Przeważnie mają wartość sentymentalną, choć mogą być jednocześnie sporym kapitałem. Starsze osoby mają czasami trochę biżuterii i wyobrażają sobie, że jest ona kosztowna. Oglądają pierścionki, łańcuszki, broszki myśląc, że mogą za to mieć sporo pieniędzy. Kiedy dochodzi do wyceny, czują się rozczarowane. To, co wydawało się rodowym klejnotem, bywa potraktowane jak złom i za najpiękniejszy naszyjnik zamiast oczekiwanych sześciu tysięcy dostają sześćset złotych.
Moje pamiątki to zdjęcia, nagrania wideo z uroczystości rodzinnych, szkolne świadectwa, prezenty od szczególnie bliskich mi osób. Wśród szpargałów na strychu znalazłam pożółkłą, zniszczoną kartkę wydartą niedbale z zeszytu w linie.
Kiedy nie było telefonów, zostawialiśmy sobie takie komunikaty. Mama poszła do pracy, a chłopcy na żagle!
Jakie to słodkie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak miałam paręnaście lat też tak robiłam. Pisałam kartkę dla mamy gdzie wychodzę i o której wrócę. Moim zdaniem była to troska, by mama się nie denerwowała. Nigdy się nie spóźniałam. Niestety, dla mamy była to zniewaga i brak szacunku, bo uważała, że powinnam na nią zaczekać i zapytać o zdanie.
OdpowiedzUsuńEch, tak mi się przypomniało...
Pozdrawiam.
Może ma stare lata robię się "semntymemntalny" :), ale czyż w takich karteluszkach nie było więcej przesłania i treści (ukrytych) , niż we współczesnych środkach ? A swoja drogą, ile radochy ma człowiek odnajdując po latach te "skarby". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUmmm, co za ster :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się karteluszek z której powiesci Musierowicz - "zaraz wrócimy" i obok rysunek karetki pogotowia :D
Wartość kruszca zależy od kilku czynników. Jeżeli będą to wzory przemysłowe sprzed lat -nie utrzymają wartości. Płaci się właściwie jak za wykorzystany przerób.
OdpowiedzUsuńSprawa inaczej wygląda , gdy to są naprawde unikaty ...Jest ich niewiele i zazwyczaj posiadacze nie chcą ich się pozbywać.
Przyznam sie, że niknące więzi skłoniły mnie do ograniczenia mocno przedmiotów , z którymi jestm związana. I nie są to wartości dające sie spieniężyć.
PS Choć ostatnimi czasy płaci się za wyjątkowo niematerialne nabytki:)
Klarko, ja kiedyś przy okazji, wielkich porządków, też znalazłam moją radosną twórczość :) a ile z tej znalezionej twórczości było wspomnień i śmiechu... :D
OdpowiedzUsuńPani Klarko , u mnie w domu tez był i jest nadal taki karteczkowy zwyczaj :) i funkcjonuje znakomicie do dzisiaj pomimo telefonów i innych dobrodziejstw cywilizacji :) na ścianie w jadalni dumnie wiszą powieszone w ramkach pierwsze karteczki całej trójki rodzenstwa...najfajniejsza jest ta najmłodszego brata: natenczas 4,5 letniego : "mamo poszłem do tomka" podpisane synuś :)
OdpowiedzUsuńIle wspomnień..... :)
Mam podobnie... pamiątką na pewno dla mnie nie jest biżuteria, oprócz jednych kolczyków po babci...Raczej kilka zachowanych rysunków malowanych dziecięcą ręką, wypracowania z polskiego i angielskiego "na szóstkę" i stare fotografie...
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie pamiątki mają i dla mnie największą wartość. Parę lat temu znalazłam pośród szpargałów lekcyjną "korespondencję" z koleżanką;-) O matko! Ale miałyśmy fantazję ...w temacie jednego chłopaka, rudego i piegowatego. O mało nie stanęłyśmy na ubitej ziemi w pojedynku o jego względy ;-)
OdpowiedzUsuńAkularnica!
OdpowiedzUsuńTeż na lekcjach pisywałam takie karteczki, swego czasu nawet z koleżanką z ławki zakupiłyśmy osobny zeszyt 16-kartkowy w tym celu, żeby nie budzić w nauczycielach podejrzeń, kiedy się wyszarpywało kartki! :D
oooo jakież fajne :)
OdpowiedzUsuńjeanette
Ja też zachowałam niektóre swoje pamiątki (świadectwa, legitymacje szkolne oraz ... ściągi - pracowicie pisane maczkiem (nie pokazuję ich jeszcze mojej trzecioklasistce:))
OdpowiedzUsuńA teraz gromadzę dzieła moich córek - najwięcej jest narysowanych obrazków, dyplomy ze szkolnych konkursów oraz książeczki, które starsza córka sama pisze i ilustruje. Zaczynamy już "tonąć" w tych skarbach - mieszkanie nie z gumy ;-)
Pozdrawiam Klarko, jestem, cały czas czytam oba blogi, choć rzadko komentuję.
Kartka w drzwiach z wiadomością klucz jest pod wycieraczką
OdpowiedzUsuńJa nie potrafie wyrzucić, przekładanych z pudełka do pudełka (nowszego)pamiątek z lat "podlotkowych". Mam listy od koleżanek, sprawozdanka z jakiś wyjazdów, wierszyki miłosne pisane( tylko ja wiem do kogo :), a także plakietki, znaczki ( takie przypinane),breloczki i mnóstwo figurek, wazoników i innych łapaczy kurzu. Zbieram nawet kartki świąteczne, bo wyrzucanie ich wydaje mi się nietaktem wobec osób , które do mnie napisały. Ot taka sentymentalna istota ze mnie.
OdpowiedzUsuń:) też częściej cenniejsze są dla mnie niedbale wyrwane kartki, na jednej mam zabawny rysunek od bliskiej mi osoby i myślę, że tę kartkę będę już posiadała do końca życia:)pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZe starych pamiątek mam takie zdjęcie moich dziadków. Siedzą obok siebie na fotelach, płaczą ze śmiechu. Jest maleńkie, ale cudne. Bije z niego taka radość ... Włożyłam je w ramkę - czerwone serduszko w białe kropeczki i zawsze mam obok siebie.
OdpowiedzUsuń