Barbarka przypomniała mi o liczniku na tym blogu i od tamtej pory chodzi za mną myśl o mojej przygodzie z blogami. Będzie dużo i nudno, trudno, mam atak wiadomo czego. Dla czytających pierwszy raz – od czasu do czasu mam atak grafomanii i nie zawsze udaje mi się go stłumić.
Przez kilka ładnych lat pisywałam z ludźmi na czaterii, mieli oni swoje blogi na różnych portalach. Wydawało mi się to trudne i dla mnie w zasadzie nieosiągalne ze względów choćby technicznych, z komputera korzystałam gościnnie, czyli w pokoju syna, więc dostęp mocno ograniczony. Ale nauczyłam się obsługi klawiatury jako tako właśnie pisząc na czacie, bo trzeba było odpisywać szybko i jednocześnie czytać. Onetu nie znałam wcale bo ten czat był na Interii, dopiero trafiłam tam przez blogi czaterian. Trochę to śmieszne, ale wówczas Onet miał dość jak na tamte czasy przyjazną edycję. Nawiasem mówiąc upłynęło kilka lat i się w tej edycji nic nie zmienia, tu można wszystko przesuwać i układać jak dziecinne klocki a tam się natychmiast wszystko sypie, strach poprawiać posta bo zniknie.
Pisaliśmy na czacie o tych blogach a mnie akurat przyszedł spam na pocztę z zachętą do blogowania. Tak sobie pomyślałam – jak oni mogą i dadzą radę to czemu ja nie? Przecież jak sobie nie poradzę to poproszę o pomoc, jak już piszą jakiś czas to mi na pewno pomogą! Kasieńka Miła mi wówczas napisała – życzę Ci miliona wejść, wydania książki i tytułu Blog Roku! Równie realny wydał mi się wówczas lot na księżyc.
Ukasz mi pomógł najwięcej. Nie robiłam przed rodziną i znajomymi tajemnicy, zakładając z góry, że będę pisać o drobnych, codziennych sprawach o których i tak wszyscy wiedzą. Pierwszymi czytelnikami byli oczywiście znajomi z czaterii i niektórzy z nich zostali do dziś, choć niestety – po pewnym czasie moje pisanie na blogu zaczęło ludziom z czatu przeszkadzać. Konkretnie gdzieś tak kiedy licznik pokazał właśnie tak jak tu, ćwierć miliona. Wówczas była to dla mnie kosmiczna liczba wejść i strasznie wszystko przeżywałam, odpisywałam trollom, tłumaczyłam się, płakałam po nocach a jak blog był na jedynce to po prostu siwiałam i miałam za każdym razem ochotę natychmiast blog skasować!
Zaczęły się niesnaski, a to ktoś mi zarzucał plagiat kiedy przekopiowałam z netu jakiś dowcip (teraz wiem, że ta dziewczyna mogła mi zwyczajnie napisać na gg, że na blogach trzeba koniecznie podawać źródło, skoro jej to tak bardzo przeszkadzało a nie robić z tego afery) potem znów ktoś inny się rzucał, że opisuję jego życie. Tyle, że jeśli naprawdę opisuję czyjąś historię, to zawsze mu wysyłam opowiadanie do autoryzacji, kto tak miał to wie o czym piszę. Kiedy licznik pokazał milion, dowiedziałam się, że to nic takiego, bo każdy może umieścić w necie coś na milion odsłon. Teraz bym napisała takiemu cwaniakowi – to zrób to! Wówczas było mi strasznie przykro, bo z ludźmi z czatu spotykałam się na zlotach, pamiętaliśmy o swych imieninach, urodzinach, wiedzieliśmy, jak mają na imię nasze dzieci i co będziemy gotować na kolację. A tu nagle zrobił się kwas, bo dostałam kilka wyróżnień a do tego uderzyła mi do łba woda sodowa i jak ta głupia wyskoczyłam na konkurs Blog Roku i poprosiłam o głosy, a to przecież trzeba wysłać sms! Naczytałam się wówczas, że żebrzę, że mam się wstydzić, że sępię, ech, na samo wspomnienie jest mi przykro. Bo zarzuty, że Onet mnie promuje bo za to płacę to nic nowego.
Przestałam spoglądać na liczniki w okolicach trzech milionów. Jednym z najmilszych doświadczeń był konkurs z orzeszkami. Tylko się śmiałam i nie robiłam po prostu nic wiedząc, że i tak nie wygram bo co niby miałam robić, wiadomo było, kto ma tę firmę promować aż tu nagle okazało się, że mam szansę bo czytelnicy zrobili mi niesamowitą kampanię gdziekolwiek się dało. I dostałam worek orzeszków i porządny telefon, a wsparcie czytelników – bezcenne!
W tym samym czasie brałam udział w kursie, na którym uczyłam się jako tako Worda ale głównie programów związanych z handlem. Wtedy to informatyczka zobaczyła mój blog i powiedziała całkiem serio – nie musisz się tak przejmować edycją, szatą graficzną, nie męcz się z tym, ludzie i tak nie zwracają na to uwagi bo ważna jest treść, od poprawiania są redaktorzy. Wykształcona, poważna, prowadząca zajęcia na uczelni osoba czytała mój blog i śmiała się na głos, nie ze mnie tylko z tego, co napisałam, ha! Dzięki temu pozbyłam się kompleksów i jak mi ktoś się rzucał o edycję czy grafikę to się tylko śmiałam.
Zimą postanowiłam odejść z Onetu. Nie dało się publikować bo cokolwiek napisałam, trolle chciały mnie zabić. Nie żartuję, mam na wszelki wypadek stos wydrukowanych maili z pogróżkami. Żeby rodzina wiedziała mniej więcej co się stało jakby coś się stało. Kolega pisał do portalu, co można w tej sprawie zrobić. Poradzili mi całkowicie zablokować możliwość komentowania i ściągnąć opcję „napisz do mnie”. To nie miało sensu, bo ja nie umiem pisać do szuflady, nawet, jak nie odpisuję na komentarze to czytam, alby znać Wasze zdanie i bez tego rodzaju dialogu nie ma dla mnie pisania. A najprościej jest iść na policję, teraz już wiem.
Dlatego założyłam blog tutaj. Tamten został, ale tutaj pisze mi się całkiem inaczej. Wiem, że nawet jeśli nudzę, tak, jak teraz, to po prostu czytelnicy nic nie powiedzą i już. Tam łapałam się na tym, że liczę się z każdym słowem, sprawdzam pisownię, tracę styl, nie cieszy mnie pisanie tylko męczy. Tam nie ma opcji moderowania komentarzy! Czy to takie trudne? Nie sądzę, wiem natomiast, że wielu blogerów z tego powodu właśnie odeszło.
Najtrudniejsze doświadczenie – ohydna, oszczercza kampania spamera.
Najmilsze doświadczenie – a ze sto razy albo więcej piszczałam z radości z wielu powodów.
Niedługo będziemy świętować bo urodzi się dzieciak z opowiadania, o! To jest dopiero radość!
Na czat zaglądam rano, jest tam kilka osób, które czytają blog od początku i się nie boją, że piszę o nich. Bo to tylko blog!
Notkę napisałam czując, że zamyka się kolejny rozdział w moim życiu a zaczyna coś nowego.
A ja lubię gdy piszesz;) Zawsze się jakieś rozdziały zamyka, ale tylko po to by móc rozpocząć kolejne - i to jest fajne;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Klarko, iż Ci którzy komentują negatywnie, a wręcz się do przekleństw odnosząc niewarci są czytania Ciebie, ni niczyjego bloga... A skąd to się bierze, ta zawiść? Sadzę, że zawsze istniała - ewentualnie zmienia nieco formy wyrazu:) Na blogerze jeszcze się nie zawiodłam, a może zwyczajnie tutaj jeśli ktoś pisze to wie co pisze, dla kogo pisze i po co pisze? A i osoby czytające zupełnie kulturalniejsze, a może tylko dojrzalsze? Na Onecie potrafiłam znaleźć naprawdę szokujące komentarze.
Ależ się rozpisałam, kończąc pozdrawiam serdecznie!
Klarko! A może powinnam napisać Pani Klarko!
OdpowiedzUsuńMój komentarz nie będzie niczym odkrywczym, niczym nadzwyczajnym...
Chciałam tylko napisać, że nałogowo czytam blogi, różne, w różnych miejscach. Ale dzień zawsze zaczynam od Pani. Uważam Panią za jedną z najlepszych w tym temacie.
Tyle.
Pozdrawiam :)
aga
Czytam Cię od niedawna, ale z wielką przyjemnością. Też nie rozumiem złośliwych komentarzy, bo jeśli czyjeś pisanie mi nie odpowiada to poprostu nie komentuję i nie wchodzę wiecej na taki blog.Widziałam na innych blogach ten oszczerczy spam w stosunku do Ciebie i było mi bardzo przykro, bo sądząc z tego jak piszesz i co piszesz, nigdy bym nie pomyślała, że to może być prawda. I dalej nie rozumiem tej osoby po co i dla kogo to robiła, to coś dla mnie kompletnie niezrozumiałego.
OdpowiedzUsuńPosz dalej i takimi osobami wogóle się nie przejmuj zgodnie z zasadą lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć:)
Pozdrawiam:)
ja również do Ciebie Klarko bardzo chętnie zaglądam i żałuję, że nie piszesz codziennie :) A na troli to trzeba się uodpornić bo trola zawsze i wszędzie znajdziesz. Tylko to od czasu zależy. Niestety... Ja trolem nie jestem i nie będę i życzę dalej tak lekkiego pióra :)
OdpowiedzUsuńwiesz co jest najfajniejsze,masz milionowe odwiedziny,wydalas ksiazke, a nadal piszesz swietne posty,odbieram Cie tak pozytywnie,zadnego wymadrzania sie,zadzierania nosa...pamietasz jak posadzilam Cie o slodka niesmialosc:) haahah teraz juz wiem,ze to nie jest niesmialosc,to duza klasa i styl!
OdpowiedzUsuńjestes super;)
Czasem mam wrażenie, że Blogger jest przyjaźniejszy:)
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od kilku lat i po prostu lubię tu zaglądać:) Zmieniałam tylko swoje miejsca, gdzie pisałam, ale wracałam do Twojego pisania:)Też kiedyś pisałam na Onecie,ale wolę tutaj:)
I chyba najważniejsze, że pisanie sprawia Ci przyjemność, to po prostu czuć kiedy się czyta:) Fajnie wiedzieć, że nawet to, co nierealne, może stać się realnym- łącznie z wydaniem książki:) Pozostaje tylko życzyć dalszej radości z pisania:)
Pozdrawiam ciepło,
Margerytka
Witaj Klarko,
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opisałaś te swoje początki.
BYć może nawet i ja napiszę niedługo o moich inspirowana Tobą i tą notką :)
Wiesz, są ludzie, których się po prostu lubi za każde słowo, które powiedzą czy napiszą, a przymyka całkowicie oko na wszystkie jakieś bzdety czy literówki, bo one po prostu nie mają tu żadnego znaczenia.
I dla mnie Ty od samego początku jesteś taką właśnie Osobą.
Nawet jeszcze przed wymianą naszych pierwszych maili.
Wiele ich nie wymieniłyśmy, ale większość była na tematy niesłychanie ważne i czuję się zaszczycona taką chociaż "znajomością" z Tobą.
Może kiedyś, jak będę jechała do Krakowa i uprzedzę Cię odpowiednio wcześniej uda nam się wypić razem kawę :)
Mnie też od paru dni chodzi po głowie pożegnanie z blogiem na Onecie, od dawna tamten blog już i tak w zasadzie jest martwy, bo wszyscy już wiedzą, że jestem ma migawkach.
Dobrze jest móc się czasami podzielić takimi przemyśleniami i historią, w końcu to też część i to ważna część nas - blogerów! :)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!
uwielbiam takie Twoje ataki grafomaństwa :) Nie wiem jaki nowy początek się zaczyna, ale życzę wszystkiego dobrego, wiesz, że szczerze i od serca! I naprawdę nie ma co się przejmować kretynami, będę Ci to ciągle powtarzać, abyś nie zapomniała!
OdpowiedzUsuńjeanette
Wcale się nie czuję winna temu atakowi :)))))))
OdpowiedzUsuńCokolwiek piszesz jest warte przeczytania.
Twoje blogowanie to już kawałek historii, a ja się już odnajduję w niej :).
Wiele się przez ten czas stało, dobrego i złego, ludzie się zmieniają, nawet jak już skończą 18lat, bo próbują nowego i się w tym odnajdują.
I tak powinno być.
Pozdrawiam Klarko serdecznie :)
ladybird - jak ktos przejdzie "szkołę" na onecie to już potem wszędzie da radę, najtrudniej wytrzymać naloty z jedynki ale trzeba uczciwie przyznać, że dzięki jedynce zyskuje się popularność
OdpowiedzUsuńaga - a nie paniuj mi, po co, wystarczy Klarka;)
OdpowiedzUsuńkiciaszara - w taki sposób zniszczono niejedną osobę, ja również nie rozumiałam o co chodzi bo przecież mnie nikt nie zna, nie jestem aż tak popularna, nie wdawałam się nigdy w żadne awantury i spory, przeciwnie, unikam i uciekam z takich miejsc. To był rodzaj kampanii reklamowej - moim kosztem ktoś usiłował coś ugrać. Straszne, do czego są zdolni ludzie.
OdpowiedzUsuńKlarko , pisz,pisz nadal i ja nadal nałogowo będę Cię czytać. Na "życzliwych" nie ma rady trzeba sie do nich zdystansować.Pozdrawiam serdecznie ,ta starsza,Elamela
OdpowiedzUsuńvivi22 dzięki:)tak właśnie mam - albo odpisuję na komentarze, albo komentuję u innych, albo atak grafomański, wszystkiego naraz nie ogarnę
OdpowiedzUsuńEmocja - ale ja naprawdę jestem nieśmiała i jak czytam takie pochwały to się zarumieniłam, aż się na głos roześmiałam sama z siebie, dziękuję za nie!
OdpowiedzUsuńMargerytka - blogger jest przyjaniejszy, i technicznie, nawet taka ofiara jak ja da radę, i emocjonalnie, bo wiem, że jeśli ktoś tu przychodzi to dlatego, że chce
OdpowiedzUsuńiw - ten blog jest dzięki Tobie:))) uściski serdeczne, a tamten - zostaw, nawet aby od czasu do czasu zajrzeć jak się zagląda do szuflady z pamiątkami
OdpowiedzUsuńjeanette - Ty mnie często zmuszasz do pisania, przyznaję, że ocuciłaś mnie raz tekstem "czuję się jak troll bo mi ni eodpisujesz", uswiadomiłam sobie, że to naprawdę nieładnie tak zaniedbywać czytelników
OdpowiedzUsuńElamela - cieszę się, że wytrzymujecie ze mną;)
OdpowiedzUsuńBarbarka - dobrze, że mi przypomniałaś o tym
OdpowiedzUsuńCzytam blog,a raczej dwa, od jakiegos czasu i robię to z wielką ochotą i tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńKlarko po pierwsze to zazdroszczę wytrwałości w tym wszystkim...wbrew pozorom świat blogerów potrafi być okrutny. Jak zapewne zauważyłaś ja zlikwidowałam obydwa blogi, ale strasznie brakuje mi pisania i tego kontaktu z Wami..eh po przeczytaniu Twojego postu naszła mnie ochota na 'reaktywacje' bloga oczywiście tego na bloggerze, bo do onetu straciłam już cierpliwość.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś Ci to napisałam, ale powtórzę jeszcze raz- dziękuję Klarko, że jesteś i że piszesz, bo dzięki Twoim opowiadaniom i tekstom świat jest weselszy, piękniejszy, bardziej refleksyjny. Dziękuję Ci za to i proszę o więcej :))
Ps. zakochałam się ostatnio w powieściach Joanny Chmielewskiej- jestem na etapie tych całkiem starych (Wszystko czerwone, Romans wszechczasów) i długo nie mogłam sobie uświadomiś dlaczego tak przypadły mi do gustu, aż tu nagle mnie olśniło..strasznie macie podobny styl pisania! Naprawde REWELACJA!! Lekkie, zręczne, zabawne i dopracowane 'pióro' zarówno Twoje jak i Pani Chmielewskiej :)
Pozdrawiam cieplutko
Olimpio, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale faktycznie- coś jest w tym, co piszesz:) Od zawsze uwielbiałam styl pisania Joanny Chmielewskiej, nad "Wszystko czerwone" szczególnie płakałam ze śmiechu no i oczywiście nad "Lesiem":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i miłego czytania:)
Mnie naprawdę podobają się pani posty nie da się ukryć że często czytuje pani bloga zarówno tego jak i tego z Onetu. Bardzo lekki styl i notkę mającą na oko 1,5 strony A4 czyta się nieraz mniej niż w 15 minut, co jak dla mnie osoby nielubiącej rozwlekłych tekstów jest super...
OdpowiedzUsuńAle mi się miało czytało, tak po prostu. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Droga Klarko, dziekuje za ten wpis. Choc tu bywam od niedawna wiem, ze to fajne miejsce.Zycze kolejnych "milionow" na koncie.
OdpowiedzUsuńKochana Klarko,niczym sie juz nie przejmoj tylko pisz,pisz i pisz,bo sa ludzie uzaleznieni,ze musza czytac te kocie(i nie tylko)historyjki,a wiesz jak to z nalogami bywa,,,;)
OdpowiedzUsuńannaconda
Klarko, podziwiam wytrwałość. Jednocześnie jakoś tak nieswojo się poczułam, gdy napisałaś o tych kolejnych drzwiach... Jakieś takie poważne zmiany? Bo mam nadzieję, że pisać będziesz - jestem uzależniona! Ściskam serdecznie!
OdpowiedzUsuńania - będę pisać, ale pewnie nie tak dużo.
OdpowiedzUsuńannaconda - własnie się zbieram za pisanie znów o tych kotach
Socjo - dziękuję
lukasztu - Ty lubisz takie osobiste notki?
kwietniowy-snieg - ja tez nie lubię rozwleklych tekstów, zazwyczaj czytam wtedy pobieżnie
Olimpio - to wielki wstyd, ale tak się złożyło, ze nie znam ani jednej powieści Joanny Chmielewskiej, muszę koniecznie kupić wobec tego
Sylwana - miło mi bardzo:))
Namiary na tego bloga dostałam od 'internetowego znajomego', z którym Ty także Klarko prywatnie zamieniłaś dwa pisane słowa. Moja odpowiedź na polecenie tego bloga była: zwyczajna dziecinada. Nie mniej w czasie śniadania wchodziłam tu, aby poczytać. Teraz wiem, że Twoje blogi są pełne humoru, opisujesz z nadzwyczajną prostotą różne sytuacje, a właściwie co będę Ci (a o, właśnie, i tu zabrakło mi wyrazu, który gdzieś po głowie chodzi, a co ma wiele osób takich jak ja, a więc osób nie potrafiących wyrazić się, w przeciwności do Ciebie), ale chodzi o wychwalanie pod niebiosa. Po prostu pisz, bo robisz to ekstra. I tym optymistycznym akcentem …. Itd….
OdpowiedzUsuń(po 50)
(po50) - dziękuję za cięte riposty, które umieszczasz pod szczególnie złośliwymi komentarzami,to dla mnie bezcenne wsparcie
OdpowiedzUsuńwszędzie są zawistni ludzie, których boli powodzenie innych. Pisząc w "wynurzeniach" też spotykałam sie z obrażaniem mnie, krytykowaniem mojej pisowni. Na szczescie można taki komentarz usunąć i jak najszybciej zapomnieć. Tez kilka razy cisnęły mi się łzy do oczy po ostrej krytyce...
OdpowiedzUsuńKlarko, bardzo lubie Cie czytac i ciesze się z Twoich sukcesów :)
cóż... nie pozostaje mi nic innego jak się tylko podpisać pod tym tematem:) pisz kobieto dalej, a trole były są będą, u mnie też śą ale je ignoruje już nawet nie wyrzucam tych komentarzy, a co do pisowni to pisze jak mi serce dyktuje, nigdy za specjalnie nie przejmowałem się "ó" czy innymi takimi, wiesz zresztą sama, bo czytujesz mię dzięki :*** trzymam kciuki za ten nowy początek, zresztą jak zawsze, good luck :)
OdpowiedzUsuńpodpisano lipton_R
Klarko bardzo lubię Ciebie czytać bez względu na to gdzie piszesz. Rozśmieszasz, dajesz do myślenia, wzruszasz....
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twój blog :)
Klarko, szczerze? Bardzo. Lubię poznawać czyjeś emocje, zachowania, sposób postrzegania. Naprawdę, takie notki robią na mnie największe wrażenie i na takie najbardziej czekam, takie prawdziwe, życiowe.
OdpowiedzUsuńOj, mogłabym napisać dużo, ale napiszę tylko tak: Pani Klarko, Pani wie, co ja chcę powiedzieć na temat tego bloga! :))))))
OdpowiedzUsuńI proszę o jeszcze. Dużo, dużo!
Wyjeżdżam 'za chwilę' na dwa tygodnie, na pewno będzie mi brakować codziennego zaglądania tutaj :)
Ściskam!
Rzaba - myślałam, że da się uodpornić, a teraz wiem, że bez tej wrażliwości nic się nie da robić z tego, co robimy.
OdpowiedzUsuńCleo - miód na moje serce!
OdpowiedzUsuńlukasztu - a ja się zawsze boję publikować osobistych notek myśląc, że po pierwsze kogo to interesuje a po drugie tak o sobie ciągle pisać to wygląda co najmniej egocentrycznie
Kasia - baw się dobrze!
No, "tapetę" miałas wielokrotnie, miliony też, książka jest, fani są... to czego teraz Ci życzyć?
OdpowiedzUsuńhmmm... By w życiu nie było za różowo, bys wciąż miała o czym pisac ;)
iimajka dzięki, napiszę za jakiś czas, na co się porwałam, i to nie dla pieniędzy raczej tylko właśnie dla inspiracji.
OdpowiedzUsuńWięc się nie bój. A nie musi być ciągle, może być trochę częściej. ;))
OdpowiedzUsuńA ja Ci powiem, że czytam obydwa Twoje blogi codziennie, tak do poduszki i moim zdaniem możesz mieć jeszcze kilka następnych - też będę czytała. A to wszystko dlatego, że zwyczajnie mi się podoba to jak piszesz i o czym piszesz. No i jeszcze jedno. Też mam koty, psa i akwarium. Tak trzymaj Klarka. I nigdy pisać nie przestawaj :)
OdpowiedzUsuńGosia
Wróciłam z urlopu, a tu tyle do przeczytania!!! Oj, cieszę się bardzo:)))
OdpowiedzUsuńKlarko, wiem, że nie będę zbyt oryginalna, pisz jak najwięcej, czytam zawsze z wielką przyjemnością. Życzę jeszcze więcej czytających. Twoją książkę pożyczam znajomym:)))
Porównanie do Chmielewskiej jak najbardziej trafne...:-)
no bo naprawdę wtedy się troszkę poczułam jak troll, któremu się nie odpisuje, choć z 2 strony wiem, że człowiek nie zawsze ma czas.
OdpowiedzUsuńjeanette
no ja trafilam do Ciebie wlasnie z "jedynki" onetu i tez sie dziwie niektorym chamskim wpisom na blogach, forach... trafilam dawno, gdy byl tylko jeden blog i zostalam... malo tego mam Twoja ksiazke i jeszcze Cie polecam znajomym. Twoj opowiadania sa o takich zwyklych codziennych ludziach o zwyklych codziennych sprawach a jednak sa niezwykle...
OdpowiedzUsuńDziekuje za kazdy wpis i kazde slowo ktora moge tu przeczytac
pozdrawiam goraco
Dobre słowo może być jak plaster na zbolałą duszę!;)Uwielbiam czytać oba Twoje blogi, bo są pełne życzliwości i miłości do ludzi i zwierząt.Trolle potrafią być wkurzające,ale...współczuję im.Jeśli tylko takie zachowanie sprawia,że czuja się lepiej to już problem dla specjalisty!Rzeczywiście - "pachniesz "Chmielewską!Uwielbiam ją;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele fajnych blogów. Ale do tego mnie jakoś ciągnie wybitnie. I do drugiego (znaczy pierwszego) też.
OdpowiedzUsuńMoje notatki na blogu są na szczęscie na tyle nieciekawe, że na główną onetu się nie nadają i mam spokój. I dobrze, bo nie lubię jadu, a taki się wylewa, bo blogi czytają rózne osoby.
Ale jedn wpis życzliwego czytelnika jest tysiąc razy wazniejszy niż byle jakiego trola ;)
Klarko, wyjechałam na tydzień bez internetu, a wracając, o czym myślałam: hmmm... jak ja dawno nie zaglądałam na bloga Klarki, brakowało mi jej pisania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Nic a nic nie nudzisz. Wiadomo, różne są gusta; dlatego też jedne rzeczy zachwycają bardziej, inne cokolwiek mniej. I masz rację z tym pisaniem do szuflady. Jakiś odzew powinien jednak być. Mnie bardzo podoba się ten sposób prowadzenia bloga, jaki przyjęła nasza wspólna znajoma, Emka. Ona zawsze odpowiada na każdy komentarz. Oczywiście zdaję sobie (już teraz) sprawę, że nie zawsze jest to możliwe. Trzy miliony wejść! Łał!!! Dla mnie to niebotyczne rejony. Póki co, przynajmniej:-).
OdpowiedzUsuńJeszcze nie do końca ogarniam tu wszystko, ale ...spokojnie, jak na wojnie, to tylko kwestia czasu. Dobrze, że zamiast na Onet, trafiłam od razu tutaj. Nigdzie się stąd nie wybieram:-)))))))).
P.S. Bardzo mi się podoba to o Krysi i Rysiu. I wszystko inne też. Może tylko nie podzielam entuzjazmu reszty czytelników dla perypetii Blondyny, Emerytki i ich towarzystwa. Cóż, tak, jak mówiłam, różne mamy upodobania. A ja, jak się okazuje, jeszcze "różniejsze" od pozostałych. Przywykłam...