takie słyszy się rozmowy.
Do mojego Ulubionego Sprzedawcy przychodzą bardzo różne klientki i nie ma co ukrywać, podrywają go bo to mężczyzna przystojny i grzeczny, inna sprawa, że gbura, chama i paskudy bym się nie trzymała.
Do mojego Ulubionego Sprzedawcy przychodzą bardzo różne klientki i nie ma co ukrywać, podrywają go bo to mężczyzna przystojny i grzeczny, inna sprawa, że gbura, chama i paskudy bym się nie trzymała.
Przychodzą i patrząc mu w oczy proszą o pomoc.
- Bo pan ma ten mak droższy niż tamta pani, ale tamta pani ma po 340g więc pewnie dlatego ma taniej, ale czy pan mógłby policzyć, ile to będzie taniej ogólnie, czyli za kilogram, jak pan ma te puszki po 850g?
Pan milczy, a raczej ignoruje i obsługuje inne klientki, ale to nie jest takie proste zważywszy ciasnotę, bo pani od maku skutecznie blokuje przejście. Wreszcie pani reflektuje się, że prawdopodobnie przeszkadza ale żeby nie odchodzić tak bez niczego, woła do pana i przy okazji do wszystkich wokół:
- ja to przynoszę w handlu szczęście, zobaczcie, jak stanęłam to się zaraz kolejka zrobiła, pan to dziś utarguje, nie?
Niestety, pan nie utarguje bo oto przychodzi inna klientka i rzuca na stół kawę, którą kupiła rano dla lekarza.
- Lekarza nie było ja piję tylko rozpuszczalną to przyniosłam oddać bo co z nią zrobię?
Sprzedawca bierze kawę, oddaje klientce całe dziewięć złotych i mruczy pod nosem:
- No tak, lekarze piją kawę fusiastą wiadrami, jak za komuny, nic się nie zmieniło, i dlatego daje się im łapówki, półkilową kawę Fort.
A kiedy na Kleparzu zamiast niego stałam ja, klientki pytały rozczarowane:
– nie ma tego pana?
- Nie ma, ja jestem, co podać?
- A to nic nie kupię!
I w ten sposób zabiły we mnie skutecznie i na szczęście chęć handlowania.
Niesamowite. Aż chciałbym się przebrać raz za tego wąsatego pana i posłuchać tych PRL-owskich narzekań... Ubaw (?) po pachy.
OdpowiedzUsuńMiły i przystojny Pan sprzedający mak i nie tylko jest zawsze mile widziany :).
OdpowiedzUsuńJa tam wolę sympatyczną panią na Kleparzu, chociaż jestem gbur, cham... i coś tam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńto po ile jest ten mak ? :) Kupuję:)
OdpowiedzUsuńlipton
Owszem, te panie od przedświątecznego maku....są....takie jak w reklamie pani co to tą samą Zosią już nie była (sztuczne szczęki:))- uciążliwe i nużące zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńHandel dla handlu nigdy mnie nie interesował. Za to by otaczać się pięknymi, rzetelnie wykonanymi przedmiotami- owszem. I pewnie nadal będę kontynuować na nieco innym poziomie. Otoczenie jest istotne.
Z tymi kawami bywa żenująco śmiesznie. Bo bywają podłego gatunku, a klientki przez opakowanie rozczulają się jakie to dobre. I słusznie postąpił:)-z klientelą jak z dziećmi. Oni często szukają...poklasku a nie towaru. Proponuję im etat w ....teatrze. To dobra terapia dla notorycznych kłamczuch.