Biegła wystrojona jak na randkę, choć to przecież nie była randka. Kupiła sobie kwiaty, niewielki bukiecik, i potem, czekając przy kawiarnianym stoliku, tuliła pachnące płatki do twarzy. Barman, bystry student, miał specjalne zadanie – zrobić kilka ładnych zdjęć, gdy już przyjdzie ktoś, na kogo ona czeka. Wręczyła mu aparat i banknot. Czy krakowskich barmanów może jeszcze coś zdziwić? Tu wszystko jest takie romantyczne!
W Zaułku Niewiernego Tomasza, miejscu niezwykle uroczym, Janusz powiedział Martynie wiele przykrych słów. Nie chciał jej przyjaźni, nie mógł przyjąć jej uczuć i nie chce się z nią widywać. Wiedziała od początku, nie powinna się czuć rozczarowana, niepotrzebnie robiła sobie nadzieję. On nie chciał być nielojalnym wobec żony, niby te spotkania były koleżeńskie i nie można ich było nazwać zdradą ale nie chciał, nie chciał i koniec.
Martyna za wiele sobie wyobrażała, prosząc Janusza raz i drugi o spotkanie miała nadzieję, że odżyją dawne uczucia, przecież byli ze sobą, krótko i dawno temu, ale jednak byli. Do dziś nie może zapomnieć tamtej gorącej nocy w podkrakowskim dworku przerobionym na hotel. Janusz był niezwykle dbałym kochankiem i Martyna czuła się przy nim jak królewna z oddanym sługą u stóp. Ale to był jeden weekend a potem ich drogi rozeszły się na wiele lat. On się ożenił z Olgą, ich wspólną znajomą, mówił, że z miłości - trzymał się tej rodziny cały czas podczas gdy Martyna zdążyła się rozwieść dwa razy. Bo miłością jej życia był Janusz.
Poczuł się wolny. Miał dość Martyny. Dzwoniła, pisała, chciała się spotykać – na stopie koleżeńskiej, cóż to takiego, przecież między kobietą i mężczyzną może być i koleżeństwo, i przyjaźń, wcale nie trzeba iść do łóżka. Tak mu tłumaczyła. Może ona tak naprawdę myślała, on jednak w to nie wierzył. Zadał sobie pytanie – czy chciałby, aby Olga miała takiego kolegę. Codzienne telefony, sms, maile, i żeby czekał na nią pod biurem po pracy tak, jak czeka na niego Martyna, żeby tylko na chwilkę, na kawkę, i pogadać. I wszystko jasne – nie chciałby. Ciekawe który mąż by chciał.
Po kilku dniach znów dostał od niej maila. Z załącznikami. Na zdjęciach była Olga, rozbawiona, radosna, w objęciach kolegi z pracy. I dopisek – zgadnij, co Twoja święta żona robi na integracyjnych spotkaniach.
Nie zastanawiał się ani chwili. Poprosił żonę o wyjaśnienie. Olga westchnęła, poszła po swój laptop i pokazała mu zdjęcia, które dostała od Martyny.
Ładnie wykadrowane, ostre. W kawiarnianym oknie w Zaułku Niewiernego Tomasza przy stoliku siedzieli Martyna i Janusz. Pochylali się do siebie, ona trzymała dłoń na jego ręce, uśmiechała się do niego, on patrzył na nią z zainteresowaniem. Koło filiżanki leżał bukiecik kwiatów, taki, jak czasem dostaje dziewczyna na randce.
Olga nie miała się z czego tłumaczyć, wygłupiali się i ktoś robił zdjęcia, to wszystko. Janusz też się nie miał z czego tłumaczyć. Nie mieli z czego, ale rozmawiali cały wieczór a potem kochali się długo i namiętnie.
Martyna za to tłumaczy się, choć nikt jej o nic nie pyta. Wysłała im te zdjęcia, aby wreszcie poznali o sobie prawdę. Niech już nie udają przed wszystkimi takiego wiernego małżeństwa. Nie ma się co oszukiwać!
Ale zwrot akcji :)
OdpowiedzUsuńJuż byłam po stronie Martyny i chciałam psioczyć na Tomasza, bo ja też mam przyjaciół bez podtekstów, a tu taki psikus :)
Dobrze, że tamci umieli odnieść zdjęcia do własnych uczuć - w sumie Martyna im pomogła ;)
ha ja tak samo jak Baba ze wsi - znaczy może nie do końca byłam za Martyną, bo jednak nie lubię narzucających się osób, nie rozumiejących, że nie oznacza nie, a nie może, ale tego w sumie się nie spodziewałam:) Zazwyczaj dochodzi do momentu konfrontacji i potem rzadko ludzie dochodzą do porozumienia. Podoba mi się zakończenie i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńDobre zakończenie,
OdpowiedzUsuńale ja nie lubię ludzi,
którzy za bardzo włażą w cudze życie bez zaproszenia.
Co chciała zrobić Martyna
Pomóc czy ich skłócić :/
Nie lubię takich...
Wredne babsko ta Martyna.Takie przebiegłe żmije psują kobietom opinie.Mam nadzieję,że ta jest wytworem Twojej wyobraźni Klarko:). Chociaż co tu się łudzić,i w realu takich "kobiet" nie brakuje.:(
OdpowiedzUsuńO wypraszam sobie żmije :) są wredne, ale nie psują nikomu ani opinii ani życia:))))
UsuńNiezmiennie mnie dziwą osobnicy płci obojga, którzy niby to w imię miłości robią ukochanemu obiektowi świństwa, a potem liczą na jakiś ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńWierność i zaufanie, to naprawdę wystarczy. I cieszę się że ta para sobie ufa, bo to cementuje bardziej niż...
OdpowiedzUsuńI cieszę się że to tak się skończyło, bo bez zaufania to mogłoby całkiem inaczej.
W dzisiejszej dobie jest przyzwolenie społeczne dla zdrad.
OdpowiedzUsuń... a nawet jest to trendy.
UsuńALEF
Nigdy nic na siłę... Stara i dobra zasada, która wcześniej czy później i tak da znać o sobie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbiedna kobieta, oraz niebezpieczna-może nabruździć, jesli zechce
OdpowiedzUsuńDobre małżeństo- miłość, zaufanie,lojalność- tak powinno być. Mądra żona, mądry mąż.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń damsko- męska i tylko tyle? nie wierzę ...a zazdrość niszczy nawet udany związek.
Romans z żonatym zawsze kończy się powrotem do rodziny.
Pozdrawiam :)
Niezła myśl. Zdrada receptą na problemy małżeńskie.
UsuńALEF
Co chciała osiągnąć Martyna swym postępowaniem? Zniszczyć małżeństwo? Odzyskać Janusza, chociaż on tak naprawdę nigdy nie był jej. Coś sobie ubzdurała w tej pustej główce. Intryga jej się nie udała.
OdpowiedzUsuńbo nic tak nie dotknie kobiety jak mężczyzna, który nie chce jej dotykać
UsuńI w tym tkwi odpowiedź Klarko. Uznając tę opowieść za opis rzeczywistości można zasanawiać sie jak teraz będzie dotknięta Martyna
UsuńŻal takich Martyn, normalnie żal. Litość to uczucie wstrętne, ale jak inaczej do takiej pani, której się wydaje, że jak się upodli, naskamle i namiesza to dostanie w prezencie od życia Wielką Miłość przez duże WM.
OdpowiedzUsuńGdzie takie naiwne sieją?
Agnieszka