Waldemar nie odbierał telefonu z prostej przyczyny – jego telefon usmażył się w głębokim tłuszczu podczas kolacji walentynkowej. Pewnie dziwicie się, że do tej pory nie kupił sobie nawet najtańszego rzęcha, ale niestety, były pilniejsze wydatki. Tak to jest, gdy zaczyna się od zera w wynajętym mieszkaniu. Dopiero po wypłacie w marcu miał sobie odkupić jakiś telefon od kumpla. Nie będę tu wyliczać, na co idą ich dwie wypłaty bo nikomu się do garnka i do łóżka nie zagląda. Wyobraźcie sobie jednak, że zaczynacie całkowicie nowe życie w nowym miejscu mając tylko trochę sezonowej odzieży i buty te co na nogach.
Do tego Waldemar co miesiąc przelewał sto złotych na konto wujka Ryśka spłacając pożyczkę, bo kiedy wyjeżdżał z domu, nie miał nawet na podróż a matka pożegnała go słowami – nie bierz zbyt dużo rzeczy, jak nie będzie co do gęby włożyć to się odechce zabawy w dom i wrócisz za tydzień albo wcześniej. Już ja cię znam.
Teraz leżała wywalona na chodniku i klęła na psi ród a gdyby klątwy się spełniały to wszystkie psy w promieniu dziesięciu kilometrów trafiłby nagły szlag. Na razie szlag o mało co nie trafił Lucyny bo z naprzeciwka szły jakieś stare wystrojone pudernice i oczywiście jak z troską pochyliły się, aby jej pomóc, tak jeszcze szybciej odskoczyły ze wstrętem widząc ją ubabraną w psiej kupie. Wstała, powycierała się chusteczkami i poszła dalej. Nic się jej nie stało, tylko uwaliła się w tym gównie i w błocie, nawet się nie potłukła.
Stanęła w drzwiach a Waldemar, zamiast ucieszyć się na widok mamusi, cofnął się i nie powiedział ani słowa.
Czemu ty telefonu nie odbierasz – weszła, siadła przy stoliku i rozpłakała się z tych nerwów, ze zmęczenia i z tego wszystkiego, co przeszła w tej podróży. Herbaty mi chociaż zrób a ja się tymczasem umyję, gdzie macie łazienkę?
- Łazienka jest wspólna, w korytarzu – wskazał matce drzwi.
- Jak na korytarzu, przecież tam jest zimno, jak chodzisz w nocy?
- Niech się mamusia tym nie martwi, dajemy sobie radę. A co się stało, że mamusia do nas przyjechała?
- Nie do was tylko do ciebie, syneczku. Ktoś musi być mądrzejszy i pierwszy wyciągnąć rękę. Przyjechałam i przywiozłam ci prezent, otwórz walizkę, jest na wierzchu.
Waldemar posłusznie otworzył walizkę i zobaczył nową, oryginalną konsolę do gry a koło pudełka z konsolą karton papierosów.
- Ale ja już nie palę, mówiłem, nie pamięta mama?
Biedaku, to ta pijawka tak cię męczy że nie masz nawet na papierosy – westchnęła Lucyna. Ale dobrze, przynajmniej to jedno ci wyszło na dobre w tym wszystkim.
- Zobacz jaka piękna konsola, pamiętałam, że o takiej marzyłeś.
- Dziękuję. A czy mamusia widzi tu telewizor? Mieliśmy taki po poprzednim lokatorze ale się zepsuł i teraz jest bez telewizora. Ale konsola piękna – Waldemar wrzucił pudełko na szafę bo jak się matka rozmyśli to mu odbierze, nieraz już tak było, a z szafy nie ściągnie.
Rzeczywiście – w pokoju stała wersalka, stół, dwa krzesła, jakiś regał i szafa dwudrzwiowa. Na oknie koło doniczki z kaktusem spał bury kot, harmonijkowe drzwi w połowie zasłaniały wejście do kuchni. Telewizora nie było.
Lucyna podniosła się z krzesła.
- Prowadź mnie do tej łazienki, muszę się umyć i wrzucić te ubłocone rzeczy do pralki a ty mi w tym czasie zrób herbaty i zagrzej gołąbki, przywiozłam ci takie jak lubisz.
- Ale my nie mamy pralki – w rękach się pierze, nie mamy tego dużo to nie ma problemu.
Dobrze jej tak – syknęła Lucyna myśląc, jak Iwona w pocie czoła klęczy przy brodziku piorąc Waldusiowe skarpety.
Kiedy Lucyna poszła do łazienki aby się oporządzić, w drzwiach stanęła Iwona i krzywiąc się zawołała – kochanie, a cóż tu tak śmierdzi?
Mamusia przyjechała!
Klarka zabiłaś mnie koncówką :)))) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTe końcówki to w końcu Klarki specjalność :D
Usuń:)) Mało!
OdpowiedzUsuńhehe :))
OdpowiedzUsuńNigdy nie śmieję się z Teściowych -tak już mam :
OdpowiedzUsuń1/ przez szacunek to swojej ,zmarłej Teściowej,
2/ mam 2 dorosłych synów,więc.....pewnie kiedyś wejdę uwalona psim gównem :))
Natomiast wspomnianą parę darzę dużą sympatią.:))maria I
"To nawet herbatki Mamusia się nie napije"? - tak mi się skojarzyło;-)))
OdpowiedzUsuńMoja śp. Teściowa nie była nawet w jednym procencie toksyczna. Anioł nie kobita!
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńjeszcze
Ika
Zakończenie jak zwykle - kwintesencja humoru. Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńto chyba jakas nowela z tego wyjdzie tym razem
OdpowiedzUsuńMówiła, że Iwonka to rozgarnięta kobietka :) Uwilbiam ją i Waldemara :)
OdpowiedzUsuńKochana Klarko, uwielbiam twoj blog a z tych opowiadan to niedlugo ksiazke bedziesz mogla zlozyc. wspanaile piszesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Tak myslalam ze Mamusi sie dostanie ale ta Mamusia jest wyjatkowo odporna na wiedze;)
OdpowiedzUsuńTak jak poprzedniczka proponuje w książke to złożyć.Będzie rewelacja.Mam poprzednią to i kupię tą.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Jagoda
chciałabym bardzo ale nie poradzę sobie, ja tylko piszę a całą resztą nie ma się kto zająć, ja nie umiem
UsuńHa ha ha!
OdpowiedzUsuńAle ładne powitanie :-)))
OdpowiedzUsuńKlarko jesteś niesamowita :)))
OdpowiedzUsuńprosze dalej!
OdpowiedzUsuńja w kwestii formalnej (wczoraj to napisałem w komentarzu ale coś nie zadziałało - jak w Twoim banku - i komentarza nie ma): napisałaś kiedyś, że kasę za Waldemara oddał Ryśkowi ojciec, a tu nagle piszesz, że Waldi przelewa po stówce Ryśkowi jako spłaty długu... znowu coś pożyczył??? czy mała niekonsekwencja;-)
OdpowiedzUsuńpomyślisz, że się czepiam... nieee!!! nigdy w życiu! uwielbiam czytać Twój blog i to bardzo uważnie, jak widać hahahahaha..
jak kiedyś zapomnę a obawiam się że tak się stanie kto tam w tym towarzystwie kim jest to poproszę Cię o pomoc:) spłaca Waldek dług bo nic nie wie o tym, że dług spłacony, a Rysiek oddaje Jerzemu rata po racie. A co z tą kasą robi Jerzy to nie wiem.
Usuńjesteś genialna!!! chapeau bas!! podejrzewam, że Jerzy zbiera tę kasę i kiedyś wręczy młodym na nową drogę życia;)
Usuńnie myślałem na początku tej historii, że kiedyś z Waldka będą ludzie, a tu proszę:) urzeka mnie jego stosunek do Iwonki, że tak o nią dba i szanuje... no i nigdy nie udaje wzwodu;)
cudne!
OdpowiedzUsuńCudne - muszę zakrzyknąć po przedmówczyni! :)))
OdpowiedzUsuńTeż kiedys odemnie tak cuchnęło w aucie synowej kiedy wsiadając weszłam w trawie niewidoczną psią kupę. Staszliwy odór . Oczywiście się wyjśniło po chwili że z pod tego buta ten smród
OdpowiedzUsuń