Pewnego pięknego dnia poszłam kolegi, który wynajmował pokój w mieszkaniu samotnej kobiety. Kolega miał mi pożyczyć książkę, albo ja jemu zanosiłam książkę, nieważne. Kolega zapewniał mnie, że mieszka z emerytką, która wynajmując mu ten pokój dorabia w ten sposób i nic ich nie łączy, żadne więzy rodzinne ani emocjonalne. Pani ta była już grubo po siedemdziesiątce.
Mieszkanie było zamknięte i kolega dość długo mocował się z zamkami, a gdy wreszcie otworzył drzwi, naszym oczom ukazał się taki oto widok – w korytarzu stała starsza kobieta, ubrana jedynie w bieliznę, to jest w takie wielkie majtki w kropeczki i satynowy stanik, i była mocno zaskoczona. Stała taka goła i wreszcie palnęła – a bo jest tak gorąco więc ja zawsze tak chodzę rozebrana, przy panu Arturze się nie wstydzę ale przy obcych to tak nie chodzę!
:) Cóż...popularny motyw materii...
OdpowiedzUsuńZ chusteczką to tego pomylić nie można;)albo...trzeb asię mocnooooo zamyślić.
PS Jej dom, raczej "włamywacz" z towarzyszką powinien być zaskoczony i zmieszany.
i dlatego przy lokatorach można tak w tych majtkach bez żenady?
OdpowiedzUsuńnoo to kolega amatorem mocnych wrażeń jest ))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńKlarko, ale teraz ja (inni może też) chciałabym wiedzieć, dlaczego ona naprawdę była taka nieubrana:-) Dorabiała jeszcze jakoś, czy może chciała poderwać Twojego kolegę (ależ mi to wszystko nie pasuje do jej wieku!), a może naprawdę było jej gorąco?
OdpowiedzUsuńkolega mówił, ze babcia naprawdę tak zawsze chodzi po mieszkaniu, dopiero jk się gdzieś wybiera to się ubiera
OdpowiedzUsuńKlarko - mama mojej koleżanki ze sportu to i jej gości latem przyjmowała w takim wielkim białym (niekoniecznie pierwszej białości) staniku z bazaru! I nie przejmowała się tym, że oni się czują zażenowani. Ona się nie czuła! :))
OdpowiedzUsuńmam jeszcze do przeczytania tyle książek i pozycji wydawniczych...
OdpowiedzUsuńKlarko... włos mi się na głowie zjeżył, bo przypomniała mi się moja jedna wpadka. Chyba opiszę ją na blogu :))
OdpowiedzUsuńA kto komu płacił? ;)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba jakis brak samokrytycznego spojrzenia na siebie.Mialam kiedys kolezanke z tym"defektem".Mala, drobna i okropnie chuda, do tego troche nieproporcjonalnie zbudowana. W wieku 55 lat miala juz bardzo duzo zmarszczek, bo codziennie do solarium latala. No i paradowala w mini , w szortach, w bluzeczkach na ramiaczkach.I nie skutkowaly uwagi bliskich kazacych jej w lustro popatrzec.Ona byla bardzo ze swojego wygladu zadowolona i uwazala, ze Ci , ktorzy radza , po prostu zazdroszcza.Nie rozumiala, ze inni niekoniecznie chca ogladac jej pomaszczona skore na kolanach, udach,plecach czy brzuchu.I w domu tez zwykle chodzila w koszulce na ramiaczkacvh i krociutkich szortach.I tak jej zostalo.
OdpowiedzUsuńUrszula
Byleby z tym "samokrytycyzmem" nie przedobrzyć ździebko:-)))))))))).
Usuńjagnisia - przepraszam, to było niechcący, a odpowiem Ci - tak, legalną drogą, zostawiając adres e-mail zostawiła również wszystkie swoje dane
OdpowiedzUsuńoj! trochę pikanterii w kropeczkach... niezła babcia swoją drogą
OdpowiedzUsuńKlarko nic nie szkodzi :) ze mną jak z dzieckiem ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhaha:P
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńHa,ha,ha...no tak przy panu Arturze- nie, bo to facet :)
Cieplutko pozdrawiam :)
A te majteczki w kropeczki to były stringi?:D
OdpowiedzUsuń