Nikt się nie dał nabrać, nikt! Czyli znacie rachmistrza dobrze i wiecie, że kto jak kto, ale Waldemar nie śpiewał dla swej ukochanej "Nothing's gonna change my love for you". Niestety, przykro mi. Nie, żeby nie śpiewał. Śpiewał ale coś innego a nawet tańczył, naśladując oryginalny układ choreograficzny. Tańczył wokół stołu jednocześnie się rozbierając a Iwona stała nie wiedząc co robić, bo z kuchni dochodziło złowieszcze strzelanie, kot siedział na najwyższej półce drąc się bo koty strzelania się boją a Waldemar tańczył, coraz bardziej roznamiętniony.
Możecie wyłączyć głośniki, ale zwróćcie koniecznie uwagę na taniec, bo tak będzie łatwiej sobie wyobrazić to, co się działo później.
Z garnka na kuchni strzeliło ostatni raz ziemniaczaną breją, która spadając, trafiła do patelni z olejem rzepakowym. Olej zapłonął w momencie, gdy Waldemar ściągnął z siebie spodnie i rzucił je scenicznym gestem prosto w ręce Iwony. Przytomna kobieta złapała je i rzuciła się na płonącą patelnię, dusząc ogień. W ten sposób ugasiła pożar, ale należało jeszcze ostudzić napalonego Waldemara bo wycie czujnika dymu sprowadziło pod dom strażacki wóz. Kiedy wreszcie udało się im pozbyć dymu i smrodu, w mieszkaniu było lodowato. Wskoczyli więc pod kołdrę, by się ogrzać i tak się grzali i grzali, aż wreszcie zgłodnieli. Waldemar pocieszał swoją ukochaną mówiąc, że nie ma czego żałować, bo zapomniał posolić ziemniaki więc i tak by im nie smakowały. Wszystkie cztery kotlety wylądowały wraz z patelnią i spodniami na śmietniku.
Jak cztery? Były trzy! Ten czwarty to był telefon, który wypadł z kieszeni dżinsów w czasie akcji gaśniczej. Wypadł prosto do oleju rzepakowego i nawet nie zadzwonił ostatni raz tylko się od razu usmażył.
Wreszcie postanowili zrobić to, co wszyscy normalni ludzie robią, kiedy są głodni. Zadzwonili po pizzę i kiedy czekali, Waldemar raz jeszcze odtańczył swój taniec. Możecie sobie włączyć jeszcze raz ale nie musicie. Tym razem nie rozbierał się bo już był rozebrany, a kiedy ktoś zapukał do drzwi, Iwona zawinęła się w szlafrok, wzięła torebkę i poszła otworzyć. Torebkę wzięła bo tam miała pieniądze, nie dlatego, że się bała, że ktoś będzie grzebał i grał w węża na telefonie.
Nareszcie!
Nie, to nie były słowa Blondyny na widok chłopaka z pizzą.
Nie, to nie były słowa Blondyny na widok chłopaka z pizzą.
Przed drzwiami stał mąż Iwony, który tym właśnie okrzykiem ją przywitał.
no to się porobiło hahahah :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla jutrzejszego solenizanta :)
Hahhaha, niezła wpadka :) A piosnka suuuper :D. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńrany kota, alez mu Klarko nieszczesc na glowe nazwalalas... za co ta krwawa zemsta?:D
OdpowiedzUsuńOjejku, ale się działo!!!
OdpowiedzUsuńA pizzę zjedli we troje?
chyba by się udławili:D
UsuńNormalnie żal mi Waldemara!!
OdpowiedzUsuńBuźka:)
ale zobacz, on jest taki matoł a Iwonka i tak z nim jest, bo on ją wielbi i cały czas jej mówi, że jest najpiękniejsza na świecie i wszystko mu się w niej podoba
UsuńMała Blondyneczka nanananana hahaha, ja nie mogę... Klarko, gdzie ty takie rzeczy wynajdujesz, o matko zaraz pęknę na pół :-)
OdpowiedzUsuńpotrzebowałam dokładnie tego kawałka, jak znalazłam to się potem wszystko samo poskładało, jak w puzzlach, szukasz, szukasz, a potem jeden kawałek i gotowe.
Usuńhi,hi...super...ale piosnkinie ma..nie wyświetla mi się...zajrze później
OdpowiedzUsuńNo i mąż zaśpiewał w progu /w tym samym gatunku muzyki/:
OdpowiedzUsuń"żono moja ,serce moje-nie ma takich jak nas dwoje,
bo ja kocham oczy twoje do szaleństwa ,do wieczora"- bez komentarza ,pozdrawiam:))maria I
mamy scenariusz, tylko szukać producanta:D
UsuńJak nic Waldemar podglądał moje zajęcia z ZUMBY
OdpowiedzUsuńHaneczka
to muszą być fantastyczne zajęcia, można się zapisać?
Usuńw te,atycze gotowania będzie komentarz:)
OdpowiedzUsuńUWAGA! Nieżle namieszałaś w ich gsrnku miłóści:) i ten były mąż, no super, a no i jeszcze piosenka, nareszcie wiem jak wyglądda Iwonka :) też bym się za nią obejrzał, a Waldi, no cóż wymiata :)
Liton_R
czekam na więcej !
Usuń^^
No i fajnie :-)))
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca ...
Co to będzie dalej ???
pytam czytelników, czy pisać dalej i nie jest to kokieteria bo zdaję sobie sprawę z niedorzeczności i absurdalności tej historii, poza tym ponoć jak się autor śmieje podczas pisania to czytelników ta historia nie bawi, a ja zobaczyłam Waldemara w tańcu to się śmiałam jak nie wiem co.
Usuńsmażenie powietrzem! cud miód malina!!!
OdpowiedzUsuńpoza tym czuję, że mój M. będzie musiał taki taniec uskutecznić w celach wiadomych, bo bez tego ani rusz... tylko spodni takich nie ma a to element dość wazny w choreografii...
No i masz....Na scenie zespół taneczno-goluśki i sami znajomi aspiranci....
OdpowiedzUsuńNaprędce skombinowany występ. Tuż przed. w tym czasie socjolog obserwuje publikę.
Nieco ekshibicjonistyczni. Tym bardziej ja się lata bez gatek drogami. Nieprawdaż? Czy to na potrzeby melioracji?
PS Chrońmy dzieci przed takimi niespodzianymi widokami.
IGA
drugi raz słucham tej piosenki, czy obyy nie za dużo??
OdpowiedzUsuńapeluję do władz bloga, aby ogłosić to nieformalnym hitem blogosfery si!
lopton_R
taniec Waldiego uzależnia :)
OdpowiedzUsuń^^
wybacz Klarko, ale hit "blondynecka" musiał wylądować na f po prostu, niech się ludzie dowiedzą jak można fikać będąć zakochanym :)
OdpowiedzUsuńlipron_R