środa, 27 lutego 2013

a u Ryśka na Długiej mieszka kot


Nie wszyscy go lubią, bo to narwaniec i dewiant (nie Rysiek, Waldziu) jak mawia Pani Emerytka, ale ponieważ pytacie o niego, to znów będzie o nim. Czytelników o słabych nerwach przepraszam za nawracanie do tego wątku.  Niedługo upłynie dwa lata, kiedy to zaczęła się historia Waldemara, pisana w czasie grafomańskich ataków gastronomicznych.

Już kilkakrotnie miałam ochotę ukatrupić a to Panią Emerytkę, a to znów Krysię rzucić w ramiona jakiego kochanka albo nawet kochanki ale przypomniałam sobie -  Rysiek raz mówił, że o kobietę nie będzie zazdrosny tylko się dołączy i już. Cwaniak, ciekawe, skąd ta pewność, że pozwolą. Na razie żyją w komplecie, o zdradach nie myślą bo zima była długa i ponura więc każdy mieszkaniec Krakowa i Huty wygląda jak zombie, ma samobójcze albo mordercze myśli i jeszcze z miesiąc tej zimy i wszyscy jak jeden mąż wylądują w Kobierzynie.

U Ryśków rozpanoszyła się ta diabelska kocica Luna i zachowuje się jak krokodyl, już nawet ktoś wymyślił teorię, że ona może być krokodylem w kociej skórze ale nie ma co wierzyć w takie plotki. Po prostu Rysiek jest wielki i ma ciepły brzuch więc kocica upatrzyła sobie na nim miejsce do spania, oprócz tego wygrzewa się pod lampą albo na grzejnikach, czyli normalny kot a nie żaden krokodyl. A to, że wodzi za Kryśką zabójczym wzrokiem i kłapie na nią mordą to nie cuda, koty różnie mają.

W każdym razie Luna nie jest kotem Kryśki, niestety. To się dobrze nie skończy, jeśli chodzicie Długą to uważajcie na okna. To skakanie ludziom na plecy wcale Lunie nie przeszło.

Miało być o Waldemarze a  zeszło na koty, znak, że dawno o nich nie było. U rachmistrza w sumie nic ciekawego, nosi rękę w gipsie z powodu dziury w zębie i tyle na razie.

20 komentarzy:

  1. już myślałam, że luna zmusi kryśke do skoczenia oknem na długą. albo ja wypchnie...
    a tymczasem to księżycowa panienka skacze ludziom na plecy....

    OdpowiedzUsuń
  2. Te koty to są skomplikowane w warstwie psychicznej.
    Nie takie jak uczyli w szkole - Koteczek płoteczek i mleczko.
    To jakieś demony obszyte elektryzującym futrem. A Jasna ma ich chyba siedem. Podziwiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój kot też na mnie kłapie mordą i...jak odwracam się od niego łapie zębami za moje łydki:)))Jak pies.Jeszcze nie szczeka ale miauczeć też nie miauczy....taki kot

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój przestał na mnie kłapać i podgryzać łydki kiedy dostał siostrzyczkę. Teraz podgryzają się nawzajem. Proponuję dokotować Lunie jakiegoś braciszka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa diagnoza mieszkanców Nowej Huty. Dobrze, że mamy obecnie autostradę i jadąc w skały już nie będę musiał przez Hutę jeździć. Nie miałem pojęcia, że to takie niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to i po skałkach chodzisz i na nartach śmigasz, i co jeszcze - nurkowanie , latanie?

      Usuń
  6. Z kotem lepiej nie zadzierać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. to co? rękę mu zaplombowali????

    OdpowiedzUsuń
  8. Luna jak Luna , przynajmniej ma charrrakter :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Kot, jak kot:) Samostwiennyj i tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa... to ja już wiem, co to jest GAG.
    Grafomański Atak Gastronomiczny!
    Odlotowe...!!!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gotowanie działa mi na wyobraźnię, podczas gotowania mam najwięcej pomysłów związanych z pisaniem

      Usuń
  11. To dziura z zębie grozi gipsem? Będzie cd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak:) to znaczy będzie ciąg dalszy o tym Waldemarze, ku przestrodze oczywiście

      Usuń
  12. Iwona proponuje dokotować Lunie jakiegoś braciszka... a powiedz Ty mi Droga Klarko co z tym kotem co go Rysiek w Wigilię znalazł? hę???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e nie, to Waldemar znalazł kota i karmił go bułką z pasztetem, a Luna zmieniała dom za domem bo żarła słodycze i skakała ludziom na plecy.
      Trzeba jednak te kawałki znów zebrać w jedno miejsce bo sama się gubię.

      Usuń
    2. hahahaha wiedziałem, że nie będziesz pamiętała, bo ten kot to był z mojego opowiadania; myślę jednak, że nie powinnaś niczego zbierać "w jedno miejsce", systematyzować, bo zatraci się cała spontaniczność Twojego pisania, a jak czegoś zapomnisz lub pokręcisz to po to masz nas - blogowych przyjaciół żeby Ci przypomnieli, sprostowali, rozplątali i razem z Tobą pośmiali się z zamieszania:-)
      ale oczywiście zrobisz jak zechcesz, a my się przystosujemy! Miłego dnia!

      Usuń
    3. zawsze w takiej chwili mam paskudne uczucie, że pogmatwałam i pomieszałam, gdyby byli "z krwi i kości" to byłoby o wiele łatwiej, a tak to żyją tylko tu i w mojej głowie, trudno mi o nich wszystko pamiętać.

      Usuń

Twój komentarz