przysięgam, nie straszyłem ich! |
Muszę napisać bo mi umknie a chodzę po domu i się śmieję na samą myśl. Najpierw - Miśka mnie zabije albo się roześmieje na głos, raczej to drugie. Mąż Miśki, Sołtys, opalił się na czerwono i kiedy mi o tym opowiadała, wtrącił - tak, pół Polski musi o tym wiedzieć! Nie byłabym kobietą, gdybym nie podała dalej - teraz wie o tym cała Polska! Ups, nie tylko Polska.
To dla równowagi napiszę również o moim osobistym mężu. Kiedy wychodzimy razem, mąż idzie otwierać bramę i wyjeżdża z garażu a ja łapię koty i zamykam dom. Mam metodę - biorę najpierw Zbójcę, zostawiam na ganku i wracam po Kiciulka, który jest uzależniony od rybich tabletek i z akwarium dobrowolnie nie schodzi, więc jest łatwy do upolowania.
Luby jednak zaczął od Kiciulka, wyniósł go na ganek i wrócił po Zbójcę. Kiciulek w tym czasie zdążył wbiec do domu i schować się za kanapą.
- Kocie, wyłaź!
- Kocie, nie będę odsuwał kanapy, wyłaź!
Kot przebiegł do drugiego pokoju, w tym czasie Zbójca zdążył się ulokować na łóżku.
- Kocie, nie bawimy się w chowanego, wyłaź!
Kot przebiegł do kuchni, wreszcie Luby przypomniał sobie o kocim nałogu i podszedł do akwarium. Kot w jednej sekundzie wskoczył na akwarium. No to upolowany.
- Drugi kot na pole! Złaź z łóżka!
Nie do wiary. Kot z godnością zeskoczył z łóżka i wyszedł z domu.
To teraz Wy, niech cała Polska wie, co wyczyniają połówki;)
Normalny cyrk z kotami :-)))
OdpowiedzUsuńOne zawsze wiedzą , kiedy człowiekowi się spieszy
i wtedy przeprowadzają ćwiczenia wojskowe :-)))
Ale że posłuchał i wyszedł ??
Chyba dlatego, że to on :-)))
Wielki Kot tak ma - ja go muszę nosić na rękach a męża słucha
UsuńCzy to wyzwanie? Bo jak tak to muszę pomyśleć i wybrać z tego, co moja druga połówka wyczynia - trochę tego jest!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać!
UsuńOczywiście się zaśmiałam i od razu pobiegłam do mężulka,coby mu przeczytać!
OdpowiedzUsuńSołtys zobaczył geostat Klarki złapał się za głowę;)
Buźka
kiedyś się nam oberwie, pójdziemy spać na kanapę, albo coś
UsuńNie tylko cala Polska wie:) Troszke Ameryki tez:)
OdpowiedzUsuńmoja mama tak mawia, jak się coś dzieje sensacyjnego - no, to się dowie zaraz cała Polska i pół Ameryki!
Usuńmoja połówka - z zadziwiającą regularnością - o 18-tej zalega przed tv i nie rusza się do 23-ciej. a jak się zdarzy, że wyjdzie po przekąskę do kuchni: gol za golem :-)
OdpowiedzUsuńtak miałam na wtorkowym meczu - siedziałam jak zamurowana a kiedy wyszłam na chwilkę umyć zęby z tej czekolady to się zrobił remis!
Usuńwe wtorek cała w nerwach poszłam wziąć prysznic i nie widziałam wyrównującej bramki, a po moim powrocie z łazienki mąż powiedział w sobotę kąp się 90 min....;-)
Usuńczekolady kawałek też zjadłam:)
Moja mała Małpa znów nie wraca, tylko trochę cieplej się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńo widzisz, to znaczy, że wróciła całkiem do zdrowia
UsuńTeż to tak oceniam, dziś zeszłam na chwilę o 5 rano (budzik) to przylazła miaucząc od razu, schrupała miskę i poszła jeszcze pospać w sumie 2,5 godzinki u mnie :) Widać to jej wystarczy.
UsuńMoja połówka ma manie zamiatania, jeden z kotow tez..więc jest taki widok: potężny facet wywijający miotłą, a na owej miotle przyczepiony kurczowo kot:-)
OdpowiedzUsuńprawie jak ..czarownica?
UsuńTaki widok aż się prosi o zdjęcie, albo wręcz filmik; idę o zakład że biłby rekordy popularności na YouTube :-)
Usuńmój mąż (jak większość facetów) jest mistrzem spostrzegawczości - jak wchodzi do domu a ja siedzę z dziwną miną i staram sie nie parsknąć smiechem to już zaczyna się denerwować bo wie, że coś zmieniłam - któregoś razu pod jego nieobecność przywiźli nową kanpę - starą kazałam wynieść do gabinetu a nową na miejscu - wierzcie mi albo nie - ale nie zauważył w pierwszym monencie - rozglądał się bystro po pokuju wścikły na mnie że się znowu z niego naśmiewam (na ale weź się nie smiej jak facet nie widzi wielkiej kanapy na środku pokoju) i chyba ta złość mu oczy zamroczyła - potem oczywiście udawał że widział od początku tylko "się nie bawił" - z drugiej storny ma zadziwiającą pamięć do twarzy - jak idziemy na spacer będąc na działce i jakiś dzieciak nam mowi dziendobry - a ja pytam szeptem "wiesz kto to?" jak już nas minie - to on zawsze wie że to syn tych a tych sąsiadów - ja mniej wiecej pamietam ktory ma ile dzieciaków i w jakim wieku ale po twarzy to jakoś tak tylko najbliżą okolicę kojarze - a on wtedy mówi z wyższością no przecież już dwa razy go spotkaliśmy (rok temu)
OdpowiedzUsuńa zauważa różnicę, kiedy wracasz od fryzjera?
Usuńrzadko chadzam i jak już idę to zazwyczaj jest rewolucja (np długie proste - > krótkie kręcone i czerwone;) ) więc zauważa mało tego - zawsze ma czelność mi mówić że lepiej mu się podobało przed... - jeszcze nigdy mu się nie podobało jak coś zmieniłam w wyglądzie w sumie to i dobrze i źle - widać jestem dla niego idealna ;)
Usuńrzadko się też maluję i ale jeśli to zrobię to mąż nie widzi różnicy - tłumaczy się potem że za delikatny makijaż choć zazwyczaj jak już się maluję to na tzw. pandę :) ale dla niego bez brązowej tapety, różowych kółek na policzkach i czerwonej szminki to każdy makijaż jest delikatny ;)
Usuńa mojego nie ma :)))).. a jak go nie ma - to nie wiem jakie głupoty wyczynia (może to i lepiej...), bo w większości jest w Paryżu... a wiadomo, że w Paryżu to "najlepsze "KASZTANY" (!) są na Placu Pigalle...." co prawda, Zuzanna lubi je tylko jesienią, a teraz lato prawie jest... ale on to nie Zuzanna więc kto go tam wie .... :))
OdpowiedzUsuńale namotałaś:D:D
Usuńno czasami potrafię :) dziś, najwyraźniej, mam dobry dzień :))
UsuńTeż chciałam kupić kiedyś rybki i akwarium, ale tylko po to, żeby się koty nie nudziły:-D
OdpowiedzUsuńkup kup,dopiero będą miały o czym gadać!
UsuńPamiętam jak kiedyś nasza kota spadła z pierwszego piętra z parapetu. Spadła i miauczała pod oknem.Niemąż poszedł na dół i palcem wskazując kierunek powiedział do niej " do domu marsz!",a ona grzecznie poszła do klatki,a tam skierowała się na dół do piwnicy,na co niemąż do niej " gdzie do piwnicy leziesz,na górę zaiwaniaj" i kotka szybciutko zmieniła kierunek. Śmiałam się z tego na maksa
OdpowiedzUsuńmoże one nas uważają za personel, czyli noszenie na rękach i te sprawy, a ich za dyrekcję..
UsuńMam wrażenia,że już i tak za wiele nadonosiłam na Mego.:) To może tym razem przemilczę litościwie jego wyskoki.I tak sumienie mnie gryzie jak o nim u siebie piszę.Co dopiero u Ciebie:) Więc cichosza:)
OdpowiedzUsuńJa na mojego w tej chwili donosić nie będę ani na męża, ani na kota, bo za dużo by pisać, obje codziennie coś odwalą ;-)
OdpowiedzUsuń34lata po ślubie- ani słowa:))maria I
OdpowiedzUsuńNa meza duzo by gadac... Ma cala liste wad i mnostwo nawykow, ktore choc drobne, to doprowadzaja mnie do bialej goraczki. Coz, milosc wszystko wybaczy. :) Za to czytajac o wychodzeniu z domu i kotach, pomyslalam o naszym psie. Belucha doskonale wie kiedy wychodzac mamy zamiar zabrac ja ze soba, a kiedy zostaje. Ale w przeciwienstwie do Pani kociakow, zamykana jest w domu, trzeba ja wiec zawolac do srodka. Zazwyczaj idzie potulnie, ale czasem wstepuje w nia diabel. I oczywiscie wybiera sobie dni, kiedy sie gdzies spieszymy. Najpierw udaje, ze nie slyszy (a stoi 5 metrow od drzwi). Potem, kiedy zwiekszamy decybele w wolaniu, uprzejmie spojrzy, nawet machnie ogonem, ale dalej stoi jak slup! W koncu ktores z nas straci cierpliwosc i ruszy w strone upartego kundla, zeby zaciagnac ja do domu za obroze. I sie zaczyna! Pies nie zamierza dac sie zlapac i zaczyna dzika gonitwe po ogrodzie, z wariackimi zwrotami, skokami przez przeszkody, zadne z nas nie ma juz wtedy szans na zlapanie rudego potwora. Co ciekawe jednak, kiedy ktores z nas wkurzy sie juz na maksa i wrzasnie "do domu!", pies momentalnie podkula ogon, kladzie uszy po sobie i grzecznie maszeruje do drzwi... Ale co czlowiek sie nawku***wia, to jego! ;)
OdpowiedzUsuńjak moj paskud byl mlodszy (mowie o kocie, bo meza nie posiadam), to jak sie schowal w jakis zakamarek, to nijak nie dawalo rady znalesc. Ale wystarczylo otworzyc drzwi lodowki i kot magicznie materializowal sie u stop czlowieka, ktory ta lodowke otworzyl.
OdpowiedzUsuńMieszkam na poddaszu w maleńkim mieszkaniu, Rudy nie wychodzi na dwór, więc rekompensując sobie te małe powierzchnie wychodzi ze mną na spacerki wieczorem do suszarni rozwiesić pranie, zebrać pranie albo po prostu połazić po piętrach.
OdpowiedzUsuńW sobotę zbieraliśmy się na budowe, ja szykowałam prowiant na cały dzień w kuchni, a Luby poszedł do suszarni zabrać kilka rzeczy.
Zaraz potem zamknął suszarnię i zawołał mi od drzwi że schodzi z rzeczami do samochodu.
Jak tylko skończyłam pakować wałówkę zauważyłam że nie ma Rudego. Patrzę w łazience, niema, pod kanapą - nie ma. Więcej opcji schowania się kota w tym niewielkim pomieszczeniu też nie ma.
Z duszą na ramieniu wyleciałam na klatkę schodową - bo to ktoś mógł przestraszyć kota i uciekł na dwór jak się drzwi otworzyły, a tu osiedle, psy, samochody.
Brrrr...
Przeleciałam piętra - nie ma Kota.
Spanikowana, bliska zawałowi serca, wleciałam do domu i wyciągnełam pudełko z przysmakami, takie grzechoczące, wabik na Rudego. Zaczęłam grzechotać na klatce i nagle z suszarni dobiegł miałk.
Pobiegłam po klucze, otwieram a tu Rudy!
Lubu nie sprawdził czy kot za nim przypadkiem nie poszedł a ja mało nie zeszłam ze zdenerwowania.....