot plączący się pod nogami uczy
człowieka szurania i ostrożnego chodzenia, choć mnie się wiele razy zdarzało
nadepnąć na zwierzaka bo nie umiem
chodzić wolno i ostrożnie, a wtedy jest wrzask nieludzki.
Niesie więc Krzysiek
przed sobą kilka zgrzewek kawy, chodniczek śliski, w ręce zimno a przed nim
biegnie ta mała i tak chodzą w kółko – garaż, samochód, piwnica. Kiedy on się
zatrzymuje, ona również przystaje i patrzy wyczekująco a gdy on coś liczy stojąc, mała miauczy, poganiając go. Wreszcie kończy załadunek i wsiada do auta, aby wjechać do garażu a ta mała biegnie
na ganek i siada na belce.
Krzysiek wchodzi do
domu i pyta, czy jest coś dla głodomora a ja odpowiadam niezmiennie – nie karm
obcych kotów! Chyba dawno uznał, że ta mała nie jest obca bo bierze miskę z
karmą i wynosi na ganek.
Przez ostatni miesiąc
Kiciulek zachowywał się jak prze-łobuz, skakał po półkach, strącając z nich co
się dało strącić, polował na nas w korytarzu (nie ma śmiechu, idzie sobie
człowiek i niesie kubek z gorącą kawą a zza drzwi znienacka wyskakuje małe
głupie i biegiem przez dom, i huzia na fikusa aż liście lecą a robaki z ziemi kwiatowej
mdleją z przerażenia), potem z rozpędem na szafę tylko po to, aby z niej
skoczyć na akwarium i z powrotem na szafę.
Wreszcie kończyło się
tym, co zawsze, czyli za futro i na pole. Tam przeważnie nie tylko marznie ale
i dostaje łomot od innych kotów. Potem jest grzeczny przez jakiś czas, aż się
boję, czy wszystko z nim w porządku.
tylko na kocyku! |
Proszę - da się nie rozwalać na pościeli? Da się!
mądry kotek:)i chyba juz Wasz:)
OdpowiedzUsuńja jakoś mam dystans do zierząt,boję się ich:/ Kilka razy mnie jakiś pies ugryzł,pewnie poczuł,że się boję.
Nie jest lekko z takimi kociakami, które plątają się pod nogami. Moja własna, prywatna, osobista siostra miała kiedyś takiego sierściucha i kilka razy zdarzyło mi się nań nadepnąć. Pisk był taki, że co wrażliwszy mógłby zawału dostać. Lubił włazić pod nogi zwłaszcza wtedy, kiedy wnosiłem coś dużego przed sobą i miałem ograniczone pole widzenia. Normalnie kamikadze. :-)
OdpowiedzUsuńPięknie śpi , co za dobrze wychowany kotek :-)))
OdpowiedzUsuńI tak powolutku gromadka się powiększa ....
Przecież te koty nadzorują trasę jaką porusza się człowiek, sprawdzając łapkami podłoże tuż przed idącym. To tylko z naszej perspektywy wygląda tak jak belątanie siępod nogami :)
OdpowiedzUsuńnastępnego kota nazwę Saper;)
UsuńDo mnie też zagląda kor sąsiadów. Coraz bardziej pewny swego. Staje na dwóch łapach a przednimi opiera się o szybę okna od tarasu. Patrzy potem uważnie w głąb domu.
OdpowiedzUsuńŻona gotowa uchylić drzwi, a ja mówię
- Nie karm obcych kotów.
Szczególnie że kot sąsiedzi i zadbany.
Pozdrawiam
te mdlejące robaki z ziemi kwiatowej powaliły mnie zupełnie;)))
OdpowiedzUsuńTo samo miałam napisać! Klarko , uwielbiam Cię;))
UsuńOne chcą zwrócić na siebie uwagę,mądrale.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńdzień dobry, mój kot też znał się na zegarku i do tego na samochodach. teść opowiadał że cały dzień kota nie było a jak się zbliżała się godz.17 to się pojawiał nie wiadomo skąd, kiedyś wracamy wcześniej i widzimy jak nasz kot po polu chyba za myszą skacze, jak zauważył nasze auto to już nic go nie interesowało, tylko biegiem do domu.taki z niego bystrzacha był, był - bo w grudniu wyszedł domu i nie wrócił, może z wiosną wróci....jego miseczka czeka...:((
OdpowiedzUsuńA moja koleżanka-sąsiadka opowiadała kiedyś, że jej kot tez tak miewa - w pewnych sytuacjach...
OdpowiedzUsuńNo i masz! U mojego Rysiulca zaobserwowałam od czasu do czasu takie same szaleństwa: z pokoju do kuchni, z półki na komodę, w górę i w dół, tam i z powrotem, aż go wyrzuca na wirażach :)) A po chwili zawsze taki sam finisz - w kuwecie! (ha ha, może to dla "domowych" kocurów taka kocia metoda na zaparcia ;D)
- a co do kociego nieludzkiego wrzasku, to u nas (chociaż szuram i ostrożnie chodzę) zawsze dołącza do niego wrzask ludzki! - jednakowe zaskoczenie, u kota i człowieka ;)
eM.
Jak naszą kicię weźmie wariactwo, to też lata po domu z głośnym gruchaniem i miaukaniem, bawiąc się :).
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wtedy jest w dobrym humorze i wiem, że wszystko z nią w porządku :)
Hehe u nas zawsze na kocyku się zaczyna a na poduszce się kończy :P
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam koty. Miałam dwa. Teraz mam psa.
OdpowiedzUsuńLubię przytulić się do takiego futrzastego miauczącego Cudaka.
Zapraszam do siebie: www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Pozdrawiam!
Agnieszka
Ktoś mi wczoraj opowiadał, że miał przy domu 3 koty. I codziennie, gdy tylko wybijała 13-ta godzina, wszystkie 3 własne plus jeszcze jakaś ilość nie-własnych zbiegała się do misek. Jak na dzwonek jakiś. Wierzyć mi się nie chciało... I proszę - właśnie rozwiałaś moje wątpliwości. Jednak możliwe... :)
OdpowiedzUsuńI to ja muszę prysznic wszystkiemu?
OdpowiedzUsuńWszystko skończone.
PS ślicznie pachnie ale.....nie moim zapachem(czy my nie razem o tych mozajkach pudru?)Znowu numerek z psikusem. Chłopaki tak mają...
Tez zauważyłam ten "związek".....hutniczy niemal.stuk-puk. Nieco nie na miejscu w przypadku....mężatek. Polski? Zwyczaj?
Iza R
Taaa... Filemon ostatnio ma szalejącą, lata jak wściekły. I myśli, że ja po 14 h w pracy (ostatnio, niestety...) mam siłę i ochotę za nim ganiać. :)Szczęście tylko, że równo o 22 idzie razem ze mną spać i w nocy jest grzeczniutki ;)
OdpowiedzUsuńMoja woli na kołderce ale pod narzutką, albo kurde na mnie!!!
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu przy "robaki z ziemi kwiatowej mdleją z przerażenia" ....
OdpowiedzUsuń:)