Działo to na początku lat 90 ubiegłego wieku. Jak to strasznie brzmi, od razu się poczułam jak stuletnia babina, ale musiałam zaznaczyć czas wydarzenia bo to dość istotne.
Pracowałam wówczas w mleczarni na produkcji, a jak się stoi przez osiem godzin przy taśmie i wkłada butelki z mlekiem do pojemników to albo się śpiewa, albo beczy albo plotkuje. Śpiewać nie umiem ale lubię, beczałam często ale nie cały czas bo człowieka przy takiej pracy bolą plecy, ręce i nogi a do tego krew się leje z pociętych szkłem palców, więc to jest usprawiedliwienie płaczu, prawda? A najczęściej gadałyśmy o byle czym i o wszystkich, bo trudno wśród przeraźliwego jazgotu butelek prowadzić poważną rozmowę, zresztą z kim, jakbyśmy były mądre i uczone to byśmy pracowały w biurze, o!
Po drodze z pracy przechodziłam koło willi, w której miał gabinet dentysta, tam chodziłam leczyć zęby Ukaszowi za komunijne pieniądze, tak, przyznaję się, minęło dwadzieścia lat to przecież mnie nikt za to nie zabije, za pieniądze zebrane na komunii poszłam do prywatnego gabinetu i kazałam dzieciakowi polakować zęby i generalnie zrobić wszystko co trzeba. Bo w państwowej przychodni jeszcze nie robili takich rzeczy, do tego nie znieczulali a dentystka poproszona o znieczulenie kazała dać dziecku tabletkę pyralginy i go uciszyć, bo ona tu jeszcze musi przyjmować trzy godziny i od tego wrzasku ogłuchnie.
(Ale musiałam wtedy przeżywać wydanie tych pieniędzy skoro jeszcze dziś się tak strasznie tłumaczę!)
(Ale musiałam wtedy przeżywać wydanie tych pieniędzy skoro jeszcze dziś się tak strasznie tłumaczę!)
Wracam pewnego dnia z mleczarni i chcąc zapisać Ukasza na przegląd, bo już miał elegancko wszystko porobione z pół roku ale pilnować trzeba, weszłam prosto z ulicy tak jak zwykle, nie patrząc, gdzie idę. Dzwonię do drzwi, otwiera jakiś dziwny facet i pyta, do kogo się dobijam. No to mówię, że do dentysty. Okazało się wówczas, że dentysta już się wyniósł. Poprosiłam więc o namiary na niego ale niestety, pan ów namiarów nie znał.
No to się pożegnałam grzecznie i poszłam, chodnikiem wzdłuż siatki i na uliczkę, drogę znałam przecież doskonale bo byłam tam z Ukaszem z 10 razy.
Na trzeci dzień moja koleżanka od taśmy zapytała mnie wprost – a coś ty robiła w tym domu na śpicu? (Na śpicu czyli na rogu). Butelki się tłukły, byłam zła bo znów mi obcięli premię, w gumowcach chlupało mleko i uświadomiłam sobie, że znów będę musiała szukać dziecku dentysty. Warknęłam więc tylko – robotę zmieniam, mam dość tej orki, nie wytrzymam tu dłużej. O tym, co robiłam „na śpicu” nie powiedziałam.
Mało tego, po pracy, już w szatni, inna koleżanka opowiadała o swoim mężu pijaku i zapytała mnie – a twój chłop lubi wypić? Lubi – odparłam – ja też lubię! I poleciałam na przystanek.
Przez najbliższy tydzień krążyła po mleczarni plotka, że mam męża pijaka i się zwalniam bo mnie wysłał do pracy do agencji towarzyskiej.
Bowiem w willi „na śpicu” w miejsce gabinetu stomatologicznego otwarto agencję towarzyską, tabliczkę „dentysta” zdjęli ale tabliczki „burdel” nie zawiesili, skandal!
Skandal by był jakby zawiesili:)
OdpowiedzUsuńale skąd ludzie wiedzieli co tam jest jak nie było szyldu, ja się dowiedziałam dopiero z tej plotki
UsuńA jakże, skandal, ale podejrzewam, ze i tak byś jej nie zauważyła idąc na pamięć ;)
OdpowiedzUsuńWiem co to jest siła plotki, (chodzi za mną post i wciąż się waham czy ruszyć temat czy nie) szczególnie w małym środowisku gdzie ludzie czekają na "sensacje"
Mówi się, ze w każdej plotce jest ziarno prawdy, tylko z tego ziarna najczęściej wyrasta niezły mutant ;)
Pozdrawiam :)
ruszyć ruszyć, zawsze można potem wykasować. No tak, byłam pod drzwiami agencji byłam! czyli coś w tym jest!
Usuńhahaha no skandal jak nic :)
OdpowiedzUsuńjeanette
nie do końca bo mnie jednak nie przyjęli;)
Usuńa chciałabyś zostać przyjęta? :) w każdym względzie :p
Usuńjeanette
:-))))
OdpowiedzUsuńDobre :-)))
Uśmiałam się :) Plotki to główne zjęcie ludzi w małych miejscowościach i wsiach. U mnie też na wsi tak jest, co trochę dowiaduję się że jestem w ciąży, że jednak nie jestem, ale pewnie znowu będę za jakiś miesiąc itp.
OdpowiedzUsuńŻycie ;)
a jak naprawdę będziesz to nikt od razu nie uwierzy, dopiero jak będziesz miała brzuszek pod nosem
UsuńA po co wieszać, jak kto trzeba wie i kto nie trzeba też ;)
OdpowiedzUsuńa nie zapytałam nikogo. Skąd wiedzieli, że tam jest agencja? ulotek wtedy jeszcze tak nie rozdawali, szyldu nie było, panny gołe w oknie nie siedziały, przecież bym zauważyła!
Usuńtez tak pare razy w zyciu mialam. Z jakis ulamkow slow ludzie tworza kompletnie odjechane historie a ty biedaku nie mozesz ich zdementowac bo dowiadujesz sie o nich ostatnia. A najczesciej wcale.
OdpowiedzUsuńBarbara
nie tłumaczę się, jak ktoś wierzy w takie brednie to nie mój problem, myślę, że masz podobnie
UsuńTwoja opowieść dowodzi temu, jak niewiele trzeba, zeby ludzie sugerując się szczątkowymi informacjami zrobili z drugiego człowieka nie wiadomo kogo albo wiadomo...
OdpowiedzUsuńTo wydarzenie bardzo mocno zapisało się w Tobie skoro po tylu latach wyrzucasz je tutaj z siebie Klarko.
Pozdrawiam ciepło
nie bardzo, nie przejmuję się plotkami bo nie ma się przed kim i z czego tłumaczyć, to byłby kompletny absurd, zapamiętałam bo się z tego do dziś śmiejemy, nie znając określenia "lubi wypić" myślałam, że chodzi o wypicie od czasu do czasu jakiegoś dobrego alkoholu
Usuńhaha dobre!
OdpowiedzUsuńups,tzn ludzie są podli tfu!
miałam ten post zatytułować "jak zostałam prostytutką a mój maż alkoholikiem" ale uświadomiłam sobie, że to by wisiało u ludzi na blogach na wierzchu, skandal!
UsuńKlarko!
OdpowiedzUsuńW agencji towarzyskiej dużo więcej się zarabia niż w mleczarni. I najczęściej na leżąco no i nie w kaloszach.
Wielka mi plotka!
Zazdrościły Ci koleżanki zarobków i pracy na leżąco na pewno.
Pozdrawiam na siedząco
Vojtek
vojtek na kolanach też ;)niczym w kościele
UsuńTak i na czworaka też:)
UsuńAle nie w kaloszach i nie w kufajce!!!!!!!!
Pozdrawiam ze zmrożonej Warszawy:)
vojtek i męża nie-pijaka też mi zazdrosciły;) jedna z nich mówiła, że chłop nie-pijak jest gorszy od pijaka, bo mu nie ma kiedy opędzlować portfela, zawsze wie, ile ma.
Usuńło matko i córko, jakbyś zmieniła pracę to dopiero miałabyś co opisywać:D
OdpowiedzUsuńno, teraz by mnie nie przyjęli;(
UsuńW dawnych latach,też 90 szukałam pracy .Znalazłam sprzątanie.Wstępnie podano mi adres itp poszłam razem z mężem ,po wyjściu zdziwiona pytam czy widział ten barek i podest z rurą - dopiero w domu wyjaśnił co to za lokum...tylko tak się teraz zastanawiam skąd wiedział jak taki przybytek wygląda od środka ...A z pracy zrezygnowałam, telefonicznie Renia
OdpowiedzUsuńna filmach się naoglądał;)
UsuńTeż pracowałam w mleczarni, choć już w nowym tysiącleciu ;-) Miałam 30 lat i byłam bezdzietną mężatką, a po zakładzie krążyła plotka, że mam trójkę dzieci ;-) Pewnie krążyły i inne, ale tylko o tej się dowiedziałam. Śmiać mi się chce z tego do dzisiaj!
OdpowiedzUsuńa obmacywali Cię na portierni? złodziejstwie jakie tam panowało chyba jeszcze kiedyś napiszę
Usuńhehehe nie, na szczęście nie. Zakład był podobno monitorowany, a jak głosiła plotka (;-)) to co się w zakładzie działo obserwowała teściowa właściciela.
Usuńhehe dzis w swojej pracy (pierwszy dzien po urlopie) tez stalam przy linii tylko pilnowalam butelek z whiskey... na szczescie w butach tego napoju nie bylo chociaz pare flaszek.. no dobra kartonow butelek sie potluklo ;) a co do plotek to z nich dowiedzialam sie ze zyje z Pakistanczykiem (moj partner jest Polakiem tyle ze ma nieco ciemniejsza karnacje), mam kilkoro dzieci (nie mam ani jednego)i wlasnie jestem w ciazy (nie jestem-a plotka to chyba dlatego ze nie zgadzam sie aby pracowac na zmiany dwunastogodzinne). czekam teraz na nowe newsy dotyczace mojego zycia :D
OdpowiedzUsuńa butelki z wódką tłuką się tak samo? i czy możecie degustować produkt?
Usuńtluka sie bardzo latwo- a degustacja niestety zakazana- czy moze stety bo ja nie przepadam-wystarczy postac kilka godzin i powachac blee
UsuńNajlepiej do Anonima zwracaj się Gall Anonim.
OdpowiedzUsuńVojtek mądrala
Witaj Klarko. Mam w niedalekim sąsiedztwie taką agencję . Mieszkalo tam małżeństwo pediatrów do których prywatnie z moimi maluchami chodziłam. Mieszkają teraz zagranicą, a willa dalej jest ich ,i ją cwaniacy tej agencji wynajmują.Trzeba mieć głowę do biznesu. A plotka o mnie ,to ostatnio ,że mam Altzheimera. Też piękna plotka no nie?Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPlotka zawsze swym życie będzie obrastać;-)
UsuńA to od tego się zaczęła agencja kizia mizia:D:D
OdpowiedzUsuńHe he może nie kalkulowało im się to w miejsce gabinetu otworzyli agencję towarzyską, od tego nie trzeba odprowadzać podatków :p
OdpowiedzUsuń))))) no tak siła plotki jest porażająca ... niedomówień))
OdpowiedzUsuńBrawo! Najrozsądniej wydane pieniądze komunijne. Ja do tej pory nie mogę odżałować, że zamiast założyć synowi aparat ortodontyczny, kupiłam mu ...kolejkę.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem już masz odpowiedź na swój dylemat: mieć, czy nie mieć więcej dzieci. Nie mieć!!! Zdecydowanie.