Na placu nie ma dyskryminacji i każdy może pracować ile chce i jak chce. Kobiety mają taki towar jaki sobie przywiozą i mężczyźni też, nikogo to nie obchodzi. Kto wstanie wcześniej ten wcześniej rozkłada stoisko, jeśli czuje taką potrzebę. Panie i panowie pracują tyle godzin, ile uważają, że dadzą radę. Jak coś muszą załatwić to nie pracują tylko załatwiają ale wtedy nie zarabiają. Jak jest mróz to marzną wszyscy jednakowo. Płacą takie same składki i podatki. Klientów przeważnie nie obchodzi płeć sprzedawcy, jak przyszedł coś kupić to kupi i nieważne czy u baby czy u chłopa bo nie ma znaczenia, czy chłop stoi z jajami czy baba, ważne, by jaja były świeże i niedrogie.
Dobrze,
OdpowiedzUsuńże chociaż na placu nie ma dyskryminacji :-)))
Klarka jesteś extra z tą swoją obserwacją zjawisk i ludzi :-)
Ale sympatie są! Zaczyna się od ulubionej/sprawdzonej baby lub chłopa, a potem idzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak w Polsce mamy równouprawnienie? Mamy :) Ja też mam swoje ulubione małżeństwo na ryneczku i u nich zawsze wszystko kupuję, niezależnie od ceny, chociaż czasem pewne rzeczy mają droższe niż inni. Ale tak ich lubię, że mi to nie przeszkadza i dopłacę tą złotówkę do marchewki :)
OdpowiedzUsuńświete słowa!
OdpowiedzUsuńJa chciałam napisać "święte słowa" :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWażna jest jedynie... sympatyczna obsługa ;-)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda;) Jak jest miła obsługa (i uczciwa) to człowiek wraca.Mam takiego ulubionego pana na ryneczku;)Kiedyś chodziłam do osiedlowego mięsnego.Pani z uśmiechem polecała świeżutkie plasterki szyneczki -była dość droga, ale wyglądała apetycznie .Skusiłam się a w domu okazało się ,że między świeżymi były powkładane niezbyt świeże ścinki;/I już tam nie chodzę.
OdpowiedzUsuńTu gdzie teraz mieszkam nie ma takich sympatycznych, lokalnych ryneczkow. :( Ale pamietam z dziecinstwa, ze moja mama miala swoje ulubione stoiska i zawsze kupowala wlasnie w tych zaprzyjaznionych i wyprobowanych. A zakupy u chlopa z jajami, jak jeszcze przystojny sie trafi, to ha! Sama przyjemnosc! ;) Agata
OdpowiedzUsuńi nie ma parytetów?
OdpowiedzUsuńHej Klarko wpadłam z wizytą powitalną ( tutaj) :) rozglądam się po Blogspocie i eksperymentuję:) Serdeczności:)
OdpowiedzUsuńTak na prawdę nie chodzi o to aby kobiety miały takie same prawa jak mężczyźni. Chodzi o to. aby miały więcej przywilejów. Na przykład możliwość niepracowania jeśli nie mają na to ochoty.
OdpowiedzUsuńChodzi o to, aby mąż zarobił tyle, aby kobieta mogła się zająć wychowaniem dzieci i domem jeśli ma takie życzenie, a nie być zmuszaną do szukania pracy poza domem, bo 1 pensja nie wystarcza na funkcjonowanie rodziny.
Kiedyś z pracy mężczyzny mogła wyżyć żona i kilkoro dzieci. A dziś trzeba pracy kilku osób aby wychować 1 dziecko (bo bywa, że i z dochodów dziadków trzeba korzystać aby czegoś się dorobić.
Dziękuję za takie równouprawnienie.
ALEF
Podpisuję się zadnimi nawet pod tym.
UsuńZawsze najchętniej kupuję jaja czy ser od baby czy chłopa, jakieś takie zawsze mi się wydaję świeższe, niż w marketach :)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo!
OdpowiedzUsuń