Waldemar z powodu miłości przeszedł metamorfozę, stan zakochania działał na niego inaczej niż na innych, zamiast jak normalny zakochany wariować, chodzić z oczyma jak latarnie i z głupim uśmiechem na gębie wyć do księżyca Waldemar zaczął się codziennie myć i golić, a nawet obciął sobie paznokcie u rąk a u nóg oberwał do krwi. Ze spisem nic mu nie wyszło, poszedł więc rozwiązać umowę i tam dowiedział się najgorszego. Oto on i Blondyna stali się pośmiewiskiem w Internecie! A już chciał sobie ułożyć życie, iść do urzędu pracy, może zrobić jakiś kurs, na przykład kurs karate, wreszcie by mógł przestać się bać wiadomo kogo.
Załamał się i poszedł na tory. Siedział na środku tramwajowych torów i przeklinał internautów, którzy nie uszanują takiej pięknej miłości tylko ze wszystkiego robią sobie jaja, gdy wreszcie zza zakrętu nadjechała trzynastka. Waldemar zamknął oczy i krzyknął – żegnaj, ukochana, nie spisałem się!
Tramwaj zatrzymał się w niewielkiej odległości od niego, w otwartych drzwiach ukazała się znajoma sylwetka.
-Teraz to cię chyba zatłukę! Mąż blondyny szarpnął Waldemara i pomagając sobie kopniakiem odsunął go od torów.
- Trzeba twardym być, życie jest jak tęcza, raz czarne, raz białe, jeszcze kiedyś i dla ciebie zawyje strażacka syrena w ogniu miłości! – powiedział filozoficznie i odszedł w kierunku tramwaju uważając, by nie zawadzić rogami o trakcyjne przewody.
Tym sposobem udało mi się ocalić Waldemarowi życie i zakończyć to żenujące opowiadanie.
Klarko rewelacja, żadne tam żenujące opowiadanie, jesteś Mistrzynią!! Buziaki i pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńjeanette
no teraz to znów poległam :D
OdpowiedzUsuńjeanette cieszę się, że Ci się podobało
OdpowiedzUsuńiimajka kombinowałam pół godziny aby go jednak nie zabić na tych torach;)
OdpowiedzUsuńWitaj Klarko ! Niestety tym razem muszę Cię lekko skrytykować. Opowiadanie jak zawsze na 5, ale zakończenie o jakieś 99 odcinków za wcześnie. Uśmialiśmy się do rozpuku z biednego Waldusia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńP.S. Może "bidoczek" jeszcze coś w życiu osiągnie i nam to opiszesz.
O żenującej kobiecie ? czy spisie jej dokonań?
OdpowiedzUsuńśpi...ci....
Tak, szukałem i znalazłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://zycie-marynarza.blogspot.com/
Buhahaha! Usmialam sie serdecznie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen Mąż Blondyny to normalnie jak cień jest, wszędzie za biednym Waldemarem chodzi! :(
OdpowiedzUsuńA mi się nie podobały przygody rachmistrza. Twórcze wzloty i upadki ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńkuflo to całkiem normalne zjawisko, dlaczegóż wszystkim czytelnikom miałyby się podobać moje kawałki? to tylko blog, ja się przy rachmistrzu sama bawiłam pisząc, ten blog po to mam.
OdpowiedzUsuńKasia bo to jest prześladowca!
OdpowiedzUsuńTom 66 może kiedyś, pewnie dlatego nie zginął na torach;)
OdpowiedzUsuńMarynarz miło Cię widzieć
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są świetnie, naprawdę kocham tu wchodzić ;) Walduś jest the best! ;)
OdpowiedzUsuńKlarko, ale ja nie narzekam, nie złorzeczę, tylko wyrażam swoją opinię i to serdecznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkuflo wiem, dlatego Ci odpisałam, uściski:)
OdpowiedzUsuń