Pisałam kiedyś o swych marzeniach, jednym z nich było, aby mieć na blogu banerek, na którym będę zarabiać na żarcie dla kotów i zobaczcie, udało mi się!
Piszę "o tych kotach" na obydwu blogach, wklejam zdjęcia, obgaduję je i sobie w końcu zarobiły na te swoje puszki i saszetki. Co prawda tylko na miesiąc, ale coś Wam powiem - cieszę się jak nie wiem co!
Piszę "o tych kotach" na obydwu blogach, wklejam zdjęcia, obgaduję je i sobie w końcu zarobiły na te swoje puszki i saszetki. Co prawda tylko na miesiąc, ale coś Wam powiem - cieszę się jak nie wiem co!
Gratuluję. Tobie i kotom:)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Vojtek bez kota
superaśnie :) lipton_R
OdpowiedzUsuńno to pieknie! mam nadzieje, że nie dają im gumy...;-)))
OdpowiedzUsuńTo dobrze ze Kotki maja na jedzenie. Opislas tak makabrycznie wizyty u lekarza ze chyba juz tam juz tam nigdy nie pojde...aj.
OdpowiedzUsuńMiauKotka
Gratulacje,
OdpowiedzUsuńchociaż koty zarobiły na jedzonko :-)))
Z tej okazji będę kupować Airwaves,
żeby Was wesprzeć :-)
Super! Na pewno sobie teraz Airwaves zakupię, a co! Cieszę się Klarko z Tobą, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńz tym sponsorowaniem teraz ciężko, no proszę, a Tobie się udało i koty się ucieszą....super:)
OdpowiedzUsuńNo z taką intencją to chyba i ja się przemogę i zakupię coś do żucia:D
OdpowiedzUsuńA Ty Klarko naucz swoje kotwory udawać chomiki - niech przez ten miesiąc narobią zapasów;)
Chyba,że racja dzienna naukowo wyliczona ;)
a ja ciesze sie razem z Toba :) usciski, AniaNY
OdpowiedzUsuńCzyli kocie znaczy napalone? Ch...to może jednak psy zostawić:)
OdpowiedzUsuńPisałam , na sugestię zresztą,coś w rodzaju intymnego pamiętnika...w wieku lat 16-tu (tak mniej więcej po epizodzie zwiedzania zabytków,prywatnych odsad, starych wehikułów).
Bez sponsoringu:), baaa nawet własne zarobione pieniądze owe koty i psy odbierały. Najtrudniejsza była świadomość, że człowiek z pamietniczka może okradać właścicielkę i owych dóbr i uczuć. A ona szuka wyjścia z kryształowej matni. Wie, że balansuje na miłości:)
Lojalności niezwykle mało. Porównawczo-jakby sie do konfesjonału dyktowało nr konta rodzinnego.
PS Nigdy nie ujawniłam nikomu osobistych zapisów. MOżna pozwać za kradzież sentymentaliów? Dowód seria Shreka....tylko u mnie ksieżniczka pisała nic nie wspominając o księciu. Nadinterpret.
to żując tę gumę od razu będę miał koty Klarki przed oczyma
OdpowiedzUsuńTeraz koty po jedzonku mogą dostawać (choć pewnie i tak są ) takiego "kopa" jak człowiek po żuciu gumy;-)
OdpowiedzUsuńCzy w ten banerek mamy klikać? Bo chyba się nie da? Pozdrawiam Cię Klarko!
Meggie Muszka
Meggie Muszka - nic nie trzeba klikać, on tam po prostu sobie wisi:))
OdpowiedzUsuńgratulacje! Myślę, że koty też się cieszą :)
OdpowiedzUsuńjeanette
A to my też się cieszymy w takim razie :)
OdpowiedzUsuńTy nie miałabyś nic na candy??? a własna ksiażka z autografem autora to pies! upss.... kot????
OdpowiedzUsuńMślę, zę mogłabyś sie zabawic!!! choć Twój blog reklamy nie potrzebuje, a oto w tym wszytkim chodzi.
Co do moich tworków; nie wystawiwm w galeriach, bo nie mam co- wszystko mi zjeżdża na pniu, myślałam o własnym sklepiku, ale to melodia przyszłego roku, bo też nie mam co tam wystawić.
Umawiam sie indywidualnie, głównie wymiankowo. Jeśli jesteś zainteresowana to skrobnij ystin@wp.pl
ystin - nie mam ani jednego egzemplarza i na pewno nie kupię to raz a po drugie a raczej po pierwsze - to mi się wydaje tak jakoś nieładne wciskać komuś własną książkę, jeśli chodzi o popularność to rzeczywiście tego rodzaju akcja nie jest mi potrzebna.
OdpowiedzUsuńGratulacje :D a kotom smacznego życzę :D
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję :)
OdpowiedzUsuńKociaki smacznego ; )
smacznego dla kotow zycze wiec :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJednak net to potęga :)
Spełnia marzenia :)
Może będzie na dłużej?
Klarko, candy to nie wciskanie niczego.
OdpowiedzUsuńZgłaszają się tylko chętni na cukierasy, ot co.
Ja zaraz robię candy ze srebrnym kotem :) muszę uczcić uratowanie rudzielca :)
Barbarko - bardzo źle się wyraziłam i przepraszam, chodziło mi wyłącznie o proponowanie książki, bo widzę, jakie piękne rzeczy są na tych candy a ja..odważyłam się dać książkę tylko najblizszym, rodzicom, mężowi i synowi, bo wiem, że nawet jak im się nie spodoba to nic nie powiedzą, nawet siostry musiały sobie kupić, po prostu nie chciałam sie nikomu z nią narzucać, a teraz i tak nie mam ani jednego egzemplarza.
OdpowiedzUsuńNo masz, cudownie!
OdpowiedzUsuń