Kto w tym tygodniu miał urlop to współczuję. Zimno i deszczowo, nawet psu nie chce się wychodzić z domu. Hania spędziła u nas całą środę ale musiałyśmy kisić się w domu, choć nie całkiem bo dało się trochę posiedzieć pod wiatą na huśtawce. Już kwitną słoneczniki a niedawno były tulipany. Lato ucieka zatrważająco szybko.
Zrobiłyśmy babeczki z budyniem i owocami. Moja wnuczka smaruje foremki, wylepia je ciastem a gotowe ciastka dekoruje i liczy - jest szesnaście więc każdy będzie miał po trzy a ja cztery. Podzieliła się z psem. Oj wiem, nie daje się psu ciastek. Sam sobie bierze.
Coś mi wlazło pod łopatkę, boli jakbym tam dzidą dostała ale dobrych leków mam pod dostatkiem to sobie leżę i śpię. Nie jest źle ale bywało lepiej.
Książka - Ania mi dziś tłumaczyła - nie przejmuj się, ona już poszła między ludzi więc nie masz na nią wpływu.
Ładnie mi piszecie. Dziękuję. A jeśli ktoś dojdzie do wniosku, że taką książkę może napisać każdy, to przytaknę i zachęcę - do dzieła.
Nie, Klarko! Tak fajną książkę możesz napisać tylko Ty! Pochłonęłam błyskawicznie, a teraz podczytuję jeszcze raz! To sama przyjemność!
OdpowiedzUsuńrozpieszczacie mnie, to jest takie dobre
UsuńKlarko, a jakie bierzesz leki? Cos bym moze podpatrzyla u Ciebie na bolesci mojego ojca. Estera.
OdpowiedzUsuńto są leki na receptę, musi lekarz dobrać
UsuńBabeczki, mniam!
OdpowiedzUsuńWszyscy narzekają na pogodę, a ja lubię jak teraz, upały nie są fajne. U nas 24 stopnie, normalne lato.