Kiedy miałam byle jaki telefon to nosiłam go rzucony byle gdzie bo mi nie zależało, czasem był w tej samej kieszonce co klucze albo na dnie torebki przywalony tym wszystkim, co w torebce (parasolka, portfel, kosmetyczka, szczotka do włosów, zeszyt albo jakaś teczka, parę długopisów, skarpetka (do mierzenia butów, jakbym miała okazję kupować buty) tampon, podpaska, chusteczki zwykłe i odświeżające, jakaś ekologiczna torba na większe zakupy itd. To w kosmetyczce się nie liczy bo jest całkiem osobno i jak się czegoś szuka to się nie przegarnia, chyba, że się wysypie, ale wysypuje się rzadko.
Odkąd mam porządniejszy telefon to noszę go w takim zgrabnym futeraliku. Niedawno byłam u siostry, siedzimy przy stoliku, torba rzucona na kanapę gwiżdże. Sięgam, szukam tego telefonu, torba gwiżdże coraz bardziej, wszyscy z napięciem patrzą kiedy w końcu wygrzebię ten telefon, wreszcie mam. Wyciągam z torby futeralik i go otwieram, a siostra zdumiona mówi – ty nosisz telefon w pochwie?!
Śmialiśmy się wszyscy jak wariaci a kiedy oddzwoniłam, ktoś podejrzliwie zapytał - co ci tak wesoło? Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że to z powodu telefonu noszonego w ..futerale.
a kondomu na telefon nie masz czasem? ;)
OdpowiedzUsuńw mojej torebce to głównie pampersy przeszkadzają w poszukiwaniach ;)
Cóż, nieważne gdzie nosisz, ważne, żeby się można było dodzwonić :))
OdpowiedzUsuńDobre!
dobra i ładna pochwa robi wrażenie, prawda? :)
OdpowiedzUsuńhahahaha! w pochwie to miecze noszono :)
OdpowiedzUsuńjeanette
Ja bym schował mój telefon do twojej pochwy :)
OdpowiedzUsuńMarko.
@iimajka, mam nadzieję, że nie zużyte...? :DDDD
OdpowiedzUsuńJa nie noszę telefonu w niczym, bo nie lubię, ale zawsze mam go w kieszeni, a nie w torebce. W torebce co chwila go szukam i nie mogę znaleźć, co łączy się z paniką w stylu O MÓJ BOŻE UKRADLI MI... a nie, jest tutaj :)
Ale telefon w pochwie może być świetnym sposobem na wzmocnienie mięśni... ramion oczywiście, kiedy go szukamy i wywlekamy :D
A ja tam też noszę gdzie popadnie, a futerału też nie mam, jak idę z torbą czy plecakiem to gdzieś na spodzie leży i zazwyczaj nie słyszę jak dzwoni. I potem kilka nieodebranych i "czego nie odbierasz", uznaję tak jak kiedyś pisałaś o ile dobrze pamiętam, że telefon jest dla mnie a nie ja dla telefonu.
OdpowiedzUsuń:))))))
OdpowiedzUsuńHehe. To zupełnie naturalne; odkąd telefony zaczęto wyposażać w wibratory, niezbędne stały się i pochwy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tu nie ma opcji 'lubię to!', bo bardzo lubię to, co napisał michał :D :D :D
OdpowiedzUsuń(i jeszcze zrymowałam, pełen wypas!)
oj tak :) Lubię to, jak nic :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam, mój A też mówi, że nosi telefon w "pochwie" :) zawsze się z tego śmieję.
OdpowiedzUsuńKlarko - kliknęłam na "gwiżdże" w Twoim poście. Moje torby też gwiżdżą w ten sposób:)). Jestem fanką filmów Tarantino i tego, że świetnie potrafi dobrać muzykę.
OdpowiedzUsuńUdławiłam się rogalikiem:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to "gwiżdże" bo tak samo odzywa się mój telefon kiedy dzwoni do mnie moja siostra:)
OdpowiedzUsuńU mnie szukanie telefonu to stały punkt programu, mimo, że zazwyczaj noszę go nie w torebce a w kieszeni (jeśli mam kieszeń akurat), a i tak najśmieszniej jest, kiedy rozmawiam przez telefon i nagle orientuję się, że nie mam go w kieszeni: ups, GDZIE on jest??? Aaaa, rozmawiam właśnie przez niego, to OK:)
Och, tampon, podpaska i spółka! Gdzieście wybyli, moi mili:-))))))))))!
OdpowiedzUsuń