wtorek, 4 stycznia 2011

damy czadu

Dostaliśmy na gwiazdkę komplet – kilka butelek dobrego wina i czujnik gazu, czadu, dymu czy coś, to jest takie urządzenie, co się mocuje na ścianie i jak w domu jest czad to ono wyje. Nie żeby było żywe, tylko sygnał ma taki ostrzegawczy, żeby się obudzić bo w domu jest czad. Bo ja mam stary dom, przewody chyba są sprawne ale piec stary, dwubiegowy, czasem się wiesza a znajduje się ten piec w kuchni, więc jak jest mróz to on pracuje prawie bez przerwy.
Wina jeszcze nie zdążyliśmy wypić ale urządzenie już przeszło chrzest bojowy. Wczoraj miałam jakąś fazę gastronomiczną i spędziłam w kuchni kilka godzin, gotując, smażąc i piekąc jakby miała być wojna. Wreszcie chciałam sprawdzić z ciekawości, czy podtruwam się tymi spalinami czy nie, bo kto to widział stać tyle przy kuchence a do tego na wysokości twarzy miałam ten piec, który włączał się co chwilę, bo jak się gotuje to jest sterta zmywania, i ciągle się używa ciepłej wody a do tego dochodzi ogrzewanie całego domu.
Popatrzyłam na ten czujnik, chcąc sprawdzić ile naprało tych punktów na liczniku bo głowa mnie boli więc na pewno od spalin, a tu nic nie widać, więc nacisnęłam gdzie popadnie. Jak zaczął przeraźliwie wyć! Koty przybiegły i uciekły pod stół, wystraszone przywarły płasko do podłogi, ja chcąc wyłączyć to wycie zrobiłam coś, że wyło jeszcze bardziej, wreszcie zerwałam czujnik ze ściany, wypadły z niego baterie i wycie ustało.
Cała kuchnia była w dymie, bo w tym czasie na patelni przypaliły się na czarno kotlety.
Dziś próbuję wino.


Trollu podpisujący się Miaukotka – zapamiętaj sobie raz na zawsze:
- na tym blogu jest tak prosta edycja, że komentarz usuwa się jednym kliknięciem
- komentarz ZAWSZE świadczy o komentującym
- ten blog jest komercyjny, dostaję pieniądze za każde kliknięcie, więc chociaż chcesz mnie wkurzyć wypisując brednie to tak naprawdę zarabiam na każdym kliknięciu, troll nie troll, grosz do gorsza i pod koniec miesiąca uzbiera się 50 euro, majątek to nie jest, ale lepiej mieć jak nie mieć.
Moi czytelnicy są cierpliwi i w sumie nikomu nie przeszkadza taki blogowy głupek, nie zamierzam więc w żaden sposób ograniczać dostępu do komentarzy skoro mogę je wyrzucać, co czynię bez żalu.

23 komentarze:

  1. Z mężem zamontowaliśmy taki nad kuchnią gazową - tylko po to, by poinformował nas, jak palnik sam zgaśnie a gaz będzie odkręcony, bo po nic innego gazu w domu nie mamy. Ale że byliśmy ambitni, kupiliśmy czujnik za prawie 300zł. Mnie się podobało, że biały; mężowi, że można z niego zrobić jakąś domową sieć czujników. Powiesiliśmy go nad piecem i przy okazji obok kratki wentylacyjnej. Przy słabszym ciśnieniu wyje jak najęty, bo z kratki dochodzi do niego zwykły dym z komina, czy coś takiego. Ale jak nam zawył pierwszy raz o 3 w nocy, to nie wiedzieliśmy, co się dzieje - czy to z podwórka, czy garażu, czy może budzi już dzwoni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaraj się Klareczko przez tysiąc lat być gwiazdeczką a uczynisz to na pewno jeśli słowa Twe z myślami zgodne będą i wraz z Twymi czynami wszystkich radować będą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama kiedys kupila taki czujnik i powiesila w przedpokoju - nieopodal drzwi kuchni. Ale czujnik byl tylko do dymu. Przydal sie raz - kiedy sasiadka przyszla i zaczely przy furtce plotkowac, a nalesniki sie przypalaly. ;)
    To mi przypomnialo jak kiedys przyszla inna kolezanka, mama sie z nia zagadala (bo tak to zwykle jest, ze przy furtce sie najlepsze rozmowy tocza - najlepiej jest to polaczyc z odbieraniem foremki do ciasta, samego ciasta czy jablek od sasiada) i zapomniala, ze sobie obiadek na stole w kuchni polozyla - surowka, ziemniaczki i kotlecik. Kiedy wrocila to okazalo sie, ze kotlecik zjedzony. Moj piesek mial bardzo pozywny podwieczorek. ;)
    xox

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę wpis pokazywać w kwestii zarzutu nieumiejętnosci gotowania;) dobrze?
    Wszelkie bezpieczniki, jak nabardziej mile widziane- punkt konieczny intercyzy mieszkaniowej;)
    Bardzo poważnie - zabezpieczenia wszelkiego typu.Jeśli czegoś nie wiedzę niekoniecznie go nie ma, a mając dom - mam rónież domowników. Oczywiste,że za bezpieczeństwo ktoś musi odpowiadać.
    PS Zestaw szczuplejszy zakresem dla młodych mam, czuwajacych nad snem niemowląt czy dzieci samych w swoim pokoju- jak najbardziej ...i asortyment daje radę.
    PS1 Wino? Nie przepadam. Ale jeszcze sporo przed ...może poznam takie, które będzie słusznego tłoczenia. A tymczasem woda owocowa i soki - samo zdrowie:) a przy tym rewelacyjne działanie. Oczyszczające.

    OdpowiedzUsuń
  5. A są czujniki na "czad" w pieluszkach? ;)
    Mnie wystarczy, że alarm w moim budynku wyje, gdy w urzedzie niżej dostanie się przeciąg przez nieszczelne okna, albo jakaś większa ćma przeleci. Szał.

    Czy próa wina skończyła się również hałasami? ;)

    p.s. Lista blogów według ostatniej aktywności jest fajna, ale że włażę "przez Ciebie" na zaledwie kilka, łatwiej mi było alfabetycznie - może drugą? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bossskie! Już nie mogę się doczekać relacji z testowania wina ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Próba czujnika doskonała :)
    Niestety obawiam się, że przy próbie wina już będziesz bardziej ostrożna i nie będzie co opowiadać :)) A może się mylę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko, pomysl z czujnikiem doskonaly, ja mam taki i wlasciwie tutaj to chyba wszedzie sa. Radze wlozyc baterie spowrotem i oby nigdy nie byl potrzebny! A swoja droga biedne koty, taki stres - spalone kotlety! Pozdrawiam, AniaNY

    OdpowiedzUsuń
  9. No to dałaś czadu: wystraszone koty i spalone kotlety ;) Już jestem ciekawa jaka będzie relacja z próbowania wina ;)Gdyby to był szampan to pewnie wystrzałowa, a tak to może winna ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ;))))) dokładnie tak Klarko, jak coś sie nie chce dać za cholerę wyłączyć, to najlepiej odłączyć to od źródła zasilania :) a do tego jeszcze biedne rozpłaszczone koty :))) a jak tam degustacja wina?

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas takie czujniki sa obowiazkowo w kazdym domu czy mieszkaniu. Maja baterie ale sa tez do sieci podlaczone wiec sie wylaczyc nie dadza.Do tego zamontowane sa na suficie w kilku miejscach , co tez utrudnia sprawe.I jak jeden wyje, natychmiast reszta solidarnie dolacza.A takie czujne ,ze jak smaze cos na patelni i zapomne wyciag wlaczyc, to zawyja na mur.Jedyny ratunek wtedy to sciera w garsc i zwawo machac pod czujnikiem, zeby mu czyste powietrze podeslac.Ale juz niejedno zycie uratowaly w AU.Pozdrawiam.Urszula

    OdpowiedzUsuń
  12. witam,

    taki czujnik jest dobrą informacją dla gości, że w tym domu paleniu papierosów mówimy stanowcze "mie", a nawet jeśli ktooś zapali to po usłyszeniu tego wycia zaraz żuci peta na podłogę o skuteczności tej metody świadczy reakcja futer :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. a pro po wina :P dziś na ćwiczeniach z prawa gospodarczego mówiliśmy o reglamentacji detalicznej sprzedaży alkoholu... temat zszedł na wino, pan mgr zaczął głośno zastanawiać się: "Hmm, czym się pije, z czego to się pije wino?" Na co my: "Z butelki!!"

    życzę smacznego i pozdrawiam :)

    kobieta-fatalna.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. mam sąsiada z alarmem((( mucha przeleci, chmurka przepłynie, ptaszek pomacha skrzydełkami i dyskoteka gotowa. Mam ochotę go udusić, pierona jasnego i kiedyś to zrobię. A taki domowy czujnik to dobra sprawa jest, tylko kotletów szkoda ...

    OdpowiedzUsuń
  15. No to dałaś czadu!! :)) A u mnie w pracy ustawili detektory stężenia radonu. Fajnie, nie?

    OdpowiedzUsuń
  16. Skoro winko pyszne, to wypijmy razem - wznoszę moją lampkę białego wytrawnego! :))

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja tak z innej beczki :). Dlaczego pokazuje mi za każdym razem, że wchodzę tu z Tarnowca, podkarpackie, skoro jestem z Wielkopolski :)??

    OdpowiedzUsuń
  18. Ania - bo Twój dostawca internetu ma zapewne siedzibę w Tarnowcu? ;) Choć też nie, bo mnie wrzuca czasem do Poznania, a dostawcę mam w stolicy...

    OdpowiedzUsuń
  19. widocznie zaraz po was wchodzi tyle osób, że się nie widzicie :D swoją drogą Tarnowiec, Poznań, stolica to wszystko przecież jest bardzo blisko, na jedno kliknięcie u Klarki

    OdpowiedzUsuń
  20. aniu ktoś mi kiedyś tłumaczył, że to są serwery, przez które przechodzi Twoje łącze

    OdpowiedzUsuń
  21. To u nas z piskiem i brakiem możliwości wyłączenia spotkało się tak zwane Tamagotchi, jakkolwiek się to pisze.Taki zwierz, którego musisz karmić i ogólnie otaczać troską przez szybkę. Mieliśmy takie dwa i przezornie, żeby nas nie budziły, wynosiliśmy z braciszkiem do kuchni. Rodzinka wpadała w furie, bo ze względu na małe chińskie łapki, które ustrojstwo wyprodukowały, nie tak łatwo dało się wyłączyć.:) A darło się tak, że umarłego mogłoby podnieść z grobu. Razy dwa. :)
    Ellana

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie chcę być anonimowy a nie wiem co pisać,żeby zamieściło mój komentarz(jeden już wcięło). W tamtym pisałam, że nie mogę się śmiać bo mnie po Sylwestrze bardzo boli gardło. Oj Klarko Klarko, znowu mnie rozwalasz. Noworoczne życzenia i dla futerek również. Bulgot1@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz