znów o podróży
Nie byłam w Tarnowie ze dwadzieścia lat a dziś miałam okazję być na dworcu PKP, jest pięknie odnowiony, ten stary pamiętam jako odrapaną ruinę a teraz proszę proszę, jak elegancko i miło. Nie ma tego brzydkiego zapachu starych stacji kolejowych, pewnie wiecie, co mam na myśli. Tak się składa, że ostatnio więcej podróżuję ale i tak nie mam czasu na zwiedzanie tych miast, widzę tylko tyle, co z okien pociągu i samochodu, no i dworce.
Dziś podróżowałam z niezwykłym pasażerem. Witał się z każdym podróżnym, patrzył nam głęboko w oczy i nasze spojrzenia łagodniały, prawie wszyscy się do niego uśmiechali i ten uśmiech zostawał na twarzy bo pasażer w miły i bezpośredni sposób dawał nam do zrozumienia, że lubi nas i uważa nas za swych przyjaciół. Raz czy dwa zrobiło mu się przykro, gdyż poprosił o batonika i nie dostał, bo z czekoladą nie wolno, bo czekolada to dla niego trucizna. Westchnął z rezygnacją ale zrozumiał, jak nie wolno to nie wolno.
Dziewczyna, z którą jechał, nazwała go zdrajcą ale nikt, po prostu nikt się tym nie przejął, on również nie bo dobrze wiedział, że dziewczyna go kocha. Zrobiłam mu zdjęcie ale niestety, nie wyszło mi. Szkoda, bo to był piękny, biszkoptowy labrador.
Piękny kot, piękny zapewne labrador :-)
OdpowiedzUsuńJak nikt nie zagląda na galerię.
Ja zajrzałam :-)
Szanowna Pani Klarko, uwielbiam Pani bloga!
OdpowiedzUsuńpaulinka
Też zaglądam, i sama nie wiem jak to się stało, ze mojego Rudosława tam nie ma?
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić, jeśli go przyjmiesz Klarko :)
A Irbisek jest przecudny :), bardzo, bardzo słodki :)
A biszkoptowy labrador bardzo by mu pasował do pary.
Kocham labradory :)
Ale jakich futerek ja nie kocham?? :)))))
Pozdrawiam Klarko :) i swoje futerka ode mnie pomiziaj :)
Barbarka - moja wina, wiem, "zgubiłam" kilka maili ze zdjęciami, są takie dni, że dostaję 200 - 300 wiadomosci i zwyczajnie tego nie ogarniam, dawaj rudego do galerii!
OdpowiedzUsuńKociak śliczny! Co do dworców PKP to ja przezyłam koszmar na 'dworcu' w Chorzowie- syf kiła i mogiła- jak to się mówi, ale to było w 2008 r. może teraz jest już lepiej.. I powiem Ci Klarko, że biszkoptowe labradory są cudowne! Moja siostra właśnie takiego sobie kupiła teraz i jest przeuroczymegasłodziak ;)
OdpowiedzUsuńTyle maili??????!!!!
OdpowiedzUsuńMatko jedyna.....
Barbarka - to się zdarza, kiedy blog onetowy trafia na pierwszą stronę bo jest dużo komentarzy, próśb o różnego rodzaju pomoc, próśb, abym skasowała blog bo się tego nie da czytać, i zależnie od tematu posta czytelnicy opisują mi swoje podobne zdarzenia, a do tego te codzienne - z pięćdziesiąt, i się uzbiera
OdpowiedzUsuńOwszem , biegał tu całą wiosnę i lata część- ktoś dał mu 5 mies. Z jedzeniem było o wiele gorzej-tak jakby karmiąc psa karmili właściciela, którego nie znosili. Z wychudłymi żebrami,trzeba by nie mieć serca by patrzeć jak umiera z głodu.
OdpowiedzUsuńAkuart to był mój chyba 4 mies.....pracy. Jak skowronek miałam i humor i wigorek tylko zapach drzewa z ław kościelnych przyprawiał mnie o ostre mdłości. A jedzenie owemu zwierzowi gotowałam na takim drzewie, które ktoś przytachał. Szybko je zabrał obserwując jak działa ten zapach. Zwierzę odeszło, jego właściciel też. Pojawił sie natomiast inny odpowiednik. Też piękna bestia.
Koty nie mają z nimi łatwo. Na straży zawsze któryś czuwa.
co do Irbiska - śliczne to kocię!
OdpowiedzUsuńA kot to taka istota, że się w każde pudło wciśnie, nie ważne, czy wystaje z pudła ogon, pyszczek i ogon, czy ogólnie większa część kota, kot tam będzie leżał i już ;)
Pani Klarko, bloga pisać każdy może, na każdy temat. Pani porusza tematy z życia codziennego, w jedyny niepowtarzalny sposób je komentując. Opowiadania, często w dość przewrotnym układzie a czasem i o zaskakującym zakończeniu (o przygodzie w autobusie, Babie, czy o dobrym spokojnym małżeństwie) można wymyślić, byleby tylko dosadnie zawrzeć w nich morał.
Jednakże opowiadań o kotach wymyślić się nie da. Trzeba mieć co najmniej jednego kota, żeby móc zauważyć i opisać pewne jego zachowania oraz trzeba mieć co najmniej jednego kota, by zrozumieć o czym Pani pisze. I wcale a wcale nie przynudza Pani opowiadaniami o kotach, ponieważ miło jest przeczytać i dostrzec, że nie tylko mój kot wydaje mi się dziwny i zaskakujący.
I proszę uprzejmie, niech Pani nie kasuje blogów, bo na każdą notatkę czekam jak kania dżdżu!
poczwórna kocia mama,
paulinka
Widok kota powoduje u mnie bezwarunkowy odruch miziania i mruczenia razem z mizianym... Niestety, z monitorem tak się nie da - szkoda...
OdpowiedzUsuńCo do podróży w doborowym towarzystwie, to zawsze mi szybciej mija, gdy jest taki przytulaśny współpasażer.
Pozdrawiam serdecznie!
paulinko - tak właśnie jest, koty kocham i nawet je trochę rozumiem, kiedy widzę, że człowiek się uśmiecha do kota albo uśmiecha się opowiadając o kocie, wiem, że się z nim dogadam;)
OdpowiedzUsuńTarnów to daleko ode mnie...jakby tak taka Klarka przejezdzala przez moj dworzec to bym wyszedl z ciepla herbatka i ciasteczkami zeby nam zabardzo nie zmarzla i nie zglodniala w podrozy.
OdpowiedzUsuńMiauKotka
ja zaglądam do galerii zwierzaków! I szkoda, że zdjęcie nie wyszło :(
OdpowiedzUsuńjeanette
PS napisałam do tych trolli co podszywają się pod Twój mail, oczywiście nieobraźliwie (troll to nie obraza) nie odpisali, a ciekawa byłam co mi odpiszą na to by się sami przedstawili...
Jakże nie zagląda, kiedy zagląda?! Co rusz podglądam, czy jest nowy futrzak! Irbisek jest piękny i delikatny. Kolejne sierściuchowe cudo!Wracam często do początku tej galerii i oglądam "braci mniejszych" z podziwem, ale ciężko przeżywam informacje o bestialstwie ludzkim (raczej nieludzkim!) wobec nich.
OdpowiedzUsuńjojak