Nie pisałam dawno o
Krysi i Rysiu bo może oni naprawdę czytają i się wkurzą, a z
drugiej strony jak to są tacy mili ludzie to się przecież nie
złoszczą o byle co. Żeby jakoś poprawić wizerunek Ryśka to może
napiszę o jego nowym polonezie, co? Dobra, żartowałam! Nie kupił
nowego poloneza bo stary jeszcze na chodzie. Dobra, żartowałam!
Renówkę sobie kupił, o! Ha, teraz już mogę swobodnie
chodzić Długą i się nie bać, że mnie Rysiek dorwie i ochrzani.
Nie ma co filozofować bo
w sobotnie wieczory to się trzeba integrować z rodziną a nie z
laptopem, dlatego napiszę krótko i na temat, tak tak, nie
będzie nawracania i owijania.
Krysia od dłuższego
czasu marudzi bo zamarzyło się jej jakieś zwierzątko towarzyskie,
jakby ten wizytujący ich często Dżolero wystarczająco jej nie
zniechęcił, dziwne, nie? Zwłaszcza, że Dżolero niezmiennie
rzuca się na Ryśka z jazgotem i wpija mu w piszczel wszystkie swoje
zęby a Oliwka czyli Staszka zawsze wtedy krzyczy - Rysiu Rysiu
tylko ostrożnie go odczepiaj żeby mu się ząbki nie połamały!
Szliście kiedy przez pokój z psem wrzepionym w łydkę? No, a
Rysiek przynajmniej raz w miesiącu tak chodzi.
Oliwka czyli Staszka ma
doświadczenie nie tylko z psami. Jak ja piszę! To z pośpiechu, ale
przecież chyba takiego prostego zdania nie trzeba tłumaczyć. Albo
i trzeba, to blog jest i łatwo o nadinterpretację.
Oliwka potrafi zajmować
się nie tylko psami. Lepiej to brzmi, i jednoznacznie.
Jakiś czas temu bowiem
Oliwka dostała kota przepięknego, a raczej kotkę Lunę, wielką,
kosmatą, jakąś norweską leśną czy jak to się nazywa ta rasa.
Nie miała ta kotka dokumentów o czym napiszę za chwilę. A
jednak muszę się rozpisać bo to nie jest takie hop siup tralala i
do brzegu.
Pierwsza znana
właścicielka, koleżanka Oliwki, pewnego pięknego dnia znalazła
na progu swego domu klatkę z przepiękną kotką a obok klatki
karton jedzenia kociego i wór żwirku. Do klatki doczepiona
była kartka z informacją, że Luna jest zdrowa, odrobaczona i jest
prezentem.
Luna pokochała kobietę
miłością zaborczą i rzucała się z zębami i pazurami na
wszystkich innych ludzi, na gości, na domowników, na
listonosza i na księdza, który przyszedł po kolędzie. Miała
paskudny zwyczaj – kiedy tylko słyszała dzwonek, wskakiwała na
szafę w przedpokoju i czekała przyczajona niczym - no właśnie –
niczym polujący drapieżnik, którym w istocie była. A kiedy
otwierały się drzwi, zeskakiwała z wrzaskiem z szafy na plecy
nieszczęśnika. To zachowanie było powodem wielu nieporozumień w
rodzinie a miarka się przebrała, gdy pewnej nocy Luna dostała się
do sypialni i usiadła na piersiach męża swej pani. On się obudził
bo śniło mu się, że został przygnieciony przez płytę drogową
czy grobową, to wszystko jedno, i nie może złapać tchu.
Rzeczywiście – mało nie dostał wówczas zawału i przy
śniadaniu stanowczo zażądał od małżonki – albo ona albo ja!
Na co kotka wskoczyła z gracją najdelikatniej na świecie na
kolana swej pani i tuląc się do niej, patrzyła na niego czarnymi
oczyma. Kto ma kota to wie, co to znaczy. Kto nie wie to powiem tylko
tyle – najlepiej uciekać albo łapać strzelbę, to zależy jakie
zwierzę tak patrzy.
Siedmiu czy ośmiu
weterynarzy i kocich psychologów badało kotkę i każdy
słysząc o pooranych plecach i pogryzionych uszach (ludzkich!)
wydawał wyrok – uśpić! Tylko jeden z nich zapisał kotce prozak
czy coś podobnego do tego specyfiku, ale przecież kotka nie
potrzebowała niczego do szczęścia bo była szczęśliwa tylko
swego szczęścia broniła. Jak lew. Kiedy kolejny raz kotka
uskuteczniła swój skok z szafy a kolejny weterynarz wydał
krótki wyrok – uśpić – trafiła się Oliwka. Przyszła
odwiedzić znajomą i przyniosła w prezencie krakowskie ciasteczka.
Nie wiedząc nic o wyczynach Luny zachwyciła się nią i usiłując
ją obłaskawić, poczęstowała ciasteczkiem z czekoladą. Zdumiona
gospodyni zobaczyła swą kotkę mruczącą z rozkoszy na kolanach
Oliwki i w ten sposób dość podstępnie pozbyła się kota,
wszak to mąż był głównym żywicielem rodziny a nie Luna
więc wybór był oczywisty.
Kiedy uszczęśliwiona
kotem Oliwka przytargała kontenerek do domu, Dżolero zaszył się
pod kredensem i nie dało się go wywabić nawet łososiem. Kotka
natomiast natychmiast usadowiła się - nie, nie na szafie w
przedpokoju. Na stole w salonie obok talerza z ciasteczkami, które
stały się natychmiast jej głównym pożywieniem. W niedługim
czasie spasła się jak smok i nie chciało się jej atakować nawet
Dżolera.
I do brzegu! Krysia
poznała Lunę, gdy ta już była wielkim, nieruchawym, puszystym
kociskiem, przechodzącym się od czasu do czasu z kanapy na fotel i
z fotela na parapet.
Sama jestem ciekawa, czy
Rysiek dostanie kota na Mikołaja.
I już? Koniec? Musze przeczytać raz jeszcze, bo nie załapałam;);D
OdpowiedzUsuńtego się właśnie bałam, skasować?
Usuńnieeeee!!!!!!Napisać ciąg dalszy!;))
Usuńno właśnie - ciąg dalszy!!! Klarka czyś Ty się obraziła na Ryśka?? ostatnio z nim rozmawiałem na meczu Cracovii (wiedziałaś, że im kibicuje??) mówił, że mu przeszło... a Ciebie lubi, za - jak to powiedział - obiektywną sympatię. Nie mam pojęcia co miał na myśli, po 2 piwach byliśmy;)
UsuńOn dostanie kota, nawet wcześniej niż na święta
OdpowiedzUsuńOj Klarka, zwody takie wyczyniasz, że też czytam raz jeszcze, ale coś mi się wydaje, że ta Krysia chcąca zwierzątko wejdzie w posiadanie Luny? Rysiek dobrze zrobił, że renówkę kupił, a jak jeszcze na ON do tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńPost poniekad o Krysi i Rysiu, a poniekad "znow o tych kotach". ;)
OdpowiedzUsuńCos mi sie widzi, ze Krysia przygarnie Lune, podda ja ostrej diecie, a odchudzona kotka nabierze wigoru i wypowie wojne Rysiowi. :)
Te zwyczaje Luny przypominają mi młode lata naszej Mruni, uwielbiała wyskakiwać na drzwi w mieszkaniu i spacerować po nich chwiejnym krokiem:) a kiedy chciała zejść, trzeba było "nadstawić" jej plecy, pochylając się, żeby mogła skoczyć na nie, a następnie na podłogę;))
OdpowiedzUsuńNa szczęście nikogo nie atakowała znienacka;)
znaczy się, ja zrozumiałam, że rysiek dostanie na mikołaja lunę a krysia będzie jej ukochaną panią. i luna się odchudzi i popatrzy na ryśka tymi czarnymi oczami że wiadomo : wsiadać w renówkę i wiać....
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :))) Kto ma/miał kota ten wie jak to jest. W sumie to szkoda mi Luny, co by było jakby ciasteczka się skończyły?
OdpowiedzUsuńcałkiem możliwe, że Krysia zaopiekuje się Luną, wszak to siostra Oliwki i skończą się ciasteczka
UsuńZdechnie bydlak z przejedzenia i będzie happyend :)))
OdpowiedzUsuńod ciastek jeszcze nikt nie zdechł:D
UsuńCzyli znalazł się sposób na koteczkę ,żeby uspokoić ...
OdpowiedzUsuńCzytałam coś podobnego "Wszyscy mężczyźni mojego kota" czy jakoś tak :D
OdpowiedzUsuńNoo, ja tak jak Tatul myślę, że Rysiek dostanie kota jeszcze zanim co ;)
A mnie Rysia żal... Nie kota!
OdpowiedzUsuńmoże się zaprzyjaźnią, Rysiek jest dość misiowaty i pasuje mu kot na kolanach
UsuńHistoria mrożąca krew w żyłach! Ale ja pewnie też pokochałabym tę Lunę :)
OdpowiedzUsuńRysio zagrożony...
no ale żeś się napisała o Krysi i Rysiu, że strach!! co tam Luna, a tym bardziej Oliwka vel Staszka!!! normalnie jestem zawiedziony! słyszysz?? Z A W I E D Z I O N Y!!!! chyba zarzucę focha...
OdpowiedzUsuńBogusław
a jaką renówkę Rysiek kupił? Newadę z 86 roku? czy megankę z 94? a może całkiem nowe clio;-) hahahaha
OdpowiedzUsuńmegankę;) a co Ty robisz o 1;40 przy kompie, nie możesz spać albo coś w tym rodzaju?
Usuńcoś w tym rodzaju;) zebrało mi się w sobotę na takie różne prace w domu i.... trochę się zeszło, bo o 1:00 skończyłem, potem kąpiel i krótka wizyta w necie, która przeciągnęła się do 3:00 hahahahaha
Usuńmegankę mówisz - hmmmm... to muszę Ryśkowi podesłać adres jakiegoś dobrego mechanika co naprawia francuzy;)
Co za historia? Nie słyszałam jeszcze o tak odważnym kocie! Żeby tak na obcych ludzi! Z szafy! Nie wystarczyło położyć na tej szafie coś, żeby nie mogą tam wejść? Och, ta Luna nie ma łatwego życia z łysymi:P
OdpowiedzUsuńBiedna Luna... już Krysia się nią zajmie:) Jak ją Rysiu dostanie na Mikołaja. A propos...zwierzę w postaci prezentu niespodziewajki to ryzykowny pomysł.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy się z takich prezentów cieszą. Ciekawam co by na taki dar powiedział Rysiu.:)
Właśnie znalazłaś sposób na wszystkie agresywne zwierzęta - utuczyć!! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam parokroć i.... "i nic nie wiem, i nic nie rozumiem".
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! :)
Rysio dostanie KOTA...jestem pewna..., ale jakiego? Biedna bedzie jego glowa!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Koteczek :-)ale Rysio biedny oj biedny.
OdpowiedzUsuńNareszcie coś z mojej ulubionej serii - aż się nieco zdrowsza poczułam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - szczególnie Kraków i okolice, bo tam u Was podobno smog jak smok - wawelski, oczywiście.
M.
Czekałam na puentę, że to jednak było kocię jakiegoś rysia czy innego dzikiego kota. Ale tylu lekarzy by się nie poznało....
OdpowiedzUsuńWidzę, że z Luny był niezły łobuz :) Ona po prostu była zaborczo zazdrosna, tylko biedna tego okazać nie potrafiła... ;D
OdpowiedzUsuńtaki włąśnie norweski leśny mi się po domu placze, z szafy na plecy sie nie rzuca i raczej spokojny jest, ale raz mi pokazal, ze nie jest domowym kotkiem
OdpowiedzUsuńtylko upaść za nic ise nie chce i wygląda jak anorektyk
Jak ja tęskniłam za Rysiem i jego polonezem, tfu i Krysia;)
W reżyserii Andrzeja Seweryna? Marzącego o Złocie Dezerterów?
OdpowiedzUsuńOdp. brzmi-NIE.
Natomiast Luna przygotowała serwis, który ktoś wyniósł i mam nadzieję że to Krysia zbiera te rajstopki, pokrywki czy porcelanę...Odkurzacz reklamowy już ktoś wyniósł.
Właścicielki niestety - nie dadzą rady.
dostrzeżona