Kiedy Iwonka opuszczała męża swego niedobrego, było lato. Zabrała z domu tylko jedną walizkę bo przecież nie widziała, co będzie dalej. Po resztę swoich rzeczy zamierzała wrócić, kiedy się już urządzi.
Nie wiedziała, że jeszcze w tym samym dniu w mieszkaniu zostaną wymienione zamki i nigdy już nie odzyska nawet zimowych butów, o innych osobistych przedmiotach nie ma nawet co wspominać, o wspólnym dorobku też nie, wszak teściowa wykrzyczała do niej, że przyszła z gołą dupą i nic tu nie ma, fikusa sobie może zabrać i to bez doniczki, tyle jej majątku.
Na szczęście szybko znalazła pracę a odzież kupowała sobie w sklepach z tanimi ciuchami, gorzej było z butami, bo używanych butów Iwonka się brzydziła. No i torebki też by się jej przydały, wyjechała z jedną torebką i ta jedna służyła jej już pół roku.
W połowie lutego, a luty był nieludzko mroźny, mąż Iwonki ubrany niczym zdobywca Babiej Góry stanął w drzwiach i zawołał – nareszcie!
Miał z sobą pokaźnych rozmiarów torbę w charakterystyczne pasy, rzucił ją w głąb mieszkania i bez ceregieli wszedł do środka. Waldemar był w tej chwili bez spodni bo mu spodnie spłonęły a Iwonka miała na sobie jedynie szlafrok a w rękach trzymała torebkę i stała tak z niezbyt mądrą miną, nie wierząc własnym pięknym oczom.
Możesz mnie przeprosić i zabieram cię do domu, wybaczam ci – oznajmił mąż Blondyny. Strasznie wyglądasz, chora jesteś? Chuda, blada, rozczochrana, co to, na farbę go nawet nie stać?
Rzeczywiście Iwonka nie była już blondyną, nie farbowała włosów, które odrosły i były jak miedziane nowe rurki, czyli po prostu rude. A całe życie farbowała bo przecież rude to fałszywe, rude kłaki to mają tylko kurwy, no to farbowała na blond. Stała więc blada z przerażenia, włosy miała naprawdę potargane bo wiadomo co robili przed chwilą, a to, że schudła, to prawda, nic tak nie wyszczupla jak miłość.
Wreszcie nabrała powietrza raz i drugi i spytała – co chcesz?
- Wracaj do domu, mówię wyraźnie, bo jak nie to inaczej pogadamy! Jak ci nie wstyd żyć z takim nieudacznikiem, śmieją się z was ludzie, co on ci może dać, sama zobacz jak mieszkasz!
Waldemar wreszcie znalazł jakieś spodnie i stanął w drzwiach, trzymając w ręku kociubę.
Waldek, idź do pokoju, ja to załatwię – powiedziała spokojnie Iwonka.
Mężu mój niedobry, nie wrócę z tobą i nie chcę cię widzieć na swoje piękne oczy już nigdy. Zamknij się, ja teraz mówię. Kochałam cię i świata poza tobą nie widziałam, ale zniszczyłeś moją miłość i zniszczyłeś we mnie kobietę. Bo nie mówiłeś mi nigdy, że jestem dla ciebie ważna i nie liczyłeś się z moimi potrzebami. Zamknij się, ja teraz mówię. Pytasz się, co mi daje Waldek, to ci powiem. Nie pyta mnie, czy go kocham, tylko codziennie rano sam mi to mówi. Mówi mi też, że jestem najpiękniejszą kobietą na świecie i klęczał dla mnie prawie pół roku. Zamknij się, ja teraz mówię. Klęczał układając kostkę, rzucił palenie, kupił mi buty na zimę, choć sam bardziej potrzebował butów. Kiedy siada przy stole, pyta, czy ja już jadłam, choćby była tylko jedna porcja zostawiona z obiadu dla niego. Wie, że kawy nie słodzę a herbatę piję z cytryną ze skórką. Zamknij się, ja mówię. I jeszcze coś, nigdy nie udaje wzwodu!
Iwonka zamilkła, analizując ostatnie zdanie, bo chyba nie o to jej chodziło, a tymczasem Waldemar wskazał kociubą drzwi i powiedział
– wyjdź, bierz torbę i wyjdź, i się tu więcej nie pokazuj! Jest tam gdzieś na świecie kobieta, która marzy, aby być służącą, idź i szukaj, nic tu po tobie.
Wyszedł, klnąc na czym świat stoi a torbę zostawił, rzucając na odchodne – masz w niej swoje zimowe rzeczy.
- Dziękuję – Iwonka naprawdę się ucieszyła tym ludzkim gestem.
W torbie znalazła pojedyncze buty, torebkę z obciętymi paskami i zimową kurtkę oblaną wybielaczem.
I nawet nikt nie zauważył, że nie dowieźli pizzy.
Jak ja nie cierpię złośliwych głupio ludzi....
OdpowiedzUsuńMusiał/a niszczyć jej te ciuchy, buty i torebki ???
omg ...
OdpowiedzUsuńprawdziwe życie chyba jednak jest ...łatwiejsze :)
Znaczy wiadomo z jakimi zamiarami naprawde przyszedł :) Bo chyba się nie spodziewał, że daleko razem zajdą po otworzeniu torby :D
OdpowiedzUsuń"Zamknij się, ja mówię", hahah!
no i dobrze sie skończyło!co tam ciuchy!!
OdpowiedzUsuńo ja piórkuję, ale mu wygarnęła, a i ta kociuba, i ten rudobląd, lubie to
OdpowiedzUsuńlipton
hahaha dziekuje :))) Blondyna - Iwonka to mu powiedziala, swietny tekst....
OdpowiedzUsuńtylko czemu ten duren zniszczyl Jej rzeczy :))))
pozdrawiam goraco
No i wreszcie się Waldemar postawił! Brawo dla niego! Brawo dla Iwonki i nawet lepiej że nosi moje imię! Brawo Klarka!
OdpowiedzUsuń"zamknij się ,ja mówię" - powiem raz i nie będę powtarzać:))oj! niedobry mąż powinien oberwać kociubą:))maria I
OdpowiedzUsuńJakbym czytała historię mojej znajomej...
OdpowiedzUsuńTo na pewno wredna teściowa zniszczyła rzeczy Iwonki!
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby mąż/teraz to już raczej eks/ się tłumaczył gdyby jednak Iwonka chciała z nim wracać...
Oj podłe to było ze strony męża Iwonki :/ mi się wydaje, że wcale nie chciał jej powrotu, chciał ją pewnie tylko poniżyć:/ taki typ to nie mężczyzna...
OdpowiedzUsuńaggie- mnie się wydaje tak po cichu, że On znaczy ten eks szukał tylko pretekstu, aby się naocznie przekonać, czy Iwona jest szczęśliwa, a zostawione rzeczy potraktował jako pretekst, żeby ją zobaczyć po prostu, bo nie do końca wierzł, że można żyć z takim "gołodupcem" jakim w jego mniemaniu był Waldemar, który daje jej miłość codziennie, a nie tylko na Walentynki :)
UsuńLipton_R
Dlaczego jest z Waldemarem? sama sie zdradzila: maz niezbyt wydolny seksualnie - moze sporo starszy - a Waldemar ho, ho! Moze uwierzylbym w Twoja romantyczna bajeczke, ale przeciez Iwona od razu zaciagnela przystojnego "rachmistrza" do slodkich igraszek w wannie.
OdpowiedzUsuńJakis czas bedzie fajnie, potem seks trzoszke spowszednieje, problemy dnia codziennego dogryza, i cycasta Iwona znajdzie sobie faceta z forsa, tez niezlego w wannie :-)))
A Waldemarowi zostana napalone kuracjuszki, choc moze bedzie musial co niektora przedtem umyc. Tak wiec z tego mamy moral: najwazniejsza w zyciu jest wanna.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPójdzie w razie czego w ślady Smutnego Człowieka, a Ty nie psuj nam przyjemnosci czytania już teraz :p
Usuńczyli z miłości, a poza tym obydwoje pod wpływem miłości przeszli metamorfozę, aż się boję, że zaczną nudzić, choć przecież na to konto może odbić komu innemu, na przykład Krysi..
UsuńNo, niech Ci bedzie: Ona, puszczalska, przeobrazi sie pod wplywem jego uwielbienia, on, skrajny maminsynek przeobrazi sie pod wplywem jej(skreslone przez cenzure). W sumie same pozytywy.
UsuńAle powiedz, czy dostali w koncu ta pizze? Sama miloscia zyc sie nie da...
Mnie tam palenia ciągle nie udaje się rzucić. Nawet dla Renatki ;o((
OdpowiedzUsuńa bo palenie się rzuca dla siebie, przecież nie zaczynałeś palić dla Renatki
Usuńa czy Waldemar oddał Rysiowi ten tysiąc, który pożyczył rok temu? pewnie nie, bo się u nich nie przelewa...
OdpowiedzUsuńojciec za niego oddał, tak byli z Ryśkiem umówieni, gratuluję znajomości tematu, muszę sobie zrobić ściągę z imionami postaci
Usuńja mam po prostu dobrą pamięć, choć nie jestem pamiętliwy:-)
Usuńuwielbiam te Twoje historie!!!
Bo kobieta czuje się kobietą tylko przy mężczyźnie, który się o nią troszczy, pamięta o jej przyzwyczajeniach, potrafi dla niej uklęknąć i cieszy się, że ona z nim jest.
OdpowiedzUsuńTo takie proste, a tylu mężczyzn nadal woli mieć służącą zamiast kochającej kobiety.
A z tym udawaniem wzwodu to niezły Ci numer wyszedł! :)