piątek, 4 stycznia 2013

..przyjmijcie do domu..

kościół w Modlnicy
Miałam na ten temat już w tym roku nie pisać bo piszę co roku a do tego widzę, że na wszystkich portalach tematem dyżurnym jest "idzie ksiądz po kolędzie" ale napiszę bo się poczułam zobowiązana po tym, co przeczytałam dziś na onecie w komentarzach pod blogiem dor-baj. Inna sprawa, że praktyki tego portalu są żenujące.

Dziś właśnie mija 25 lat lat, jak tu mieszkamy. Tu, czyli w parafii Modlnica. W tym czasie w parafii zmieniło się czterech proboszczów, wikarych nie liczyłam. 
Nigdy, podkreślam, nigdy, żaden ksiądz przychodzący po kolędzie nie wypytywał mnie o osobiste sprawy ani nie wtrącał się w nasze życie religijne i osobiste.  
Zawsze wizytę duszpasterską traktuję jak miłe odwiedziny, bo po modlitwie rozmawiamy sobie o wszystkim,  ksiądz zachowując się jak grzeczny gość, pyta z troską o członków rodziny, z troską, czyli - jak zdrowie, jak się wam żyje i co porabiacie.
Zawsze też życzy nam na końcu wszelkiej pomyślności i błogosławieństwa. 
W tym roku zawstydziłam się, bo wikary popatrzył na mnie z wyrzutem, gdy chciałam mu wręczyć kopertę. Oczywiście jej nie wziął. 
Na koniec dodam - jak ktoś nie chce przyjmować księdza, to jego osobista sprawa, ale niechże nie robi z tego sensacji.  

A nie będzie końca, bo jeszcze napiszę, że lubię, kiedy ksiądz chodzi po kolędzie bo robię z tego dnia dzień szczególny tak jak dawniej moja mama, czyli ma być odświętnie i elegancko.
Miłego dnia!

Tytuł jest fragmentem skocznej kolędy, śpiewanej przez ministrantów wchodzących do domu.

41 komentarzy:

  1. Dlaczego mam zaczac przyjmowac, skoro NIGDY tego nie praktykowalam? A od znajomych dosyc sie nasluchalam, co ksieza w czasie tych "wizyt duszpasterskich" wyprawiaja, jak nachalnie zadaja pieniedzy, zagladaja do kopert i glosno wyrazaja dezaprobate, ze tak malo. Ze nie wspomne o wlazeniu buciorami w zycie intymne parafian.
    Zawsze na takie skargi reagowalam jednoznacznie pytaniem, po co wiec wpuszczaja go w ogole do domow? Odpowiedzi bywaly rozne, a to, ze nie beda chcieli dzieci ochrzcic, slubu udzielic, czy pochowac. Coz, kazdy ma to, co chce.
    Ty, Klarko, masz szczescie do dobrych ksiezy, bo i tacy sie trafiaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sformułowanie "go" jest obraźliwe, nie lepiej napisać Księdza?
      Uprzedzenie, jak u wielu ludzi...
      A czy jak czegoś nie jadłaś, to nigdy nie zaczniesz jeść?
      Miłego.

      (po 50)

      Usuń
    2. Czlowieku, nie przesadzaj! GO nie jest w zadnym wypadku slowem obrazliwym. Znam gorsze, na ktore klechy w pelni zasluguja, a nie uzywam.

      Usuń
    3. "klecha" natomiast jest słowem obraźliwym, Pantero, nie ma powodu do kłótni i obrażania kogokolwiek, sama napisałaś "słyszałam", masz na tyle dystansu aby mieć własne zdanie ale tu nie onet, nie zamierzam pozwalać na to, co tam się wyczynia.

      Usuń
    4. Tak jest, Klarko. Tego slowa uzylam z rozmyslem, bo nie bawi mnie przesada.
      A na szacunek trzeba sobie zasluzyc. Na szczescie wsrod kleru jest troche porzadnych i godnych szacunku jego przedstawicieli, choc to rzadkosc.

      Usuń
  2. kiedyś na pewnym kazaniu usłyszałam takie słowa - takich macie księży jakie macie społeczeństwo. przecież ci księża nie spadają z kosmosu tylko pochodzą z tych samych miast i wsi co reszta z nas. jeśli więc w ogóle społeczeństwa jest jakiś procent ludzi niekulturalnych to statystycznie analogiczny procent jest wśród księży. osobiście, podobnie jak Klarka, pozytywne doświadczenia - nigdy żaden ksiądz ani w domu moich rodziców ani w moim nie wymuszał koperty, nie zaglądał ile dostał i nie twierdził, że za mało. a jak nasz ksiądz budował kościół to ja wizytę duszpasterską przychodził wręcz z całym rozliczeniem co ile kosztowało, żeby go ludzie o defraudację nie podejrzewali...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak....ludzie czepiają się księży-jest ksiądz i jest KSIĄDZ.....Chcę,to daję>>>Rząd więcej wyciąga mi z kieszeni bez mojej zgody!!!!!!! Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam wrzucić swoje trzy grosze,ale już nie muszę:)Beti z klawiatury mi to wyciągnęła:)))Dokładnie masz rację!

      Usuń
    2. I ja:))maria I

      Usuń
  4. i ja mam dobre doświadczenia z kolędą:)
    zawsze trafiałam na sympatycznych księży, czy to przy komunii, czy przy chrzcinach dzieciaków
    czy to przypadkiem nie jest tak, że ludzie przeciwni kościołowi z lekka rozdmuchują zasłyszane historie, tworząc jakieś mity? choć i tu - jak w każdej grupie - na pewno są lepsi i gorsi księża...takie życie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Także podobnie jest u nas w naszej parafii tak jak u Klarki i podobne mam do tych spraw poglądy . Nagonka na wszystko co się tyczy kolędy przez niektórych tu w necie,to jakieś celowe manipulowanie nastrojami społeczeństwa przeciwko wszystkiemu co katolickie .Na szczęście u nas nie wszyscy dawają się na to nabrać i godnie przyjmują miłą dla nas wizytę duszpasterską raz do roku w naszych domach. U nas będzie zbiórka pieniędzy bo zbudowano prawie od nowa całą wieżę naszego kościoła. Wiadomo że koszt ogromny. Ale musu nie ma kto chce i może daje, a suma także dowolna w tej kopercie. pozdrawiam-;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieszkałam w trzech parafiach i zawsze to były miłe odwiedziny, kopertę trzeba było samemu wręczyć, nigdy ksiądz do niej nie zaglądał i nie komentował. Nasz ksiądz co roku robi rozliczenie (co do grosza) i wręcza je na kolędzie. Zawsze jest to wizyta bardzo wesoła, lubimy sobie pożartować i również traktujemy ją szczególnie, chata wysprzątana, odświętne ubrania. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie jest sympatycznie ale sztywno trochę. Jakoś tak nie specjalnie przepadam za tymi wizytami, ale generalnie nie mam nic przeciwko takim odwiedzinom. Pomaga to zwłaszcza młodym księżom poznać swoich parafian.

    OdpowiedzUsuń
  8. my nie przyjmujemy już księży po kolędzie od dawna.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. w mojej rodzinnej parafii ksiądz jest ten sam od 30 lat( za kilka dni będzie rocznica) zna wiec wszytskich jak łyse konie, czasami zdarza sie ze palnie coś co nie bardzo ksiedzu przystoi, ale ogólnie jest ok, u nas w domu też zawsze wizyta ksiedza to było swięto i zawsze było miło. Do koperty zagląda, owszem ale tak od zawsze było wiec wszyscy przyzwyczajeni.
    Przecież jak ktoś nie chce to nie przyjmuje, to jego osobista sprawa i osobisty wybór a nie później jakieś szopki, przecież to nie jest przymusowe!

    OdpowiedzUsuń
  10. popieram w 100%, to każdego sprawa, chce czy nie, i wolny wybór.. a tu już prawie ogólnonarodowe referendum się kroi.. i jak zwykle afera z niczego..

    OdpowiedzUsuń
  11. u nas też był - raz proboszcz raz wikary. Szybko - 5 minut, Jula spała chora a i ja "mocno pociągająca" byłam więc lekko się wystraszył zarazy machnął błogosławieństwo i poleciał dalej :D Od czasu do czasu zaglądamy do kościoła więc i księdza się nie boimy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam problemu. Cała wieś wie, ze jestem niewierząca, a z księżmi zawsze potrafiłam się tutaj kulturalnie dogadywać.Inna sprawa, że nie zawsze słyszałam o nich dobre opinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam z przyzwoitości post u dor-baj i cześć komentarzy również. Są paskudne i są , a tych jest więcej- rozsądne. Jakoś nie dopatrzyłam się cech nagonki na księży, a to przeczytałam wiele komentarzy o ich , niekoniecznie właściwym, zachowaniu. Zastanawia mnie podejście niektórych komentujących- wierzących, co wynika z treści komentarza. Oni autorytarnie pouczają innych, jak powinno się traktować (wiernopoddańczo) wiarę i KK. Nawet tutaj pouczono Panterę, że nie pisze się "go" tylko mogła napisać "księdza". No ludzie złoci...od kiedy to określenie zaimkiem osoby zaimkiem jest obraźliwe?
      O tym, co mówili księża o mnie i jak mnie nazywali, wolę nie mówić.

      Usuń
    2. Mówiąc np. o mamie do kogoś mówisz ona, czy po prostu, no właśnie, jak.

      (po 50)

      Usuń
    3. Jeżeli powtarzam i wiadomo, że to i nią chodzi, bo tak wynika z kontekstu (patrz u Pantery ta sama sytuacja- odnosi się do tekstu Klarki) mówię ona i jestem pewna, że nie jest to oznaką mojego lekceważenia. Coś mi się zdaje, że komuś chodzi o wyższość formy nad treścią:), bo nie śmiem nawet twierdzić, iż li tylko o taką formę chodzi anonimowemu po 50 zarezerwowaną tylko dla księży (a tak z Twojej wypowiedzi wynika). A poza tym na zaimek pisany wielką literą trzeba sobie mocno zapracować i tu znowu wątpię, czy któryś z księży zapracował sobie (nie ujmując im jakichkolwiek zasług)aż na taki zapis:)
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Przykład:)))))))
      Do brata: Wczoraj mama była w pokoju, zauważyła plamę na podłodze i stwierdziła, ze ona tego nie zrobiła. A ja uważam, że to ona.
      Teraz jest OK??????

      Usuń
    5. :-)

      (po 50)

      Usuń
  13. Jak to w życiu stosuję zasadę zaufania. Ufam,że wszystko będzie dobrze. Sam potrafię skorygować rozmowę z księdzem jeżeli zmierza ona na mieliznę. Nic z tego powodu mnie nie spotkało. W bloku ksiądz pracował jak przy taśmie w fabryce, mechanicznie. Na wsi mam nadzieję, że stać go będzie na indywidualne podejście. Miło wspominam w tej kwestii Gorce.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. I ja jestem za wizytą duszpasterską. To zawsze dla nas wyjątkowy dzień, czyściutko wszędzie, schludnie ubrani, pomodliwszy się wcześniej sami - czekamy.
    Jedna z wizyt, gdzie odwiedzającym duszpasterzem był Proboszcz: Odbywają się skoki narciarskie, skacze nasz Adaś, za chwilę ma skakać nasz Kamil i co? Ksiądz dzwoni, mąż do drzwi, aby z szacunkiem Księdza wpuścić, ja zapalam świeczki, szukam w pośpiechu pilota, aby wyłączyć to grające pudło i kurka nie mogę znaleźć. Ksiądz wszedł, patrzy na mnie na co nieco roztargnioną, tłumaczę o co mi chodziło i jednocześnie podchodzę do telewizora chcąc wyłączyć go paluchem. A Proboszcz na to: proszę nie wyłączać, najpierw pooglądamy, a później się pomodlimy. Pooglądaliśmy, pogadaliśmy, wypiliśmy najpierw kawę i dopiero się pomodliliśmy. Dyskusja zażarta była na temat skoków.
    Inna wizyta - mieszkam na parterze, przyszedł ksiądz po kolędzie - pomodliliśmy się, pogadaliśmy, pośmialiśmy i przy wyjściu Ksiądz pyta: Czy mógłbym zostawić tu swoją "szkórę"? Chciał zostawić jakiś tam byle jaki paltocik, aby nie pocić się gnając na piętra wyżej.

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie w domu mama przyjmuje księdza co rok.Mnie przy tym nie ma bo mam tylko ślub cywilny i do kościoła nie chodzę więc obawiam się wypytywania.A mój mąż wprawdzie do kościoła chodzi ale bardzo rzadko bo w soboty po południu pracuje/u nas msza jest tylko w soboty/.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja się nie będę wypowiadał w tej materii... choć jako stary dziad mam już ogromny bagaż doświadczeń z księżmi i po kolędzie i bez kolędy. Niech każdy swoje myśli i swoje wie.
    Bogusław

    OdpowiedzUsuń
  17. śliczny kośćiółek macie

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiesz, kiedyś, lata temu, był u mnie ksiądz po kolędzie....w maju. I wcale nie nie był zainteresowany co u mnie w domu się dzieje, tylko tym, czy płacimy na budowę kościoła.Jakoś tak miło mi się zrobiło, że przestałam na ów cel regularnie wpłacać.A poza tym należę do tych osób, które nie dociekają w co kto wierzy i dlaczego, bo wiara to wielce osobista sprawa i mnie pośrednicy w tej materii nie są potrzebni. Teraz u nas już nie chodzą na wizyty "duszpasterskie" bez zaproszenia i tak być powinno.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem wierząca,nie mam problemu ani z wizyt ą ani z kopertą,bo wiem,że przeznaczane są na właściwy cel:))W tym roku przydarzyła nam się piękna historia.Ksiądz z małym ministrantem i Mały miał problem,że nie dosięgnie do gónej części drzwi ,żeby napisać kredą K+M+B 2013-stoi i raz na nas raz na drzwi,a mąż do Niego:
    "pisz Chłopie tam ,gdzie dosięgniesz"-napis jest w połowie drzwi-różową kredą-nie będę tych drwi myć:))maria I

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie czytałem jeszcze artykułu (trochę szkoda, że nie podałaś linka - byłoby łatwiej znaleźć) ale uważam, że sama sprawa kolędy nagłaśniana jest przez tych, którzy kolędy nie przyjmują. Oni najlepiej wiedzą jak się ksiądz u kogoś w domu zachowuje, co mówi i jak "łapczywy" jest na pieniądze. A wiedzą, bo dowiedzieli się od kogoś, kto zresztą też księdza do domu nie wpuszcza, ale słyszał.

    Księża są tacy jak nasze społeczeństwo - i dobrzy i tacy, którzy tej posługi nie powinni pełnić. Są nawet źli - ich też obowiązuje prawo, i kilku czy kilkudziesięciu aktualnie siedzi.

    Zdarzają się osoby dotknięte jakąś wizytą. Nie dziwię się im, że na każdą kolejną patrzą z podejrzliwością i nerwowym oczekiwaniem, przy wcale nie najlepszym nastawieniu. Ale to jak mniemam rzadkość.

    Każdy, kto jest tak samo otwarty na rozmowę z babcią pod klatką, znajomym pijaczkiem pod sklepem, policjantem i urzędniczką w skarbówce, nie będzie miał problemów z kolędą. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię u nas widzieć, witaj, proszę link http://zawszewbiegu.blog.onet.pl/2013/01/03/po-koledzie/- choć szczerze to szkoda oczu, lepiej tego nie czytać

      Usuń
    2. Obiema rękami podpisuję się tutaj oraz pod zdaniem Beti - dodać jeszcze można, ze nie tylko o kolędzie mają najgorsze zdanie ci, co jej nie przyjmują. Również o pazerności księży, niepotrzebnych wydatkach, bogaceniu się na datkach od naiwnych emerytek najwięcej "wiedzą" ci, co nigdy grosza na cele kościelne nie dali.

      Pozdrawiam, M.

      Usuń
  21. Na szczęście jakoś zawsze przychodzą do mnie księża
    normalni, nie po kopertę..

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę, że większość ma traumę z dzieciństwa, gdy trzeba było recytować paciorek, śpiewać kolędę i pokazywać zeszyt do religii :D
    I stąd ta nerwówka, stąd opory i pytlowanie. Ksiądz też człowiek, na ogół inteligentny, tylko problem leży w nas samych :) Żeby nie było - ja też miewam obawy i chciałabym uciekać, bo już tak się przyjęło, że ma być ładnie, uroczyście, świątecznie - w końcu ksiądz to wysłannik Boga dla wierzących - święci nasz dom, by nam się wiodło w kolejnym roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, gość jak inni, i powiem Ci, że ja najwięcej czasu spędzam podczas tej wizyty na żartach

      Usuń
  23. Ja nigdy nie miałam problemu z kolędom,nigdy mnie nie obraził żaden ksiądz,co do pieniędzy u nas przed kolędom jest jasno powiedziane na co w tym roku są przeznaczone ofiary z kolędy,zawsze jest to jakaś potrzeba parafii.W tym roku remont głównych schodów kościoła,a mamy bardzo wysokie.Zawsze dawałam tyle na ile było mnie stać,bez żadnych szaleństw,nigdy też nie zdarzyło się by ksiądz sam upomniał się o pieniądze,zawsze to ja go gonie z kopertom.Ponieważ mam chore dziecko to na ogół nie chce wziąć. miki

    OdpowiedzUsuń
  24. Nawet w akademiku chodzi ksiądz po kolędzie. W tamtym roku był u nas taki nawet sympatyczny.

    OdpowiedzUsuń
  25. Klarko. Wolałbym mieć mniej wspomnień i być młodszym:)
    Ale jest jak jest. przed czasem nikt z nas nie ucieknie. Z Jankiem mam się spotkać niedługo.
    A Jurka widuję od czasu do czasu....

    U nas też ksiądz po kolędzie chodzi. Ale narzekał, że coraz mniej ludzi korzysta z tych odwiedzin. W mieście jest inaczej. A u nas mieszka dużo ludzi w wynajętych mieszkaniach, czyli nie miejscowi.
    Ja lubię tą tradycję. Generalnie to tradycja musi być.
    Jak można żyć w ogóle bez tradycji???
    Pozdrawiam tradycyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja mam podobne odczucia Klarko. Zawsze szykujemy dom jak na przyjęcie i tak je traktujemy. Może jest to problem leżący jak zwykle po obydwu stronach spotkania. zawsze można powiedzieć: Są ludzie i ludziska.
    Pozdrawiam.
    Tatul

    OdpowiedzUsuń
  27. Odbiegając od tematu, byłam kiedyś w Modlnicy i to stamtąd pochodzi moja najlepsza koleżanka z ostatniej pracy :-)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz