- Tomek a czemu ty się
ożeniłeś z Renatą?
Bo zaszła w ciążę, proste – odpowiadał Tomek
wzruszając ramionami.
Renata z dumą nosiła na
palcu obrączkę bo nie ma się co czarować, w tych czasach zaprowadzić faceta do
ołtarza to wyczyn nie lada jaki. Nawet ciąża nie jest dostatecznym argumentem a
Renacie się udało. Był i panieński wieczór, było wesele do rana, porządne poprawiny - imprezy, na których nie mogło się
obyć bez piwka, bez drinków, bez szampana.
Piła niewiele, nie to, co
wcześniej, miała przecież świadomość , że coś tam się może porobić dziecku, nie
była aż tak głupia, żeby tego nie wiedzieć. Poza tym za każdym razem, gdy
wypiła drinka z wódki, strasznie rzygała, to zniechęcało ją skutecznie i
odrzucało od drinków, wolała więc piwo albo martini.
Co się dziwicie, wszystkie
dziewczyny teraz piją, facet jak pije to się nikt nie dziwi a dziewczyna nie
może bo ją zaraz wytykają palcami.
Pod drzwiami gabinetu ginekologa opowiadały
sobie z dziewczynami, na co mają chęć i najczęściej wychodziło, że na piwko, na
kieliszek wina albo na jakiś likierek. Renata najchętniej piła piwo i od tego
zaczęły się jej kłótnie z teściową. Bo matka Tomka zwróciła jej uwagę, że w
ciąży nie powinna pić alkoholu wcale. To tak, jakby ten maluch pił razem z
tobą, macie jedną krew – powiedziała ze smutkiem, widząc, jak Renia pociąga
solidnego łyka z puszki.
- Piwo ma mnóstwo witamin i
czyści nerki, przecież ja się nie upijam – żaliła się potem do Tomka Renata. Co
się miał kłócić z kobietą w ciąży, ona i tak wiedziała lepiej. Siedziała w domu
na zwolnieniu, nudziła się, odwiedzały ją koleżanki i one przecież w ciąży nie
były więc napić się mogły a teściowej nic do tego.
Tomek opowiada o tamtym
czasie dość niechętnie bo sam już nie wie, czy nie lepiej było rozgonić to całe
towarzystwo i twardo powiedzieć – nie ma picia w ciąży. Ale teraz jest już za
późno.
Adrianek urodził się malutki
i nie był podobny do żadnego z rodziców. Czasem już kilkumiesięczne niemowlęta mają twarz taty albo mamy, oczywiście z
dzieciństwa, a ten chłopczyk wyglądał inaczej. Miał szeroko rozstawione oczy, płaską
twarz, krótki, zadarty nos, był jakiś taki inny. Często płakał, trzeba było
przy nim chodzić na palcach bo się zaraz zrywał, mało jadł, mało spał.
Renata z początku karmiła
piersią ale miała z tym kłopoty bo dziecko nie chciało jeść i marudziło, kiedy
zaś dostawało butelkę, jadło więcej i było spokojniejsze. Tu znów była kłótnia
o alkohol, bo to chyba jasne, że alkohol jest we krwi a nie w mleku to nie ma
się co czepiać o piwo czy drinka, ale jednak Tomek się czepiał a ta jego
mamusia jeszcze bardziej. Znów usiłowała wstrząsnąć Renatą.
- Czy dałabyś Adriankowi
napić się piwa? Przecież to jest to samo, on je pije razem z pokarmem, jego
wątroba sobie z tym nie poradzi! – biadoliła.
Nie to nie, nie jestem
mleczarnią, nareszcie będę mogła się urwać choć na chwilę od tego ssaka –
pomyślała ale z drugiej strony żal jej było tych chwil, gdy mały przytulony do
jej boku posapywał i mruczał, zaciskając i prostując paluszki. Pokarmu miała
pod dostatkiem i wystarczyło odciągnąć go i schować do lodówki, a potem
spokojnie spędzić wieczór przy drinku czy dwóch. To było całkiem niezłe
rozwiązanie.
Jesień była piękna i Renata
całe popołudnia spędzała w parku wraz z innymi matkami. Tego dnia były urodziny
Żanety. Dzieci spały w wózkach na świeżym powietrzu a dziewczyny postanowiły
uczcić w plenerze urodziny koleżanki. Jedna przyniosła muffinki, druga placek z
jabłkami, wypiły po piwie czy dwóch i rozeszły się.
Renata nie była pijana. To był wypadek. Nie
wie, jak to się stało, że Adrian wypadł jej z wózka, to był moment, śpieszyła
się bo był głodny a odciągnięte mleko czekało w lodówce. Jej koleżanki bronią
jej zaciekle - która matka nie napiła
się w czasie ciąży albo podczas karmienia, niech pierwsza rzuci kamieniem.
Tomek, a czemu
rozwodzisz się z Renatą?
samo życie, szkoda, że tu akurat smutne. Zastanawiam się nad jednym... Jeśli facet spotyka się z jakąś dziewczyną tylko w jednym celu, a widzi, ze do mądrych ona nie należy, to czy nie lepiej dla niego byłoby bardziej uważać?
OdpowiedzUsuńNa imprezach rzadko widać która mądra, a która mniej ;)
UsuńTym bardziej powinien uważać :)) A dzieci zal, bo niczemu nie są winne, że rodzice nieodpowiedzialni...
UsuńSlow brakuje na ludzka glupote!
OdpowiedzUsuńJa nie piłam w czasie ciąży, cały czas wiedziałam ,
OdpowiedzUsuńże dziecku mogę zrobić krzywdę na całe życie.
Nie wiem , to jakaś idiotka była ta Renata.
Teściowa miała rację...
Klarko, tak lubię Twe miniaturki, lecz dziś za mocno trafia... niech tam się sami zabijają, ale już nie te maluszki...
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńNie napiłam się, nie zapaliłam papieroska, od dnia, w którym zorientowałam się, że jestem w ciąży. Ba, nie wypiłam kieliszka wina, nie daj boże wódki, nawet jak mały miał 5 lat! Bo przecież mógł zachorować wieczorem i trzeba było do szpitala ( był taki przypadek) i jak ja taka po winie mogłabym lecieć na ostry dyżur? Nie paliłam przy dziecku i wszystkich wokół przeganiałam, gdyby chcieli. Ale to było dawno temu, teraz jest jakoś inaczej. W tym względzie będę sekutnicą i jeśli będę mieć synową to też będę rygorystyczna, niech mnie znienawidzi, ale kobieta w ciąży alkoholu i nikotyny powinna unikać!!!
OdpowiedzUsuńTesciowa najmadrzejsza z nich wszystkich...
OdpowiedzUsuńA do rzutu kamienim szykuje sie moja wlasna mamusia :)
Pewnie jestem bardzo dziwna baba, bo nie wyobrażam sobie nieplanowanej ciąży. Z przyczyn zdrowotnych musiałam odłożyć posiadanie dziecka na kilka lat -zalecenie było 4 lata, zrobiło się z tego 9.Na 6 mies. przed planowaną ciążą skończyły się radosne imprezy z alkoholem, zarywanie nocy, wyczerpujące wyprawy.Jedyną używką pozostała kawa, ale w ilości 1 filiżanki dziennie.W czasie ciąży nie miałam: mdłości, różnych smaków, ale tyłam niemal z powietrza.Nigdy nie przepadałam za alkoholem, więc ta abstynencja wcale mi nie przeszkadzała. Efekt - do dziś bardzo rzadko piję, nawet wino.Efekt uboczny: po 50 ml nawet lekkiego wina jestem zalana, a potem mam KACA. Badania wykazują,że coraz więcej młodych kobiet pije alkohol i coraz więcej kobiet jest alkoholiczkami.Niestety kobiety znacznie prędzej i łatwiej wpadają w nałóg. Pewnie się ze mną nikt nie zgodzi, ale ja uważam,że to uboczny skutek równouprawnienia kobiet.A przedmałżeńskie ciąże to wynik braku uświadomienia seksualnego młodzieży. I niestety takich Renatek jest coraz więcej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Masz rację, że kobiety szybciej wpadają w nałóg, mniej kobiet również się leczy z nałogu. Myślę, że to nie przejaw społecznie akceptowanego równouprawnienia, tylko za wszelką cenę kobiety chcą dorównać mężczyznom- to rodzaj cichej 'walki", a tu znajdują akceptację partnerów pijących.Faceci łatwiej usprawiedliwiają swoje picie, kiedy towarzyszy im w tym partnerka- "bo ona też".
UsuńBrawo, brawo. Samo życie moherowa siostro!
UsuńKlarko, napisalas notatke o "wozkowej" prawie ze
OdpowiedzUsuńNo to był post nie ma co ale życie jest takie nie inne nie raz widziałam kobiety ze sporymi brzuchami upite na całego.... smutne ale jak wytłumaczyć takiej nie mądrej kobiecie że szkodzi dziecku?? Dwa razy byłam w ciąży i urodziłam zdrowe piękne i dorodne maluchy i nawet przez myśl mi nie przeszło by zapalić czy napić się jakiegokolwiek alkoholu.Mogłabym napisać Szok to oburzające ale nie napisze bo przecież to takie widoczne tylko my przymykamy na to oczy....
OdpowiedzUsuńprzerazajacy ten tekst, i az ciezko w to uwierzyc,
OdpowiedzUsuńmi samej zostalo do rozwiazania 9 tygodniu, i czasami jak jestesmy w gosciach, ktos mi mowi, ze lampka wina mi nie zaszkodzi, to mam ochote tej osobie cos zrobic, yyyech...
nawet lyk piwa to dla mnie juz za wiele, nie chcialabym miec do konca zycia wyrzutow sumienia i poczucia winy, ze skrzywdzilam wlasne dziecko
napisałam ten tekst specjalnie dla tych, co tak mówią, że piwo czyści nerki i pobudza laktację a lampka wina nie zaszkodzi. Powodzenia i daj znać jak tam co tam, to będziecie mieć pod choinką maleństwo, jeju jeju:)))
Usuńtak tak, swiateczny prezent dla Meza :) termin na 2 grudnia i bedzie dziewczynka :)))
UsuńGoraco pozdrawiam
A ja widziałam w szpitalu młode matki - w ciąży i tuż po urodzeniu dziecka, które urywały się ze sali by zapalić na dworze. NIe wiem skąd taki brak odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńZ nałogu, z nałogu :)
UsuńJa właśnie znowu przed chwilą zostałam zbesztana, nazwaną absurdalną obsesją, że jestem śmieszna i że żyję na zacofanym wschodzie! Bo na tym cywilizowanym zachodzie to cywilizowane położne zalecają wypicie lampki wina! Eko-mama napisała: "wino to jest genialny płyn mający swoją historię, swoją kulturę, swoją estymę, to nie jest podrzędny trunek dla podsklepikowych ochlejusów, ale to jest napój ludzi na poziomie. Lampka wina nie czyni nikogo alkoholikiem i nigdy nie może być postrzegana w takich barwach, jakie mi tu zarzucasz, kobieto opanuj się."
OdpowiedzUsuńKolejny cytat: "NIe namawiam do tego, żeby się urżnąć na potęgę, tylko by mogły endorfiny zadziałać, bo przecież stres powoduje wydzielanie adrenaliny, a ta blokuje wydzielanie oksytocyny, bez której nie będzie laktacji. Nie wiesz o tym?"
Nie wiem, nie wiem, bo przecież żyję na zacofanym wschodzie, w czasach średniowiecza!
Nie mam już po prostu siły walczyć z tymi argumentami!
Klarko bardzo Ci dziękuję, że poruszyłaś ten temat. Mam nadzieję, że przeczytam tu więcej komentarzy na NIE (piciu alkoholu w ciąży i w trakcie karmienia piersią) niż na tak, nawet jeśli miałaby to być mała lampeczka.
A swoją drogą, czy to naprawdę takie trudne dla kobiet, żeby powstrzymać się od picia takich procentowych trunków w czasie ciąży i karmienia?
Akurat dla czytelniczek tego blogu całkowita abstynencja w czasie ciąży i karmienia jest naturalna i najzdrowsza, z uwagą przeczytałam wszystkie komentarze i wychodzi na to, że w ciąży pije tylko patologia społeczna, o!
UsuńPowodzenia:)
Przyznam szczerze, że dla mnie nie picie alkoholu w ciąży było i jest czymś oczywistym. Palenie rzuciłam już tak dawno temu, że nawet nie pamiętam, że kiedykolwiek paliłam. A picie znacznie ograniczyłam od momentu kiedy zaczęliśmy starać się o dzidzie. Czasem było to jedno piwko w pierwszej połowie cyklu, kiedy wiedziałam, że na pewno nie jestem w ciąży, po owulacji już nawet nie patrzyłam na alkohol, bo "być może jestem w ciąży" a w ciąży nie wolno. W mojej rodzinie nie było ani jednej kobiety, która piłaby alkohol w czasie ciąży. Gorzej z paleniem niestety, bo zbyt dużo mam osób palących w rodzinie, przez co bardzo łatwo jest zostać biernym palaczem. Nawet mój brat ostatnio się oburzył, kiedy go wysłałam na księżyc z papierochem "bo dymisz na mnie". Popatrzył się na zasadzie - moja wredna siostrunia się czepia ale zaraz odszedł daleko, bo siedzieliśmy wtedy na zewnątrz przy jakimś grillu, więc miał gdzie pójść... Kobietki dbajmy o siebie, a najbardziej dbajmy o nasza Maluchy, bo to właśnie na nas ciąży największa odpowiedzialność za ich zdrowie i przyszłe życie...
OdpowiedzUsuńPrzez całą ciążę i cały okres karmienia nie wypiłam ani łyka alkoholu. Czy to jest jakieś poświęcenie, że w tym czasie się nie pije? Być może dla alkoholiczek tak, chociaż i one powinny przestać pić. Czasem próbują i im się to udaje.
OdpowiedzUsuńDla każdej zwykłej kobiety powstrzymanie się od picia alkoholu nie powinno być przecież problemem. Chyba każdej matce zależy na zdrowiu swojego potomka.
A dobre rady w stylu: przecież jeden kieliszek nie zaszkodzi, kwitowałam: tobie nie zaszkodzi, w ciąży nie jesteś, to pij.
Ale rzeczywiście, jest jakieś ogólne przyzwolenie na ten 'jeden kieliszek wina', czy to ciężarnej, czy kierującemu pojazdem...
Nie rozumiem tego, nie akceptuję tego i sprzeciwiam się zawsze.
Strasznie smutny ten Twój dzisiejszy wpis. Tym bardziej, że cholernie prawdziwy...
OdpowiedzUsuńJa uważam, że każdy człowiek jest istotą wolną i w granicach rozsądku może się napić alkoholu, zapalić papierosa czy nawet pociągnąć jointa. jego wybór w truciu własnego organizmu. Jedna, jedyna sytuacja- ciąża i karmieni- czas święty, czas prohibicji dla kobiety od wszelkich używek. NIE i już. Nie ma żadnych tłumaczeń, wymówek typu dla zdrowia, poprawienia laktacji. Bzury i tyle. Tu jestem ortodoksem zatwardziałym :(
OdpowiedzUsuńto znowu ja. nie bylam i nie jestem w ciazy ale owszem mi picie sie nie podoba w tym stanie, ale z drugiej strony ostatnio czytalam artykul o kobietach ktore zachorowaly na raka w czasie ciazy i mimo chemioterapii urodzily zdrowe dzieci
OdpowiedzUsuńPrzerażający jest totalny brak odpowiedzialności za dzieci wśród rodziców, bo tu oboje na swój sposób ponoszą odpowiedzialność: i matka, że jednak piła, i ojciec, że dla świętego spokoju nie reagował...
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, skąd w ogóle ten przymus picia alkoholu. Pewnie zaraz niektórzy mnie tu zechcą zlinczować, ale nic to, przywykłam. Nie piję i żyję:)i to całkiem nieźle. Wiem, że większości to się w głowie nie mieści-no bo jak to? Nie uczcić czegoś lampką szampana, nie wypić winka do obiadu? Ano nie. Nie chcę nie piję i nie dorabiam do tego żadnej ideologii- po prostu nie lubię, nie czuję potrzeby to nie piję, ale nie mam też nic przeciwko temu by ktoś w mojej obecności pił w granicach rozsądku jeśli ma takie życzenie.Ja to rozumiem, jednak na ogół otoczenie nie rozumie mnie. Dlaczego? Dlaczego muszę, albo przynajmniej powinnam przynajmniej czasami pić by nie uchodzić za dziwaczkę?
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Agnieszko, to zależy chyba od środowiska. U nas nikogo abstynencja nie dziwi, mąż pije bardzo mało albo wcale bo nie lubi, znajomi tak samo, poza tym prawie wszyscy prowadzą, generalnie wystarczy powiedzieć raz "nie, dziękuję" i nikt się nie czepia. Dawniej, z 10 -15 lat temu jakoś bardziej czuliśmy presję ale teraz nie. Pozdrawiam:)
UsuńAgnieszko to co napisałaś, to święta prawda! Ja czasem mam poczucie, że ludzie bez alkoholu to nie potrafią się dobrze bawić. Przykład: ostatnio byliśmy zaproszeni na 60-te urodziny do cioci męża i kila osób dosłownie po godzinie chciało iść do domu. I nie mam tu na myśli młodych, tylko takich w wieku cioci i dopiero jak wódeczka na stół została postawiona, jedna, druga, trzecia...to zauważyłam, że dla niektórych osób, warto było zostać. Inaczej by poszli! My, na imprezach dziecięcych, czyli ich urodziny, chrzciny nigdy wódeczki nie mieliśmy. Jedynie co to wino, gdyby ktoś miał ochotę na lampeczkę. Jak to zostało odebrane? Hmmm...nikt głośno o tym nie mówił, ale czuło się dziwną atmosferę. Ostatnio na roczku u kuzyna, również wódeczka się lała, bo trzeba opić urodziny maluchów!
UsuńJak tak wspomnę sobie lata dziecięce i imprezy dorosłych, to raczej nie pamiętam takich bez alkoholu. Zawsze był ten trunek. I nie to, że jestem abstynentką, nie. Za czasów buntu nastoletniego popijało się odrobinkę, potem jak już człowiek się usamodzielnił to nie powiem, alkohol też bywał na imprezach. A teraz? Chyba za stara już jestem he he he! Winko od czasu do czasu - czemu nie, ale to naprawdę rzadko. Zazwyczaj wylewam zawartość po jakimś czasie. Dzieci małe i nigdy nie wiadomo, kiedy co i jak się wydarzy, i co wtedy? Nie odczuwam potrzeby picia alkoholu, więc nie piję. Poza tym jednak często się spotyka namawianie do picia kierowców! Non stop to spotykam! "Ale jak wypije lampeczkę, kieliszeczek albo dwa, zje coś, to nic mu nie będzie"! I osobiście strasznie mnie to wqurza!
Pozdrawiam wiosennie :)