zdjęcie ze strony http://kleparz.krakow.pl/ |
Krakowiaczek jeden a nawet dwóch |
Z pewnością bardziej
pociągają opisy egzotycznych bazarów ale ja uparcie będę pisać o Kleparzu. Bo
czemu Kleparz nie może być dla kogoś egzotycznym i ciekawym miejscem, wartym
odwiedzenia?
pies sprzedaje czy psa sprzedają? |
Latem w części, gdzie
handluje się kwiatami, przejście jest mokre od wody ze spryskiwaczy, kwiaciarki
zraszają wiązanki, zmieniają wodę we flakonach, polewają wszystko wokół, by
roślinom było odrobinę chłodniej.
Od wiosny można tu kupić i
maleńki bukiecik konwalii, i olbrzymie naręcze bzu, i dwadzieścia pączków
tulipanów związanych w pęk od kobiety, która przysięga się na wszystko, że
wsadzone do wody na pewno się rozwiną i na pewno są żółte.
Można również zaopatrzyć się
elegancką, modną wiązankę okolicznościową, wieniec pogrzebowy i bukiet ślubny.
Gorzej jest zimą. Na stołach
stoją bowiem kwiaty sztuczne bo przecież cięte natychmiast zmarzną, stoją więc
bardziej jako dekoracja niż towar, a przy nich sterczy sprzedawca. Sprzedawca
nie zmarznie tak szybko jak zielsko i nie traćcie nadziei, na pewno kupicie
potrzebną wiązankę, trzeba tylko zaufać.
Zaufać i udać się ze
sprzedawcą do kamienicy tuż obok, przejść ciemnym, wąskim przejściem, potem
schodami w dół, potem w głąb, i jeszcze kawałek do ponurej, strasznej piwnicy.
A tam – siedzi panienka wśród kwiecia i robi bukiety z pięknych, świeżych,
pachnących kwiatów. Wybierze dla Was najpiękniejsze, zapakuje w kilka warstw
papieru i nie policzy drogo. Albo i policzy.
Niedługo prawdopodobnie nie
będzie już handlu na krakowskich placach, ponieważ wszyscy bez wyjątku - sprzedawca kwiatów i pani
handlująca kapciami i babka od gazet – wszyscy muszą mieć kasę fiskalną.
i tyle zostanie z gwarnego placu |
...a szkoda.
OdpowiedzUsuńChoć może znajdzie się ktoś, kogo będzie stać na kasę. Byle nie były to jarmarczne budki z pamiątkami z plastiku, z Chin...
tam się handluje głównie warzywami, owocami, kwiatami, mięsem i nabiałem
Usuńnie wyobrażam sobie Klarko Krakowa bez Kleparza, czy bez targowiska pod Halą Targową!
OdpowiedzUsuńmnie tam zawsze fascynowały niemożliwe kiczowate obrazy to raz, a po drugie - handlujący, którym się chciało stać z kilkoma śrubkami, wyszczerbionym kubkiem i starą książką, cały towar wygląda jak zdobyty nad ranem w śmietniku
Usuńjak ja lubie te Twoje opowieści o Kleparzu, uwielbiam po prostu w nich sie zawsze coś ciekawego dzieje, adziś tak smutkiem powiało...
OdpowiedzUsuńI uwielnbiam kwiaty tak właśnie kupowana, ze straganu...
Uwielbiam wszelakie bazarki, ryneczki i targowiska!!! Nie cierpię hipermarketów!
OdpowiedzUsuńNa pewno Kleparz jest egzotyczny dla cudzoziemców...
OdpowiedzUsuńTak jak ich bazary dla nas...
Bardzo bym żałowała, gdyby takie miejsca jak Kleparz zniknęły, ale konkurencja marketów jest olbrzymia.
OdpowiedzUsuńNo i te kasy fiskalne też nie ułatwiają nikomu życia.
Pozdrowienia :)
W myśl hasła - nie bądź jeleń weź paragon.
OdpowiedzUsuńŚwiat się zmienia, nie wiem czy na lepsze.
Pozdrawiam
Jakie krótkie myślenie - dokręcić śrubkę takim sprzedwcom. Jakby trudno było przewidzieć,że nie udźwigną,że i tak pracują wiele godzin i z trudem wyrabiają...
OdpowiedzUsuńA potem będzie krzyk ,że bezrobotnych przybywa;/
Smutno..
A lekarze w prywatnych gabinetach też?
OdpowiedzUsuńA w Chinach niczym nieskrępowany handel,
OdpowiedzUsuńmało reguł i przepisów i nikomu nie przeszkadza,że ktoś chce zarobić na życie stawiając stragan z dwóch desek
Pozdrawiam
Chinka
ustawa ugodzi w jednoosobowe mikroprzedsiębiorstwa utrzymujące się z handlu od wielu lat, płacących do tej pory podatek ryczałtowo
UsuńFakt, że w takich okolicznosciach kasy fiskalne to głupota. Ale co z prywatnymi lekarzami? Przecież taki pan doktor może sobie policzyć ile chce i od kogo tyle a tyle! Niby małe oszustwo, ale czasami różnice cen w na pozór takich samych wizytach są spore.
OdpowiedzUsuńPuenta
lekarze i prawnicy również muszą, o ile nie osiągają 20 tys obrotu rocznie, nie wiem, jak oni to liczą
UsuńDyrektywy unijne, a jak nie dyrektywy to podatki, a jak nie podatki to inne diabelstwo, wszystko to zabija najfajniejsze rzeczy i sytuacje.
OdpowiedzUsuńDo łez rozbawiło mnie jak w zeszłym roku na dożynkach w jakiejś wiosce zakutej dechami gospodynie sprzedawały placek drożdżowy ze śliwkami. Sprzedawały za symboliczne grosiki i wszyscy szli do nich po ciacho, bo było ponoć pyszne. Inspektorzy z urzędu skarbowego też poszli. Karę wlepić za brak kasy fiskalnej. Paranoja.
We Wszystkich Świętych inspektorzy "dołapali " bez kasy fiskalnej organizację kościelną-mającą status stowarzyszenia,która sprzedawała pod cmentarzem znicze.Dochód ze sprzedaży przeznaczony był na paczki mikołajowe dla dzieci i świąteczne dla najuboższych rodzin.maria I
UsuńNie rozumiem tych dziwnych przepisów! Przedsiębiorca nie musi mieć kasy fiskalnej, jeśli nie osiąga obrotów (przychodu:) w wysokości 40 000 rocznie. Więc jak można karać gospodynie za brak takiej kasy, albo organizację kościelną sprzedającą znicze? Albo sprzedawców na Kleparzu? No chyba, że taką sprzedaż regulują odrębne przepisy. Może ktoś wie i mi wyjaśni?
Usuńrolnicy płacą niższe składki i oni są chyba dalej w ryczałcie, jeśli chodzi o podatek, ale znam może dwoje handlujących towarem z własnego gospodarstwa, i to oczywiste, że sporą część towaru dokupują na giełdzie, reszta handlujących to prowadzący działalność pozarolniczą
UsuńZaprawdę małym rozumem rządzony jest nasz świat.
UsuńALEF
Ponoć i warszawski kataryniarz ma już kasę fiskalną, na ramieniu, obok papugi...eh.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Niemożliwe!
Usuńobniżono do 20 tys obrotu rocznie, przy takim obrocie nie da się zarobić nawet na zus i skarbówkę, osoby prowadzące jednoosobową działalność muszą zrezygnować ze względu na koszty i trudności techniczne.
UsuńSłyszałam w radio, że w Sukiennicach już tylko rękodzieło będzie sprzedawane, żadnej żywności, żadnej chińszczyzny......
OdpowiedzUsuńOczywiście,niech dają w....,gdzie się tylko da.Najbardziej będzie mi szkoda właśnie kwiatów na Kleparzu.Gdzie były kasy fiskalne na 144tys.ton czosnku z Chin,sprowadzonego "na lewo"?-pewnie w naprawie-nie dajmy się,mimo,że ten dzień jest ponoć najbardziej depresyjnym w roku:)maria I
OdpowiedzUsuńo masz, to mi przypomniało o "babci czosnkowej", - raz w tygodniu ktoś przywoził jej z hurtowni wór czosnku, chowała go w bramie u znajomej, brała do koszyczka trochę główek i krążyła po placu mówiąc - tani czosnek, tani, kupujcie czosnek zdrowy itd. Wiele osób kupowało bo rzeczywiście bywa tak, że człowiek w ostatniej chwili sobie przypomina - a nie ma w domu. Czasem ludzie kupowali widząc, jak babina jest zmęczona i zmarznięta a nie z potrzeby. Ubierała się jak porządna wiejska gospodyni,nie płaciła za stół bo przecież nie stała tylko krążyła. Wiedziała o placu więcej niż niejeden historyk.
Usuńa ja wierzę, że Kleparz nie zniknie, bo Kraków bez Kleparza? no jak to brzmi...
OdpowiedzUsuńKraków bez Kleparza -nigdy !!!-ElizaF.
OdpowiedzUsuńhmm, jakoś smutno zakończony ten post. Miejmy nadzieję, że Kleparz zostanie zaliczony to produktów regionalnych i fiskalizacja go ominie :-)
OdpowiedzUsuń... i wszystko przez te kasy fiskalne!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
To ja już nie zdążę na Kleparz?! Bo w życiu nie byłam, a Twoje o nim słowa zachęciły bardzo... Gołębia to sobie mogę pod domem obejrzeć! Bez kasy fiskalnej...
OdpowiedzUsuńaż tak źle nie będzie, zostaną najodważniejsi, którym niestraszne skarbówki i mandaty i utrzymujący się z innego źródła a handlujący dorywczo
UsuńMożna powiedzieć, że mieszkam rzut beretem od Kleparza. Myślę o kupnie własnego mieszkania i wyprowadzce od rodziców, i przeglądając strony nieruchomości, wszystko czego szukam, to mieszkania blisko Kleparza :) Nie Nowego Kleparza, nie Hali Targowej, tylko Starego Kleparza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
fidelia
Uwielbiam przechadzki po placach handlowych, po Kleparzu też :)
OdpowiedzUsuńKleparz to nie tylko handel starociami, to także przednie delikatesy (zwłaszcza na tym Starym Kleparzu). Towar z górnej półki - często dla wtajemniczonych. To także kawał tradycji miasta.
OdpowiedzUsuńNo ale cóż, nie ma co płakać po rozlanym mleku. Unia przyjdzie i wyrówna.
ALEF
Wies u nas w UK tez sa bazarki, ludzie handluja czym popadnie, czasem jest to duze stoisko z warzywami czasem stragan z bulkami albo koncowkami materialow. Sa tez carboots czyli takie pchle targi. Ale nikt, ale to nikt poza regularnymi sklepami NIE MA KAS FISKALNYCH. Urzedy Skarbowe scigaja tych co unikaja placenia podatkow ale taka drobnica nikt tu sie nie przejmuje.
OdpowiedzUsuńBarbara
u nas płaci każdy tylko do tej pory można było płacić ryczałtem, wtedy nie ma żadnych odpisów itd. raz w miesiącu wpłaca się zadeklarowaną kwotę, posiadanie kasy fiskalnej wiąże się z technicznymi trudnościami i kosztami jej utrzymania, musi być zarejestrowana i serwisowana. Na wszystkie nabyte towary trzeba mieć fakturę vat więc np sąsiad nie może sprzedawać naszych czereśni bo ja mu faktury nie wystawię.
Usuńczy rolnik tez musi mieć kasę fiskalną,handluje przecież tak jak każdy.
OdpowiedzUsuńczy rolnik tez musi mieć kasę fiskalną,handluje przecież tak jak każdy.
OdpowiedzUsuń